Artykuł
Stosunek do rządu w polityce narodowej

 

Ten kierunek programów i dążeń, myśli i działalności publicznej, który we wszystkich trzech zaborach można określić, w braku innej odpowiedniejszej nazwy, mianem ugodowego – wysuwa świadomie, jako główne zadanie polityki narodowej, jako jej cel najważniejszy, nawet wyłączny – uregulowanie stosunku społeczeństwa polskiego do rządów obcych. Ale nie tylko stronnictwa i kierunki polityczne, które ugodowymi nazywamy, stawiają na plan pierwszy stosunek narodu polskiego do rządów i państw zaborczych, robią to również, zazwyczaj bezwiednie, i te nawet stronnictwa, które z oburzeniem odżegnują się od aspiracji pojednawczych i w działalności swej rządzić się chcą wyłącznie wskazaniami interesu narodowego, tradycji narodowej, idei narodowej itd.

Nasza polityka narodowa w epoce porozbiorowej, polityka romantyczna, jak ją nazywają pozytywiści ugodowi, lekceważyła istotnie w swojej działalności praktycznej, a raczej pomijała zupełnie stosunek społeczeństwa do rządu. Inaczej być nie mogło, bo zasada kompromisu była i musiała być obcą tej polityce, gdyż ustrój ówczesny państw zaborczych albo wyłączał zupełnie możliwość jakiegokolwiek legalnego działania w jego ramach w duchu dążeń i interesów narodowych, albo pozwalał na nie w bardzo szczupłym, ściśle ograniczonym zakresie. Właściwie tylko w Królestwie do r. 1830 można było mówić o uregulowaniu stosunku społeczeństwa do rządu i polityka ugodowa Wielopolskiego miała na celu jedynie powrót do ówczesnego stanu rzeczy. Ta jednostronność konieczna, z warunków prawno-państwowych wynikająca, była niewątpliwie szkodliwa dla rozwoju politycznego naszego narodu. Zadania polityki narodowej nie miały żadnej łączności z zadaniami polityki państwowej mocarstw zaborczych. Dla społeczeństwa polskiego były to istotnie rządy obce, z którymi nie miało nic wspólnego. Stosunek do rządu obcego mógł być tylko walką jawną lub spiskiem, lub – zaprzaństwem.

Dopiero w ostatnich trzydziestu latach nastąpiła zmiana radykalna, bo reakcja przeciw zaznaczonej wyżej jednostronności polityki narodowej jest może bardziej jeszcze jednostronna, wyłączna. Zwykle uważa się tę zmianę za następstwo bezpośrednie powstania w r. 1863. Po tym pogromie otrząsnęliśmy się rzekomo z romantyzmu politycznego, wytrzeźwieli i zawrócili na nowe tory. Tak przedstawiają genezę polityki realnej, trzeźwej, ugodowej dzisiejsi tej polityki przedstawiciele i wyznawcy. Naszym zdaniem zmiana w kierunku i charakterze polityki narodowej była nie tyle następstwem wytrzeźwienia po katastrofie 1863 r., ile raczej następstwem zmiany doniosłej warunków prawno-państwo­wych w zaborze pruskim i austriackim. Zmieniły się te warunki, zmienić się musiała również nie tylko nasza taktyka, ale i treść naszej działalności politycznej. Niemal jednocześnie w Austrii zaprowadzony został ustrój konstytucyjny, w Prusach zaś nastąpiło znaczne rozszerzenie swobód obywatelskich, poprzednio już istniejących i ściślejsze połączenie W. Ks. Poznańskiego z organizacją państwową prusko-niemiecką. Uregulowanie stosunku ludności polskiej do rządu stało się, zwłaszcza w Austrii, koniecznością, nie cierpiącą zwłoki. Legenda ugodowa głosi, że inicjatywę w tej sprawie podjęli i szczęśliwie rzecz całą załatwili stańczycy, w rzeczywistości jednak pionierami polityki realnej w Galicji byli dawni spiskowcy, „czerwoni” rewolucjoniści, którzy nie przeniewierzali się wówczas bynajmniej swoim przekonaniom, tylko zrozumieli, że zmienione warunki prawno-państwowe zakreślają naszej polityce narodowej nowe zadania, nowej wymagają taktyki.

Mniemany romantyzm polityczny był przed 50 laty polityką prawdziwie realną, odpowiadał bowiem ówczesnej rzeczywistości. Regulowanie stosunku narodu polskiego do rządów mogło być w epoce od r. 1831 do 1860 i nawet później tematem rozpraw, przedmiotem rojeń politycznych, ale znaczenia praktycznego nie miało. Gołuchowski robił wówczas karierę urzędniczą, a Wielopolski siedział na wsi. Ludzie czynu, politycy realni, nawet tacy „mężowie stanu”, jak książę Adam Czartoryski, spiskowali i przygotowywali powstania, albo, jak Andrzej Zamojski i Marcinkowski, poświęcali się wyłącznie pracy organicznej, działalności społecznej w bardzo ograniczonym zakresie.

Gdyby istotnie upadek powstania w r. 1863 był przyczyną zmiany w kierunku i zadaniach naszej polityki narodowej, to w zaborze rosyjskim musiałby ten zwrot w pojęciach i dążeniach społeczeństwa ujawnić się najwyraźniej. Tymczasem, gdy w Galicji, a następnie w zaborze pruskim tzw. polityka trzeźwa, przemianowana później na politykę ugodową, świeciła tryumfy i zyskiwała coraz liczniejsze zastępy zwolenników, w zaborze rosyjskim społeczeństwo polskie nie myślało do r. 1894 o uregulowaniu stosunku swego do rządu, dokładniej mówiąc, jeżeli nawet myślało o tym teoretycznie, żadnych prób praktycznych nie przedsiębrało. Przelotnie tylko, po wojnie rosyjsko-tureckiej, kiedy powszechnie spodziewano się zmian zasadniczych w ustroju prawno-państwowym Rosji, zjawiły się próby określenia teoretycznego stosunku narodu polskiego do rządu. I dzisiaj dążności ugodowe dlatego mają wśród ogółu niewykształconego politycznie wielu zwolenników, że ci ludzie łudzą się nadzieją zmiany bliskiej ustroju państwowego Rosji.

Uregulowanie stosunku Polaków w Galicji do państwa austriackiego nastąpiło wtedy, kiedy stało się potrzebne. Przedtem możliwości tej nie było, więc nie było i dążenia odpowiedniego w społeczeństwie. Ponieważ to nastąpiło po r. 1863, pod świeżym wrażeniem klęski narodowej, więc nasuwać się może przypuszczenie, że było pośrednim jej następstwem. Ale wnioskowanie: post hoc ergo propler hoc [po tym, a więc wskutek tego] nie wytrzymuje krytyki.

W państwach konstytucyjnych uregulowanie lub przynajmniej określenie stosunku społeczeństwa polskiego do tych państw i rządów, do ich dążeń i interesów politycznych jest sprawą konieczną. Ale, ma się rozumieć, uregulowanie lub określenie tego stosunku nie oznacza wcale podporządkowania naszych dążeń i interesów narodowych wymaganiom państwa, ani przystosowania ich do jego dążeń i interesów. Jest ono tylko liczeniem się z istniejącymi warunkami prawno-państwowymi, z faktami rzeczywistości politycznej. Bierzemy udział czynny w życiu politycznym państwa, we wszystkich sprawach jego, ale nie solidaryzujemy się z nim całkowicie nawet w Austrii, a tym bardziej w Prusach. Uregulowanie stosunku do rządu i państwa nie jest bynajmniej kompromisem z nimi, ale tylko kompromisem z wymaganiami rzeczywistości. W Austrii stosunek ten układa się inaczej, zmieniał się i zmienia w zależności od wielu warunków, których wyliczanie byłoby zbyteczne, w Rosji zaś nie ma dotychczas podstawy prawno-państwowej i nie może być uregulowany, ani nawet określony.

Reakcja w poglądach politycznych przeciw koniecznej, jak już zaznaczyliśmy, jednostronności polityki narodowej, wpadła w drugą ostateczność. W Galicji i zaborze pruskim po rezolucjach i protestach nie uwzględnionych, ale określających podstawy prawno-polityczne naszego stosunku do państw zaborczych, nie tylko w zasadzie, ale w znacznej mierze i w działalności praktycznej sprawa została załatwiona. Nie pogodziliśmy się z rzeczywistością polityczną, aleśmy się z nią policzyli i wymagania jej nieodzowne uwzględnili.

Weszliśmy, jak mówią ugodowcy, „do środka państwa”, w Austrii weszliśmy nawet do rządu.

Ale fałszywe tłumaczenie przyczyn i przebiegu tej zmiany kierunku i charakteru polityki narodowej w ostatnich trzydziestu latach – zbałamuciło opinię publiczną. Proste, nieuniknione następstwo zmiany warunków podniesiono do godności zasady politycznej. To, co w Galicji było wynikiem zbiegu okoliczności, układu sił w państwie, wymagań jego polityki wewnętrznej i zewnętrznej i polityki dynastycznej, uznano za modłę, według której stosunek Polaków do państw zaborczych i rządów regulować należy.

Nie dosyć tego, wytworzyło się w opinii przekonanie, że uregulowanie i ustalenie naszego stosunku do rządu musi być w każdym zaborze podstawą i głównym zadaniem polityki narodowej. Na ten stosunek zwracają szczególną uwagę nie tylko stronnictwa, które w duchu swych dążeń społecznych i interesów klasowych nadają temu uregulowaniu charakter ugodowy, ale i stronnictwa opozycyjne. Ujawniło się to w Galicji podczas ostatniego przesilenia politycznego. Pierwszym pytaniem, które zadawała sobie opinia publiczna, było: jak się ułoży nadal nasz stosunek do rządu i państwa. W Galicji takie ciasne pojmowanie zadań polityki narodowej jest poniekąd usprawiedliwione lub przynajmniej wytłumaczone.

Niewątpliwie sprawy państwa i sprawy rządu muszą Polaków w Austrii pośrednio obchodzić. Ale żywe zajęcie się tymi sprawami, czynny w nich udział nie wymagają wcale, nie uzasadniają w żadnym wypadku dawania pierwszeństwa sprawie stosunku do państwa nad zadaniami bezpośrednimi polityki narodowej. A to właśnie wciąż w polityce galicyjskiej, nie tylko nawet w polityce stańczyków, widzimy, to stanowi jej właściwość znamienną.

Podobny w gruncie rzeczy objaw, chociaż w zupełnie innej postaci, dostrzegamy w polityce polskiej w zaborze pruskim. Po niefortunnej próbie polityki ugodowej pożegnano się tam na długo z myślą uregulowania stosunku społeczeństwa polskiego do rządu i państwa na modłę galicyjską. Ale w działalności kół poselskich, w prasie i opinii publicznej widzimy tam w każdej sprawie liczenie się przede wszystkim z polityką rządu i narodu niemieckiego. Dążenia, interesy i potrzeby społeczeństwa polskiego stoją zazwyczaj na drugim planie, na pierwszym zaś liczenie się z tym, co zamyśla rząd, co robią hakatyści, jak zapatruje się na daną sprawę opinia niemiecka. Przebija się to zwłaszcza w ocenie objawów życia politycznego i społecznego, na co niejednokrotnie zwracały uwagę organa ruchu ludowego. Tam jednak, w zaborze pruskim, wskutek większego wyrobienia politycznego w masach i warunków społecznych – wybija się na wierzch i zyskuje powszechne uznanie program polityki realnej. Ten program głosi: utrzymanie formalnego stosunku do państwa i rządu w granicach ścisłej legalności, tj. w granicach praw obowiązujących i urządzeń konstytucyjnych i kierowanie się w działalności politycznej wyłącznie względem na dążenia i interesy ludu polskiego, które są
w istniejących w zaborze pruskim warunkach jednoznaczne z interesami całości narodowej. Takie wskazanie polityczne, obecnie wystarczające, w bliskiej przyszłości okazać się może niedostateczne, jeżeli warunki prawno-państwowe tak się zmienią, że utrzymanie nawet tylko formalnego stosunku do państwa w granicach legalnych stanie w sprzeczności z najżywotniejszymi interesami i potrzebami ludu polskiego. W każdym razie jednak ten program realny nie kładzie już punktu ciężkości polityki narodowej na stosunku do rządu i państwa.

W zaborze rosyjskim takie nawet określenie i ustalenie stosunku społeczeństwa polskiego do państwa, jakie widzimy w zaborze pruskim, jest niemożliwe, bo nie ma dla niego żadnej podstawy prawnej, legalnej, tej podstawy, którą dają konstytucja pruska i austriacka, którą w pewnej mierze dawała odrębność administracyjna Królestwa i nawet kraju zabranego przed r. 1863.

Nie przeczymy wcale, że stosunek rządu do społeczeństwa polskiego, o ile wyraża się w jego postępowaniu względem ludności polskiej, w zaniechaniu lub stosowaniu praw i zarządzeń wyjątkowych, w praktyce administracyjnej itd., ma dla nas niepoślednie znaczenie. Zgodzilibyśmy się również na to, że w pewnej mierze od postępowania rządu zależnym być powinien stosunek do niego ludności polskiej, właściwie, zachowanie się jej względem niego. Nie o takim jednak uregulowaniu stosunku wzajemnego mówią zwolennicy polityki ugodowej.

Co w rzeczywistości oznaczać może w dzisiejszych warunkach zmiana w stosunku rządu do społeczeństwa polskiego w zaborze rosyjskim? Zniesienie pewnych ograniczeń i zarządzeń wyjątkowych, dopuszczenie Polaków w większej liczbie i niekiedy na wyższe posady w sądownictwie i administracji, zwolnienie cenzury i drobne ulgi dla języka polskiego w szkole, sprawiedliwsze traktowanie spraw gospodarczych kraju, wreszcie – to już maksimum „koncesji” – zaprowadzenie samorządu ziemskiego i miejskiego. Zapewne i takich zmian lekceważyć nie trzeba, ale czy one czynią zadość, chociażby w bardzo umiarkowanej mierze, naszym potrzebom narodowym, czy uwzględniają choć cokolwiek najważniejsze, najżywotniejsze interesy narodowe? Niewątpliwie oświata ludu jest potrzebą bardzo pilną, możność swobodnego rozwijania naszej odrębności kulturalnej, naszego języka, naszej umysłowości i literatury – bardzo ważnym interesem narodowym. Ale po prostu drwinami ze zdrowego rozsądku byłoby twierdzenie, że 20, a chociażby nawet 200 i więcej czytelni ludowych przyczyni się poważnie do podniesienia poziomu oświaty, zwłaszcza jeżeli w tych czytelniach mogą się znajdować tylko wybrane przez władze książki, pomiędzy którymi nie ma ani historycznych, ani politycznych, jeżeli ani prasa, ani literatura ludowa nie mają dostatecznej swobody, jeżeli nie wolno zakładać ani towarzystw, ani instytucji kształcących lud pod względem umysłowym, społecznym i politycznym. Co znaczy kilka godzin więcej języka polskiego, jeżeli ten język jest wygnany ze wszystkich dziedzin życia publicznego, z administracji, z sądownictwa, szkoły i będzie wygnany z instytucji samorządu? Co znaczą wreszcie ulgi w sprawach gospodarczych, jeżeli twórczość społeczna i ekonomiczna narodu jest zupełnie skrępowana, jeżeli nie ma urządzeń, w których mogłaby się rozwijać? Jużci wszystkie te zmiany, które nastąpiły i które, według optymistycznych zapowiedzi, nastąpić mogą, mają dla nas pewną wartość, ale bardzo ograniczoną. Musielibyśmy skwitować z zaspokojenia naszych potrzeb, sprowadzić do minimum zakres naszych interesów narodowych, gdybyśmy je uzależnili od uregulowania naszego stosunku do rządu, nawet najpomyślniejszego w warunkach istniejących, gdybyśmy poprzestali wyłącznie na działalności prawnie w państwie rosyjskim dozwolonej, legalnej. Rozwój naszej kultury i umysłowości, naszej świadomości politycznej i społecznej, oświaty ludu, twórczości ekonomicznej byłby niemożliwy w tych szrankach ciasnych, zmienianych dowolnie w zależności od samowoli rządowej. Gdyby istotnie społeczeństwo unormowało swój stosunek do rządu według normy zalecanej przez ugodowców, gdyby poprzestało wyłącznie na działalności legalnej, nastąpiłoby rychło uwstecznienie naszego życia publicznego, zacząłby się zanik naszej świadomości narodowej.

Ten nawet skromny program, który kreśli narodowi polskiemu w zaborze rosyjskim polityka ugodowa – zachowanie wiary, języka i odrębności kulturalnej – nie może być utrzymany w granicach działalności legalnej, podporządkowany stosunkowi politycznemu społeczeństwa do państwa. Sami ugodowcy zresztą przyznają, że zaspokojenie naszych potrzeb, zadośćuczynienie naszym interesom narodowym jest zależne przede wszystkim od naszej świadomości i dojrzałości politycznej. A skoro tak jest, to uregulowanie stosunku do rządu schodzi na plan drugi, staje się zależne od wymagań naszego interesu narodowego.

Formalnie, o ile to jest możliwe w dzisiejszych warunkach prawno-politycznych, a raczej wobec braku stałej normy prawno-politycznej, stosunek społeczeństwa polskiego w zaborze rosyjskim do rządu jest od trzydziestu z góra lat uregulowany i ustalony. Ludność polska spełnia dobrowolnie lub z konieczności wszystkie obowiązki względem państwa, płaci podatki, daje rekruta, podlega bez jawnego oporu prawu i bezprawiu, wreszcie nie spiskuje przeciw całości państwa. Działalność bowiem nielegalna w zaborze rosyjskim, nie wyłączając socjalistycznej, nie ma właściwie charakteru rewolucyjnego, nie zamierza chociażby pośrednio do wywołania powstania zbrojnego. Jej zadaniem jest tylko zaspokojenie tych potrzeb, obrona tych interesów życia narodowego, politycznego i społecznego, których w drodze legalnej zaspakajać i bronić nie można w istniejących warunkach prawno-politycznych. Gdzie indziej w innych warunkach te zadania są zupełnie legalne. Stowarzyszanie się dla celów politycznych i społecznych, szerzenie oświaty i rozbudzenie świadomości narodowej lub klasowej, organizowanie społeczeństwa lub pewnej warstwy społecznej do walki o prawa – to są w najogólniejszych zarysach zadania działalności nielegalnej w zaborze rosyjskim, które nawet w Austrii i w Prusach, przynajmniej w zasadzie, jeżeli nie w praktyce, są dozwolone.

Takie uregulowanie stosunku społeczeństwa polskiego do rządu rosyjskiego, jakie jest obecnie i w bliskiej przyszłości możliwe, nie tylko nie uprawni tej działalności, mającej na celu obronę najważniejszych interesów narodowych, ale nawet na ogół nie może jej bodajby pośrednio dopomóc. Przeciwnie, wszelkie usiłowania, zmierzające do unormowania legalnego stosunku społeczeństwa do rządu, szkodzą jej świadomie lub bezwiednie, bo odwracają uwagę ogółu od zadań żywotnych, zajmując ją sprawą formalną, nie mającą w rzeczywistości takiego znaczenia, jakie się jej zazwyczaj nadaje. Zaniedbywanie dla wzglądów i stosunków formalnych zadań, które stanowią treść właściwą życia narodowego, jest zawsze zgubne. Widzimy to obecnie w Galicji, gdzie fałszywy kierunek, nadany polityce narodowej, osłabił energię działalności publicznej i utrudnia wyzyskanie względnie pomyślnych dla rozwoju narodowego warunków zewnętrznych.

Polityka realna, polityka interesów narodowych liczyć się zawsze musi z warunkami działalności publicznej, nie tylko jednak z warunkami zewnętrznymi, z względami formalnymi, lecz również – i nawet przede wszystkim – z potrzebami własnego społeczeństwa, które, bądź co bądź, muszą być zaspokojone, z jego dążeniami przyrodzonymi, które, bądź co bądź, trzeba rozwijać i wzmacniać. Niewątpliwie, jeżeli rozwój wszechstronny życia narodowego odbywać się może bez przeszkód poważnych w granicach legalnego stosunku do państw zaborczych, byłoby karygodną lekkomyślnością dla korzyści doraźnych stosunek ten narażać. W każdym jednak razie nie wzgląd na ten stosunek, lecz tylko wzgląd na interes narodowy powinien decydować o charakterze działalności politycznej w ogóle i w poszczególnych wypadkach. Skoro zaś w istniejących warunkach ani obrona skuteczna najważniejszych interesów narodowych – odrębności kulturalnej, religijnej i narodowej, swobody rozwoju politycznego, umysłowego i społecznego, samodzielności ekonomicznej itd. – nie może być w olbrzymiej większości wypadków ograniczona szrankami działalności legalnej, musimy tych interesów bronić i zaspakajać potrzeby pilne życia narodowego za pomocą działalności nielegalnej, chociażby to uniemożliwiło unormowanie znośnego stosunku do rządu, chociażby nawet narażało nas na represje wzmocnione. Na zmianę tego stanowiska wpłynąć by mogło tylko przeświadczenie, że suma korzyści, jaką daje utrzymanie się w granicach ścisłego legalizmu, pokrywa szkody, jakie by wyrządziło sprawie rozwoju życia narodowego dobrowolne ograniczenie jego zakresu, oraz znieprawienie opinii publicznej, świadomości politycznej społeczeństwa. Tego dotychczas nikt nie wykazał i nawet nie próbował wykazywać.

 

*  *  *

 

Jan Ludwik Popławski (1854-1908) – publicysta i działacz polityczny, jeden z twórców obozu narodowo-demokratycznego. Urodził się 17 stycznia 1854 r. w Bystrzejowicach koło Lublina. W czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim zaangażował się w działalność konspiracyjną, za co był przez władze rosyjskie kilkakrotnie aresztowany, a wreszcie zesłany w głąb Rosji (1878). Działalność polityczną wznowił w 1882 r. W 1886 r. założył pismo „Głos”. W 1894 r. wziął udział w manifestacji z okazji setnej rocznicy powstania kościuszkowskiego, za co został aresztowany i na kilka miesięcy wtrącony do cytadeli. Po zwolnieniu za kaucją Popławski przeniósł się do Lwowa. W latach 90. związał się z nurtem narodowo-demokratycznym: współredagował „Przegląd Wszechpolski” i czasopismo „Polak”, należał do twórców Ligi Narodowej i Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego. Jego publicystyka wywarła bardzo duży wpływ na kształtowanie się ideowego oblicza endecji. Zmarł 12 marca 1908 r. w Warszawie. Najważniejsze pisma polityczne Popławskiego ukazały się w 1910 r. w dwutomowej edycji, w tym też roku wydano jego szkice literackie i naukowe.

Prezentowany artykuł ukazał się w „Przeglądzie Wszechpolskim” w 1898 r.

Najnowsze artykuły