Tekst z książki Wolność i jej granice. Polskie
dylematy (red. Jacek Kloczkowski, OMP, Kraków
2007)
W kraju i systemie politycznym zwanym PRL-em brak
swobód stanowił najbardziej elementarny aspekt doświadczenia człowieka –
stwierdza Ryszard Legutko w krótkim wprowadzeniu do
swej najnowszej książki Traktat o wolności[1]. Z pewnością
większość Polaków, których dorosłe życie kształtowało się w ciągu ćwierćwiecza
poprzedzającego upadek komunizmu, jak i starszych, bez wahania przytaknęłaby
autorowi. Kolejne wystąpienia przeciwko systemowi, czy to w Poznaniu, na
Wybrzeżu, czy w Radomiu, a w końcu powstanie ruchu „Solidarność”, świadczyły o
tym, iż poczucie zniewolenia towarzyszyło życiu milionów, a świadomość braku
wolności nie była wyłącznie udziałem intelektualistów należących do różnych
pokoleń. Rzecz wszakże w tym, iż sposób artykulacji tego poczucia miał istotne
znaczenie, gdyż ukierunkowywał wolę i myślenie na kwestię wolności, na sposoby
jej osiągnięcia i utrwalenia. Dzięki temu negatywne uczucia związane z
codziennym obcowaniem z systemem PRL nie prowadziły jedynie do buntu, lecz
skłaniały do głębszego namysłu nad charakterem politycznej rzeczywistości
komunizmu i czynnikami, które ją realnie kształtowały, do refleksji nad naturą
wolności i instytucjonalnymi formami jej urzeczywistniania i zagwarantowania.
Wydaje się, że w myśli środowisk opozycyjnych w PRL
– a ograniczam się tu do zaledwie kilku z tych, które powstały jeszcze w latach
sześćdziesiątych i siedemdziesiątych i miały istotny wpływ na sposób myślenia
opozycji – pojawiają się wszystkie podstawowe koncepcje wolności. Jednakże
charakterystyczną cechą myślenia o wolności w warunkach Polski komunistycznej
jest łączenie jej z problematyką podmiotowości zbiorowej i jednostkowej,
godności osoby i narodu, sprawiedliwości (jako równości wobec prawa, braku
przywilejów, czasem jako równości ekonomicznej). Często jako argument na rzecz
poszanowania wolności jednostkowej i zbiorowej pojawia się niezbywalność praw
człowieka. W niektórych programach politycznych pełni on rolę równoległą
(Ruch), zasadniczą (KOR i KSS „KOR”) lub wtórną (ROPCiO)
wobec innego warunku wolności zarówno jednostkowej, jak zbiorowej, jakim jest
wolność zbiorowości – narodu od zewnętrznego przymusu i eksploatacji, czyli
niepodległość.
A. Wolność jako brak przymusu
politycznego, ekonomicznego i ideologicznego:
·
wolność od kontroli ZSRS - niepodległość,
·
wolność od ustroju totalitarnego i jednopartyjnego,
·
wolność od eksploatacji gospodarczej przez obce państwo,
·
wolności obywatelskie (udział w życiu politycznym narodu), wolność słowa
(debaty politycznej),
·
wolność intelektualna (wolność badań naukowych, w szczególności w naukach
społecznych i humanistycznych), często określana jako wolność od ideologii,
·
wolność religijna.
B. Wolność jako możliwość realizacji
zamierzeń:
a. wolność/podmiotowość zbiorowa jako warunek
wolności jednostkowej:
·
wolność jako urzeczywistnienie praw człowieka (wolność w ramach prawa) i
przejaw jego godności,
·
wolność jako samopomoc – obrona pokrzywdzonych i solidarność z nimi, tworzenie
sfer nie kontrolowanych przez reżim,
·
wolność jako budowa społeczeństwa równoległego, czyli społeczeństwa
obywatelskiego obok państwa (rozwinięcie idei samopomocy i solidarności),
·
wolność jako niepolityczna polityka – „siła bezsilnych”, unikanie walki
politycznej i koncentracja na idei i praktyce samoorganizacji
społeczeństwa,
·
wolność zrzeszania się,
·
wolność słowa i wolność intelektualna: niezależny ruch wydawniczy;
b. wolność/podmiotowość jednostkowa jako
warunek wolności zbiorowej:
·
wolność indywidualna oparta na chrześcijańskiej koncepcji osoby ludzkiej i praw
człowieka,
·
wolność jednostkowa oparta na własności, samowystarczalności i
odpowiedzialności życiowej i niezależności ekonomicznej od państwa. (Mirosław Dzielski, Stefan Kisielewski, a w latach osiemdziesiątych
warszawscy i gdańscy liberałowie).
„Ruch” 1965-1970
Stefan Niesiołowski, charakteryzując cele Ruchu w
książce „Ruch” przeciw totalizmowi, podkreślał ścisły związek krytyki
komunizmu jako systemu totalitarnego z postulatem odzyskania przez Polskę
niepodległości. Wprawdzie przyczyniało się to, wedle słów Niesiołowskiego, do
traktowania Ruchu bardziej jako organizacji niepodległościowej niż
antytotalitarnej, ale w dokumentach programowych podkreślano znaczenie walki z
totalitaryzmem nie tylko jako przyczyną utraty niepodległości, lecz przede
wszystkim jako źródła patologii i zagrożeń we wszystkich niemal dziedzinach
życia, od sfery prywatnej do publicznej. Odzyskanie niepodległości, a więc
wolności narodu i państwa, było traktowane przez Ruch jako warunek konieczny
likwidacji skutków funkcjonowania systemu totalitarnego[2]. Zarazem jednak
członkowie tej organizacji uznali za główny cel swej działalności krytykę
różnych aspektów tegoż systemu, jego ideologii, gospodarki, propagandy, zakłamania
i korupcji. Mieli oni również świadomość, iż osiągnięcie tych zamierzeń będzie
bardzo trudne i wymagać będzie, przynajmniej w początkowym okresie, działania
nielicznej grupy, której zadaniem byłoby „pobudzić do działania społeczeństwo
[…], sformułować teoretyczne podstawy i bardziej szczegółowy program, który –
przedstawiony w odpowiednim czasie społeczeństwu – odegrać powinien istotną
rolę w procesie wyzwalania się Polski”. Ostatecznym rezultatem miało być
zbudowanie systemu demokratycznego na wzór demokracji zachodnich z
uwzględnieniem polskiej specyfiki. Odwoływano się do tradycji WiN ([Zrzeszenia]
Wolność i Niepodległość), przede wszystkim, gdy idzie o przeciwstawianie się
komunizmowi. Jednak w deklaracji programowej Mijają lata…, autorstwa
Andrzeja i Łukasza Czumów (przy współpracy Stefana Niesiołowskiego, Emila Morgiewicza, Benedykta Czumy i innych), podkreślano, iż
Ruch nie jest kontynuacją „żadnego ruchu politycznego w naszej historii
najnowszej, w szczególności żadnego ruchu z czasów międzywojennej
niepodległości II Rzeczypospolitej”[3]. Autorzy deklaracji uznali, iż
warunki życia w komunizmie, w obliczu pogłębiających się różnic między
totalitaryzmem a wolnym światem, wymagają nowych form działania i obrania celów/postulatów,
które występowały w różnych ruchach politycznych:
„niepodległość jako podstawowy czynnik rozwoju
społecznego i ekonomicznego narodu,
poszanowanie osoby ludzkiej i jej niezbywalnych
praw,
efektywny rozwój ekonomiczny,
programowanie przez państwo zasadniczych zarysów
uporządkowanego rozwoju ekonomicznego narodu,
sprawność działania społecznego,
rozwój umysłowy,
równość społeczna i równe szanse społeczne dla
wszystkich,
wykorzenienie nieuzasadnionych przywilejów i
wiążącego się z nimi wyzysku społecznego,
wolność prasy i zgromadzeń,
sprawne, kompetentne, odpowiedzialne i
ustabilizowane ustawodawstwo,
instytucjonalne zabezpieczenie wolności wyborów
przedstawicieli społeczeństwa,
uporządkowane życie społeczne i polityczne,
konstruktywne uczestnictwo w życiu narodów,
wykorzenienie doktrynerskich mitów ekonomicznych i
politycznych”[4].
Niezależnie od ogólnikowości większości tych
postulatów, na plan pierwszy wysuwają się wolność, sprawiedliwość i równość[5].
Wolność zaś jest pojmowana zarówno w sensie zbiorowym, jako niepodległość
narodu i państwa polskiego, jak i w seksie jednostkowym, jako wolność
indywidualna, obejmująca swobody obywatelskie, umożliwiające funkcjonowanie
ustroju demokratycznego. Charakterystycznym rysem deklaracji programowej jest
podkreślenie poszanowania osoby ludzkiej i jej niezbywalnych praw zaraz po
postulacie niepodległości, a przed punktami dotyczącymi równości,
sprawiedliwości, wolności prasy i zgromadzeń oraz wolnych wyborów. Autorzy
żywią głębokie przekonanie, iż osoba ludzka posiada pewne niezbywalne prawa, a
zatem wolność przysługuje jej z natury. Odniesienie do tych praw pozwala
wykluczyć pewne rozwiązania ustrojowe, które nie dają się z nimi pogodzić, i
staje się podstawą zasadniczej krytyki tychże rozwiązań, niezależnie od
argumentów konsekwencjalistycznych (wskazujących na
negatywne skutki ekonomiczne czy systemowe wady
instytucjonalno-administracyjne); zarazem odniesienie to pozwala przyjąć inne
formy ustrojowe, sprzyjające rozwojowi ludzkiej osoby. Z koncepcji osoby
wywodzi się ideę równości i sprawiedliwości pojmowaną jako równość wobec
prawa i likwidacja nieuzasadnionych przywilejów.
Wiele miejsca w deklaracji zajmuje krytyka
totalitaryzmu typu sowieckiego: jego opartej na kłamstwie ideologii,
kontrolowania każdego aspektu życia zbiorowego i jednostkowego, stosowania
terroru fizycznego i propagandy strachu przed rzekomymi wrogami wewnętrznymi i
zewnętrznymi. Charakteryzując sytuację Polski, autorzy podkreślają jej
kolonialną zależność od ZSRS, która sprawia, iż jest ona państwem-atrapą,
zachowującym pozory ustroju demokratycznego z rzekomym pluralizmem politycznym
w postaci koncesjonowanej reprezentacji niektórych środowisk politycznych i
społecznych (Stronnictwo Demokratyczne, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe,
Stowarzyszenie PAX, Koło Poselskie ZNAK), ale posiadającym gospodarkę
scentralizowaną, zbiurokratyzowaną, niewydolną i przeżartą korupcją, a przy tym
eksploatowaną przez Rosję sowiecką. Punktem oparcia dla krytyki totalitaryzmu i
Polski komunistycznej jest wspomniane pojęcie osoby ludzkiej i jej praw oraz
kategoria narodu, jako podstawowej wspólnoty, i jego praw, a także idea dobra
wspólnego. Wolność w ujęciu działaczy Ruchu jest warunkiem, a przy tym – jako
że jest ona nieodłączna od osoby ludzkiej – również źródłem prawa do
samodzielnego rozwoju jednostkowego i wspólnotowego oraz do organizowania życia
społecznego w sposób zgodny z uznawanym przez jednostki i naród systemem
wartości („prawo do wolności myślenia i działania”, niezbędne dla rozwoju
kultury i samodzielnej myśli twórczej).
Deklaracja Ruchu podnosi również kwestię
przezwyciężania pewnej alternatywy, na poziomie moralno-społecznym i
politycznym jawiącej się jako bez wyjścia: albo pracować, bezwolnie wspierając
totalitaryzm i PRL, albo mieć udział w totalitarnej władzy i czerpać z tego
korzyści. Tak zwane „trzecie wyjście” to wolny wybór działania, które kieruje
się systemem wartości uniwersalnych, przetworzonych przez polskie doświadczenie.
Druga „diabelska alternatywa” wiąże się z położeniem geopolitycznym między
Niemcami a Rosją (w owym czasie między RFN i NRD a ZSRS); jej przezwyciężenie,
wyjście poza wybór pomiędzy dwoma sąsiadami o imperialnych ambicjach, wymaga
umocnienia Polski, uczynienia z niej „trzeciej siły” poprzez bliską współpracę
i integrację opartą na wspólnocie interesów z państwami i narodami Europy
Środkowo-Wschodniej. Osiągnięcie tej integracji miałoby umożliwić oparcie
relacji z oboma sąsiednimi państwami na przyjaznych podstawach. Przezwyciężenie
obu wymienionych alternatyw wymaga odwagi i działania. W oczywisty sposób
„trzecie wyjście”, jako działanie ukierunkowane na wartości, jest przejawem
wolności w warunkach zniewolenia i początkiem poszerzania sfery wolności. Uczynienie
z Polski „trzeciej siły” stanowi kolejny krok, który wymaga odzyskania
niepodległości i poszukiwania rozwiązań o charakterze politycznym, a zatem
ustanowione jako cel, pozwala rozpocząć proces wyzwalania Polski. Pozostaje
zarazem elementem pewnego dalekosiężnego planu politycznego, który ma służyć
zasadniczej przebudowie Polski tak, by stała się krajem wolnym i nowoczesnym,
rządzonym przez ludzi wybranych przez naród w wolnych wyborach.
Z powyższych względów, deklaracja zawiera zarys
zmian w dziedzinie polityki zagranicznej i wewnętrznej (dotyczących stosunków z
państwami sąsiednimi: Rosją i Niemcami), szkicuje elementy ustroju politycznego
(w postaci zasady odpowiedzialności rządu przed sejmem przy równoczesnym
ograniczeniu wpływu większości parlamentarnej na działania rządu) oraz wskazuje
główne kierunki pożądanej polityki gospodarczej (międzynarodowa współpraca
gospodarcza, wolny rynek z elementami interwencji państwa w celu wyrównania
różnic ekonomicznych między regionami kraju) i polityki w dziedzinie nauki,
edukacji i kultury (zasada wolności badań, twórczości i nauczania, stworzenie
instytucjonalnych podstaw działania politycznego i rozwoju jego intelektualnego
zaplecza, swoboda debaty politycznej, w tym zwłaszcza krytyki organów władzy,
zapewnienie niezawisłości sądów i sędziów, wreszcie zagwarantowanie swobody
działalności Kościoła i rozdziału Kościoła od państwa poprzez zakaz pełnienia
funkcji państwowych i administracyjnych przez duchownych).
Z perspektywy około czterdziestu lat idee „Ruchu”
przedstawiają się jako nader dojrzałe, zaś fakt, że kwestia wolności nie jest
rozważana czysto abstrakcyjnie, lecz w kontekście społecznym i politycznym z odwołaniami do antropologii chrześcijańskiej, sprawia, iż
jest ona ujmowana w kategoriach uniwersalnych, uzupełnionych ujęciem idei osoby
z punktu widzenia praw człowieka, a przy tym nawiązuje do tradycji lokalnej,
polskiej (powiązanie losu jednostki i narodu). Ciekawie przedstawia się zarówno
diagnoza sytuacji Polski w warunkach totalitarnego zniewolenia, jak i zarys
celów, do jakich powinno się dążyć, by Polska, odzyskawszy niepodległość, była
państwem i społeczeństwem nowoczesnym, dobrze urządzonym i osadzonym w
zbiorowym doświadczeniu. Słabością programu politycznego Ruchu, który ma
wszelkie cechy programu partii politycznej, jest zdawkowość charakterystyki
instytucji politycznych stanowiących podstawy wolności indywidualnej i
zbiorowej. Porównanie z późniejszym Apelem do społeczeństwa i władz PRL,
powołującym Komitet Obrony Robotników, ukazuje wyrazistą polityczność
deklaracji Ruchu.
Komitet Samoobrony Społecznej KOR (Komitet Obrony
Robotników), 1976
Po protestach, głównie robotników z Ursusa pod
Warszawą i z Radomia, będących reakcją na wprowadzone przez władze podwyżki
artykułów konsumpcyjnych, zwłaszcza spożywczych, nastąpiły represje
(aresztowania, bicie zatrzymanych – osławione „ścieżki zdrowia”, czyli bicie
pałkami milicyjnymi osób przepędzanych przez dwuszereg milicjantów, usuwanie z
pracy, nękanie rodzin aresztowanych itp.)[6]. Wywołało to wprawdzie powszechne
oburzenie, lecz jedynie garstka ludzi – o skądinąd różnych poglądach
politycznych, od lewicowych po prawicowe (w tym również jeden duchowny – ks.
Jan Zieja) – zdecydowała się na udzielenie pomocy
prześladowanym i ich rodzinom. Dnia 23 września 1976 roku powstał Komitet
Obrony Robotników. Pisarz Jerzy Andrzejewski, autor m.in. dwuznacznej powieści
Popiół i diament, wówczas już zaangażowany w działalność opozycyjną wobec władz
komunistycznych, powiadomił Sejm PRL o tym fakcie w liście otwartym do
ówczesnego marszałka Sejmu, dołączając apel do społeczeństwa, skierowany
zarazem do władz PRL. Autorzy apelu, decydując się na jawność swych zamierzeń i
działalności, próbowali nadać im charakter legalny, zgodny z obowiązującym w
PRL prawem; powoływali się przy tym na podstawowe prawa człowieka, respektowane
zarówno w prawie międzynarodowym, jak i, przynajmniej formalnie, w ówczesnym
prawie polskim. Przywoływano prawo do pracy, strajku, prawo do swobodnego
wyrażania własnych przekonań, prawo do udziału w zebraniach i demonstracjach.
Wskazywano na łamanie tych praw, polegające na stosowaniu przemocy fizycznej i
represji, nieprzestrzeganiu procedury sądowej i przepisów kodeksu pracy:
„Stosowanie represji z reguły związane było z łamaniem prawa przez organa
władzy. Sądy wydawały orzeczenia bez materiału dowodowego, z pracy wyrzucano
naruszając przepisy k.p. Nie cofnięto się przed
wymuszaniem przemocą zeznań”. Autorzy apelu podkreślali wyjątkową brutalność
milicji, a przy tym, co ważne, wskazywali na stałą tendencję do stosowania
represji, pośrednio wskazując na terror jako istotny czynnik sprawowania władzy
w ustroju komunistycznym. W apelu domagano się „amnestii dla skazanych i
aresztowanych i przywrócenia wszystkim represjonowanym pracy, solidaryzując się
w tych żądaniach – jak to ujęto – z uchwałą Konferencji Episkopatu z dnia 9
września [1976 roku]”.
Niewątpliwie podstawowe pobudki, jakie kierowały
sygnatariuszami, miały charakter moralny. Mieli oni świadomość, iż spontaniczna
pomoc finansowa dla ofiar i ich rodzin jest niewystarczająca: niezbędna była
zbiórka pieniędzy na znacznie większą skalę, umożliwiającą systematyczne
wspieranie potrzebujących; potrzebna była również pomoc prawna dla osób
aresztowanych i tych wszystkich, którym postawiono zarzuty. Podkreślano odmowę
ze strony oficjalnych instytucji, powołanych do udzielania pomocy, w tym
materialnej, oraz apelowano o solidarność i wzajemną pomoc. Przy tym wyraźnie
przeciwstawiono społeczeństwo systemowi politycznemu, a prześladowanych
potraktowano jako reprezentantów pierwszego: „Ofiary obecnych represji nie mogą
liczyć na żadną pomoc i obronę ze strony instytucji do tego powołanych, np.
związków zawodowych, których rola jest żałosna. Pomocy odmawiają też agendy opieki
społecznej. W tej sytuacji rolę tę musi wziąć na siebie społeczeństwo, w
interesie którego wystąpili prześladowani. Społeczeństwo bowiem nie ma innych
metod obrony przed bezprawiem, jak solidarność i wzajemna pomoc”.
Przywołanie uchwały Konferencji Episkopatu w
sprawie prześladowań miało istotne znaczenie dla szerszej publiczności, do
której apel miał dotrzeć, pokazywało bowiem, iż działania sygnatariuszy nie są
odosobnione i że Kościół katolicki jako instytucja ciesząca się wielkim
autorytetem, mająca ugruntowaną pozycję w polskim społeczeństwie, wykazuje
troskę o represjonowanych[7]. Komitet Obrony Robotników jawił się
przy tym jako inicjatywa wspierająca stanowisko Kościoła, a jego apel,
pozostający w zgodzie ze stanowiskiem Konferencji Episkopatu, nie mógł być
uznany za działanie jakiejś grupy, która kieruje się celami ściśle
politycznymi.
Oczywiście w ustroju komunistycznym – niezależnie
od różnic między poszczególnymi państwami, w których panował (w Polsce reżim pod
pewnymi względami był łagodniejszy, a to wskutek oporu społecznego, który
przejawiał się w formie masowych wystąpień przeciwko złym warunkom życia w
latach 1956, 1970, 1976 i późniejszych, oraz stanowiska Kościoła katolickiego,
zachowującego znaczący wpływ na postawy większości Polaków i dysponującego
strukturami organizacyjnymi niezależnymi od państwa) – wszelkie publiczne
wystąpienia, które wymknęły się spod kontroli władz i ich aparatu urzędniczego
i policyjnego, natychmiast nabierały znaczenia politycznego, gdyż były wyrazem
dążenia do wolności, czyli niezależności od systemu.
Ludzie byli poddawani prześladowaniom za
korzystanie z podstawowego prawa do nieskrępowanego wyrażania swych opinii i do
samoorganizowania się. Ich odwaga bycia wolnymi wymagała wsparcia ze strony
innych i w tym sensie wolność jednostkowa i polityczna (obywatelska) oparta
była na solidarności wspólnotowej. Doświadczenie wolności jako zjawiska
wspólnotowego i narodowego – wzmocnione szczególnie przez obecność w zbiorowym
życiu Polaków papieża-rodaka, a w latach 1980-1981 (oraz w znacznej mierze w
okresie stanu wojennego i później) przez działalność NSZZ „Solidarność” –
nadawało wolności jednostkowej szczególny charakter, gdyż nie prowadziła ona do
atomizacji społecznej, a przeciwnie, okazywała się ściśle powiązana z życiem
wspólnotowym na różnych szczeblach organizacji społecznej.
Podjęcie działań mających na celu udzielanie
różnorakiej pomocy represjonowanym było formą samoorganizacji społecznej, do
której nawoływano w apelu. Z punktu widzenia artykulacji celów, jak i
ewentualnego zaangażowania na rzecz ich realizacji większej liczby ludzi,
należących do różnych środowisk społecznych, w innych regionach kraju niż
Warszawa i okolice, istotne było wezwanie do solidarności i wzajemnej pomocy. W
ten sposób, odwołując się do poczucia sprawiedliwości i elementarnych ludzkich
uczuć, mobilizowano do działań samopomocowych. Autorzy apelu mieli świadomość,
iż osiągnięcie wolności wymaga przełamania strachu przed represjami; służyło
temu właśnie współdziałanie na rzecz osób poszkodowanych, represjonowanych i
skazanych oraz ich rodzin. Na tej drodze możliwa była odbudowa więzi
społecznych, celowo i systematycznie niszczonych przez reżim komunistyczny.
Pomoc dla ofiar represji i ich bliskich była zależna od uzyskanych wiadomości
na temat konkretnych osób i ich potrzeb, a to wymagało zbierania, dostarczania
i przetwarzania tychże informacji. Z tego powodu niedługo po powołaniu KOR w
mieszkaniu Jacka i Grażyny Kuroniów utworzono centrum zajmujące się zbieraniem
informacji (przekazywanych telefonicznie bądź osobiście), ich segregowaniem i
przygotowywaniem odpowiednich działań. Oczywiście telefon Kuroniów był na
podsłuchu, lecz mimo dostępu Służby Bezpieczeństwa do przekazywanych danych,
pomoc, zarówno materialna, jak i prawna, była udzielana. Niebawem centrum to
zostało przekształcone w biuro, wyspecjalizowaną strukturę organizacyjną, znaną
później pod nazwą Biura Interwencji Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, którą
kierowali Zofia i Zbigniew Romaszewscy, a której zadaniem było zbieranie
informacji o łamaniu praw człowieka w Polsce i niesienie pomocy
represjonowanym. W rok po powołaniu Komitetu Obrony Robotników jego twórcy wraz
nowymi członkami przekształcili KOR w Komitet Samoobrony Społecznej KOR i przyjęli
„Deklarację Ruchu Demokratycznego”, w której jako cele działania wskazano,
oprócz pomocy osobom represjonowanym, także walkę z represjami z powodów
politycznych, światopoglądowych, religijnych i rasowych, przeciwstawianie się
łamaniu praworządności, walkę o instytucjonalne zabezpieczenie praw i wolności
obywatelskich oraz popieranie i obronę inicjatyw społecznych zmierzających do
realizacji praw człowieka i obywatela[8]. KSS „KOR” kontynuował działania
pomocowe i rozwijał na coraz większą skalę działalność informacyjną, wydając
Biuletyn Informacyjny. Mirosław Chojecki, członek KOR, założył Niezależną
Oficynę Wydawniczą „NOWa”, która wraz z mniejszymi
wydawnictwami przełamała państwowy monopol wydawniczy. Działalność wydawnicza w
końcu lat siedemdziesiątych i w latach osiemdziesiątych – po wprowadzeniu stanu
wojennego i zdelegalizowaniu NSZZ „Solidarność”, związana ze środowiskami o
różnych orientacjach politycznych, stanowiła swoisty fenomen polskiej opozycji
wobec systemu, jeśli zważyć na jej skalę ilościową i różnorodność. Poczucie, iż
wolność słowa jest podstawowym warunkiem przeprowadzenia zmian w Polsce,
sprawiało, że wydawnictwa i czasopisma, czasem efemeryczne, powstawały niemal
wszędzie, nie tylko w dużych miastach. Mimo że wiele z nich było inwigilowanych
przez Służbę Bezpieczeństwa, a niektóre nawet, jak wynika z dokumentów w
archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, były przez nią sterowane, to bez
wątpienia umożliwiły one dostęp do informacji oraz literatury politycznej i
pięknej znaczącej liczbie ludzi.
Wspomniane cele i działalność KOR i KSS „KOR” miały
naturę polityczną, mimo iż członkowie KOR często podkreślali ich niepolityczny
charakter. Wiązało się to z przyjętą u zarania KOR koncepcją działania
jawnego, obywatelskiego, a przy tym równoległego do komunistycznego państwa i
niezależnego odeń. Przypominało to ideę „niepolitycznej polityki”,
przedstawioną przez Vaclava Havla w Sile bezsilnych (1978, wyd. polskie
1984).
Idea Samorządnej Rzeczpospolitej, propagowana przez
NSZZ „Solidarność” po I Krajowym Zjeździe Delegatów w październiku 1981 roku,
wyrastała z idei społeczeństwa obywatelskiego niezależnego od systemu PRL, ale
przezwyciężała jej utopijny charakter, gdyż wyraźnie określała cel, do którego
należało dążyć, a którym było niepodległe państwo polskie: „Uważamy
ludowładztwo za zasadę, od której nie wolno odstępować. Ludowładztwo nie może
być władzą stawiających się ponad społeczeństwem grup, które przypisują sobie
prawo orzekania o potrzebach oraz reprezentowania interesów społeczeństwa.
Społeczeństwo musi mieć możność przemawiania pełnym głosem, wyrażania
różnorodności poglądów społecznych i politycznych; musi mieć możność
organizowania się w taki sposób, który zapewnia wszystkim sprawiedliwy udział w
materialnych i duchowych dobrach narodu oraz wyzwolenie wszystkich jego
możliwości i sił twórczych. Chcemy rzeczywistego uspołecznienia systemu
zarządzania i gospodarowania. Dlatego dążymy do Polski samorządnej. Droga jest
nam idea wolności i nieokrojonej niepodległości. Popierać będziemy wszystko, co
umacnia suwerenność narodową i państwową, sprzyja swobodnemu rozwojowi kultury
narodowej i przekazywaniu dziedzictwa historii. Uważamy, iż nasza tożsamość
narodowa musi być w pełni respektowana[9]”.
W późniejszym okresie główni animatorzy KOR: Jacek
Kuroń, Adam Michnik, Bronisław Geremek prowadzili działania o wyraźnie
politycznej naturze, starając się prezentować taki rodzaj rozwiązywania
problemów społecznych i ekonomicznych, który mógłby być akceptowany przez
komunistyczne władze (nie tylko polskie, ale także sowieckie), a przy tym
odpowiadałby pod istotnymi względami oczekiwaniem polskiego społeczeństwa. Tu
znajduje się ideowe praźródło kompromisu z władzami komunistycznymi, które
zaowocowało rozmowami w Magdalence, a potem porozumieniem Okrągłego Stołu.
Niezależnie od krytycznej oceny Okrągłego Stołu, przy którym pewne wizje
polityczne w ogóle nie były reprezentowane, trudno byłoby wskazać możliwe do
zrealizowania inne, bardziej korzystne scenariusze obalenia komunizmu w Polsce.
To raczej brak woli wykorzystania zwycięstwa opozycji w pierwszych
koncesjonowanych wyborach do Sejmu i powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego w
ten sposób, by ograniczyć wpływ ludzi władzy PRL-u na instytucje państwa i
gospodarkę, może być uznany za skutek owego pozornie antypolitycznego
myślenia i braku klarownej wizji niepodległego państwa polskiego, w którym
funkcjonariusze komunistycznego państwa byliby traktowani sprawiedliwie, ale
niekoniecznie nagradzani udziałem we władzy politycznej czy gospodarczej. W tym
sensie uzyskana wolność narodowa i polityczna nie osiągnęła właściwego wymiaru.
Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), 25 marca 1977
W kilka miesięcy po powołaniu do życia Komitetu
Obrony Robotników powstał nowy ruch społeczny, który na plan pierwszy również
wysuwał postulat obrony praw człowieka, a tym samym jego godności, i kładł
nacisk na gromadzenie informacji o ich naruszaniu. Wystosował on apel, mający
służyć społecznej mobilizacji. Jego sygnatariusze, w osobach: emerytowanego
generała Mieczysława Ludwika Boruty-Spiechowicza,
Andrzeja Czumy, Karola Głogowskiego, Kazimierza Janusza, Stefana
Kaczorowskiego, Leszka Moczulskiego, Marka Myszkiewicza-Niesiołowskiego,
Antoniego Pajdaka, Zbigniewa Sekulskiego, Zbigniewa Siemińskiego, Bogumiła
Studzińskiego, ks. Bohdana Papiernika, ks. Ludwika Wiśniewskiego, Adama
Wojciechowskiego, Andrzeja Woźnickiego, ks. Jana Ziei
i Wojciecha Ziembińskiego, stwierdzali: „Nie tworzymy organizacji ani
stowarzyszenia. Inicjatywę naszą dyktuje pilna potrzeba społeczna. W Polsce
powstał już silny prąd społeczny – RUCH OBRONY PRAW CZŁOWIEKA I OBYWATELA.
Zwracamy się do wszystkich ludzi w Polsce o moralne poparcie, o współdziałanie
i pomoc, zwłaszcza w uzyskiwaniu niezbędnych dla naszej działalności informacji
o naruszaniu praw człowieka i obywatela, o podejmowanie i rozwijanie podobnych
inicjatyw we wszystkich środowiskach społecznych, zawodowych i regionalnych.
Prawa człowieka i obywatela, godność jednostki tylko wówczas mogą być
zachowane, gdy przestrzegać ich będą wszyscy i gdy wszyscy czynnym działaniem
domagać się będą ich respektowania[10]”.
W istocie ROPCiO nie był
w ścisłym sensie stowarzyszeniem, gdyż osoby w nim działające reprezentowały
różne orientacje polityczne. Ponadto jego działacze deklarowali chęć współpracy
z innymi ruchami, w tym także z KOR-em. Jednakże środowisko KOR uznało
powstanie ROPCiO za działanie mające na celu rozbicie
KOR i generalnie całej opozycji w Polsce. Pojawiły się oskarżenia o
agenturalność, głównie kierowane pod adresem Leszka Moczulskiego, który do dziś
usiłuje na drodze prawnej odzyskać dobre imię po wyroku uznającym go za kłamcę
lustracyjnego[11]. Niezależnie od tego, czy Leszek
Moczulski był czy nie był tajnym współpracownikiem, trafnie określił cele ROPCiO, z którym następnie rozstał się, by założyć w 1979
roku partię polityczną Konfederację Polski Niepodległej: „Nie był to pomysł
charakterystyczny ani dla prawicy ,ani dla piłsudczyków. My przywiązujemy
wielką wagę przede wszystkim do silnego państwa. Zarówno jednak w
porozumieniach helsińskich, jak i w deklaracji praw człowieka ONZ, na pierwszym
miejscu wśród tych praw znajduje się prawo do własnego niepodległego państwa.
Było dla nas jasne, że wydobędziemy przede wszystkim ten punkt. Wybraliśmy
nazwę <<Ruch Obrony>>, bo stanowił parafrazę <<Ruchu
Oporu>>”. Podobnie ujął istotę programu politycznego ROPCiO
Bartłomiej Kozłowski: „Jakkolwiek wyjściowym punktem programu politycznego ROPCiO była problematyka obrony praw człowieka i obywatela
w Polsce, to wątek ów stanowił jednak głównie pretekst do wysunięcia
zasadniczych postulatów ustrojowych i politycznych. Głównymi bowiem celami,
jakie przyświecały ROPCiO była zmiana politycznego
ustroju Polski oraz radykalne uniezależnienie Polski od Związku Radzieckiego.
Podczas gdy dla dążącego przede wszystkim do rozszerzenia sfery indywidualnych
swobód obywatelskich KOR-u kwestia odzyskania pełnej niepodległości znajdowała
się poza horyzontem, to ROPCiO w sposób zdecydowany
sprzeciwiał się nawet modnej wówczas koncepcji tzw. „finlandyzacji”, choćby
tylko jako okresu przejściowego. Silnie akcentowane przez ROPCiO
były antykomunizm i antyradzieckość[12]”.
Również historyk młodszego pokolenia Antoni Dudek
pisał o ROPCiO w podobnym duchu: „Jednak wbrew nazwie
i formalnie deklarowanym celom, początkowo sprowadzającym się do monitorowania
przestrzegania przez władze PRL ratyfikowanych na początku marca 1977 roku
Międzynarodowych Paktów Praw Człowieka, w rzeczywistości liderzy Ruchu nosili
się z ambitniejszymi zamiarami. ROPCiO miał się stać
swoistym opozycyjnym inkubatorem formującym ludzi i organizacje, które miały
podjąć otwartą walkę o niepodległość Polski. Tak się zresztą do pewnego stopnia
stało, a historia Ruchu, obfitująca w konflikty i rozłamy, stanowi swoistą
prefigurację dziejów polskiej prawicy po 1989 roku”[13]
Tak więc posługując się w swych deklaracjach
językiem praw człowieka i obywatela, w rzeczywistości ROPCiO
w swojej działalności kładł nacisk na wolność i podmiotowość zbiorową jako
warunek innych wolności; inaczej mówiąc, podobnie jak Ruch, pojmował wolność
jako niepodległość narodu i państwa polskiego. W wystąpieniach KOR-u ten aspekt
wolności zajmował dalsze miejsce. Nie dlatego bynajmniej, iż członkowie KOR-u
nie pragnęli dla Polski niepodległości, lecz raczej dlatego, że uważali ją za
cel dalekosiężny i mało realistyczny, a ponadto część z nich żywiła obawy przed
rozbudzaniem narodowych emocji i oczekiwań, gdyż mogły one, w ich mniemaniu,
przybrać postać idei państwa opartego na agresywnym nacjonalizmie, powiązanym z
religijnym fanatyzmem, odległego od wizji państwa i społeczeństwa
tolerancyjnego, wspartego na poszanowaniu praw człowieka i obywatela.
Oprócz konfliktów pomiędzy różnymi grupami
opozycyjnymi, były one nękane konfliktami wewnętrznymi, prowadzącymi do
podziałów, a niejednokrotnie do rozbicia i powstania nowych organizacji
opozycyjnych. Zjawisko to nie ominęło ROPCiO. Leszek
Moczulski opuścił Ruch i po pewnym czasie, na początku września 1979 roku,
założył partię opozycyjną o nazwie Konfederacja Polski Niepodległej, pierwszą –
jak się podkreśla – w krajach komunistycznych. Moczulski postawił zdecydowanie
na działalność polityczną, i to w formie zorganizowanej, uznając formułę ruchu
za zbyt luźną i w związku z tym mało efektywną. KPN dręczony był kolejnymi
konfliktami i podziałami, ale prowadził intensywną działalność na rzecz
niepodległości Polski. W niektórych regionach Polski Konfederacja uzyskała
znaczące poparcie w środowiskach robotniczych, zwłaszcza w okresie legalnej
działalności NSZZ „Solidarność”, związek bowiem stanowił swoisty parasol
ochronny dla różnych organizacji, które nie zostały zalegalizowane. Nie
uchroniło to jednak Moczulskiego od kilkuletniego wyroku więzienia. Pod koniec
lat siedemdziesiątych wielu ludziom mającym kontakty ze środowiskami
opozycyjnymi hasło niepodległości Polski wydawało się mało realistyczne. Teza
Leszka Moczulskiego, iż niepodległość jest w zasięgu ręku i wymaga jedynie
czynu, wydawała się piszącemu te słowa romantyczną chimerą, choć z drugiej
strony KPN zasadnie powoływała się na tradycję piłsudczykowską, w której zasada
„chcieć to móc”, czyli „niepodległości trzeba chcieć, by się stała”,
niewątpliwie podbudowana polską tradycją romantyczną, wraz z umiejętnością
kalkulacji i podejmowania decyzji, odgrywała znaczącą rolę[14].
Wydaje się, że w warunkach opozycji wobec systemu
komunistycznego polska tradycja romantyczna, nie zawsze uświadamiana, miała
istotne znaczenie jako źródło sprzeciwu wobec opresji i zarazem dążenia do
osiągnięcia wolności w różnych jej postaciach, na czele z niepodległością
narodu i państwa, nierozerwalnie łączącą się z wolnością człowieka jako osoby.
Na koniec należy wspomnieć o Mirosławie Dzielskim i o środowisku, które pozostawało otwarte na idee
wolności jednostkowej, wiążąc je przede wszystkim z niezależną działalnością
gospodarczą i własnością prywatną zaangażowaną w transakcje rynkowe. Dzielski był przede wszystkim myślicielem i choć udzielał
się publicznie, uczestnicząc w debatach, jakie toczyły w środowiskach
opozycyjnych, często pod ochroną Kościoła katolickiego, nie był typowym
działaczem opozycyjnym, gdyż nie tworzył żadnego ruchu ani nie organizował
partii opozycyjnej. Dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych wraz z kolegami
czynił starania o zarejestrowanie Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego (KTP),
które wyłoniło się ze spotkań ludzi biznesu (w owym czasie byli to właściciele
różnych warsztatów rzemieślniczych, niewielkich firm handlowych, produkcyjnych
i usługowych, borykający się z trudnościami w zaopatrzeniu, nękani przez
wydziały finansowe, ale wskutek tego zahartowani w bojach z systemem) oraz
intelektualistów, których pociągały idee wolnorynkowe, choć sami byli
pracownikami państwowych, zbiurokratyzowanych uczelni wyższych, instytutów
badawczych i biur projektowych. KTP znalazło naśladowców w Warszawie,
Gdańsku i innych miastach Polski. Według Dzielskiego
otwarta działalność antyreżimowa była skazana na niepowodzenie, gdyż reakcją
władz na działania opozycyjne, zwłaszcza na dążenia do demokratyzacji, był
strach przed naruszeniem podstaw systemu, który dawał członkom nomenklatury, a
i części członków PZPR i tzw. stronnictw, czyli SD i ZSL, gwarancje pewnych przywilejów,
głównie konsumpcyjnych. W swych licznych felietonach, rozprawkach i artykułach Dzielski, nawiązując do klasyków liberalnej myśli
politycznej i ekonomicznej, propagował wizję społeczeństwa jednostek, które są
zdolne do samodzielnego i odpowiedzialnego życia oraz pokojowej kooperacji[15].
Podstawą takiego życia miała być możliwość działalności gospodarczej na własny
rachunek, czyli wolność ekonomiczna.
Najistotniejszym przesłaniem programu Dzielskiego było ukazanie wolności gospodarczej jako
korzystnej także dla władzy. Oto opozycja nie miała polegać na walce z ludźmi
systemu, lecz na znalezieniu płaszczyzny niekonfliktowego współistnienia, a
nawet współpracy w sferze gospodarczej. Wolność gospodarcza i związany z nią
rozwój cywilizacyjny miały przynieść korzyść każdemu z osobna i całemu
społeczeństwu. Zwrócenie uwagi na sprawy lokalne miało służyć mobilizowaniu do
współpracy wszystkich bez względu na poglądy polityczne i miejsce w strukturze
władzy. Dzielski przy okazji wezwań na milicję
przedstawiał swój punkt widzenia przesłuchującym go funkcjonariuszom SB
(osławionemu kapitanowi Knapikowi, zajmującemu się penetrowaniem życia
pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego), w nadziei, iż głoszone przez niego
idee, znalazłszy się w raportach z przesłuchań, dotrą do ludzi, którzy
podejmują decyzje. Głosząc hasło wolności gospodarczej, Dzielski
nie rezygnował z działalności politycznej, pojmował ją jednak nie jako walkę,
lecz jako stworzenie warunków do aktywności nieskrępowanej ideologicznymi
nakazami. Wynikało to z przekonania, iż reżim należy rozbroić poprzez obniżenie
poziomu lęku u jego funkcjonariuszy i nakłonienie ich do działań, które choć
obliczone na zysk indywidualny i tworzenie własności prywatnej, miały także przynieść
pozytywne rezultaty w skali ogólnospołecznej, zgodnie z tym, co od dawna
głosili Adam Smith i inni liberałowie gospodarczy.
Wolność jednostek miała przynieść w rezultacie korzyści wszystkim, a w dalszej
perspektywie, poprzez dezideologizację reżimu, jego rozpad i wyzwolenie Polski
z ideologicznej i politycznej niewoli.
Jeśli wcześniej omawiane koncepcje wolności
zawierały w sobie znaczący ładunek romantyzmu, to bez wątpienia idee Dzielskiego i jego liberalnych odpowiedników w Warszawie, a
później w Gdańsku, bliższe są tradycji pozytywistycznej. Nie wydaje się jednak,
by swoją wolność w różnych sferach życia i pod różnymi postaciami Polska
zawdzięczała tylko jednej z tych dwóch szeroko pojętych formacji ideowych,
jakie występowały w życiu opozycji antykomunistycznej. Owszem, ich współgranie,
rzadko kiedy planowe, zadecydowało, i w pewnej mierze wciąż decyduje, o
kształcie polskiej wolności.
[1] R. Legutko,
Traktat o wolności, Gdańsk 2007, s. 5.
[2] S. Niesiołowski, „Ruch” przeciw
totalizmowi, wyd. II, Łódź 1993.
[3] Deklaracja programowa Mijają lata
Ruchu niepodległościowego, za: http://www.czuma.pl/public/ruch.php
.
[4] Tamże.
[5] J. Karpiński podkreśla, iż program
Ruchu zawarty w deklaracji był „wyraźnie antykomunistyczny i pozbawiony
marksistowskich naleciałości” (Por. tegoż hasło „Ruch”, [w:], tegoż, Polska,
komunizm, opozycja. Słownik, Londyn 1985, s. 236). Ta uwaga na pozór wydaje
się zbędna, gdyż lektura deklaracji nie pozostawia wątpliwości co do jej
ideowego oblicza; zważywszy jednak, iż pod koniec lat sześćdziesiątych
pojawiały się koncepcje krytyczne wobec komunizmu sowieckiego, lecz wyrastające
z tego samego źródła ideowego, jakim był marksizm, Karpiński słusznie podkreśla
intelektualną niezależność środowiska Ruchu wobec ideologii komunistycznej. Ruch
odrzucał pośrednio koncepcję tak zwanego „socjalizmu z ludzką twarzą”, która
pojawiła się w środowiskach komunistycznych dokonujących rewizji polityki
opartej na marksizmie pod wpływem informacji o zbrodniach komunistycznych i
rozczarowania praktycznymi skutkami tej polityki w różnych dziedzinach życia.
[6] Podwyżki artykułów spożywczych: mięso
o 70%, masło i sery o 50%, cukier o 100%, warzywa o 30%; za: http://www.kor.org.pl/.
[7] Trzeba oczywiście pamiętać o
trudnościach w przekazywaniu informacji w systemie, w którym cenzura
prewencyjna obejmowała większość form komunikacji społecznej. Apel, by dotrzeć
do zainteresowanych, musiał być przepisywany na maszynie, nielegalne drukowanie
na powielaczach na większą skalę pojawiło się dopiero później, a najlepszym
sposobem rozpowszechniania wiadomości z Polski było Radio Wolna Europa.
Warunkiem było dostarczenie informacji na Zachód. Wspominam o tym, mając na
uwadze młodszych czytelników, którzy nie mogą pamiętać PRL-u i nawet jeśli
posiadają jakąś wiedzę o tamtych czasach, niekonieczne uświadamiają sobie, że
rozpowszechnianie wszelkich deklaracji, programów politycznych czy wezwań do
działania było nie tylko nielegalne i grożące represjami, ale także bardzo
utrudnione technicznie.
[8] Z członkostwa w KOR zrezygnowali
wówczas Wojciech Ziembiński, Emil Morgiewicz i Stefan
Kaczorowski, gdyż wczesną wiosną tego samego roku wraz z innymi osobami
powołali do istnienia Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO).
[9] Program
NSZZ „Solidarność” uchwalony przez I Krajowy Zjazd Delegatów Gdańsk, dnia 7
października 1981 r., za: „Wikipedia Obywatelska”, http://jaobywatel.pl/wiki/index.php?title=Samorz%C4%85dna_Wizja.
[10] Fragment Apelu do społeczeństwa
polskiego, 25 marca 1977, [w:] G. Waligóra, ROPCiO,
Warszawa 2006. Por. także: G. Waligóra (oprac.), T. Gąsowski (wprowadzenie), Dokumenty
uczestników ROPCiO 1977-1981, Kraków 2006.
[11] Nie po raz pierwszy w dziejach
opozycji politycznej, której nie zezwolono na legalne działanie, pojawiły się
oskarżenia o pozostawanie pod kontrolą tajnej policji lub powiązania z jakąś
grupą w strukturach władzy. W przypadku KOR i ROPCiO
były to oskarżenia wzajemne, rodzące nieufność i uniemożliwiające współpracę.
Antoni Dudek cytuje opinię Jana Józefa Lipskiego: „konieczność rozmawiania
również i z Leszkiem Moczulskim nie cieszyła KOR-u. Moczulski przez wiele lat
był jednym z ludzi decydujących o obliczu <<Stolicy>>,
ilustrowanego tygodnika o charakterze regionalnym. Pismo to w okresie 1968 roku
związane było z grupą gen. Moczara”. Podejrzenia o związki z inną z
PZPR-owskich frakcji żywił z kolei wobec niektórych korowców zarówno Moczulski,
jak i część pozostałych twórców Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. (zob.
A. Dudek, ROPCiO – kuźnia opozycji,
„Dziennik. Polska-Świat-Europa”, 24.03.2007)”.
[12] B. Kozłowski Powstanie ROPCiO, za: http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/kalendarium/article.htm?id=35672.
[13] A. Dudek, ROPCiO
– kuźnia opozycji, dz. cyt.
[14] W roku 1986 lub 1987, podczas pobytu
na stypendium Fundacji Lanckorońskich z Brzezia w Londynie, miałem okazję
wysłuchać w Institute of Strategic Studies wykładu Leszka Moczulskiego, zwolnionego właśnie z
więzienia w Polsce ze względu na zły stan zdrowia, na temat zmian w systemie
komunistycznym, które miały sprawić, że niepodległość Polski stawała się
kwestią nieodległego czasu i tym bardziej czyniły koniecznymi działania, które
miałyby przynieść Polsce wyzwolenie od sowieckiej zależności. Analiza
geostrategiczna przedstawiona przez Moczulskiego oparta była na rzekomo
przygotowywanych przez ZSRS alternatywnych drogach zaopatrzenia NRD w surowce
strategiczne, omijających Polskę jako teren niepewny, mogący wymknąć się spod
kontroli. Moczulski uznał te fakty za dowód pogodzenia się Rosji z utratą Polski
jako elementu systemu komunistycznego. Słuchaczom, w tym także Leopoldowi
Łabędziowi, wydawcy bardzo cenionego czasopisma „Survey.
A Journal of East and West Studies”,
tezy prelegenta wydały się mocno przesadzone, jeśli nie kompletnie nierzeczowe.
I ja, nie będąc znawcą tej problematyki, byłem zdumiony śmiałością wniosków
wyprowadzanych z wątpliwych przesłanek. Po latach jednak dochodzę do wniosku,
że Moczulski, zapewne nie w pełni świadomie, przewidział wycofywanie się Rosji
sowieckiej z kontrolowanych terytoriów, co nastąpiło w 1989 roku. Czy Rosjanie
już wówczas rzeczywiście się do tego przygotowywali? A może położenie Polski
między Niemcami a Rosją pozwala na dokonywanie takich przewidywań, mających
duży stopień prawdopodobieństwa? Można byłoby więc uznać, pomijając kwestie
ustrojowe, że Moczulski przewidział również porozumienie między Rosją i
Niemcami w sprawie gazociągu północnego. Jeśli przewidywanie oznacza
wyprowadzanie wniosków z przeszłości, to nietrudno przychodzi w Polsce
prognozowanie niekorzystnych dla nas scenariuszy.
[15] Por. M. Dzielski,
Odrodzenie ducha – budowa wolności. Pisma zebrane, Kraków 1995. Dzielski publikował poza cenzurą w latach 1979-1989.