Artykuł
Rewolucja rosyjska i sprawa polska

Rozdział pracy zbiorowej Wobec przewrotu rosyjskiego, Warszawa 1917

 

Przed laty kilkunastu kryzys rewolucyjny w Rosji otwierał, jak się zdawało, drogę do częściowego rozwiązania sprawy polskiej na gruncie państwa rosyj­skiego. Dzisiaj sprawa nasza zdąża ku rozwiązaniu przede wszystkim wskutek klęski Rosji i oderwania od niej Królestwa Polskiego i ziem historycznie z nim związanych. Aktem 5 Listopada zostało proklamowa­ne niezależne państwo polskie. Rewolucja, która oba­liła carat, już nie będzie głównym czynnikiem roz­strzygnięcia naszej sprawy, jakkolwiek wielu stronami poważnie wpłynie na całość stosunków międzynarodowych, na położenie nowego państwa i na te ziemie dawnej Rzeczypospolitej, które przy Rosji pozostaną. Już dzisiaj zaznacza się wpływ wypadków rosyjskich na bieg wojny i na ewentualne przyśpieszenie pokoju. Pod każdym tedy względem, pomimo oderwania kra­ju naszego od dawnego caratu, zasługuje rewolucja rosyjska na baczną z naszej strony uwagę, jako wiel­ki przełom, którego wielostronne skutki będą się w naszym sąsiedztwie przez czas długi rozwijały. Pragnę obecnie podkreślić te strony rewolucji, które na najbliższą przyszłość mają dla nas największą wagę.

               Obecna rewolucja jest poniekąd dalszym ciągiem kryzysu z lat 1905-1908, nie w tym atoli znaczeniu jakoby w ciągu ubiegłego czasu istniała w społeczeństwie rosyjskim nieprzerwana ciągłość kierunku opozycyjnego i rzeczywistych usiłowań reformatorskich. Przeciwnie, należy z całym naciskiem stwierdzić, że nazajutrz po burzliwym okresie dwóch pierwszych Dum zapanowała w Rosji reakcja rządowa i to nie tylko reakcja rządowa, lecz także widoczna reakcja w samej opinii, która zobojętniała dla sprawy reform wewnętrznych i coraz bardziej zwracała się ku celom i zadaniom polityki zagranicznej, ku ponętnym wskazaniom panslawistycznego szowinizmu, ku nowym zaborom. Kiedy nazajutrz po likwidacji sromotnej kampanii mandżurskiej, po ujawnieniu głębokich niedomagań całego ustroju państwowego, na górze i na dole panowało jednomyślne zdanie, że nieodzowną i naglącą potrzebą Rosji jest gruntowne zreformowanie tegoż ustroju, już w parę lat później na te niedomagania zamiast reform, szukano lekarstwa w ożywieniu nacjonalizmu i zaborczego szowinizmu. I jak wiadomo z prądem tym popłynęły nawet partie opozycyjne i postępowe, a z łam dzienników i z mównicy dumskiej zachęcali rząd do wyzywającej polityki tacy ludzie, jak Piotr Struwe, Makałow, Milukow i inni przedstawiciele ruchu wolnościowego.

               W nastrojach i usposobieniach ogółu rosyjskiego dokonał się w ciągu kilku lat nawrót do czasów przedwojennych z tą tylko różnicą, że tym razem obiektem jego zaborczej pożądliwości nie była Azja, lecz Europa, nie Mandżuria i Kore, lecz Półwysep Bałkański i kraje monarchii austro-węgierskiej.

               Z zapowiedzianych reform otrzymała Rosja tylko przedstawicielstwo narodowe, a raczej jego parodię. Trzecia Duma zamiast walczyć z uciskiem biurokratycznym – sama się zbiurokratyzowała i znakomicie dostosowała do całego systemu, który poza pewnymi formalnymi zmianami pozostał tym, czym był za czasów Plewego. Czwarta Duma prześcignęła pod tym względem swoją poprzedniczkę.

               Słowem Rosja wbrew głośnym zapowiedziom i nadziejom wcale się nie odnowiła. Pomimo istnienia Dumy pozostała ze swą starą biurokracją, z tymi wewnętrznymi niedomaganiami, które sprowa­dziły katastrofę mandżurską.

Tamta nauka najzupełniej w las poszła. Późniejsza, rzekomo odnowiona Rosja z zadziwiającą lekkomyślnością powtórzyła swój błąd sprzed lat kilkuna­stu, powtórzyła go w rozmiarach nierównie większych i znalazła się wobec katastrofy, o wiele przewyższa­jącej klęskę mandżurską. Odnowiła się też w analo­gicznej sytuacji psychologia 1905 roku, lecz, pędzona przez wypadki, poszła znacznie dalej. Przez cały czas poprzedniego kryzysu nie tylko car, lecz i rząd przez niego mianowany utrzymywał się przy władzy, jak­kolwiek władzę tę dzierżył niepewną, drżącą ręką i zdawał się ją nieraz sam wypuszczać. Tym razem rewolucja od razu osiągnęła to, co wówczas było jej nieprawdopodobnym, wymarzonym celem, obaliła nie tylko rząd, nie tylko cara Mikołaja, lecz sam caryzm, Romanowów.

Ten fakt olśniewa niejednego i podsuwa mu cał­kiem błędną perspektywę zachodzących wypadków. W powierzchownym mniemaniu upadek caratu staje się wystarczającym dowodem potęgi oraz dojrzałości ruchu rewolucyjnego. Jest to wniosek całkiem dowolny i sprzeczny z tymi danymi, które dotychczas doszły do naszej wiadomości.

Upadek rządu biurokratycznego i caratu świadczy bezpośrednio tylko o tym, iż trzeci rok niepomyślnej wojny i ciężkich dolegliwości wewnętrznych doprowadził do zużycia i wyczerpania autorytetu tradycyjnej władzy i głębokiego wstrząśnięcia całej maszynerii państwowej. Jest to fakt negatywny, który o sile i dojrzałości ruchu rewolucyjnego bynajmniej nie przesądza. Ani na chwilę zapominać nie można, że taranem bijącym w twierdzę carskiego samowładztwa nie były siły rewolucyjne, lecz ciosy zewnętrzne, oraz braki niesprawnej maszynerii państwowej, która krańcowego natężenia wojennego nie wytrzymała. Wszak bezpośrednim impulsem rewolucyjnego wybuchu w Petersburgu był głód, a o jego olbrzymim skutku zadecydował fakt, że rozruchy ludowe pociągnęły wojsko stolicy. Rewolucja świadoma swych celów wciela się zazwyczaj w nowym rządzie, który chwyta silną ręką ster władzy i zyskuje ogólny posłuch. Otóż na opuszczonej po upadku caratu widowni znalazły się od razu dwa rządy, z których każdy reprezentuje jakieś środki organizacyjne, lecz żaden nie wyraża samej rewolucji, jej myśli i woli. Pierwszy, który reprezentuje uznaną władzę, jako rząd tymczasowy, wychodzi z Dumy i składa się z jej przedstawicieli. Drugi opiera się na organizacjach robotniczych, które w ostatnich czasach umiały rozszerzyć swą propagandę w wojsku i zyskać tam stronników i sprzymierzeńców. Okazuje się coraz widoczniej, że pomiędzy oboma tymi rządami w najważniejszych, najpilniejszych sprawach istnieją przeciwieństwa nie do pogodzenia. Pierwszy (a przynajmniej jego minister spraw zagranicznych Milukow) oświadcza się za dalszą wojną aż do rozbicia państw centralnych, drugi domaga się głośno pokoju. Stąd dość prosty wniosek, że rewolucja nie wysunęła dotychczas prawdziwego rządu, lecz dwa surogaty, z których rząd rzeczywisty ma się dopiero wyłonić. Zresztą oba te rządy widocznie w podobny sposób rozumieją swą pozycję, gdyż zajmują się więcej agitacją, niż bezpośrednią działalnością. Czymże bowiem, jak nie agitacją są ustawiczne zebrania, zjazdy i rezolucje, dochodzące do skutku pod patronatem jednego lub drugiego rządu? Czyż nie świadczy to wyraźnie, że upadek caratu stworzył przede wszystkim puste miejsce, że obecnie z dwóch stron idą usiłowania, ażeby na tym miejscu postawić coś nowego? Minęło wszakże kilka tygodni, a prawdziwego rządu jeszcze nie ma, są tylko jego surogaty.

Ani organizacja państwowa Rosji, ani siły społeczne i rewolucyjne nie wykazują od lat 1905-8 widocznego postępu. W tym sensie i tylko w tym można twierdzić, że dzisiejszy kryzys stanowi dalszy ciąg kryzysu po wojnie japońskiej. Z tymi samymi niedomaganiami wewnętrznymi, z ustrojem państwowym tylko pozornie odnowionym rzuciła się lekkomyślnie Rosja w wojnę o wiele większą i wyniosła z niej prze­graną o skutkach nieporównanie donioślejszych. Bez­pośrednim jej skutkiem jest ostra recydywa rewolu­cyjna, którą tym razem komplikują wpływy i intrygi państw koalicyjnych. Oczywiście leży w ich intere­sie, ażeby Rosja jak najprędzej się wzmocniła, ażeby mogła i chciała dalej prowadzić wojnę. Atoli usiłowania w tym kierunku czynników obcych muszą mieć skutek dość ograniczony, a w danych okolicz­nościach mogą nawet rozbudzić ostrą nieufność w ma­sach ludowych i sprowadzić kompromitację przymie­rza i jego rosyjskich stronników.

Będąc dalszym ciągiem poprzedniego kryzysu, przewrót obecny wysuwa podobne hasła i programy tudzież wykazuje też same znamienne rysy. Spo­śród nich występuje nader wyraźnie ten sam fakt, któ­ry dominował nad całym poprzednim kryzysem i w znacznym stopniu wyjaśniał jego właściwości. Jest nim społeczna i moralna słabość warstw wyższych i średnich – tych, które wszędzie w Europie tworzą podstawę życia konstytucyjnego. W Rosji wskutek szczególnych przyczyn historycznych warstwy te nie mają poczucia samodzielności i siły społecznej. W czasach normalnych warstwy te opierały się stale o rząd biurokratyczny, pozwalając sobie na dość niewinną, pokątną frondę. W okresie burzliwym, gdy zachwiało się panowanie biurokracji, te same warstwy przychyliły się od razu na lewo i następnie poszły w tym kierunku tak daleko, że zupełnie zatraciły własne stanowisko. Gdy rewolucja się skompromitowała, a rząd biurokratyczny odzyskał siłę, te same warstwy od razu przeszły do jego obozu, zapominając nie tylko o programach radykalnych, lecz nawet o własnych umiarkowanych żądaniach.

Ten sam fakt zasadniczy coraz widoczniej zaznacza się w kryzysie obecnym.

O ustaleniu się w najbliższej przyszłości umiarkowanego rządu konstytucyjnego mowy być nie może: cały gmach państwowy pochyla się gwałtownie na lewo. Przypuszczać należy, że dojście do władzy żywiołów radykalnych, jak nie mniej rozluźnienie maszyny państwowej rychło zmusi Rosję do wycofania się z wojny, pomimo wszystkich wysiłków i intryg koalicyjnych. Ten przewidywany skutek rewolucji bezpośrednio łączy się ze sprawą polską. Rosyjski rząd tymczasowy wydał do Polaków odezwę z obietnicą utworzenia na ziemiach etnograficznie polskich oddzielnego państwa, złączonego z Rosją unią militarną. Obietnica ta wszakże wychodzi z założenia, że Rosja odniesie nad państwami centralnymi stanowcze zwycięstwo, że odbierze im odpowiednie dzielnice polskie i zrobi z nimi, co będzie chciała. Ile wagi przykłada ów rząd do swej mniemanej wiary w zwycięstwo i swych obietnic, pokazuje późniejsza jego odezwa, w której, otwarcie przyznając, że siły zbrojne Rosji są w złym stanie, nader dwuznacznie wyraża się o dalszej wojnie i jej celach. Odezwa ta świadczy niekorzystnie o położeniu nowego rządu, który ucieka się do podobnej szarlatanerii, nie mając ani możności, ani chęci urzeczywistnienia swych zapowiedzi.

Dokument ten ma niewątpliwie pewnie symptomatyczne znaczenie, lecz nie jest żadnym aktem państwowym, ani żadnym przyczynkiem do rozwiązania sprawy polskiej.

Ta sprawa znajduje rozwiązanie poza obrębem carskiej Rosji i rewolucji rosyjskiej.

Przewrót marcowy wyprowadził ogromne państwo carów na drogę przewlekłego kryzysu, na drogę rewolucyjnych i kontrrewolucyjnych wstrząśnień, przerywanych krótkimi okresami niepewnej, nietrwałej równowagi. Wiemy, jak niekorzystnie na naszej świadomości narodowej i łączności społecznej odbiły się burzliwe, chaotyczne wypadki kryzysu rosyjskiego, jaki zamęt wywołały w naszej umysłowości towarzyszące im hasła i nastroje, rozpętanej „szerokiej natury”.

Jest to niezwykle pomyślny dla nas obrót, iż ten sam orkan dziejowy, który rozpętał ponownie w Rosji rewolucję, oddzielił nas od tejże Rosji. Wszak możliwą była taka ewentualność, iż carat bynajmniej nieodrestaurowany po poprzednim kryzysie, wdałby się w inną wojnę i również ją przegrał, lecz bez oderwania ziem polskich. Wtedy kraj nasz musiałby znowu dźwigać ciężkie brzemię kryzysu rosyjskiego, który tym razem zapewne przybierze rozmiary o wiele większe niż poprzednio i przeciągnie się na dłuższy okres czasu.

Na gruncie kryzysu rosyjskiego sprawa nasza pomimo widoków pozornie sprzyjających nie mogłaby znaleźć nawet częściowego rozwiązania. Wprawdzie jak poprzednio rozlegają się i dzisiaj w zrewolucjonizowanym caracie hasła autonomii, lub narodowej samodzielności ujarzmionych narodów, lecz razem z nimi rozlegają się także inne, będące zaprzeczeniem tamtych. Wszak znany program kadecki z 1906 roku domagał się w całym państwie takiej reformy rolnej, która de facto sprowadzała do zera wszelkie zasady autonomiczne i zamiast nich miała wprowadzić radykalny despotyzm nad całą własnością miejską i ludnością rolną. Warto też przypomnieć, że jedynym konkretnym skutkiem uchwał autonomicznych dla Królestwa było… odłączenie Chełmszczyzny. Dziwnymi zygzakami idzie myśl rosyjska i tuż za pięknymi hasłami ukazuje się zgoła nie piękne skonkretyzowanie ich w rzeczywistości.

O ile pozytywne rachuby na kryzys rosyjski były i są bardzo zawodne, o tyle niewątpliwe są te skutki dewastacyjne, którymi rewolucja rosyjska obdarzyła naszą kulturę i naszą świadomości zbiorową. Ta świadomość, niestety, nie jest dość samodzielną i odporną, a wystawiona na kolejne wpływy rewolucyjnych i kontrrewolucyjnych wpływów, byłaby skazana na bezwład i częściowy zanik, jaki z konieczności pociąga bierne podleganie obcym, zmiennym prądom i nastrojom. Na szczęście obecny kryzys rosyjski będzie się już rozwijał za naszą linią graniczną i jakiekolwiek przybierze formy, jakiekolwiek wywoła wstrząśnienia, nie wciągnie nas bezpośrednio w swe wiry. Będziemy mieli własne państwo i własną pracą i myślą musimy mu zapewnić żywotność.

 

 

 

 

Najnowsze artykuły