„Czas”, 1925, nr 70 (25 III)
Z książki p. Dmowskiego, której analizą szczegółową zajmujemy się,
można wyciągnąć niejedną naukę. Poznanie błędów i omyłek naszej polityki z
okresu wielkiej wojny, jakie ta książka pozwala wyprowadzić na światło dzienne,
da możność unikania podobnych na przyszłość, a zarazem da wytłumaczenie wielu
naszych niepowodzeń, pochodzących z tej przyczyny. Pozwoli to również na
naprawienie w ich następstwach wielu z tych błędów i omyłek.
*
Pan Dmowski opierał swą politykę na Rosji, uważając ją za szczerą
sojuszniczkę Polski, tylko obałamuconą przez Niemcy, które ją buntowały
przeciwko Polsce. Założeniem więc p. Dmowskiego było dojście do niepodległości
przez zwycięstwo Rosji nad Niemcami.
Nie ulega wątpliwości, że potrzeba było Polsce w
tej wojnie klęski Niemiec, ale to nie wystarczało; potrzeba było także klęski
Rosji, bo inaczej o niepodległości Polski nie mogło być mowy. A klęskę Rosji p.
Dmowski ze swej polityki wykluczał i w tym leży jego błąd. Liczenie na
odzyskanie niepodległości Polski z rąk caratu było utopią, a carat mógł runąć
tylko po klęsce wojennej, wywrócony przez rewolucję. P. Dmowski zaś na str. 164
powiada: „Katastrofy, jaka spotkała Rosję, nie przewidywaliśmy i nie liczyliśmy
na nią…”. Z drugiej trony na str. 215 mówi, co następuje: „Chcąc wyrwać sprawę
polską z rąk niemieckich, trzeba było ją wyrwać z rosyjskich”. A jakże można
było to uczynić, nie pobiwszy Rosji? I któż mógł Rosją pobić w tej wojnie,
jeżeli nie ci, co z nią walczyli? Jeżeli zaś chodzi o niedopuszczenie
zwycięstwa Niemców nad Rosją, to ją pobić były powinny: Austria, Turcja i
Bułgaria. Ale ponieważ te trzy państwa same podołać temu nie mogły, przeto
niezbędne było zwycięstwo Niemców na froncie wschodnim, z pobiciem ich
następnie na zachodnim. I tak też się stało. Było to założenie polityki
jedynej, która, jak to fakty wykazały, mogła przywrócić Polsce jej
niepodległość. Ale to nie była polityka p. Dmowskiego, tylko polityka
Opatrzności, która w interesie Polski, wbrew p. Dmowskiemu, dopuściła do zwycięstwa
Niemców nad Rosją, a po jej pogromie zwyciężyła ich sama, sprowadzając w
ostatniej chwili świeże siły amerykańskie zza oceanu.
Innym faktem, trudnym do pogodzenia z logiką i z
interesem Polski, był udział p. Dmowskiego w konferencjach, jakie miały miejsce
w Piotrogrodzie, w lipcu 1915 r., pod przewodnictwem Goremykina i Kryżanowskiego i na
których dyskutowano o kwestii autonomii dla Polski. Pan Dmowski powiada, że był
przeciwny tym dyskusjom, a jednak brał w nich udział i to udział czynny, dość
poważny, Zresztą te konferencje zostały spowodowane za jego wiedzą i zgodą
przez ówczesny Komitet Narodowy polski w Piotrogrodzie.
Dnia 10 maja 1915 r. prezes tego Komitetu
wystosował do Goremykina pismo z propozycją
uskutecznienie na zasadzie autonomii reform, wypływających z proklamacji i
poprosił o powołanie do rozprawy nad tymi reformami ekspertów i przedstawicieli
polskich. Goremykin, za zezwoleniem cesarza, zwołał
dnia 3 czerwca 1915 r. „naradę”, na którą zaprosił siedmiu Polaków: Dmowskiego,
Dobieckiego, Dymszę, Wł. Grabskiego, Harnsiewicza, Szebekę i Z. Wielopolskiego. Takich narad było dziesięć, z
których najważniejsze w dniu 5 i 8 lipca 1915 r., przy składzie ośmiu Rosjan i
sześciu Polaków; ci ostatni, jak wyżej, bez Dymszy.
Dnia 5 lipca ze strony rosyjskiej podniesiono z
uznaniem zapewnienie jednego z przedstawicieli polskich na poprzednim zebraniu
o wiecznym, nie tylko mechanicznym, ale i duchowym zjednoczeniu Polski z
państwowością rosyjską. Na to p. Dmowski oświadczył, że Polacy uznają zasadę
pełnej nierozdzielności Polski od Rosji. A następnie podniósł kwestię granic
Polski i powiedział, że granice państwa polskiego winny być naznaczone na
zasadzie etnograficznej (etnograddiczeskij princip), jednak od zachodu winno odstąpić od tej
zasady, biorąc pod uwagę warunki strategiczne i polityczne, oraz geograficzne
położenia. Goremykin, wykluczając dyskusję nad
granicami, jako nienależącą do kompetencji tego zebrania, postawił wniosek
następujące: „Dzielnice zjednoczonej Polski winny być ustanowione na zasadzie
etnograficznej, tj. winny obejmować ziemie, na których Polacy stanowią
większość ludności w stosunku do ludności ruskiej i litewskiej. Ta zasada winna
być przestrzegana co do wschodniej granicy Polski i zgodnie z tą zasadą
administracyjna granica Królestwa Polskiego winna ulec zmianie. Co do
zachodniej granicy dopuścimy – mówił Goremykin –
niektóre odstąpienie od tej zasady, ze względu na geograficzne, polityczne i
strategiczne warunki”. Wniosek ten, sankcjonujący wydzielenie z przyszłej
Polski całej guberni chełmskiej, większej części suwalskiej i całej Galicji
wschodniej po San, został przyjęty jednomyślnie.
Na posiedzeniu dnia 8 lipca 1915 r. ks. Mirski
oświadczył, że naród rosyjski gotów autonomicznej Polsce odstąpić nie tylko
przynależny mu „prywiślańskij kraj”, lecz także i
wydarte od Austrii i Prus polskie prowincje, krwią rosyjską wywojowane, ale z
drugiej strony Polacy powinni raz na zawsze wyrzec się swych nie tylko
historycznych, ale i kulturalno-narodowych pretensji do zachodnich ruskich
ziem. Na to Dmowski odpowiedział, że Polacy w pierwszej połowie zeszłego wieku
uważali Litwę, Wołyń, Podole i Ukrainę za ziemie polskie, ale dziś za polskie
ich nie uważają, i z punktu widzenia polskiego, włączenie tych ziem w skład
Polski nie byłoby pożądane. I dodał, że jeżeliby znajdowali się wśród Polaków
niektórzy innego zdania, ono nie odpowiadałoby ogólnemu przekonaniu. Dziś,
mówiąc o Polsce, Polacy rozumieją Polskę etnograficzną. Po tej deklaracji
wniesiono do protokołu, że „przedstawiciele polscy oświadczają, że ogół narodu
polskiego swe żądania narodowo-polityczne ogranicza do dzielnic Polski
etnograficznej”.
Ostatnia narada miała miejsc dnia 14 lipca 1915 r.
Po zamknięciu posiedzenia, członkowie rosyjscy złożyli Goremykinowi
projekt samorządu „miejscowego” dla guberni Królestwa Polskiego. Dnia 5
października przedstawiciele polscy złożyli podobny projekt, w którym wypuścili
w tytule „miejscowy”, ale wzorowali się na projekcie, złożonym w Dumie 23
kwietnia 1907 r. Wreszcie na posiedzeniu Rady państwa z dnia 6 sierpnia 1915
r., jeden z tych przedstawicieli, porwany swą werwą krasomówczą, oświadczył, że
„naród polski ze swymi grobami przeszłości i kolebkami przyszłości będzie do
ostatniego tchnienia stał przy Rosji”.
Pan Dmowski w swej książce wspomina o tych naradach
tylko mimochodem, nazywa je „komisją” i powiada: „Komisja ta odbyła cały szereg
posiedzeń, z których protokoły zostały przez rząd wydrukowane i stanowią
ciekawy materiał historyczny”. W samej rzeczy, jak widzimy, te protokoły
zawierają materiał wcale ciekawy. Pan Dmowski treści tych protokołów w swej
książce nie przytacza, zadowala się zapewnieniem następującym: „Trzymaliśmy się
w terminach jak najogólniejszych, wykazywaliśmy konieczność zasadniczej zmiany
w stosunku Rosji do Polski, unikając stawiania jakichkolwiek programów
konkretnych”. Ale treść tych protokołów wykazuje, że to twierdzenie p.
Dmowskiego jest niezgodne z prawdą.
Wywołanie tych „narad” i uczestniczenie w nich,
było z naszej strony błędem i niezręcznością. Podkopywało to międzynarodowe
stanowisko sprawy polskiej, sprowadzając ją na teren wewnętrzny rosyjski.
Wszelkie przedwczesne z naszej strony angażowanie się wobec Rosji, było nie
tylko bezcelowe, ale mogło łatwo zwrócić się przeciw nam. Własnymi siłami, nie
od Rosji uzyskać nie byliśmy w stanie, wszelkie nadzieje w tym kierunku były
iluzoryczne, mogliśmy tylko stworzyć sobie w ten sposób szkodliwy na przyszłość
precedens. W istocie, te układy wiązały potem ręce naszym przyjaciołom na
zachodzie, przy ustanawianiu naszej granicy wschodniej, a upoważniały naszych
wrogów i przeciwników, do naznaczenia tej granicy w sposób dla nas
niekorzystny. Protokoły z dnia 5 i 8 lipca 1915 r. podpisane w Piotrogrodzie przez naszych przedstawicieli, stanowiły
dokument, upoważniający państwa centralne do odstąpienie Suwalszczyzny Litwie,
a guberni chełmskiej Ukrainie. Te dwa dokumenty stanowiły z drugiej strony w
oczach Rady naczelnej państw sprzymierzonych podstawę obowiązującą do
naznaczenia Polsce prowizorycznej granicy wschodniej z dnia 8 grudnia 1919 r. i
służyły za podstawę dla sławnej linii Curzona.
Proponowana przez pana Dmowskiego zasada
etnograficzna, dopuszczała do okrojenia Polskie na wszystkie strony.
Utraciliśmy wskutek tego Gdańsk i zakwestionowano nam Galicję wschodnią, i
wielowiekową kulturę polską na kresach wschodnich wydawał p. Dmowski na
zagładę, oddając ją samowolnie pod strychulec bizantyjsko-mongolski, a kresów
zachodnich w całości nie obronił. Na mocy protokołu z dnia 5 lipca 1915 r.
alianci, przy wykreślaniu naszej granicy zachodniej, odstąpili od zasady
etnograficznej, ale nie na korzyść Polski. Ze względów strategicznych
niemieckich, obcięli Poznańskie i podzielili Górny Śląsk, przy czym dla tych
względów, nie włączyli do Polski węzłów kolejowych: Piła i Gliwice. A ze
względów politycznych – własnych – oddali Czechom Śląsk Cieszyński. Wreszcie,
powołując się na najmylniej na względy geograficzne i etnograficzne, prowadzi
się dotąd na Zachodzie silną agitację za oderwaniem od Polski „korytarza”
gdańskiego.
Co do liczenia na wywojowanie nam kresów zachodnich
przez Rosję, w zamian za koncesje, czynione jej z naszej strony na wschodzie,
było to oddawaniem się iluzji. Od początku wojny było wiadome, że Rosja walczy
z Austrią, a z Niemcami szuka układu, który nie mógł wypaść inaczej, tylko z
krzywdą Polski i na jej koszt. Pan Dmowski sam przyznaje, że rząd rosyjski
stale do takiego układu dążył. Więc rachowanie na wywalczenie nam kresów
zachodnich przez Rosję, było gonieniem za chimerą. Te kresy otrzymaliśmy
jedynie dzięki szczęśliwemu zbiegowi wypadków, ale pomniejszone, skutkiem
polityki, która prowadzona niezawodnie w najlepszej wierze wyszła jednak ze
szkodą Polski na korzyść Niemców, Czechów i Moskwy. W polityce zagranicznej
sama inteligencja nie wystarcza, niezbędna jest także pewna doza właściwego
zmysłu orientacyjnego.