Artykuł
Indywidualizm a uniwersalizm w Konstytucji marcowej

Pierwodruk: „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1925, z.5, s. 666-670.

 

Odczyt wypowiedziany na zaproszenie młodzieży dnia 22 bieżącego miesiąca.

 

Jestem w trudnym położeniu. W ciągu godziny powinienem skierować Państwa ku innemu zupełnie myśleniu, jak to, w którym myśmy się wszyscy wychowali, a po nauczeniu się tego innego myślenia powinienem przejść z Państwem tekst konstytucji 17 marca i wykazać, czy ona ma w sobie objawy tego innego myślenia. Zadanie jest oczywiście nie do pokonania. Wszystko, co mogę osiągnąć przez mój wykład, polegać będzie tylko na tym, że zwrócę Waszą uwagę na wielki ruch i wielką zmianę, które spostrzec się dają w naukach o duchu i w praktyce życia społecznego, politycznego i ekonomicznego. Uświadamiają sobie bowiem ludzie coraz silniej, że obecne przesilenie, przez które ludzkość przechodzi, jest wynikiem hegemonii myślenia indywidualistycznego. Budzi się zarazem nadzieja, że ratunku szukać należy w myśleniu innym, którego nazwy jeszcze nie ustalono, a które my nazywać tutaj będziemy myśleniem uniwersalistycznym. Przede wszystkim więc zdać sobie musimy sprawę z tego, co należy rozumieć przez indywidualizm, a co przez uniwersalizm.

Znane jest wszystkim opowiadanie Goethego[1] o swoim pierwszym spotkaniu z Schillerem[2]. Goethe wyłożył Schillerowi swoją naukę o metamorfozie roślin i kilkoma kreskami ołówka narysował przed nim „roślinę pierwotną (Urpflanze)”. Schiller słuchał uważnie, potrząsnął jednak głową i powiedział: „to nie jest doświadczenie, to jest idea”, na co Goethe podrażniony odpowiedział: „bardzo mi miło, że mam idee, nie wiedząc o tym, i że je nawet oczyma widzę”. Tak myślą uniwersaliści. W liście do Schillera pisze Goethe, że czynią na nim wrażenie przede wszystkim te przedmioty, które są wybitnymi przypadkami, które zawierają w sobie pewną całość (Totalität), które są reprezentantami wielu innych. Gdzie indziej pisze Goethe, że produktywnymi są ci, którzy wychodzą z idei, bo przez to już wypowiadają jedność całości (Einheit das Ganzen). Tak myślą właśnie uniwersaliści. Najgłębszą ich cechę oddaje Goethe w słowach Alles Vergängliche ist nur ein Gleichnis[3], bo oznacza to, że każda poszczególna rzecz pozwala nam przeczuwać wyższe jej znaczenie i jej idealność.

Posłuchajmy wyznań innego uniwersalisty. Hölderlin[4] w liście do brata pisze: „A duo principium” – wszystko inne jest chimerą i schodzi do zera. Wszystko jest nieskończoną harmonią, ale z tym wszystkim szczególnie harmonijnym i harmonizującym jest to, co nie jest „ja”, a tym jest pomiędzy nami Bóg. „Wierzę w serce drugiego o ile ono należy do całości i o ile należy do mnie. Jakżebyśmy się nie mieli kochać, gdy obaj kochamy to, co jest wyższe od nas”.

A teraz jeszcze jedna ilustracja. Najstraszliwszy samotnik, tragiczny indywidualista Nietzsche[5], nie może wytrzymać tej samotności. Z cierpień tej samotności powstaje u niego wizja „gościa nad gościami”, Zaratustry:

„Um Mittag war’s, da wurde Eins zu Zwei:

und Zarathustra ging an mir vorbei”.

Przykłady te wprowadziły nas może już w jądro kwestii. Indywidualistyczne myślenie opiera się na zmysłowym doświadczeniu i operuje abstrakcjami. Uniwersalizm operuje ideami, które uważa za rzeczywistość. Indywidualizm jest więc nominalizmem, a uniwersalizm realizmem. Indywidualizm wychodzi jako z punktu wyjścia z jednostki, z indywiduum, którą uważa za samowystarczalną. Uniwersalizm wychodzi z arystotelesowskiego holon, wedle niego człowiek nie istnieje w odosobnieniu, warunkiem człowieka jest wspólność. Wedle indywidualisty społeczeństwo jest tylko sumą jednostek równych sobie, jak w przyrodzie równe są sobie atomy i komórki. Wedle uniwersalisty zaś jednostka jest tylko członem, jest tylko organem całości, którą jest społeczeństwo. Myślenie indywidualistyczne wiedzie do konstrukcji prawa podmiotowego, podczas gdy myślenie uniwersalistyczne nie używa tej konstrukcji, a sytuację jednostki określa jako funkcję społeczną. Indywidualizm wychodzi, jako z założenia, z wolności jednostki, którą ustawy mają w możliwie najmniejszym rozmiarze ograniczać. Uniwersalizm zaś wychodzi, jako z założenia, z moralności. Jeśli więc mowa ma być o ograniczeniach jednostki, to one dochodzą do najwyższego rozmiaru.

Indywidualizm jest więc atomizmem, a wskutek tego mechanizmem i relatywizmem. Ponieważ opanował nie tylko przyrodę, ale i ducha, przywiódł do obecnego przesilenia. Indywidualizm bowiem nie widzi punktu stałego, absolutnego, na którym oprzeć by się mogło wszelkie jego rozumowanie. Nie może być mowy w indywidualistycznym myśleniu o moralności, bo ta może być tylko absolutną. Indywidualista skazany jest na hedonizm, utylizm, pragmatyzm, nie rozporządza bowiem bezwzględną miarą, którą by mógł mierzyć wartości. W tym i w tym głównie tkwi przyczyna dzisiejszego przesilenia. Uniwersalizm myślący całościami, musi (powtarzamy: musi) dojść do najwyższej całości, którą jest Bóg.

Oto kierunek nowej myśli. Widzimy ją we wszystkich naukach o duchu. Są to jednak dopiero początki, wymagające długiej pracy dla zbudowania przede wszystkim nowej logiki.

Konstytucja z 17 marca jest wynikiem myślenia indywidualistycznego, które w dziedzinie politycznej nie zmieniło się od rewolucji francuskiej. Państwo jest, wedle tego myślenia, sumą jednostek złączonych obręczą prawa. Jednostki są sobie równe i wolne. Stąd Konstytucja ma jeden cel: uczynić wszystko, aby ta równość i wolność była jak najmniej naruszona. Stąd płynie specjalne nastawienie twórców konstytucji. Budują oni wały chroniące jednostkę, a osłabiają pozycję wszystkiego i wszystkich, co by tę jednostkę mogło ograniczyć. Stąd słabość rządu, a supremacja Sejmu. Stąd konstrukcja całego szeregu spraw obywatelskich, które Konstytucja broni przed państwem i jego organami, jak gdyby przed wrogiem.

Czy jednak w Konstytucji z 17 marca nie ma postanowień, które by mogły się wyrobić, wykształcić, rozwinąć w kierunku uniwersalistycznym? Sądzę, że tak, i podam kilka przykładów. By jednak te postanowienia rozwinąć, należy: 1) nauczyć się myśleć uniwersalistycznie, a 2) zrozumieć, że przeciwstawianie jednostki państwu, będące czynnikiem myślenia indywidualistycznego, to przyczyna niedomagań i cierpień, przez które przechodzimy.

Artykuł 68 Konstytucji postanawia: „Obok samorządu terytorialnego osobna ustawa powoła samorząd gospodarczy dla poszczególnych dziedzin życia gospodarczego, a mianowicie: Izby rolnicze, handlowe, przemysłowe, rzemieślnicze, pracy najemnej i inne, połączone w Naczelną Izbę Gospodarczą Rzeczypospolitej, których współpracę z władzami państwowymi w kierowaniu życiem gospodarczym i w zakresie zamierzeń ustawodawczych określą ustawy”. Jeżeli ten artykuł przemyślimy uniwersalistycznie, to powołana na jego podstawie do życia Naczelna Izba Gospodarcza może mieć niezmiernie doniosłe znaczenie. Czymże bowiem powinna być? Powinna ująć państwo jako całość, powinna stworzyć plan gospodarczy dla całego państwa i jednostkom wyznaczyć funkcje gospodarcze ze względu na interes państwa, a więc wykluczyć konkurencję jednostek i grup pomiędzy sobą. Pan Feliks Deutsch[6], prezes światowego koncernu Allgemeine Elektrizitäts-Gesellschaft nazywa ten system horyzontalnym. Nie myśli przy tym o spółkach i kartelach w dzisiejszej formie, ale rozumie przez swój system horyzontalny zupełne złączenie wszystkich przedsiębiorstw tego samego rodzaju. Wspólna organizacja kierowałaby danym przemysłem, zamykałaby przedsiębiorstwa nierentujące się, przemieniałaby dane przedsiębiorstwa na inne itd. Organizacja taka przekroczyłaby oczywiście granice jednego państwa i doprowadziłaby do internacjonalnego porozumienia na gruncie gospodarczym.

Artykuł 99 mówi o prawie własności. Zawiera on w sobie pewne sprzeczności, o których nie chcemy tutaj mówić. Najważniejszą jednak rzeczą jest, jak będzie odczytywany i rozumiany: indywidualistycznie czy uniwersalistycznie. Indywidualistyczne rozumienie będzie miało np. przy reformie rolnej (dokonywanej przez ekspropriację) interes tylko pewnej warstwy na oku. Uniwersalistycznie myślący przeprowadzą reformę rolną z punktu widzenia całego państwa. Dla indywidualisty bowiem prawo własności jest prawem podmiotowym, jest władztwem, jest poddaniem rzeczy pod panowanie jednostki. Uniwersalista widzi we własności pozycję, stanowisko, na którym właściciel spełnia zadania i obowiązki, jakie mu dyktuje całość. Dla uniwersalistycznego myślenia przeto nie ma przeciwstawienia podmiotu przeciw przedmiotowi, nie ma podbijania rzeczy przez indywiduum, myślenie to bowiem zlewa podmiot z przedmiotem w wyższej syntezie.

Weźmy jeszcze jeden przykład. Pierwszy ustęp artykułu 102 opiewa: „praca, jako główna podstawa bogactwa Rzeczypospolitej, pozostawać ma pod szczególną ochroną państwa”. Podkreślamy, że ustęp ten mówi o „pracy”, może więc być interpretowany uniwersalistycznie. Już jednak następny ustęp ma charakter indywidualistyczny, przeciwstawia bowiem znowu obywatela państwu, nadając mu prawo podmiotowe do ubezpieczenia społecznego, przy czym prawo to, jak każde prawo indywidualistyczne, wypływa z jednostki, jako jednego z tych elementów, których suma stanowi państwo, a nie wypływa z całości, w której jednostka egzystuje tylko o tyle, o ile jest członem całości.

Spełniłem skromnie określone moje zadanie. Pragnąłem zwrócić uwagę na inne myślenie, jak to, którego wszyscy używają. Poddaję pod rozwagę kwestię, którego myślenia mamy używać w prawie, socjologii i ekonomii. Sądzę, że na jedno wszyscy się zgodzimy: należy z punktu widzenia uniwersalistycznego poddać rewizji wszystkie te nauki. Należy to uczynić choćby dlatego, że tego wymaga właśnie nauka, jeżeli ma być bez parcjalna, jeżeli ma być uczciwa.

 



[1] Johann Wolfgang Goethe (1749-1832) – poeta i myśliciel niemiecki, prekursor i klasyk niemieckiego romantyzmu. Po studiach rozpoczął pracę jako adwokat we Frankfurcie, tam też napisał Cierpienia młodego Wertera (1774), którym zawdzięczał dużą popularność. Od 1775 r. był radcą prawnym na dworze Karola Augusta w Weimarze. W Księstwie Weimarskim pełnił oprócz tego wiele innych funkcji: był zarządcą książęcej biblioteki, kuratorem uniwersytetu w Jenie, dyrektorem teatru w Weimarze etc. Autor licznych wierszy, dramatów m.in.: Faust (1833), Egmont (1788), Torquato Tasso (1790), wspomnień Z mojego życia (1882).

[2] Friedrich Schiller (1759-1805) – niemiecki poeta i dramatopisarz, estetyk, teoretyk teatru i historyk, obok J. W. Goethego najznakomitszy reprezentant tzw. klasyki weimarskiej. Pisał dramaty (Zbójcy, 1871; Don Carlos, 1787), rozprawy historyczne (m.in. Dzieje wojny trzydziestoletniej, 1791-1793) oraz estetyczne (Listy o estetycznym wychowaniu człowieka i inne rozprawy, 1795), poezję liryczną (m.in. ballady Rękawiczka, Graf Habsburg, Pierścień Polikratesa, Żurawie Ibikusa, Pieśń o dzwonie), dramaty historyczne (Maria Stuart, 1801; Dziewica Orleańska, 1802; Wilhelm Tell, 1804).

[3] Niem.: „Wszystko, co przemija, jest tylko wizerunkiem” (fragment Fausta, cz. II, akt 5, Góry i przepaści).

[4] Friedrich Hölderlin (1770-1843) – niemiecki poeta, prekursor tradycji weimarskiej i romantyzmu, pracował m.in. jako guwerner i bibliotekarz, przez wiele lat zmagał się z chorobą psychiczną, autor m.in. Hyperiona (t. 1, 1797, t. 2, 1799)

[5] Friedrich Wilhelm Nietzsche (1844-1900) – niemiecki filozof i filolog klasyczny, krytyk kultury i cywilizacji, autor koncepcji „nadczłowieka”. Napisał m.in. Die fröhliche Wissenschaft (1882) i Also Sprach Zaratustra (1883-1885).

[6] Felix Deutsch (1858-1928) – niemiecki przemysłowiec pochodzenia żydowskiego, prezes firmy Allgemeine Elektrizitäts-Gesellschaft (AEG).

Najnowsze artykuły