Artykuł
Polityka europejska względem Turcji

Kwestia panowania Turcji w Europie, a później i panowania jej w Europie, stała się kwestią międzynarodową w całym znaczeniu tego słowa. W historii znana jest pod nazwą kwestii wschodniej[1]. Jej główne elementy polegają najpierw na ciągłych zatargach mniejszości tureckiej panującej z większością nieturecką poddaną, a następnie na stałym mieszaniu się mocarstw europejskich do spraw wewnętrznych tureckich.

Polityka europejska względem Turcji nie ma żadnej doktryny. Jest ona realistyczna i oportunistyczna, lubo prawie zawsze przykrywała się wielkimi hasłami humanitarnymi. Widzimy też, że żadne państwo europejskie nie trzyma się pod tym względem jednej linii postępowania: ta ostatnia zmienia się według bieżących interesów i sił realnych[2]. Zresztą, obie te polityki (całości Turcji i przyspieszenia jej upadku) godziły się bardzo często w wynikach praktycznych: przy każdym przesileniu na Wschodzie gabinety europejskie ogłaszały konieczność utrzymania w całości państwa otomańskiego, ale gdy pokój nastaje, widzi się, że nowe terytorium lub nowe koncesje zostały sułtanowi wydarte. Kompromisem między obu tymi stosunkami do Turcji jest polityka reform, popierana od pewnego czasu przez wszystkie prawie mocarstwa europejskie. Zresztą, trwałego wzmocnienia i odrodzenia państwa tureckiego żadne mocarstwo nie pragnie.

Interesy angielskie na Wschodzie, jak to dobrze określił cesarz Mikołaj I[3] w słynnej swej rozmowie z sir Hamilton Seymour’em[4], leżą rzeczywiście w Egipcie i w panowaniu nad wschodnią częścią Morza Śródziemnego, albo raczej, jak powiedział sir Hamilton Seymour, w swobodnym i pełnym użytkowaniu dróg do Indii. Indie są źródłem bogactw dla Anglii, warunkiem i znamieniem jej panowania ekonomicznego i potęgi morskiej. Zarówno przed otwarciem Kanału Sueskiego, jak i od czasu jego przekopania, państwo silne, które by panowało nad Konstantynopolem i Dardanelami, które miałoby swobodne wyjście na Morze Egejskie, lub które, będąc panem dróg kaukaskich, mogłoby zejść, przez Armenię i Persję, ku Mezopotamii i Zatoce Perskiej, byłoby – pisze Pinon[5] – stałą groźbą dla dróg lądowych lub morskich do Indii i dla handlu wschodniego. Pustynie, otaczające Egipt, nie stanowią ochrony wystarczającej. Od czasów Kambyzesa[6] i Aleksandra[7] byli liczni zdobywcy, którzy, idąc z Azji, atakowali i zdobywali Egipt drogą lądową. Postępując od Nilu, Bonaparte[8] zdobył Syrię; armia Ibrahima dwukrotnie groziła Konstantynopolowi. Pustynie więc nie są przegrodą; przeciwnie, dzisiaj ekspedycja tego rodzaju byłaby jeszcze ułatwiona przez koleje żelazne, przerzynające część Azji Mniejszej i Syrii. Było zatem i jest rzeczą wielkiej wagi dla Anglii, aby żadne mocarstwo silne nie usadowiło się w Konstantynopolu, w górach Armenii, w Syrii lub Persji. Sama Turcja, jeśliby własnymi środkami lub przy pomocy jakiegoś państwa europejskiego wystawiła znaczną potęgę wojskową, mogłaby w danym razie stanowić dla mocarstwa panującego nad Egiptem, Kanałem Sueskim i drogami do Indii bardzo realne niebezpieczeństwo. Te fakty tłumaczą w znacznej części rozwój kwestii wschodniej; czynią jasnymi objawy pozornie sprzeczne; są kluczem do zrozumienia polityki europejskiej na Wschodzie.

To nam tłumaczy także, dlaczego antagonizm między Anglią a Rosją, choćby chwilowo przytłumiony, a nawet na dłuższy czas usunięty, ma jednak cechy trwałości.

Rosja szukała, szuka i zapewne zawsze szukać będzie oddechu morskiego oraz granic naturalnych dla swych posiadłości azjatyckich. Anglicy sądzą, że gdyby Rosja panowała w Konstantynopolu, w Armenii, w Persji, w Afganistanie, groziłaby drogom do Indii. W ten sposób zarówno dla Rosji, jak dla Anglii, nie było wyboru pomiędzy rodzajami polityki na Wschodzie: dla nich obu polityka wschodnia była konsekwencją ich położenia światowego; obie też przede wszystkim były i, dopóki się nie zmienią warunki ich istnienia politycznego i ekonomicznego, będą także zainteresowane w losach Konstantynopola i całego państwa otomańskiego. Austro-Węgry mają również wielkie interesy na Bałkanach, lecz dla tego państwa można wyobrazić sobie inne kierunki polityki: „Saloniki i Konstantynopol – pisze p. Pinon – mogą się stać dwoma rozwiązaniami kwestii wschodniej”. Toteż w różnych czasach bywała krótsza lub dłuższa równoległość między polityką rosyjską a polityką austrowęgierską, gdy jej nigdy dotąd nie było między pierwszą a polityką angielską. Z antagonizmu tych ostatnich wypływały wszystkie dotychczasowe przesilenia na Wschodzie, aż do czasu, gdy zjawił się tam czynnik nowy w postaci Niemiec[9].

Zapatrywania Anglii na politykę wschodnią, lubo wychodziły zawsze z powyższego założenia ogólnego, zmieniały się jednak w praktycznym ich zastosowaniu. W roku 1877, w przeddzień wojny rosyjsko-tureckiej, ambasador angielski w Konstantynopolu, Layard[10], pisał: „Polityka, która nam każe podtrzymywać Turcję dla naszych własnych celów i naszego bezpieczeństwa, nie zaś dla miłości abstrakcyjnej Turcji i ich religii, polityka przyjęta i zalecana przez największych mężów stanu, nie należy do tych, które mogłyby być obalone przez ostatnie wypadki. Polityka ta jest oparta na wierze, że Turcja stanowi przegrodę dla ambitnych zamiarów Rosji na Wschodzie i że sułtan, głowa uznana religii mahometańskiej, jest sojusznikiem użytecznym, jeśli nie niezbędnym dla Anglii, która posiada miliony poddanych muzułmańskich...”. Anglia więc wzmacnia Turcję, jak się wzmacnia fortyfikacje obronne; aby zaś zaspokoić pretensje ludów chrześcijańskich w Turcji, doradza sułtanowi wejść na drogę współczesną, tolerancyjną, liberalną i parlamentarną. Jest to epoka bezpłodnych zresztą reform Turcji z r. 1839 i 1856.

Polityka ta miała przed sobą trudności ogromne. Turcja nic nie robiła w kierunku reform, a ludy bałkańskie, zachęcone poprzednim powodzeniem Grecji i opieką europejską, burzyły się coraz bardziej. Do tego przychodziło specjalne stanowisko Austrii i Rosji. Pierwsza okazywała się skłonną do popierania wśród ludów chrześcijańskich na Wschodzie „rozwoju ich autonomii i ustanowienia self government'u”, druga gotowała się do interwencji bardziej czynnej. Toteż po wojnie rosyjsko-tureckiej widzimy wielki pojedynek dyplomatyczny między Anglią a Rosją, pojedynek zakończony, jak wiadomo, na kongresie berlińskim[11] klęską tej ostatniej. Anglia zmusza Rosję do ustąpienia części świeżych jej zdobyczy w Azji (źródła Eufratu, Alaszkret i Bajazid) i nie pozwala na utworzenie „Wielkiej Bułgarii”, co do której obawia się, że pozostałaby zawsze w orbicie wpływów rosyjskich, że stanowiłaby niejako awangardę Rosji na Bałkanach. Drugi cios zadaje Rosji ks. Bismarck[12]: zdecydowany, po konsolidacji państwa niemieckiego, do wzięcia udziału w kwestii wschodniej, którą niegdyś tak lekceważył, pomaga Austrii do otrzymania Bośni i Hercegowiny[13], oraz zapewnia sobie przyjaźń Rumunii, która, obrażona na Rosję za zmuszenie jej do odstąpienia Besarabii, wschodzi odtąd w orbitę niemiecką, co było wypadkiem ważnym, bo Rumunia przez swą pozycję zamyka Rosjanom drogę do Konstantynopola. Z tych wypadków wypływają dwa pierwszorzędnej wagi fakty polityczne: kongres berliński był kolebką zarówno Trójprzymierza, jak Dwuprzymierza[14]. Jednocześnie też kwestia wschodnia nabrała nowego oblicza: odtąd będzie miała dwa ośrodki: jeden w Konstantynopolu, drugi w Salonikach. Zamiast Wielkiej Bułgarii, której się Anglia tak obawiała, a, jak wypadki późniejsze okazały, niesłusznie, znalazła się Austria, władając Bośnią i Hercegowiną, upoważniona do budowania dróg wojskowych i utrzymywania wojska w sandżaku nowo-bazarskim, zbliżona do Salonik, będących celem niemieckiego Drang’u. Anglia oddaliła od Suezu i dróg do Indii Rosję, ale zbliżyła do Wschodu potęgę niemiecką.

Toteż polityka zarówno Rosji, jak Anglii na Wschodzie zmienia się szybko.

Sprzyjały temu i wypadki na Bałkanach. Po r. 1878 powstały tam państwa niezależne lub więcej niezależne, niż były dawniej, i próbowały zdobywać własną orientację polityczną. Mówiliśmy już, dlaczego Rumunia zwróciła się ku Niemcom. Przeciwnie Czarnogórze, bardzo oddalone od Rosjan, mogące się obawiać sąsiada austriackiego, stało się wkrótce, na półwyspie bałkańskim, „jedynym przyjacielem” Rosji. Serbia znalazła się w całkowitej zależności od rynku austriackiego. Co się tyczy Bułgarii, to rozżalona na Rosję za odstąpienie w Berlinie od idei Wielkiej Bułgarii, obawiając się roli prostego satelity Rosji, a marząca o przyłączeniu Rumunii wschodniej, szukała innych protektorów. Anglia przestała się bać państewek słowiańskich jako „awangard rosyjskich”, a natomiast zaczęła poznawać wagę Drang’u ku Salonikom. Może już żałowała niedopuszczenia do „Wielkiej Bułgarii”. Z drugiej strony cesarz Aleksander III[15], odmawiając swego przyzwolenia na przyłączenie Rumunii, dawał znak, że nie pragnie wzmocnienia państwa, które, stworzone przez Rosję, rzuciło się w objęcia jej współzawodników. Odtąd mamy nowe a szczególne widowisko: Anglia będzie popierała rozwój siły państewek bałkańskich, widząc w tym najlepszą rękojmię zatrzymania pochodu na Turcję zarówno Rosji, jak żywiołu niemieckiego, zaś Rosja zajmie stanowisko raczej bierne, często sprzeciwiające się interesom tych ludów bałkańskich.

Tak więc polityka angielska na Bałkanach uległa po kongresie berlińskim zasadniczej zmianie. Temu samemu procesowi uległa i co do Turcji azjatyckiej. W tej ostatniej istnieje od dawna kwestia armeńska, jedna z najtrudniejszych, jakie kiedykolwiek miały do rozwiązania dzieje nowożytne. Tymczasem kongres berliński wywołał i tam obudzenie nadziei i wzrost aspiracji narodowych. Anglia ogłasza się za opiekunkę i piastunkę tej kwestii. Chodzi jej bowiem o szachowanie wpływów rosyjskich w Turcji i w Azji, o trzymanie w swym ręku groźnego atutu przeciw Turcji, o możność wywoływania zaburzeń, kiedy jej to będzie na rękę, o wymuszanie na Turcji tą drogą koncesji, skoro się innej nie znajdzie.

Lecz i w tym wypadku największe korzyści osiągały dotąd Niemcy. Niemcy od czasu kongresu berlińskiego cieszyły się w Konstantynopolu wpływem o tyle większym, że ich armie były daleko, a flota nie wydawała się Turcji bardzo groźną. W przesileniach armeńskich stanowisko ich było zawsze wyraźnie przychylne dla Turcji: opierały się lub co najmniej dawały jedynie platoniczne poparcie środkom proponowanym przez Anglię i Francję, mającym na celu przerwanie okrutnych „pogromów” w Armenii i zaprowadzenie w tym kraju tych lub innych reform. To samo stało się i przy zatargu grecko-tureckim: Wilhelm II[16] nie zwlekał z wyrażeniem królowi Jerzemu[17] swego niezadowolenia z powodu wypadków na Krecie, a gdy wojna wybuchła[18], doradzał Turcji środki jak najostrzejsze. Kiedy wszystkie państwa naciskały Turcję o reformy w tym lub innym kraju, o te lub inne ustępstwa na rzecz jej ludów, jedne Niemcy nie tylko przemawiały w obronie zupełnego status quo w państwie otomańskim, ale także ogłaszały się za jedynego jego „bezinteresownego” przyjaciela. Rola, którą odgrywała Anglia w r. 1878, przeszła obecnie do Niemiec: polityka całości państwa tureckiego, polityka panislamiczna, wszystko to przyswoiły sobie Niemcy. Toteż, jak to jeszcze zobaczymy później, wpływ ich w Konstantynopolu jest ogromny. Dla sułtana Niemcy nie są tym, czym jest Anglia, która upatrywała w Turcji jedynie zaporę przeciw Rosji lub czym jest Rosja, a nawet Austria, które widziały w niej przeszkodę do dostania się do Morza Egejskiego lub Zatoki Perskiej. Niemcy nie mogą pożądać zdobyczy terytorialnych na Turcji – oto, co wystarcza sułtanowi. Za to Turcja jest dla przyszłej ekspansji przemysłowej Niemiec polem prawie nieograniczonym. Jest więc interesem Niemiec, aby zachować i wzmacniać siły tureckie. Galwanizować „chorego człowieka”, ulepszać jego armię, aby sobie zrobić z niej sojusznika we własnych zamiarach politycznych, oto co stało się celem polityki Wilhelma II.

 

* * *

 

Konstantynopol jest olbrzymim rynkiem „interesów” europejskich, a pieniądz jest środkiem, hasłem i celem. Przemysłu w Turcji nie ma: wszystkiego dostarcza Europa. Cudzoziemcy budują koleje żelazne, porty, bulwary, tramwaje, hotele; oni sprzedają krążowniki, torpedowce, armaty, karabiny; oni eksploatują bogactwa mineralne, tworzą kompanie przewozowe morskie. W tej właśnie dziedzinie zaznacza się najwybitniej współzawodnictwo europejskie. Dyplomaci stają się pośrednikami; cesarz Wilhelm II nie waha się pisać osobiście do sułtana, aby zapewnić poważny obstalunek przemysłowi niemieckiemu. Cała sieć intryg, zabiegów, starć, gróźb i namów otacza dwór sułtana, który jest, a raczej był do ostatnich czasów, jedynym rozdawcą koncesji, ulg i obstalunków.

Mówiliśmy już wyżej o tym, że Niemcy od kongresu berlińskiego weszły, jako bezpośredni czynnik, do kwestii Wschodu. Ale dopiero olbrzymi rozwój przemysłu niemieckiego, a więc konieczność poszukiwania nowych rynków zbytu, uczynił ze Wschodu główny przedmiot polityki Wilhelma II. Zastosowano wszystkie najnowocześniejsze środki, aby z Turcji uczynić „terytorium ekonomiczne” dla ekspansji przemysłowej niemieckiej. Wilhelm II zrozumiał, że najpotężniejszymi czynnikami wpływu na Wschodzie są: przyjaźń sułtana i klientela chrześcijan. W Damaszku, na grobie wielkiego Saladyna[19], ogłasza swe sympatie dla muzułmanów; w Jerozolimie składa zapewnienie swej cesarskiej protekcji względem chrześcijan, zarówno katolików, jak protestantów. Pierwszy cel udaje mu się też w zupełności: gest cesarza, wyciągającego rękę do sułtana[20] nazajutrz po okrutnych pogromach armeńskich, gdy wszystkie mocarstwa wyrażały swoje oburzenie z powodu krwi przelanej, był decydujący. Przyjaźń obu władców datuje się od tego czasu. Dała ona Niemcom przewagę znakomitą, ponieważ, jak powiedzieliśmy wyżej, sułtan był jedynym rozdawcą beneficjów tureckich.

Niemcy mają teraz monopol dostaw wojskowych; siedmiu czy ośmiu generałów niemieckich jest na służbie tureckiej; Krupp dostarczył całej nowej artylerii szybkostrzelnej. Robią postępy i inne gałęzi przemysłu niemieckiego. Ponieważ ten ostatni zastał już na tym gruncie starych i doświadczonych współzawodników, musiał działać nowymi metodami; przeciwstawił tradycji organizację. Banki niemieckie są prawdziwymi inspiratorami ekspansji ekonomicznej i kolonialnej niemieckiej, bankierzy, przemysłowcy i kupcy idą razem i wspierają się wzajemnie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat utworzono Deutsche Palästina Bank z filiami w Jerozolimie, Jaffie i Kaiffie; Orient-Bank z filiami w Konstantynopolu, Salonikach, Monastyrze, Smyrnie, Aleksandrii, Kairze i Hamburgu; przed dwoma laty powstał Deutsche Orient-Bank. Jeszcze nie robią tak świetnych interesów, jak francuskie: Banque ottomane, Banque de Salonique lub Crédit Lyonnais, ale są śmielsze, bardziej przedsiębiorcze; tworzą przemysły, opanowują środki transportowe, pracują dla przyszłości. W r. 1905 otwarto uroczyście niemiecką linię telegraficzną towarzystwa Osteuropäische Telegraphengesellschaft, która ma być niezadługo linią B. B. B. (Berlin, Bizancjum, Bagdad), przedłużoną do Zatoki Perskiej i łączącą z Dalekim Wschodem. Niemcy usiłują zmonopolizować telegraf bez drutu, który już w Turcji funkcjonuje. Lecz największą działalność okazują w tworzeniu linii nawigacyjnych, czyniąc w tym kierunku olbrzymie postępy. Linie te, na Morzu Śródziemnym, nie dają jeszcze należytych dochodów, lecz Niemcom chodzi na razie o to, aby się tam ulokować, wypierając statki francuskie. Zresztą, podbój Morza Śródziemnego nie wystarcza Niemcom: pragną jeszcze pokazać swą flagę handlową w portach tureckich Oceanu Indyjskiego i Zatoki Perskiej. Hamburg-Ameryka wraz z Kanadą utworzyły przed dwoma laty obsługę comiesięczną między Hamburgiem a Zatoką Perską, co było dotąd monopolem angielskim.

Wyniki tej działalności jeszcze nie były dotąd wielkie, jak to wykazuje następująca statystyka:

1) Anglia                      13,763,000 ton   28,8%

2) Austro-Węgry                 7,389,000  ton   15,4%

3) Grecja                      7,378,000  ton   15,3%

4) Państwo otomańskie      4,970,000 ton   10,4%

5) Francja                    3,687,000  ton   7,7%

6) Włochy                   3,626,000  ton   7,6%

7) Rosja                        3,048,000 ton   6,3%

8) Niemcy                   1,678,000  ton   3,5%

9) Holandia                         524,000     ton   1,1%

10) Rumunia                        444,000    ton   0,9%

Część Niemiec jest więc dotąd niewielka, gdy jednak weźmiemy pod uwagę, że przed ośmiu laty nie było jej wcale, to trzeba przyznać, że postępy są duże. To samo dzieje się z handlem niemieckim. Import niemiecki do Turcji wynosił (włączając w to Czarnogórze, Kretę i towary transita do Persji) w 1900 roku 236,227,000 kil. wartości 34,265,000 marek, zaś w 1904 r. – 903,848,000 kil. wartości 75,120,000 marek, w ciągu czterech lat zatem handel Niemiec w Turcji więcej niż podwoił się.

Lecz najwięcej korzyści ekonomicznych spodziewają się Niemcy wyciągnąć z kolei bagdadzkiej[21], która wtargnąwszy do wnętrza azjatyckich posiadłości tureckich, wywoła zapewne prawdziwą rewolucję w dziejach ekonomicznych Wschodu. Kolej ta, tworząc najkrótszą linię ku Mezopotamii, Persji, Indiom, otworzy niesłychanie bogate kraje Eufratu i Tygrysu, Niniwy i Babilonu, Seleucji i Ktesifonu, Bagdadu i Mossulu przed ekspansją europejską. Niemcy spodziewają się zachować je dla siebie, ale to jest mało prawdopodobne wobec tego, że kolej najwidoczniej nie będzie ukończona kosztem kapitałów niemieckich, których zabrakło. W każdym razie, jakkolwiek się ukształtuje współzawodnictwo europejskie na tych nowych terenach, Niemcy nie omieszkają wyciągnąć z nich możliwego maximum korzyści.

Niegdyś statki z Pizy, Amalfi, Genui, Wenecji były jedynymi pośrednikami w handlu między wschodem azjatyckim a rynkami zachodnimi. Włochy współczesne, aby się stać mocarstwem śródziemnomorskim, nie potrzebowały, jak Niemcy, występować ze swych granic i gwałcić swej historii. Handel Włoch w Turcji ma podstawy zupełnie naturalne.

Toteż postępy handlu i żeglugi włoskiej w Lewancie są niemal równe tym, jakie poczyniły Niemcy. W ostatnich dziesięciu latach Włochy potroiły swój eksport do państwa otomańskiego: są teraz w czwartym rzędzie dostawców Turcji, przed Francją[22]. Bank wenecki Societa commerciale d'Oriente zainstalował się niedawno w Konstantynopolu. Linie nawigacyjne, wychodzące z Wenecji, Genui, Neapolu, czynią dotkliwą konkurencję marynarkom innych krajów. Nowy projekt prawa, obecnie poddany rozwadze parlamentu, przewiduje czternaście linii, sięgających portów cesarstwa tureckiego. W ogóle Włochy w ostatnich czasach z największym wysiłkiem pracują nad zdobyciem dla siebie Wschodu, przy czym nie zaniedbują starań, aby zdobyć sobie wpływ polityczny i moralny na tureckie ludy chrześcijańskie i latyńskie, biorąc również pod uwagę możność oddziedziczenia po Francji prawa protektoratu nad chrześcijanami, prawa, które radykaliści francuscy tak swym stosunkiem do stolicy apostolskiej wystawili na niebezpieczeństwo. Potężne stowarzyszenia włoskie, jak Dante Alighieri i Umanitaria, pracują nad rozpowszechnieniem znajomości języka włoskiego w Turcji. W miarę, jak we Francji rozwijała się polityka antypapieska i antyklerykalna, grożąca obniżeniem wpływów francuskich na Wschodzie tureckim, Włochy, dotąd w Turcji masońskie, popierające tam jedynie szkoły bezwyznaniowe, stają się nagle katolickimi. Król Wiktor Emanuel[23] i p. Tittoni[24] wybierają katolików notorycznych na swych przedstawicieli w Konstantynopolu. Ambasador włoski, margr. Imperiali[25], od chwili swego przybycia do Pery zaznaczał swą gorliwość katolicką. Do rady „Długu publicznego” otomańskiego mianowano hr. Theodoli, którego rodzina należy do rzymskiego świata „czarnego”. Wszędzie, w Konstantynopolu, w Azji Mniejszej, w Syrii, nacjonalizm włoski przybiera oblicze katolickie. Działalność zaś jego rozwija się równolegle z polityką francuską: zmniejszeniu przez parlament francuski kredytu na szkoły kongregacyjne na Wschodzie, zerwaniu ze Stolicą Świętą, kampanii radykalistów francuskich przeciw protektoratowi Rzeczpospolitej nad chrześcijanami tureckimi, protektoratowi, który oddał Francji tak znakomite usługi moralne, polityczne i ekonomiczne, odpowiada zręczny oportunizm Włochów, dążących do zawładnięcia korzystnym dziedzictwem. Rozpoczyna się nawet walka otwarta przeciw szkołom francuskim na rzecz szkół włoskich w Azji Mniejszej. Prawda, tradycje francuskie w posiadłościach tureckich są tak stare i tak wielkie, że rezultaty włoskie nie mogły być dotąd znaczne. Lecz Włosi liczą na pojednanie przyszłe monarchii z papiestwem i na politykę „combistów” we Francji, aby móc odnieść ostateczne zwycięstwo.

Mówiliśmy dotąd przede wszystkim o Niemcach i Włochach, ponieważ są to nowi współzawodnicy na terenie tureckim. Lecz Wschód posiada swych starych klientów europejskich, których pozycja jest silna choćby dlatego, że jest dawna. Nie wspominając o Grecji i Rumunii, których handel nie jest bynajmniej do lekceważenia, występują tu z bardzo silnym bagażem Austro-Węgry. Triest i Fiume są połączone obsługą morską regularną z Konstantynopolem i z brzegami Lewantu. Austro-Węgry są w drugim rzędzie pod względem żeglugi w portach otomańskich, w drugim rzędzie także, razem z Niemcami, pomiędzy dostawcami Turcji[26]. Posiadają prawie monopol na sprzedaż cukru. Tak samo Belgowie starają się rozwinąć swe interesy ekonomiczne w Turcji; większość koncesji tramwajowych w Turcji im przypadła w udziale.

Rozumie się, że położenie ekonomiczne Anglii i Francji mimo zjawienia się nowych współzawodników jest jeszcze zawsze w Turcji bardzo poważne. Niemcy, Austria i Włochy dalekie są od tego, aby choć zbliżyć się do tej cyfry interesów, jakie robią Anglicy w państwie otomańskim. Import turecki do Anglii zmniejsza się wprawdzie, ale eksport angielski do Turcji trzyma się wciąż dobrze i po dawnemu pozostaje na pierwszym miejscu[27]. Ostatnimi czasy zresztą Anglicy okazywali mniej zainteresowania się handlem i interesami w Turcji, jakby ograniczając się troską o Egipt i wybrzeża Zatoki Perskiej.

Tradycje francuskie w Turcji są odwieczne. Francja była zawsze wzorem dla klas oświeconych tureckich, dostarczycielką zarówno idei nowożytnych i rad najbardziej względnie bezinteresownych, jak i sukien, towarów, a przede wszystkim pieniędzy. Toteż życie tureckie jest przepojone duchem francuskim. Rzecz prosta, że wpływa to potężnie na siłę stanowiska Francji w Turcji. Widzimy też, że zarząd „Długu publicznego”, który staje się jakby prawdziwym ministerium skarbu, ma na czele Francuza. Większość pożyczek państwowych była emitowana i subskrybowana we Francji. Banque ottomane, będący niemal dźwignią życia ekonomicznego w Turcji, jest instytucją francusko-angielską, której akcje znajdują się prawie wszystkie w rękach francuskich i której dyrektorem pozostaje wciąż Francuz. Mnóstwo linii kolejowych jest w rękach francuskich. Inżynierowie, dyrektorowie, administratorzy francuscy są prawie we wszystkich większych przedsiębiorstwach. „Le Temps” obliczał przed dwoma laty interesy francuskie w państwie otomańskim na blisko 2 miliardy franków, a interesy niemieckie tylko na 610 milionów. Handel z Turcją jest wciąż, pomimo konkurencji, poważny, lubo przemysłowcy francuscy uskarżają się, że nie wzrasta w tym tempie, co handel innych krajów[28]. Nigdzie zresztą Francuz nie znalazłby lepszego dla siebie gruntu niż tu, gdzie ludność żywi głębokie sympatie do Francuzów, gdzie mówi ich językiem, gdzie więcej niż 110,000 uczniów uczęszcza do szkół francuskich. Duchowieństwo francuskie rozpowszechnia w Armenii czy Macedonii znajomość kultury i języka francuskiego, nawet szkoły Alliance Israélite universelle przyjęły język francuski. W żadnej z naszych kolonii – pisze p. Pichon[29] – Francuzi nie zaangażowali kapitałów tak potężnych. W Turcji przede wszystkim pieniądz francuski i inteligencja francuska sprowadzają życie i działalność, wywołujące nowe objawy żywotności. Gambetta[30] nazwał Lewant „większą Francją” i tak jest w znacznym jeszcze stopniu.

 

* * *

 

Jednym z pierwszorzędnych czynników kwestii wschodniej jest tzw. kwestia cieśnin. Nie można poznać pierwszej bez zrozumienia drugiej.

Tutaj możemy zaznaczyć tylko główne jej rysy.

Kwestia cieśnin wypływa z położenia Konstantynopola, stolicy państwa otomańskiego, nad tym wąskim kanałem Bosforu, przez który tylko można wejść do Morza Czarnego albo z niego wyjść. Są tu więc dwa zagadnienia: 1) wyjścia z Morza Czarnego na szerokie wody światowe, co jest dziś dla każdego państwa, nawet nieprowadzącego Wilhelmowej Weltpolitik, sprawą pierwszorzędnej wagi, i 2) grożenia samemu sercu Turcji – Konstantynopolowi – z morza. Nad rozwiązaniem tych obu zagadnień biedziła się też dyplomacja europejska przez całe półtora stulecia, ale tak na próżno, że pozostają one i nadal nierozstrzygniętymi. Czytelnicy łatwo przypomną sobie, jak w ostatnich kilku latach kwestia cieśnin dwukrotnie wypłynęła w ostrej formie na porządek dzienny: raz, kiedy zbuntowany pancernik rosyjski. Kniaź Potemkin[31], przebiegał Morze Czarne, nie troszcząc się o traktaty międzynarodowe i alarmując cały świat; po raz drugi, kiedy podczas wojny rosyjsko-japońskiej eskadra rosyjska Morza Czarnego nie mogła przejść na Morze Śródziemne, bo jej tego wzbraniały te właśnie traktaty międzynarodowe. Nigdy też wyraźniej nie okazało się, że kwestia ta musi być jakoś uregulowana, nie tylko ze względu na Rosję, ale i na Rumunię i Bułgarię, które także mogą kiedyś zapragnąć mieć flotę wojenną i zapewnić sobie dla niej swobodę ruchu.

W wiekach średnich Morze Czarne jest mare clausum, jest własnością wyłączną Turcji. Problematu więc jeszcze nie ma. Zdobycze rosyjskie w końcu XVIII wieku zmieniają ten stan rzeczy: Morze Czarne staje się już własnością dwu władców. Z tą chwilą staje na porządku dziennym kwestia cieśnin, pozostających nadal we władaniu sułtana. Stanowisko rosyjskie w tej sprawie najlepiej określa Danilewskij[32], pisząc: „Prawo dla statków wojennych rosyjskich swobodnego przechodzenia z Morza Czarnego do Śródziemnego jest tylko prawem wyjścia ze swego terytorium wewnętrznego na świat zewnętrzny; prawo dla statków wojennych innych mocarstw wpływania swobodnego na Morze Czarne jest tylko prawem opanowywania naszego terytorium i naszego domu jedynie, aby je zrabować”. W ten sposób „morze wewnętrzne” tureckie ma się stać „morzem wewnętrznym” rosyjskim.

W ciągu ostatniego stulecia ta kwestia cieśnin przybierała różne postacie. Raz statkom rosyjskim pozwalano wypływać przez Bosfor i Dardanele, innym razem sprzeciwiano się temu. Przyjaźń Napoleona I z Aleksandrem I[33] natrafiła na tę przeszkodę. W r. 1833 traktat w Unkiar-Skelessi[34] jest wyjątkowo korzystny dla Rosji, ale to właśnie przestrasza Anglię: w roku 1840 korzysta ona z okazji, aby wymusić na państwach zbiorowe ustanowienie zasady zamknięcia cieśnin dla statków wojennych. W czasie wojny krymskiej zasada jest zgwałcona i statki francuskie i angielskie wchodzą na Morze Czarne, aby osaczyć Sewastopol. Po wojnie Rosja podlega nowym ograniczeniom: jej flota wojenna na Morzu Czarnym może być tylko słaba i nieliczna, według norm traktatowo zaleconych. Wojna turecko-rosyjska w r. 1877 zmienia ten upokarzający dla Rosji stan rzeczy, ale, wskutek energicznej interwencji lorda Salisbury’ego[35] na kongresie berlińskim, zasada zamknięcia cieśnin zostaje zachowaną.

W r. 1902 pewien wypadek otworzył na nowo kwestię cieśnin. Ambasada rosyjska w Konstantynopolu zażądała od Porty pozwolenia na swobodne przejście przez cieśninę czterech kontrtorpedowców, które, idąc z Kronsztadu, miały powiększyć eskadrę Morza Czarnego. Prośba rosyjska była ubrana w formy nader skromne: statki rosyjskie miały być tak przybrane, że nikt by w nich nie poznał statków wojennych; niosłyby flagę handlową, przeszłyby po jednym, w ciągu 4 dni, ukrywając załogę wojskową. Ambasada rosyjska zapewniała przy tym, że „przejście czterech torpedowców nie ma stanowić żadnego precedensu i pozwolenie na nie stanowiłoby jedynie uprzejmość osobistą”. Sułtan po długim wahaniu ustąpił. Lecz sir Mikołaj O’Conor[36] w kilka miesięcy później zaprotestował przeciw temu, oświadczając, że Anglia w przyszłości nie będzie się wahała traktować tego wypadku jako precedensu i uczynić, w danym razie, tak, jak na to istnienie precedensu pozwala. Zajście to ma dwie cechy zasadnicze: Rosja, prosząc o zezwolenie sułtana na przejście statków, przyjmuje punkt widzenia angielski, że sułtan jest jedynym panem cieśnin; Anglia, czyniąc hałas z powodu zgody sułtana, pragnie w ten sposób zaznaczyć, że jej chwilowe odsunięcie się od spraw Wschodu nie oznacza usunięcia się od udziału w kwestii wschodniej. Przy tym poparcie, udzielone w tym wypadku Rosji przez Niemcy, wskazało Anglii, że i na Wschodzie jej wszelka akcja napotka przeciwdziałanie przede wszystkim ze strony Niemiec. Była to wskazówka, która nie omieszkała wpłynąć na prąd, dążący do pojednania interesów angielskich z rosyjskimi, pojednania, którego poważne podwaliny założone zostały w naszych oto ostatnich czasach.

Wojna rosyjsko-japońska ujawniła ze szczególną siłą wagę kwestii cieśnin dla Rosji: najlepsza może eskadra rosyjska była unieruchomiona w chwili, kiedy była najbardziej potrzebna. Tylko kilka statków floty ochotniczej przeszło przez cieśninę pod flagą handlową, a i to już wywołało komplikacje międzynarodowe i pogróżki Anglii.

W ten sposób kwestia cieśnin po dawnemu pozostaje nierozwiązaną. Sprawa zaś plącze się tym więcej, że do dwu jej dawnych czynników, Rosji i Turcji, przybywają coraz to nowe. Nie licząc Austro-Węgier, które przez Dunaj, otwarty dla żeglugi międzynarodowej, dotykają Morza Czarnego, są na nim już dwa państwa, Rumunia i Bułgaria, posiadające własne porty i zaczątki flot wojennych. Prawo zatem przejścia cieśnin nie interesuje już tylko dwu mocarstw: Rumunia i Bułgaria wcześniej czy później będą musiały powiedzieć sobie, że zamknięcie ich statków wojennych w morzu wewnętrznym stanowi tak wielkie ograniczenie ich praw i swobody działania, że na zmienienie tego stanu rzeczy warto by się ważyć choćby środkami gwałtownymi. W ten sposób kwestia cieśnin stać się może dla Turcji przedmiotem wielkich trudności, nie mówiąc już o tym, że jej prawdopodobne rozwiązanie w duchu swobody kursowania dla wszystkich statków wojennych uwydatniłoby ze szczególną siłą słabe strony pozycji terytorialnej Konstantynopola. Jest tu więc problemat nie tylko rosyjski i bałkański i nie tylko międzynarodowy, ale przede wszystkim i nade wszystko turecki.

Po ogłoszeniu ostatecznego wcielenia Bośni i Hercegowiny do Austro-Węgier[37] w prasie poruszono kwestię „kompensat” dla Rosji i wymieniono możność porozumienia się turecko-rosyjskiego co do cieśnin. Na to główny organ młodoturecki, „Szura-Ummet”, oświadczył, że Turcja nigdy nie przystanie na zmianę obecnego stanu rzeczy.

 

Rozdział z książki Ostatni rozbiór Turcji, Warszawa 1915, s. 39-56.

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 



[1] Albert Sorel pisze: „Odkąd ukazali się Turcy w Europie, istnieje kwestia wschodnia” (p. Sprawa wschodnia w XVIII wieku, przekład polski, słowo wstępne autora) [przypis z wydania oryginalnego].

[2] Patrz do tego rozdziału: René Pinon: L’Europe et l’empire ottoman, Paris, 1908. E. Driault: La question d’orient depuis ses origines jusqu’a nos jours, Paris, 1908 [przypis z wydania oryginalnego].

[3] Mikołaj I Romanow (1796-1855) – car rosyjski od 1825 r., w latach 1825-1831 król Polski (Królestwa Kongresowego). Na początku panowania stłumił powstanie dekabrystów (1825). Po uporaniu się z powstaniem listopadowym prowadził politykę represji wobec Polaków, m.in. zniósł konstytucję Królestwa Polskiego i zamknął uniwersytety w Warszawie i Wilnie. W 1846 r. posłał wojska do stłumienia powstania krakowskiego, zaś w 1849 r. – na prośbę Austrii – do zdławienia powstania węgierskiego. Umocnił pozycję Rosji na Bałkanach. W ostatnich latach życia uwikłał Rosję w wojnę krymską.

[4] George Hamilton Seymour (1797-1880) – dyplomata brytyjski, m.in. ambasador w Rosji (1851-1854) i Austrii (1855-1858).

[5] René Pinon (1870-1958) – francuski historyk, dziennikarz i polityk, specjalista ds. Orientu, współpracownik m.in. „Revue des deux Mondes”, profesor l'École Libre des Sciences Politiques, autor m.in. L'Europe et l'Empire Ottoman (1906) i La reconstruction de l'Europe politique (1920).

[6] Kambyzes II (?-522 p.n.e.) – król Persji od 529 r., z dynastii Achemenidów, za jego rządów Persja opanowała Egipt.

[7] Aleksander III Macedoński (356-323 p.n.e.) – król Macedonii z dynastii Argeadów (od 336 r. p.n.e.), syn Filipa II, po którym odziedziczył silne, scentralizowane państwo, dysponujące doświadczoną armią i mające dominującą pozycję w Grecji. Aleksander wykorzystał te atuty, prowadząc ekspansję w Azji – rozbił imperium perskie (wielkie zwycięstwa pod Issos i Guagamelą) i zajął jego ziemie. Planował dalsze podboje – m.in. pragnął zająć Indie, ale wskutek niezadowolenia armii i trudnych warunków musiał poniechać rozpoczętej inwazji.

[8] Napoleon I Bonaparte (1769-1821) – francuski wojskowy i polityk. 9 listopada 1799 r. obalił rządy dyrektoriatu i objął władzę jako konsul, w 1804 r. koronował się na cesarza. Zapisał się w dziejach jako wybitny dowódca i reformator (kodeks Napoleona), ale też z powodu zaborczej polityki zagranicznej, która pogrążyła Europę na wiele lat w wojennym zamęcie, i despotyzmu, jakim charakteryzowały się jego rządy. Pokonany przez koalicję na czele z Anglią i Rosją, zmarł na zesłaniu, na Wyspie św. Heleny.

[9] Tylko zresztą forma tego nowego udziału Niemiec w kwestii wschodniej zmieniła się. Wpływy Prus na sprawy wschodnie były już znaczne w XVIII wieku. Sorel w dziele cytowanym pisze: „Odkąd Rosja została mocarstwem europejskim, dopomina się o rozwiązanie kwestii wschodniej na swoją korzyść. By stać się mocarstwem, europejskim, musiała Rosja liczyć się z Prusami; by rozwiązać sprawę wschodnią, musiała liczyć się z Anglią. Tym to sposobem Prusy, które nie miały żadnego bezpośredniego interesu w sprawach wschodnich, powołane były do odgrywania w nich roli przeważającej” [przypis z wydania oryginalnego].

[10] Austen Henry Layard (1817-1894) – angielski archeolog, podróżnik i dyplomata, odkrywca Nimrudu i Niniwy.

[11] Kongres berliński (13 czerwca-13 lipca 1878), w którym uczestniczyły Rosja, Niemcy, Austro-Węgry, Francja, Wielka Brytania, Włochy i Turcja. W wieńczącym go traktacie zrewidowano częściowo zapisy korzystnego dla Rosji traktatu z San Stefano (3 marca 1878 r.), ograniczono rozmiar autonomicznego Księstwa Bułgarskiego i ustalono stworzenie autonomicznej prowincji Rumelia Wschodnia w ramach Imperium Osmańskiego. Traktat uznawał pełną niepodległość Rumunii, Serbii i Czarnogóry, ponadto Austro-Węgry otrzymały prawo administrowania prowincjami Bośni i Hercegowiny.

[12] Otto von Bismarck (1815-1898) – prusko-niemiecki mąż stanu, poseł pruski przy sejmie związkowym we Frankfurcie, poseł w Rosji, ambasador we Francji. Stojąc od 1862 r. na czele rządu pruskiego, zapewnił Prusom hegemonię w Niemczech, o czym przesądziła zwycięska wojna z Austrią w 1866 r. Po zwycięstwie w wojnie z Francją (1870-1871) zwieńczył proces zjednoczenia Niemiec, stając się w 1871 r. pierwszym kanclerzem nowo utworzonego Cesarstwa Niemieckiego – w tej roli rozbudował ustawo-dawstwo socjalne i prowadził politykę Kulturkampfu. W 1890 r. – wobec niezgodnych z jego oczekiwaniami wyników wyborów i konfliktu z cesarzem Wilhelmem II – złożył dymisję.

[13] Głównie dla zagwarantowania sobie tych posiadłości Austria podpisała traktat Trójprzymierza [przypis z wydania oryginalnego].

[14] Trójprzymierze – tajny układ zawarty 20 maja 1882 r. w Wiedniu między Cesarstwem Niemieckim, Królestwem Włoch i Austro-Węgrami. Dla Niemiec – związanych już z Austro-Węgrami tajnym sojuszem z 1879 r. – stanowił on kolejny krok w zabezpieczaniu swych interesów w Europie Środkowej i na Bałkanach, a zarazem wzmocnienie pozycji wobec Rosji. W 1888 r. treść układu trzech państw została ogłoszona publicznie. Odpowiedzią na ich porozumienie było zbliżenie Francji i Rosji, zwieńczone zawartym w 1892 r. tajnym sojuszem militarnym.

[15] Aleksander III Romanow (1845-1894) – od 1881 r. cesarz Rosji i król Polski z dynastii Romanowów, syn Aleksandra II i Marii Heskiej. W polityce wewnętrznej wybrał kurs antyliberalny, m.in. realizował rusyfikację na ziemiach polskich. Zreformował ochranę, za jego panowania powstała kolej transsyberyjska. W polityce zagranicznej m.in. doprowadził do zawarcia układu wojskowego z Francją.

[16] Wilhelm II Hohenzollern (1859-1941) – ostatni niemiecki cesarz i król Prus (od 1888 r.). W polityce wewnętrznej występował przeciwko socjalistom i usiłował dokonać reformy państwa. W początkach panowania pozbawił władzy kanclerza Bismarcka. Na arenie międzynarodowej dążył do ekspansji kolonialnej Niemiec, w pełni popierał ich zaangażowanie w I wojnę światową. Abdykował w 1918 r., po tzw. rewolucji listopadowej. Resztę życia spędził na emigracji w Holandii.

[17] Jerzy I Grecki (1845-1913) – król Grecji od 1863 r., syn króla Danii Chrystiana IX Glücksburga (z bocznej linii Oldenburgów) i Luizy Heskiej. Objął rządy po obaleniu przez pucz wojskowy Ottona I, ciesząc się poparciem mocarstw europejskich. Nadał swemu królestwu konstytucję. Został zamordowany w Salonikach.

[18] Do wojny grecko-tureckiej doszło w 1897 r. Zakończyła się ona przegraną Grecji.

[19] Saladyn (1138-1193) – sułtan Egiptu, założyciel dynastii Ajjubidów, twórca państwa rozciągającego się od Sudanu po wielkie połacie Bliskiego Wschodu, znany m.in. z walk z krzyżowcami.

[20] Abdülhamid II (1842-1918) – sułtan Imperium Osmańskiego od 1876 do 1909 r., toczył wojny z Rosją i Grecją, szukał wsparcia w Niemczech. Został zdetronizowany.

[21] W 1888 r. Konstantynopol został połączony z europejską siecią kolejową. Niemieckie firmy budowały następnie linie na obszarze Turcji (m.in. do Ankary). Koncesję na stworzenie połączenia z Bagdadem konsorcjum niemiecko-francuskie uzyskało w 1899 r., co wywołało niezadowolenie Wielkiej Brytanii i Rosji. Mimo protestów, sułtan zatwierdził warunki inwestycji w kolejnym dokumencie z 1902 r.

[22] 1900 rok – 37,160,000 lirów, 1901 r. – 54,139,000 lirów, 1904 r. – 69,578,000 lirów [przypis z wydania oryginalnego].

[23] Wiktor Emanuel III (1869-1947) – w latach 1900-1946 król Włoch, po agresji Mussoliniego na Etiopię jej cesarz w latach 1936-1941, w latach 1939-1943 król Albanii.

[24] Tommaso Tittoni (1855-1931) – włoski polityk, dyplomata, minister spraw zagranicznych (1903-1905, 1906-1909, 1919), ambasador w Wielkiej Brytanii (1905-1906) i Francji (1910-1916).

[25] Guglielmo Imperiali (1858-1944) – włoski liberał, polityk, dyplomata, ambasador w Turcji (1904-1909) i Wielkiej Brytanii (1910-1920).

[26] Eksport austro-węgierski w roku 1900 – 63,618,00 fr., w roku 1905 – 95,518,000 fr. [przypis z wydania oryginalnego].

[27] W r. 1905 – 176,223,462 fr. [przypis z wydania oryginalnego].

[28] W r. 1906 import turecki do Francji 108,112,000 fr., eksport francuski do Turcji 58,744,000 fr. [przypis z wydania oryginalnego].

[29] Stephen Pichon (1857-1933) – francuski dziennik, polityk i dyplomata, minister spraw zagranicznych w latach 1906-1911, 1913 i 1917-1920.

[30] Léon Gambetta (1838-1882) – prawnik, jeden z liderów liberalnej opozycji wobec Napoleona III. Gdy do Paryża dotarła wiadomość o wzięciu Napoleona III do niewoli pod Sedanem, Gambetta ogłosił powstanie III Republiki i zorganizował Rząd Obrony Narodowej (był w nim ministrem spraw wewnętrznych i wojny). W pierwszych latach III Republiki pozostawał w opozycji. W latach 1881-1882 był premierem i ministrem spraw zagranicznych.

[31] Załoga pancernika Potomkin zbuntowała się 27 czerwca 1905 r. Dowódca okrętu i pięciu oficerów zostało zabitych, zaś Potomkin udał się do Odessy, gdzie wspierał rewolucjonistów. Następnie udał się w rejs po Morzu Czarnym, kończąc go w Konstancy, gdzie 8 lipca zbuntowana załoga porzuciła okręt.

[32] Nikołaj Danilewski (1822-1885) – rosyjski filozof, socjolog, publicysta, teoretyk panslawizmu, autor m.in. dzieła Россия и Европа (1869, Rosja i Europa).

[33] Aleksander I Romanow (1777-1825) – car Rosji od 1801 r. Odegrał ważną rolę w wojnach z Napoleonem, a po nich należał do kluczowych graczy w tworzeniu nowego porządku politycznego Europy. W początkach panowania – gdy jednym z jego najbliższych współpracowników i przyjaciół był książę Adam Jerzy Czartoryski – sądzono, że może skierować cesarstwo na bardziej liberalny kurs polityki. Również część polskich elit politycznych wiązała nadzieje z carem, zwłaszcza po ustanowieniu na kongresie wiedeńskim Królestwa Polskiego z Aleksandrem jako jego królem. Nie przestrzegał on jednak konstytucji Królestwa, którą sam nadał. Kontynuował ekspansję Rosji w Azji i w rejonie Morza Bałtyckiego (zajęcie Finlandii i Wysp Alandzkich). Po wojnie z Turcją Rosja objęła we władanie Besarabię.

[34] Traktat Unkiar-Iskielessi (od doliny, w której go podpisano) został zawarty 23 czerwca 1833 r. między Turcją i Rosją. Był on następstwem wojny Turcji z władcą Egiptu Muhammadem Alim (będącym zbuntowanym wasalem tureckim), w której tą pierwszą – chwiejącą się wskutek niepowodzeń wojennych, zwłaszcza po klęsce w bitwie pod Konyą 21 grudnia 1832 r. – wsparła Rosja. 6 maja 1833 r. podpisano traktat pokojowy kończący wojnę egipsko-turecką – Muhammad Ali pozostał lennikiem Turcji, ale uzyskał panowanie nad Palestyną i Syrią. Znajdująca się w trudnej sytuacji, rozczarowana sprzyjającymi Egiptowi Wielkiej Brytanii i Francji, Turcja postanowiła związać się z Rosją, o czym stanowił traktat Unkiar-Iskielessi. Oznaczał on de facto uzależnienie Turcji od Rosji, znacznie wzmacniając tą drugą w rejonie Morza Czarnego także względem Wielkiej Brytanii i Francji, uzyskała bowiem wielki wpływ na cieśniny czarnomorskie. Wynikający z tego kryzys międzynarodowy zakończyło zawarcie konwencji londyńskiej 13 lipca 1841 r., która usunęła uprzywilejowanie Rosji w tym względzie.

[35] Robert Arthur Talbot Gascoyne-Cecil Salisbury (1830-1903) – konserwatywny polityk brytyjski, w latach 1885-1886, 1886-1892 i 1895-1902 minister spraw zagranicznych i premier Wielkiej Brytanii.

[36] Nicholas Roderick O’Conor (1843-1908) – brytyjski dyplomata, ambasador w Rosji (1896-1898) i Turcji (1898-1908).

[37] Nastąpiło to w 1908 r. Wcześniej na mocy traktatu berlińskiego z 1878 r. Austro-Węgry administrowały Bośnią i Hercegowiną.

Najnowsze artykuły