Tekst ukazał się w „Czasopiśmie Prawniczym i Ekonomicznym”, Rocznik
XVIII (1920), nr 5-8, s. 1-8. Przedruk w wydanym w serii Biblioteka Klasyki
Polskiej Myśli Politycznej wyborze pism K. W. Kumanieckiego
W poszukiwaniu suwerena.
I.
Średniowieczny ustrój społeczny opierał się na pewnych, zamkniętych dla
siebie stanach; jednostka miała w tym ustroju tylko taką sumę praw i
obowiązków, jaka była związana z jej przynależnością do pewnego stanu.
Rewolucja francuska [tj. tzw. Wielka Rewolucja Francuska z lat 1789-1799 –
przyp. red.], występując przeciwko nierówności stanowej, stanęła równocześnie
na stanowisku praw jednostki, proklamując najpierw równość wobec prawa, a potem
formułując cały szereg tzw. praw obywatelskich. Można by powiedzieć, że ten
rozwój odbył się po linii poglądów indywidualistycznych. Ustrój społeczny,
będący wynikiem ewolucji, zaczął jednak z wolna ulegać głęboko sięgającym
zmianom. Złożyły się na to następujące okoliczności:
1. Pewne organizacje zawodowe (np. cechy), tkwiące
swą genezą jeszcze w średniowiecznym ustroju, przetrwały jego upadek; zmienił
się, oczywiście, ich status w całokształcie ustroju społecznego, ścieśnił się
zakres ich praw i przekształcił ich stosunek do członków, ale pozostała sama
organizacja, jako taka – czasami nawet nie tracąc swego charakteru
przymusowego. Wprawdzie późniejsze próby wlania nowego życia w te resztki
dawnych form zwykle nie osiągały większych wyników, bo bezpowrotnie w
przeszłości zniknęły owe czynniki gospodarcze, które dały im niegdyś życie, lecz
podobne pozostałości bywają zwykle pomostem, ułatwiającym powrotnym falom
wytyczenie nowych dróg rozwojowych.
2. Druga przyczyna jest już głębsza. Wiek XIX był –
obok rozwoju konstytucjonalizmu i parlamentaryzmu – wiekiem nowego rozkwitu
samorządu i w tej właśnie dziedzinie dokonały się pewne przełomowe przemiany.
Samorząd lokalny powstał jako skutek tego, że ze współżycia ludzi na pewnym
obszarze powstają wspólne potrzeby; zarząd tych spraw sprawują sami mieszkańcy,
bez względu na swój zawód, stanowisko w tym zawodzie itd. Ale w ciągu XIX wieku
zjawia się obok samorządu lokalnego inny jeszcze samorząd, mianowicie samorząd
zawodowy. Wykształcać się on zaczął – co nie jest rzeczą bez znaczenia – przede
wszystkim w obrębie zawodów wolnych. Organizacja tego samorządu oparła się na
dwóch składnikach: zawodowym i władczym. Pierwszy zasadza się – jak zresztą we
wszystkich organizacjach zawodowych – na ochronie interesów zawodowych,
natomiast drugi opiera się na zasadzie przymusowej przynależności do
organizacji, a zarazem pod formą ochrony godności
stanu oddaje autorytetowi takich zawodowo-samorządnych organizacji pewne
określone imperium nad członkami, przejawiające się, między innymi, może
najwyraźniej w wykonywaniu władzy dyscyplinarnej. Przymusowość takich organizacji
zawodowo-samorządnych i powierzenie im w pewnym zakresie imperium w
stosunku do członków należy uważać za ważną zmianę na drodze współczesnej
ewolucji społecznej.
3. Rozwój zawodowych
organizacji robotniczych to drugi głęboko sięgający czynnik. Organizacje te
wyszły wyłącznie z elementu zawodowości, mianowicie z obrony interesów
zawodowych; przymusowości i imperium nie miały. Pozbawione prawnie tych
dwu ważnych czynników, zaczęły dążyć do ich zdobycia dla siebie drogą faktów,
posługując się dwoma środkami; z jednej strony, ekskluzywnością i bojkotem
wobec wykonawców zawodu stojących poza organizacją, z drugiej zaś, uzyskiwaniem
za pomocą solidarnego postępowania korzyści zawodowych. Pierwszy z tych środków
działał bezpośrednio, drugi tylko pośrednio, ale za to skuteczniej. Pierwszy,
jako środek pewnego gwałtu, choćby tylko gwałtu biernego, nie mógł być
stosowany stale i stać się systemem, zwłaszcza, gdyby liczba stojących poza
organizacją nie malała, względnie się nawet zwiększała. Temu ostatniemu zjawisku
zapobiegało działanie drugiego z wymienionych środków, a to przez wykazywanie
stojącym poza organizacją, że tylko przez nią można uzyskać korzyści zawodowe.
Tym sposobem, bez prawnie uznanej przymusowości, poczęły robotnicze organizacje
zawodowe ogarniać sobą mniej więcej ogół robotniczy, a to na zasadzie
solidarności zawodowej i zdobywania korzyści zawodowo-ekonomicznych. Nie mając
prawnej egzekutywy, ale oparte o powyższą solidarność zawodową, zastąpiły tę
egzekutywę samopomocą w formie bojkotu w stosunku do wykonawców zawodu,
wyłamujących się spod organizacji, a w formie strajków – wobec przedsiębiorców.
Tym sposobem zaczęły z wolna robotnicze organizacje zawodowe wrastać w
organizację państwową, gdyż zaczęto zwracać się do nich jako przedstawicieli ogółu
robotniczego w sprawach odnoszących się także, względnie wyłącznie do klasy
robotniczej.
4. Przedsiębiorcy odpowiedzieli na organizacje
robotnicze tworzeniem własnych organizacji, mających na celu obronę wspólnych
interesów. Tym sposobem z wolna zaczęły się tworzyć w obrębie poszczególnych
gałęzi zawodowych dwie obok siebie organizacje, przedsiębiorców i pracowników,
a więc według kryterium stanowiska w zawodzie.
5. Nieznane dotąd zwiększanie się agend
administracji publicznej i coraz dalej idące komplikowanie się jej zadań,
rozwój instytucji ekonomicznych, postęp w dziedzinie techniki, wreszcie ogólne
podniesienie się poziomu oświaty wytworzyły nowy ważny czynnik w ustroju
społecznym, mianowicie tzw. inteligencję.
II.
Stwierdzenie powyższych faktów było nam potrzebne, aby zrozumieć linię,
po której posuwa się obecna ewolucja ustroju społecznego. W tym procesie
bezsprzecznie najważniejsze zadanie przypada ruchowi organizacyjnemu wśród
robotników. Przyczyna tego tkwi w ścisłym związku zachodzącym zawsze między
ustrojem społecznym a gospodarczym. Ten ostatni doszedł do tego punktu rozwoju,
w którym liczny stan robotniczy, stanowiący ważny czynnik w kapitalistycznym
ustroju, doszedł do swej samowiedzy pod tym względem. Organizacja, wsparta o tę
samowiedzę, umożliwiła przystąpienie do walki z przedsiębiorcami o polepszenie
bytu i warunków pracy w ogóle. Zrazu była to walka na gruncie czysto zawodowym,
między bezpośrednio zainteresowanymi czynnikami. Nie wszystkie jednak kwestie
mogły być rozwiązane na tej drodze, bo poza sprawą wysokości zarobków był cały
szereg innych, wychodzących już poza obręb jednego, dwu czy choćby nawet stu
przedsiębiorstw, jak cała dziedzina ubezpieczeń społecznych, zaczynając od kas chorych, a kończąc na ubezpieczeniu na
starość, sprawa maximum dnia robotniczego itd. Przy panującym ustroju politycznym
trzeba było zdobyć sobie wstęp do parlamentów – i tym sposobem do czynnika
zawodowo-socjalnego i zawodowo--ekonomicznego dołączył się czynnik polityczny.
Wreszcie skutkiem wzrastania ruchu w kierunku przemiany obecnego ustroju
kapitalistycznego w duchu doktryn socjalistycznych, organizacje robotnicze
przestały być tylko czynnikiem walki o polepszenie bytu i warunków pracy (w
najogólniejszym znaczeniu), a przemieniły się w czynnik walki o zmianę całego
dotychczasowego ustroju gospodarczego. Ten fakt sprowadził jeszcze silniejsze
zarysowanie się odrębności organizacji robotniczych i organizacji
przedsiębiorców. Równocześnie ten sam fakt, jako mający u swej genezy walkę o
polepszenie bytu i warunków pracy, zaczął spajać coraz silniej organizacje
robotnicze różnych gałęzi zawodowych pod hasłem walki z kapitalizmem,
wzmacniając tym sposobem solidarność robotników. Zarazem zorganizowani
robotnicy przemysłowi zaczęli szukać sprzymierzeńców w reszcie robotników, tj.
wśród robotników niekwalifikowanych i rolnych, wydostając się przy tym na
stanowisko przodownicze. Z wolna zorganizowani robotnicy, dzięki uzyskanemu
wpływowi politycznemu, występują w imieniu klasy robotniczej z postulatami
natury ogólnej i przeprowadzają je w parlamentach; w stworzonych tą drogą
instytucjach społecznych, jak np. w kasach chorych, zyskują szkołę samorządu.
Nie mogło to wszystko pozostać bez wpływu na
organizacje przedsiębiorców, w których również następuje zwiększenie spoistości
i zaczynają one bronić coraz częściej interesów zrzeszonych już nie tylko w
kwestiach bezpośrednio socjalnych, ale i w innych, jak np. wobec projektów
ustaw podatkowych itp.
Jaki jest wynik tego procesu?
Pierwszym następstwem jest usuwanie jednostki coraz
bardziej na dalszy plan. W jej miejsce wysuwają się organizacje, które się z
sobą układają, a ustalone zasady obowiązują jednostki (np. cennikowe umowy o
pracę). Obok socjalizacji umów, ustawodawstwo stworzone pod wpływem tego ruchu
wprowadza szereg nowych obowiązków pod rygorem przymusu, którym się znowu musi
poddać jednostka, o ile się znalazła w danej sytuacji faktycznej, tudzież
wprowadza się pewne normy (np. długość dnia roboczego), których jednostkom
zmienić nie wolno w drodze dobrowolnego porozumienia. Te zaś wyniki wzmacniają
jeszcze bardziej stanowisko organizacji. Robotnicy widzą w swych organizacjach
wypróbowany już środek utrzymania uzyskanych zdobyczy i osiągnięcia dalszych; przedsiębiorcy spodziewają się, że
dzięki skupieniu swych sił w organizacjach zdołają stawić skuteczniejszy
opór żądaniom i dążeniom przeciwnej strony.
Dalszym skutkiem jest oddziaływanie powyższego
procesu także na inne dziedziny życia społecznego i gospodarczego, mianowicie
urządzanie ich nie ze stanowiska jednostki, lecz z punktu widzenia organizacji
społecznej. Występuje ta przemiana już obecnie coraz silniej np. w zakresie
własności, ujmowanej ze stanowiska raczej funkcji społecznych niż władztwa według
do niedawna jeszcze bezwzględnie panujących konstrukcji, zbudowanych ze
stanowiska indywidualistycznego.
Fakt, że u genezy organizacji robotniczych tkwi
walka o polepszenie bytu i warunków pracy w ogóle, nie może pozostać bez wpływu
na obecną spoistość klasy robotniczej, a to bez względu na to, czy, względnie
kiedy nastąpi przemiana obecnego ustroju kapitalistycznego. To, co jest siłą
spajającą klasę robotniczą dzisiaj, nosi w sobie równocześnie elementy
różnicujące. Składają się na nie następujące czynniki: po pierwsze, podział
robotników na kwalifikowanych i niekwalifikowanych; istnienie jego jest
oczywistym faktem, a siła faktów jest dla zagadnień socjalnych decydująca. Po
wtóre, istnienie wśród robotników kwalifikowanych różnych grup zależnie od rodzaju
kwalifikacji i to nieraz w obrębie tej samej gałęzi zawodowej. W szczególności
chodzi o robotników, u których sama tylko kwalifikacja zawodowa w pracy ręcznej
nie wystarcza, lecz konieczna jest także kwalifikacja umysłów, zwłaszcza że ta
ostatnia bywa główną i podstawową, tamta zaś następczą i z niej wypływającą,
często wykonywana, już z pomocą robotników kwalifikowanych tylko w zakresie
pracy ręcznej lub nawet niekwalifikowanych.
Te różnice kwalifikacyjne nabierają znaczenia z
chwilą, gdy niekwalifikowany proletariat poczyna wysuwać postulat równości w
zakresie wynagrodzenia za pracę. Dopóki trwa walka bezpośrednia i skutkiem tego
najbardziej obchodzące robotnika zdobycie lepszego bytu, łagodzi ona wynikające
z powyższych różnic ustosunkowanie się, górując nad nim wspólnym celem. Z
chwilą jednak, gdy robotnicy kwalifikowani osiągają coraz ich więcej
zaspokajające polepszenie bytu, zaczynają powyższe różnice traktować
dyferencyjnie.
Temu procesowi dopomoże inny proces: organizowanie
się proletariatu umysłowego, tzw. inteligencji. Znajduje się ono dopiero w
początkowym stadium, ale rozwija się w coraz szybszym tempie. Zaczął się ten
proces od organizacji w obrębie poszczególnych gałęzi i z wolna przechodzi w
okres łączenia się w powszechne związki zawodowe inteligencji. Jest on obecnie
tam, gdzie znajdował się proletariat robotniczy w pierwszym okresie
organizowania: podstawą organizacji inteligencji w obecnym stadium jest obrona
interesów zawodowych i zdobycie lepszych warunków bytu; płynie ona ze świadomości,
okupionej drogo doświadczeniem, że na inteligencję przerzucają wszystkie klasy
społeczne efekty drożyzny najniezbędniejszych artykułów, podczas gdy ona ani
nie ma tego, przed czego przerzuceniem mogłaby się bronić, ani tych, na których
takie przerzucenie mogłaby zrealizować. Będąc dopiero w początkowym stadium,
ruch ten nie może jeszcze na razie działać siłą uzyskanych zdobyczy, stąd
upowszechnienie jego postępuje tylko z wolna, ale znajduje ułatwienie w
istnieniu już pewnych gotowych organizacji w obrębie poszczególnych gałęzi
pracowników umysłowych. Mogą mieć te organizacje na razie szczupłe zadania,
mogą nawet rozwijać słabą stosunkowo działalność, ale przez fakt swego
istnienia i skupienia pewnej liczby osób związanych wspólną niedolą ekonomiczną
staną się – jak zresztą uczy doświadczenie i w innych dziedzinach organizacji
społecznych – kadrami, w które siłę i życie wlewa ewolucja, rozwijająca się po
linii od pewnego momentu żywiołowo.
Organizująca się inteligencja pójdzie dalej po tej
samej wytycznej, po której posuwała się organizacja zawodowa robotników, a więc
przede wszystkim w kierunku zdobycia sobie także wpływu politycznego. Zarazem
jednak będzie musiała zająć stanowisko w toczącej się walce o przemianę
obecnego ustroju kapitalistycznego. Jedno i drugie zmusi ją do szukania
sprzymierzeńców, tak samo jak ich szukali przemysłowi robotnicy kwalifikowani w
masie robotników niekwalifikowanych i rolnych. Znajdzie ich tzw. inteligencja
wśród robotników kwalifikowanych, a to dzięki owemu różniczkującemu procesowi,
płynącemu z różnic kwalifikacyjnych. Tą drogą rozszerzy się koło tzw.
inteligencji, gdyż wejdą do niej grupy wykwalifikowanych robotników, których
kwalifikacja opiera się przede wszystkim na kwalifikacji umysłowej i którzy z
jej istoty są też przede wszystkim pracownikami umysłowymi. Wniosą oni do
organizującej się inteligencji bogate doświadczenia asocjacyjne. Z tą chwilą
zostanie dokonana społeczna organizacja ogółu pracujących, obejmująca trzy
grupy pracowników: umysłowych, kwalifikowanych ręcznych i niekwalifikowanych
ręcznych. Prawne uznanie tych organizacji za przymusowe będzie formalnym
doprowadzeniem procesu do punktu dojrzenia. Stworzy zamknięty dla siebie stan,
oparty na budowie federacyjnej w obrębie każdej grupy, na zasadzie przymusu i
samorządu zawodowego. Inne istniejące klasy społeczne będą zmuszone dążyć do
przeciwstawienia ze swej strony podobnej własnej organizacji. Walka, podjęta
przez nie o zdobycie i zapewnienie dla swej organizacji takiego samego
stanowiska prawnego, będzie formą ostatecznej walki o przemianę całego
dotychczasowego ustroju gospodarczego i społecznego. Od jej wyniku zależeć
będzie ostateczny układ społeczny na stany i płynący stąd wzajemny stosunek
sił, który wypowie się następnie w ustroju politycznym i administracyjnym.
Podstawą tego podziału na stany będą zawód i funkcja w jego ramach spełniana.
Samorząd zawodowy wyciśnie, oczywiście, swe piętno także na samorządzie
lokalnym, jednostkę sprowadzi do znaczenia członka organizacji stanowej,
pozostawiając jej wolną decyzję w stosunkowo szczupłym zakresie. Rozwój ustroju
społecznego nie idzie ani – jakby się zdawać mogło – po linii omnipotencji
państwa, ani też po linii wolności jednostki. Przeciwnie, zdąża on, z jednej
strony, do rozwoju stanowości zawodowej opartej o szeroki samorząd, a poddający
sobie jednostkę, z drugiej zaś, do pozostawienia państwu tylko kierownictwa i
załatwiania w zakresie pewnych spraw wspólnych ogólnego znaczenia. Stosem
pacierzowym stanie się samorząd administracyjny oraz samorząd gospodarczy[1] oparty o samorządne stany zawodowe.
A jednostka? Ta zacznie z wolna szukać pomocy dla
wywalczenia sobie większej swobody w obrębie stanu znowu drogą łączenia się w
asocjacje, w których jednak moment zawodowości nie będzie już kryterium, ani
celem, ustępując miejsca dążności do wyzwolenia się spod przewagi stanów
zawodowych. I tu zaczną się kiedyś gromadzić nowe siły twórcze, które dadzą
życie nowym koncepcjom i nowym liniom ewolucji. Państwu zepchniętemu dotąd również
na plan dalszy, przypadnie zapewne w tym przyszłym procesie znowu ważne zadanie
do spełnienia.
[1]
Charakterystyczne przejawy pod tym względem można spostrzec, z jednej strony,
we francuskim syndykalizmie i amerykańskim unionizmie
przemysłowym, z drugiej zaś strony, we współczesnym angielskim tzw. socjalizmie
gildowym [właśc. gildyjnym – przyp. red.],
stawiającym wyraźnie za cel „industrial self-government”. – Por. Otto Bauer, Bolschewismus
oder Socialdemokratie?
[Wiedeń 1920], s. 92 i 94; Cole, Selfgovernment
in industry [Londyn 1920]; Et. Martin Saint-Lčon, Syndicalisme
ouvrier et syndycalisme agricole [Paryż, wyd. u Payota]; Georges Sorel, La décomposition
du marxisme i Victor Griffuelhes, L’action
syndycaliste [obie Paryż, wyd. Bibliothčque du mouvement prolétarien u M. Rivičre et Cie]; co do strony prawnej francuskiego syndykalizmu por. Maurice Hauriou, Précis
de droit administratif et
de droit public [Paryż 1911], s. 366 i nast.,
oraz podaną tam literaturę.