I.
Polityka narodowa jest systemem działań, mających na celu zachowanie i
rozwój narodowego bytu. Zachowanie i rozwój narodowego bytu zależą od stanu
wewnętrznego narodu i od jego położenia zewnętrznego. Stąd polityka narodowa
dzieli się na wewnętrzną i zewnętrzną. Te wszakże dwa jej działy ściśle są
nawzajem od siebie uzależnione: im naród się lepiej broni przeciw wrogim
czynnikom zewnętrznym i skuteczniej zabezpiecza swe interesy i swą nie
zależność od innych narodów, tym lepsze ma warunki rozwoju wewnętrznego; im zaś
pomyślniej rozwija się na wewnątrz, tym jest silniejszy, tym skuteczniej jest
zdolny bronić sio od wrogów. Polityka tedy wewnętrzna i zewnętrzna narodu
stanowi jeden całkowity system działań. Nie można powiedzieć, że dla
przyszłości narodu ważniejsze są zagadnienia jogo polityki wewnętrznej lub
zewnętrznej, gdyż zaniedbanie któregokolwiek z tych działów odbija się
jednakowo na jego sprawach wewnętrznych i zewnętrznych i mści się; nieubłaganie
na jego losach. Ci, którym w polityce naprawdę chodzi o zachowanie i rozwój
narodowego bytu, którym przyszłość narodu jest droga, jednakową muszą żywić
troskę o jego stan wewnętrzny i położenie zewnętrzne. Jednostronność w tym
względzie świadczy bądź o lekkomyślności i niezrozumieniu dobra narodu, bądź o
tym, że motywem danej polityki nic jest dobro narodu, że pod hastami narodowymi
służy ona innym celom.
Są momenty w życiu narodów, kiedy niebezpieczne położenie na zewnątrz i
wypływające stąd zagadnienia tak je pochłaniają, że sprawy wewnętrzne na pewien
czas muszą ulec zaniedbaniu. Czas ten wszakże bez wielkiego niebezpieczeństwa
dla przyszłości narodu nie może się zbyt, przedłużać. Inaczej same podstawy
jego bytu ulegają rozstrojowi i osłabieniu, a wtedy i siła jego na zewnątrz
maleje.
Historia dostarcza licznych przykładów takiej zgubnej jednostronności w
kierunku polityki zewnętrznej. Jednym z najwybitniejszych jest Turcja, której
cała niemal polityka była zwrócona na zewnątrz, i która tą drogą z wielkiej,
groźnej dla świata potęgi zeszła do zupełnego bankructwa. Można też wskazać na
Rosję, która wykazywała podobną jednostronność, jakkolwiek w mniejszym stopniu
a co do której wszyscy się godzą, że klęski jej w wojnie krymskiej i japońskiej
były wynikiem zaniedbania przez długi czas wewnętrznych spraw narodu. I dlatego
to w Rosji o wiele większy dowód dbałości o przyszłość narodu składają ci,
którzy środek ciężkości polityki widzą w wysiłkach, skierowanych ku
naprawie wewnętrznej, niż ci, którzy całą energię narodu chcą zwrócić na
zewnątrz, czy to ku nowym podbojom, czy ku niszczeniu bytu innych narodów w
państwie.
I są znów w życiu narodów okresy, kiedy wewnętrzne przemiany i
wewnętrzne walki o ustrój" życia odwracają ich uwagę i energię od
zagadnień zewnętrznych. Jeżeli te okresy trwają zbyt długo, naród za nie płaci
utratą wpływów, posiadłości, mniejszym lub większym uzależnienieniem
od innych narodów. Tak Niemcy w ciągu paru stuleci po Reformacji, która dala w
następstwie okres walk wewnętrznych, musiały patrzeć, jak Francja zagarniała
ziemie niemieckie i jak zająwszy pierwsza stanowisko w Europie, dyktowała jej
swą wolę i narzucała swe wpływy. Tak znów Francja, nie mogąca, w ciągu całego
stulecia od wielkiej rewolucji dojść do równowagi wewnętrznej i mająca na
wewnątrz ciągłą walkę o formę rządu, nic była zdolna przeszkodzić wyrośnięciu
do jej zniszczenia Prus, które stopniowo zajęły należące przedtem do niej
stanowisko pierwszej potęgi na lądzie europejskim i które w zwycięskiej wojnie
zabrały jej ziemie, związane mocnymi węzłami z Francją.
Polityka, która zamyka oczy na sprawy wewnętrzne narodu dla
zewnętrznych, czy odwrotnie, nie zasługuje na miano polityki narodowej i zwykle
też dyktowana jest przez pobudki, mające mało wspólnego z dążeniem do
zachowania i rozwoju narodowego bytu. Kierują nią zazwyczaj bądź interesy i
ambicje jednostek, bądź dążenia przeciwstawiających się narodowi grup
społecznych, bądź doktrynerstwo, nie zdające sobie sprawy z podstaw, na których
byt społeczny się opiera, bądź wreszcie ignorancja co do położenia narodu w
danym momencie i bezmyślne naśladownictwo działań, podejmowanych przez inne
narody w warunkach całkowicie odmiennych.
***
Narodowa polityka wewnętrzna ma przed sobą cel dwojaki: a jednej strony,
zachowanie i rozwój siły moralnej narodu, z drugiej — rozwój jego sił
fizycznych, zwiększenie zasobów materialnych, udoskonalenie narzędzi i środków
jogo pracy i walki o byt narodowy, wreszcie podniesienie poziomu
intelektualnego, postęp wiedzy i oświaty.
Narodowi pod groźbą zagłady nie wolno zaniedbywać żadnego z tych dwóch
celów." Naród liczny, bogaty, ekonomicznie wytwórczy, intelektualni!!
wysoko stojący, może się znajdować nad przepaścią jeżeli mu zabraknie siły
moralnej, tj. tych czynników moralnych, które dają trwałość bytowi społecznemu
i czynią naród zdolnym do skutecznej walki z wrogami. Rzymianie byli liczni,
bogaci i stanowili umysłowy kwiat zdolności, a jednak rozkładający się szybko
ich byt społeczny został w końcu zniszczony przez mniej od nich licznych i
ubogich barbarzyńców. Ale i naród, mający wysokie zalety moralne, zdrowe
podstawy ustroju społecznego, przywiązanie do swej idei narodowej i zdolność do
walki o nią, nie rozwinie swego bytu samoistnego i nie obroni go we
współzawodnictwie czy w walce zbrojnej z innymi, jeżeli nie jest dość silny
liczbą (której słabość zstępują, jak już wspominaliśmy, w znacznej mierze
sojusze), jeżeli nie będzie miał dostatecznych zasobów materialnych, jeżeli w
narzędziach pracy i walki będzie znacznie niżej stał od swych współzawodników
czy wrogów w polu, jeżeli poziom jego umysłowy nie będzie dość wysoki, ażeby mu
dał możliwość zrozumienia potrzeb współczesnego życia i oceny położenia, w
jakiem się znajduje. Japończycy złożyli ostatnimi czasy dowód niepospolitej'
zbiorowej siły moralnej, budzącej zachwyt i zazdrość w narodach europejskich. Kiedy wszakże w
początkach drugiej polowy zeszłego stulecia na wodach japońskich ukazały się
wojenne statki mocarstw, po pierwszej próbie oporu, która była wprost śmieszna
ze względu na pierwotność środków bojowych, z jakimi wystąpili, nie pozostało
im nic innego, jak upokorzyć się i przyjąć warunki, podyktowane przez
niepożądanych gości. Dopiero pól stulecia wielkiej, zadziwiającej swym
natężeniem pracy nad zdobyciem europejskiej wiedzy, narzędzi pracy i walki, nad
podniesieniom ekonomicznym kraju i zdobyciem zasobów materialnych, wreszcie nad
wewnętrznymi reformami politycznemu, które dały Japonii fizjonomię
cywilizowanego po europejsku mocarstwa, a przez to zdobyły dla niej szacunek,
umożliwiający zawieranie w Europie sojuszów — doprowadziło Japonię do
zwycięstwa nad groźnym sąsiadem, dało jej równorzędne do innych narodów
stanowisko polityczne, a jednocześnie zabezpieczyło ją od ekonomicznego wyzysku
przez Europę i Amerykę, czyniąc, przeciwnie, z niej samej niebezpiecznego
współzawodnika, na tym polu. Siła moralna siała się ratunkiem bytu niezawisłego
i podstawą pomyślności narodu dopiero wtedy, gdy dostała materialne narzędzia
Świetne chwile dziejowe w życiu państw i narodów, momenty wielkich ich
zwycięstw, przychodzą zwykle po okresach gromadzenia sił fizycznych i zasobów
materialnych. W Polsce po Kazimierzu Wielkim przyszedł Grunwald i unia z Litwą;
tak wreszcie dzięki swemu gromadzącemu skarb ojcu mógł się zjawić Fryderyk
Wielki, twórca potęgi pruskiej.
Europa dzisiejsza skutkiem licznych przyczyn, a przede wszystkim
skutkiem tego, że dzisiejszy ustrój ekonomiczny wysuwa na czoło życia żywioły,
przedstawiające wcale nie najwyższy typ człowieka, oraz skutkiem olbrzymiego
wpływu Żydów na jej życie, niesłychanie szybko się materializuje. Ludzie tracą
wszelką miarę wartości moralnych, cenią tylko materialne — pieniądz i to, co za
pieniądz kupić można. Nawet używanie życia obniżyło się, bo ludzie zatracają
zdolność do korzystania z jego rozkoszy najwyższych, których się za pieniądze
nie kupuje. Ta ogólna atmosfera silnie się odbija i na polityce, i na jej
pojęciach. Panuje powszechna skłonność do mierzenia siły narodu wyłącznie jego
liczbą, zewnętrzną kulturą i zasobami materialnymi. Stąd jednostronne pojecie polityki wewnętrznej, której cale zadanie widziane
bywa materialistycznie.
Przeciętny przedstawiciel dzisiejszego mieszczaństwa europejskiego nie
zastanawia się nawet nad tym, że naród może potrzebować czegoś więcej ponad
zamożność i zewnętrzną kulturę, nie rozumie, że byt społeczny j zewnętrzna siła
narodu ma pierwszą podstawę w jego ustroju moralnym, że jeżeli ustrój ten
ulegnie rozkładowi, to największe bogactwo i kultura zewnętrzna narodu nie
ocalą. Przedstawiciele tego jednostronnego poglądu są bardzo liczni i w naszym
społeczeństwie.
Z drugiej wszakże strony w niektórych społeczeństwach — a do tych przede
wszystkim polskie należy, bodaj skutkiem tego przede wszystkim, że niema swego
silnego i zamożnego mieszczaństwa — znaczna liczba ludzi żyje jeszcze w okresie
romantyzmu i „mierząc siły na zamiary'', wyobraża sobie, że losy narodu zależą
wyłącznie od napięcia jego aspiracji, od przywiązania do sprawy narodowej i
gotowości do walki za nią. Na siłach moralnych narodu, barii?.!! jednostronnie
zresztą pojętych, chcą oni oprzeć całą jego walkę z wrogami, gdy zaś myśl ich
zwraca się ku środkom fizycznym tej walki, ku jej narzędziom, ku potrzebnym do
niej zasobom materialnym, pojmują je zazwyczaj wprost dziecinnie, wykazując
nieznajomość elementarnych warunków dzisiejszego życia narodów, ich
współzawodnictwa i ich rozpraw zbrojnych.
Na to, żeby naród mógł wykazać siłę na zewnątrz we współzawodnictwie
ekonomicznym i kulturalnym z innymi narodami, w walce politycznej z nimi,
wreszcie żeby mógł stanąć, gdy potrzeba, do rozprawy zbrojnej i w niej
zwyciężyć, a także — co jest niemniej ważne — żeby umiał żyć sam dla siebie,
żeby byt jego społeczny się nie dezorganizował, ale rozwijał pomyślnie na
trwałych podstawach, żeby rozwój jego życia prowadził do podniesienia, a nie do
obniżenia wartości człowieka — potrzeba mu zarówno siły moralnej, jak sił
fizycznych, zasobów materialnych, zdobyczy zewnętrznej kultury i umysłowego
postępu, polityka wewnętrzna narodu musi okazywać jednaką troskę o te wszystkie
dobra.
***
Dążenie do zachowaniu i rozwoju siły moralnej narodu, będące podstawową
częścią polityki narodowej, jest zarazem jej częścią najtrudniejszą. Obejmuje
ona zagadnienia najgłębsze, najmniej konkretne, najmniej dostępne dla
niewydyscyplinowanych w dziadzinie społecznej umysłów. Skutkiem tego w tej
dziedzinie ludzie się kierują przede wszystkim instynktami i zależnie od tego,
jakie są ich instynkty narodowe, silne czy słabe, zajmują w niej różne, często
biegunowo przeciwne sobie stanowiska. Wreszcie właściwe wypełnienie zadań w tej
dziedzinie wymaga nie chwilowego, ale stałego poświęcenia jednostki dla narodu,
wyrzeczenia się w niejednym kierunku tego co jest dla niej dogodne, ponętne, co
ją kusi łatwością zdobycia, wyrzeczenia się w imię pobudek wyższych, nieosobistych,
na które mogą zdobywać się tylko ludzie na pewnym poziomie moralnym.
Siłę moralną narodu stanowi przede wszystkim jego spójność. Dla zachowania jej i rozwinięcia
polityka narodowa musi przede wszystkim bronić od rozkładu i osłabienia cały
szereg czynników, które tę spójność tworzą. Stąd wypływa cały szereg jej zadań,
których wypełnienie znajduje silne poparcie w instynktach narodowych mas, ale
jednocześnie spotyka się z przeciwdziałaniem różnych żywiołów, bądź stojących
na niskim poziomic moralnym, bądź mających słabsze instynkty narodowe, bądź
ulegających wpływowi doktryn i prądów, mających obce, nie narodowe źródła.
Polityka narodowa musi czuwać nad składem narodu pod względem
pochodzenia, nie dopuszczać do tego, ażeby go zalewały w zbyt wielkiej liczbie
pierwiastki obce, wnoszące z sobą obce instynkty, przywiązania, pojęcia i
wierzenia. Musi dążyć do tego, żeby te obce pierwiastki, które w naród
wsiąkają, nie tylko asymilowały się powierzchownie, ale żeby się z nim moralnie
zespalały, musi bronić naród przeciw zdobywaniu w nim większego wpływu przez
żywioły, które moralnie z nim zespolić się nie mogą, musi je o ile możności
eliminować. Te żywioły, obce pochodzeniem, które są na drodze do całkowitego
moralnego zespolenia się z narodem, muszą w polityce narodowej znaleźć zachętę
i poparcie, te które dążą do stworzenia w narodzie grupy odrębnej swą
fizjognomią moralną, swymi skłonnościami i dążeniami, muszą być zwalczane.
Inaczej narodowi grozi zatrata jego bytu integralnego, rozkład jego duszy
narodowej, paraliż jego samowiedzy — największy cios dla jego samoistności..
Z kolei wysuwa się zadanie utrwalania i pogłębiania w narodzie poczucia
własności i jedności ziemi - ojczyzny, przywiązanie
do niej, jako do kołyski narodu i do wspólnego jego dobra, którego ani utracić,
ani podzielić z nikim nie wolno, dobra otrzymanego w spuściźnie od ojców, z
obowiązkiem przekazania przyszłym pokoleniom. To poczucie i to przywiązanie
jednoczy naród moralnie, skupia jego siły, sprawia, że zagrożenie jednej części
ojczyzny na jej kresach budzi świadomość całego narodu i cały powołuje do
obrony.
Do najgłówniejszych zadań należy szerzenie przywiązania do państwa czy tradycji i idei państwowej narodu, obrona
instytucji, stanowiących o odrębności i samoistności jego politycznego bytu,
pogłębienie poczucia jedności i ciągłości bytu narodowego, jego związku z
przeszłością, która naród stworzyła, uczyniła z niego zwartą całość duchową.
Każdy byt podmiotowy, indywidualny czy zbiorowy, na przeszłości się opiera, w
niej swój fundament posiada, i naród, który swą przeszłość przywala grobowym
kamieniem, tym samem fundamenty bytu moralnego traci.
Dla polityki, która stawia sobie za zadanie spójność duchową narodu
wzmocnić, pierwszorzędną jest sprawa narodowego języka, jego wartości oraz jego roli w życia i w wychowaniu
młodych pokoleń. Musi ona czuwać nad jego czystością, bronić go przed
skażeniem, zanieczyszczeniem, przed zacieraniem jego indywidualności, przed
odbieraniem stylu jego budowie, robieniem z niego żargonu, przed obniżeniem go jako
wyrazu myśli: natomiast musi popierać wszelką pracę ducha, która ten język
doskonali, na coraz wyższy podnosi poziom. I musi ona walczyć o panowanie tego
języka w życiu rodzinnym, towarzyskim i publicznym, bronić go w wychowaniu
młodzieży, zarówno w rodzinie, jak w szkole. Człowiek, który ducha swego języka
ojczystego nie zna głęboko — pod tym względem gdzie uświęceni często niżej
stoją od ludu — dlatego, że w rodzinie od dziecka przede wszystkim uczono go
języków obcych, lub dlatego, że przeszedł obcą szkołę, człowiek taki tym samem
słabszymi węzłami jest związany ze swoim narodem. Władanie lepsze językiem
obcym, niż ojczystym, jest początkiem oderwania się od narodu, wynarodowieniem.
***
Przechodzimy do zadania, które w dzisiejszej dobie budzi zacięte spory,
mianowicie do stanowiska polityki narodowej względem religii.
Bardzo rozpowszechnionym jest błędne przekonanie, mające swe źródło w
ignorancji co do istoty bytu społecznego, a wpojone pod wpływem prądów
antynarodowych, ze stosunek do religii jest czysto osobistą sprawą człowieka,
że w tym względzie niema żadnych narodowych obowiązków.
Sprawą osobistą człowieka, jest to, w co wierzy, i musi nią być, bo
wiary nikomu narzucić nie można — można narzucić tylko obłudę. Ale nie jest
sprawa osobistą człowiek; jak się względem religii zachowuje. Religia nie jest
jodynie wyrazem indywidualnych uczuć, wierzeń, poglądów i stosunków etycznych —
jest ona jednocześnie instytucją społeczną, która między innymi odgrywa rolę
potężnego czynnika narodowej jedności. W duszy narodu jest wiele tego, co
wytworzyła religia, która go wychowała, i człowiek do danej religii należy nie
tylko przez swą wiarę w jej dogmaty, ale także przez swój związek duchowy z
przeszłością, który jest podstawą związku z narodem. Nie można nikomu narzucić
obowiązku wiary w dogmaty, ale to nie uwalnia nikogo od obowiązku czci dla
religii, jako dla wychowawczyni narodu i dla podstawy moralnego istnienia
głównej jego masy, tego obowiązku przestrzegać musi polityka narodowa, broniąc
na tej drodze potężnego czynnika narodowej spójności i fundamentu siły moralnej
narodu.
Są narody, które to zadanie znakomicie rozumieją, są inne, które z niego
wcale nie zdają sobie sprawy. Do pierwszych należą przede wszystkim narody
protestanckie, do drugich - przede wszystkim katolickie. Wśród pierwszych
przoduje naród angielski, który pielęgnowanie religii, jako głównego czynnika
siły moralnej narodu, uważa za jedno z naczelnych zadań wewnętrznych i to
zadanie wypełnia z niesłychaną konsekwencją. W społeczeństwie angielskim, które
przoduje w świecie swą kulturą i poziomem intelektualnym, o którym śmiało można
powiedzieć, że wytworzyło najwyższy typ cywilizacyjny, cześć dla religii jest
powszechnie obowiązującą i opinia bardzo surowo piętnuje wszelkie w tym
względzie wykroczenia. Nie jest to kontrola wierzeń, od której wolna i
tolerancka dziś Anglia jest jak najdalsza, jeno kontrola społecznego
postępowania jednostek w stosunku do religii. Biegunowo przeciwne stanowisko
zajmuje naród francuski, wśród którego ludzie, nie podzielający wiary w dogmaty
religii, często uważają się nie tylko za zwolnionych od wszelkich względem niej
obowiązków, ale nawet wypowiadają jej zaciętą walkę.
Ta różnica w stosunku do religii społeczeństw protestanckich i
katolickich nie polega tylko na tym, że protestantyzm mniej krępuje umysły i
łatwiej się przystosowuje do warunków współczesnego życia, ale także i to
przede wszystkim na tym, że protestantyzm jest religią narodów germańskich, a
katolicyzm - przede wszystkim łacińskich. Już wyżej wyjaśnialiśmy, że narody
łacińskie odznaczają się słabszymi i płytszymi od innych instynktami. One nie
mają tych odwiecznych instynktów, łączących religię z całym narodowym bytem. Z
drugiej strony tam, gdzie instynkty są słabe, umysł wpada w racjonalizm, bitwo w
nim zapanowuje dogmatyzm. Stąd w narodach łacińskich, przede wszystkim we
francuskim, człowiek łatwo się przerzuca od bezwzględnego dogmatyzmu
religijnego, który wszystko podporządkowuje stanowisku wyznaniowemu i umie je
nawet przeciwstawić dążeniom narodowym, do dogmatyzmu antyreligijnego, który na
religię patrzy z pogardą, a w Kościele widzi największego wroga. W pewnym
związku z tym stoi fakt, będący także bardzo poważnym źródłem tej różnicy,
mianowicie, że wolnomularstwo, które W krajach protestanckich godzi się z ich
organizacją kościelną, ponieważ, ma możność wywierania na nią silnego wpływu,
Kościół katolicki bezwzględnie zwalcza, jako potęgę sobie przeciwna, która
wpływowi jego nigdy nie ulegnie. Dla tej głównie przyczyny wolnomularstwo w
krajach katolickich jest w bezporównania większej
mierze czynnikiem, rozkładającym siły moralne narodu, niszczącym jego spójność.
Jeżeli dla każdego narodu, nawet dla tak oświeconego i skutkiem tego
posiadającego silną narodową świadomość w szerokich masach, jak angielski,
religia jest wielkim czynnikiem spójności i w ogóle siły moralnej, to tym
większe jest jej znaczenie w tym kierunku dla narodów, w których skutkiem
niskiej oświaty świadomość narodowa w masach ludowych jest słaba, w których ją
zastępuje często poczucie odrębności religijnej, a przywiązanie do religii jest
jednocześnie wyrazem przywiązania do ojczyzny. Wreszcie znaczenie to wzrasta
jeszcze bardziej tam, gdzie ścieranie się dwóch religii jest jednocześnie
ścieraniem się dwóch typów cywilizacyjnych, gdzie świat zachodni, wychowany w
cywilizacji rzymskiej, spotyka się ze światem wschodnim, wychowanym przez
Bizancjum. Tam walka bezpośrednia z religią lub też pośrednie niszczenie
poczucia religijnego w masach należy do działań, najskuteczniej rozbijających
naród na wewnątrz i dla jego przyszłości najniebezpieczniejszych.
Wszystko, co wzmacnia spójność narodu, co go łączy w zwartą duchową
całość, a więc, prócz wyżej wymienionych czynników, narodowe zwyczaje,
obyczaje, tradycyjne instytucje życia, duch umysłowości, styl w sztuce itd. —
wszystko to musi doznawać opieki i obrony, wszystko jest przedmiotem
wewnętrznej polityki narodowej. Ludzie, którzy te czynniki lekceważą, którzy
przykładają się do ich niszczenia, są albo ignorantami, nie zdającymi sobie
sprawy z podstaw narodowego bytu, albo składają dowód braku narodowego
poczucia.
***
Drugim, obok spójności, warunkiem siły moralnej narodu jest siła jego
narodowych przywiązań, oraz jego woli w dążeniu
do zachowania i rozwoju narodowego bytu. Bez tych zalet narody nigdy nie
osiągają wielkich rzeczy i nie umieją bronie należycie swego dobra. Dość
powszechne też jest uznanie potrzeby kształcenia ich w narodzie, ale drogi tego
kształcenia pojmuje się zwykle powierzchownie. Zarówno w wychowaniu młodych
pokoleń, jak w oddziaływaniu na szersze masy narodu, ludzie uważają często, iż
spełniają w tym względzie należycie swój obowiązek, gdy propagują pewne kanony,
pewne przykazania narodowe, gdy głoszą mocny frazes patriotyczny.
Powyższe zalety w narodzie związane są ściśle z jego stanem moralnym i
obyczajowym w ogóle. Społeczeństwo, w którym się rozkłada, obyczaj, rozwija
bezwstyd, brutalna czy wyrafinowana rozpusta, w którym człowiek zatraca
szacunek dla, samego siebie — cofa, się w swej zdolności do uczuć
szlachetniejszych, do wyższych napięć woli w rzeczach nieosobistych, przechodzi
niejako w stan moralnego znieczulenia. Na gruncie zwyrodnienia moralnego
występuje pierwotny, zwierzęcy egoizm, który przy wyższym podkładzie intelektualnym
przybiera miano indywidualizmu, a który czyni z jednostki świadomego lub
nieświadomego wroga narodu. Dlatego to polityka narodowa, w dążeniu swoim do
pogłębienia uczuć narodowych, do wzmocnienia narodowej woli, za pierwszy swój
obowiązek uważać musi walkę przeciw nie moralności w ogóle, przeciw publicznemu
bezwstydowi, przeciw wyuzdaniu obyczajów, panoszeniu się pornografii, przeciw
rozbestwieniu moralnemu w literaturze itd. Dlatego w systemie wychowania
młodych pokoleń musi ona stawiać na pierwszym planie rozwijanie poczucia
obyczajności, szacunku dla samego siebie, kształcenie charakteru, zdolności
panowania nad niższymi popędami, opierania się niezdrowym wpływom otoczenia,
zarazie moralnej. Jest to zadanie najpierwszej doniosłości, a w obecnej dobie życia
społeczeństw europejskich jedno z najtrudniejszych.
Dzisiejszy ustrój polityczny, gwarantujący wolność jednostki, nic
pozwala na używanie w tym względzie poważniejszych środków przymusu państwowego
i surowej cenzury. Jeden tylko naród angielski umiał pogodzić w swoim ustroju
wielkie swobody polityczne z wcale surową cenzurą obyczajności w literaturze,
prasie i przedstawieniach publicznych, z dużym dotychczas rezultatem, dzięki
temu, że za rządem w tej sprawie stoi silna opinia publiczna.
Zadanie to utrudnia w ogromnej mierze osłabienie poczucia religijnego,
które bardzo często jest równoznaczne z obniżeniem etycznym. Główna wszakże
trudność tkwi w samym charakterze dzisiejszego ustroju ekonomicznego,
wysuwającego na czoło życia, żywioły niższe moralnie, szerzące rozprzężenie
obyczajowe, i w wielkim na życie współczesne wpływie Żydów, którzy właściwym
swej rasie bezwstydem zarażają dziś szybko społeczeństwa europejskie.
Jest rzeczą znamienną, że świadomie antynarodowe kierunki w literaturze
więcej niż często niosą ze sobą propagandę rozluźnienia obyczajowego i
pornografii w tej czy innej postaci. Jest to świadome, czy nieświadome
poczucie, że najkrótszą drogą do wytępienia uczuć narodowych i zniszczenia siły
moralnej narodu, jako całości, do uniemożliwienia w nim aktów silnej woli
zbiorowej, jest doprowadzenie go do rozprzężenia obyczajów.
Polityka, która chce mieć naród silny, postępujący w rozwoju
cywilizacyjnym i opierający ten rozwój na trwałych podstawach, a jednocześnie
zdolny do wytężonej walki na-zewnątrz o swoje dobro, musi mieć śmiałość i
energię do przeciwstawienia się temu moralnemu i obyczajowemu niszczycielstwu
na wszystkich polach. Musi ona budzić we wszystkich sferach narodu poczucie, że
bierne przyglądanie się postępowi zniszczenia w tym względzie jest narodową
zbrodnią, że obowiązkiem każdego członka społeczeństwa jest przyczyniać się do
wytworzenia silnej opinii publicznej w tym względzie, musi dawać poparcie i
obronę tym jednostkom i grupom, które większą odwagę i gorliwość w tym względzie
wykazują.
Spełniając dobrze te zadania zarówno w życiu publicznym, jak w
wychowaniu młodych pokoleń, nie napotka ona' wielkich trudności w pogłębianiu
narodowej woli i nie będzie miała potrzeby uciekania się w tym celu do zbyt
hałaśliwej propagandy, do głoszenia zbyt mocnych frazesów. Głośny frazes jest
zazwyczaj wyrazem słabej treści i najhałaśliwiej manifestują swój patriotyzm
żywioły, w których duszy ma on bardzo niegłębokie korzenie. Człowiek zdrowy
moralnie, posiadający głębokie instynkty narodowe, silny w swym narodowym
poczuciu, swą wiarę narodową uważa za rzecz zbyt świętą, zbyt uroczystą, ażeby
ją zbyt hałaśliwie obnosić. W świecie katolickim wcale nie są nąjreligijniejsze te ludy, które urządzają procesje z
rakietami, fajerwerkami, z salwami wystrzałów i fanfarami. Zbytnia hałaśliwość
patriotyzmu raczej obniża go moralnie, czyni go płytszym i pospolitszym, czyni
z niego rzecz mniej świętą, mniej zdolną pociągnąć ludzi do wielkich wysiłków,
do ofiar i poświęceń.
Naród, mający silne poczucie swej jedności i odrębności, przywiązany
bardzo do swej sprawy i mający wielu ludzi, zdolnych do wielkich dla jego
sprawy wysiłków j poświęceń, jeszcze nic jest silny moralnie, jeżeli
jednostkowe siły jego idą w rozsypkę, jeżeli nie są zdolne skupić się należycie
w zbiorowym życiu i działaniu, wytworzyć silnej organizacji w pracy i w walce.
Wszelkie zbiorowe działanie, o ile ma posiadać ciągłość, wszelka organizacja
opiera się na uzależnieniu człowieka od człowieka, na karności, na wzmacnianiu hierarchii i władzy. Pod tym względem o
wiele większe, niż pod innymi, panują różnice pomiędzy poszczególnymi narodami,
zależnie od tego, jaką miały historię, jaką przeszły społeczną tresurę.
Najwyżej tu stosują narody zachodnio-europejskie, a przed wszystkim narody rasy
germańskiej, którą poczucie hierarchii i karności uczyniło, jak już
wspomnieliśmy, organizatorką polityczną całej niemal Europy i twórczynią
europejskiej państwowości.
Hierarchia i władza może być rozmaita, może być dziedziczna, rodowa,
taka, jaka panowała powszechnie przed zmianami polityczne mi XIX stulecia —
zaznaczyć należy, że w najsilniejszych politycznie społeczeństwach angielskim i
niemieckim, poczucie hierarchii dziedzicznej jeszcze i dziś jest wyjątkowo
silne; może ona pochodzie z wyboru, z zaufania ogółu, jaką jest już dziś w
różnej mierze w rozmaitych narodach; może być urzędniczą, pochodzącą z
mianowania przez władzę najwyższą; może się opierać na majątku; wreszcie może
być narzucona wprost drogą siły fizycznej, drogą gwałtu. Każdy naród w rozmaitych
dziedzinach swego życia ma taką hierarchii; do jakiej dorósł i jaką mu dzieje
wytworzyły. Najgorsza wszakże nawet, najmniej uzasadniona w naszych pojęciach
moralnych hierarchia jest lepsza, niż jej brak całkowity. Bez hierarchii i
władzy takiego czy innego pochodzenia byt społeczny jest niemożliwy, i tam,
gdzie żadna inna nie znajduje podstawy do poczucia, w instynktach
społeczeństwa, przychodzi władza i hierarchia gwałtu, opierająca się na
postrachu, na terrorze, który przy odpowiedniej sile zawsze może za podstawę
służyć, bo tam gdzie brak instynktów innych, społecznych, instynkt
samozachowawczy istnieje i z większą o wiele przemawia siłą. Dlatego to
najwolniejsze, najwięcej zabezpieczone od gwałtu i ucisku są te narody, które
mają najsilniejsze poczucie władzy, hierarchii i karności, które wyrosły z
wielostronnej tyranii ustroju feudalnego i pod jej wpływem zdobyły w szeregu
pokoleń owocne w tym względnie instynkty. Dlatego to masy ludzkie, pozbawione
poczucia hierarchii i władzy, a z nim społecznej karności, są przeznaczone na
niewolników, rządzonych postrachem przez narzuconą z zewnątrz władzę. Jedna
hierarchia może upaść bez szkody dla bytu społecznego, jeżeli na jej miejsce
zjawia się inna, równie silna lub silniejsza, ale jeżeli upada samo poczucie hierarchii
i karności, nieuniknionym tego następstwem jest ucisk i niewola. Rzym był o
wiele wolniejszy pod surową władzą senatu, niż później, kiedy się poczucie tej
władzy rozprzęgło, pod panowaniem cezarów i pretorianów.
W społeczeństwach, w których poczucie hierarchii i karności jest słabe,
o ile nie mają władzy narzuconej gwałtem, władza się wytwarza przez
przemawianie do egoizmu jednostek i tłumów, do ich interesów, ambicji i
próżności — przez schlebianie, kartowanie, demagogie, przekupstwo W najrozmaitszych
postaciach. W tych społeczeństwach zapanowuje władza kłamstwa, oszustwa,
cynicznego krzywdzenia interesów ogółu i interesów okłamywanych jednostek.
Dochodzą do tej władzy ludzie, najmniej mający skrupułów moralnych oraz bandy,
zorganizowane na podstawie podziału łupów, rozmaitego rodzaju i rozmaitego
stopnia kultury kamorry i mafie.
Polityka, która ma na celu rozwój cywilizacyjny narodu na trwałych
podstawach, która chce mieć naród, zdolny do zabezpieczenia swej niezawisłości
od wrogów zewnętrznych, a na wewnątrz nie poddający nie panowaniu mniej lub
więcej kulturalnych szajk bandyckich, która chce
ażeby obywatele narodu korzystali z wolności istotnej, a nie fikcyjnej,
wolności w zakresie, odpowiadającym dobru narodu, musi umacniać i kształcić w
narodzie poczucie hierarchii i karności, starając się, ażeby hierarchia, jaką
naród posiada, czy sobie wytwarza, dobro jego jak najbardziej odpowiadała. Na
tym poczuciu i na tym. odwołaniu się do narodowych instynktów i do zrozumienia
narodowego dobra musi ona przede wszystkim swój wpływ opierać. Uciekając się
nawet dla dobrej sprawy do schlebiania, kaptowania, do przekupstwa w
jakiejkolwiek postaci, prowadzi ona gospodarkę rabunkową, bo osiągając nawet na
razie cel korzystny dla narodu, demoralizuje go, obniża jego wartość
polityczną, rozkłada jego siłę moralną, osłabia podstawy jego bytu na
przyszłość.
***
Zadania wewnętrznej polityki narodowej w zakresie zachowania i rozwoju
siły moralnej narodu, na którą składa się narodowa spójność, przywiązanie do
narodowego dobra, silna wola zbiorowa narodu, zdolność do wysiłków i napięcia
narodowych aspiracji, wreszcie poczucie hierarchii i karności wewnętrznej —
zadania te w dzisiejszej dobie życia narodów europejskich nabierają szczególnej
wagi. Ich pojmowaniem zaczyna się dziś warunkować wewnętrzny podział narodów na
obozy polityczne, na stronnictwa.
Kraje europejskie w zakresie polityki wewnętrznej znajdują się dziś w
dobie przejściowej. Dotychczasowe przedmioty walk wewnętrznych schodzą szybko z
porządku dziennego, na ich miejsce zaś zjawiają się inne. I dotychczasowe
podziały na stronnictwa tracą szybko rację bytu, a natomiast życie wytwarza
podziały nowe.
W dziewiętnastym stuleciu, po wielkiej rewolucji francuskiej i po
szeregu mniejszych rewolucji w różnych krajach, których głównym rezultatem było
powołanie do życia przedstawicielstwa narodowego i oddanie w jego ręce władzy
prawodawczej w mniejszym lub większym zakresie, wytworzył się z natury rzeczy
podział na stronnictwa, we wszystkich krajach analogiczny, mniej więcej na
jednej podstawie.
Wszędzie głównym przedmiotem walki miedzy stronnictwami była kwestia
praw politycznych. Po jednej stronie grupowały się stronnictwa, noszące miano
demokratycznych, liberalnych, postępowych, radykalnych, których dążeniem były
rozszerzenie kompetencji i zakresu władzy przedstawicielstwa narodowego,
rozszerzenie i utrwalanie gwarancji obywatelskich, wolności stowarzyszeń i
zgromadzeń, wolności siewa, wreszcie rozszerzenie praw wyborczych, z początku w
rozmaitych krajach rozciągniętych na bardzo ograniczoną część ludności.
Stronnictwa te ideowo wyprowadziły się na ogół od rewolucji francuskiej,
przyjmując nie tylko jej polityczne dążenia, ale i jej doktryny, jej dogmat
praw człowieka, często jej stosunek do religii narodu itd. Przeciw tym
stronnictwom stanął wszędzie obóz konserwatywny, zachowawczy, wywodzący się
ideowo od starego porządku, broniący tego, co z niego pozostało w ustroju
politycznym, a często dążący do cofnięcia wprowadzonych reform, w
skrajniejszych swych żywiołach marzący nawet o powrocie do panującego przed
rewolucją sianu rzeczy. Obóz ten bronił praw monarchy przeciw parlamentowi, lub
przy rządach republikańskich dążył do restauracji monarchii, walczył o
przywileje hierarchii dziedzicznej, arystokracji i szlachty, sprzeciwiał się
rozszerzeniu swobód i praw obywatelskich na liczniejsze masy społeczne, bronił
religii itd.
Główną treścią życia politycznego wszystkich narodów stała się walka
między demokracją a konserwatyzmem, lub, jak często mówiono, między rewolucją a
reakcją. Walka ta wszędzie została przez konserwatyzm przegrana. Wszędzie
zostały rozszerzone i ugruntowane gwarancje obywatelskie, wszędzie parlamenty
doszły do realnej władzy, wyrażającej się bądź w formalnej odpowiedzialności
rządów przed parlamentami, bądź przynajmniej w ich faktycznej zależności od
parlamentów, wszędzie prawo wyborcze stało się udziałem mas szerokich, bądź w
postaci powszechnego i równego głosowania, bądź z nieznacznymi względnie
ograniczeniami. A choć monarchiczna forma rządu przeważnie się utrzymała, to
przy monarchii konstytucyjnej mało się ona różni w istocie od republikańskiej.
Same stronnictwa konserwatywne na całej linii pobankrutowały. Bądź
znikły całkowicie z widowni, bądź się poprzekształcały, przejmując od
przeciwników pojęcia nowe i zatracając właściwie swój charakter zachowawczy,
bądź wreszcie zdegenerowały się, straciły wiarę w swą ideę i pędzą żywot
bezideowy, redukując swoje zadanie prawie wyłącznie do obrony interesów
ekonomicznych większej własności rolnej, będącej przeważnie w ręku arystokracji
i szlachty.
Dziś wprawdzie jeszcze rozbrzmiewają szeroko echa tej walki, masy są
często jeszcze straszone konserwatyzmem, wstecznictwem, potęgą reakcji, jednak
dla każdego człowieka myślącego jest, widoczne, że konserwatyzm jest trupem, że
o reakcji, o powrocie do starego porządku w krajach europejskich nie może być
już mowy. Dziś ludzie myślący zaczynają się zastanawiać nad znaczeniem tego
kończącego sio okresu, oceniać znaczenie przebrzmiewającej walki i
niewątpliwego zwycięstwa demokracji, wreszcie przenikać najbliższą przyszłość i
tę treść nowych walk, którą ona ze sobą niesie.
Demokracja polityczna, jak to już z początku zaznaczyliśmy, stała się
podwaliną ustroju współczesnych narodów europejskich, na niej się oparło
wystąpienie narodu jako podmiotu polityki i z niej wynikło zapanowanie w
polityce współczesnej interesu narodowego. Demokracja tedy europejska, często
bez świadomości tego, przyśpieszyła spotężnienie i dojrzałość narodowej jaźni
i, wprowadzając na widownię instynkty narodowe mas, otwarła w polityce szerokie
pole duchowi narodowemu.
Z drugiej strony wszakże, pod wpływem dziedzictwa doktryn rewolucji
francuskiej, przeważnie walczyła ona świadomie z tym, co siłę moralną narodu
stanowi, idąc daleko w przeciwstawieniu jednostki, jej praw i interesów
narodowi, jako całości. Skutkiem tego swego charakteru przyciągała ona i
wchłaniała w siebie wszelkie żywioły antynarodowe, w rozmaitych swoich odłamach
popadała pod silny wpływ Żydów, i stawała się coraz bardziej wyrazicielką wszelkich
antynarodowych dążeń, idących w imię haseł indywidualistycznych, klanowych czy
ogólnoludzkich. Samo to, że przeważnie pozostawała ona, pod kierownictwem
organizacji wolnomularskiej, przeciwstawiającej panowaniu narodowego ducha
swoją tajną władzę, czyniło ją w coraz silniejszym stopniu czynnikiem
antynarodowym. Musiała też ona w końcu wy rodzić się w rozmaitych kierunkach,
wydając z siebie bądź obozy giełdowo-liberalne, reprezentujące zupełną
bezideowość, cyniczne wyrzeczenia się wszelkich obowiązków społecznych i gruby
interes materialny nielicznych żywiołów, gromadzących kapitał w swych rękach;
bądź socjalistyczne, szerzące wśród robotników jednostronne pojmowanie interesu
klasowego, nienawiść do innych klas oraz do wszystkiego, co stanowi moralną siłę
narodu, i używające ich za narzędzie rozbijania nic już współczesnego ustroju
ekonomicznego, ale samych podstaw społecznego bytu; wreszcie
doktrynersko-radykalne, najwierniej przechowujące tradycje teoretyków wielkiej
rewolucji, pielęgnujące ślepą, niekrytyczną wiarę w rozmaite dogmaty, bez
względu na to, jaką one przedstawiają wartość w życiu.
Konserwatyzm, broniąc resztek starego ustroju, bronił w znacznej mierze
podwalin społecznego bytu i czynników moralnej siły narodu przeciw ślepej
bezwzględności, z jaką młode jeszcze, niedojrzałe i naiwne żywioły społeczne
walczyły o „prawa człowieka", co było w znacznej mierze walką interesów
jednostki przeciw interesom społeczeństwa. Z drogiej strony wszakże stał on na
przeszkodzie procesowi obywatelskiego dojrzewania szerokich mas społecznych,
usiłował kierownictwo spraw narodów utrzymać w ręku żywiołów, które się W
znacznej mierze przeżyły i temu wielkiemu zadaniu same podołać nie były zdolne.
Zazdrośnie strzegąc przywileju władzy społecznej i politycznej przed
nowymi, dojrzewającymi do niej żywiołami, nie rozumiejąc potrzeb nowego życia i
ogromu jego zadań, przeszkadzał on wzmocnieniu organizmów narodowych,
rozminięciu przez nie nowych sił, bez których nie mogłyby stawić czoła
przeciwnikom w powszechnym współzawodnictwie międzynarodowym. Zmuszony z jednej
strony do ustępowania przed tymi nowymi siłami, z drugiej zaś ulegając wpływowi
nowoczesnej organizacji życia ekonomicznego, konserwatyzm zbliżał się coraz
bardziej z żywiołami liberalno-kapitalistycznymi, szukał często w nich oparcia,
przejmował się ich duchem. W tym zbliżeniu zatracił swe najlepsze strony,
zatracił przywiązanie do tradycji, do religii, zatracił wiarę w moralne
podstawy swego programu, uwierzył zbyt bezwzględnie w pieniądz, zmaterializował
się, dla obrony interesu ekonomicznego i dla władzy zaczął wszystko robić
przedmiotem kompromisu.
Żywioły społeczne, z których się rekrutował obóz konserwatywny,
arystokracja przede wszystkimi, w swym stosunku do życia i w jego używaniu
upodobniły się bogatemu mieszczaństwu liberalnemu — które ze swej strony do
nich sit; starało upodobnić — i poczuły, że im zaczyna być w życiu niewygodną,
że je zaczyna krępować rola obrońców tradycji, obyczaju, religii, że dla tej
roli trzeba by wyrzec się wielu rzeczy przyjemnych.
Tym sposobom konserwatyzm zatracił swą duszę, swą fizjognomię ideową,
swą narodową wartość, a nabrał egoizmu, stał się wyrazicielem egoistycznych
dążeń klasy, która na swoją obronę nie ma lego, żeby była ekonomicznie
upośledzoną, a społecznie niedojrzałą. Losy konserwatyzmu europejskiego są
ilustracją wielkiej prawdy, że wszelką władzę, wszelki autorytet zdobywa się i
utrzymuje kosztem rozmaitych wyrzeczeń się i poświęceń, kosztem panowania nad
swymi słabostkami, podyktowanego przez poczucie odpowiedzialności, z władzy
wypływające. Żywioły, które to poczucie odpowiedzialności, a tym samym i
panowanie nad sobą, tracą, które sobie niczego nie są zdolne odmówić, tracą
powagę, autorytet, przestają być zdolnymi do piastowania władzy. Na tej przede
wszystkim drodze ginęła zawsze wszelka władza, wszelka hierarchia i musiała
ustępować miejsca innej.
Znaczna część dopuszczonych do używania praw politycznych szerszych
żywiołów społecznych, kierowana instynktami narodowymi, przywiązaniem do
religii i poczuciem hierarchii, stała przez długi czas przy konserwatyzmie, z
wiarą w jego rolę obrońcy tego wszystkiego, co jest najwyższym dobrem moralnym
narodów. W miarę wszakże, jak z jednej strony postępowało dojrzewanie
polityczne szerszych mas społecznych, z drugiej zaś żywioły, stojące na czele
obozu zachowawczego, wyzbywały się swych najświętszych zasad i stawały się
coraz wyłączniejszymi wyrazicielami egoizmu
klasowego, szeregi szczerych wyznawców konserwatyzmu rzedły, a pod sztandarem
obozu pozostawali tylko ci, których interesom klasowym służył, których
materialnie od siebie uzależniał i których sobie kupił.
Obóz demokratyczny odniósł w całej Europie zwycięstwo nie tylko
faktyczne, ale i moralne. Wiara w jego sztandar stała się panującą, komenda
jego znalazła posłuch w większości każdego narodu, hasła jego w młodzieńczych
żywiołach społecznych zdobyły siłę hipnotyczną. Jednakże dojrzewanie polityczne
społeczeństw, przy doświadczeniu, jakiego coraz więcej zdobywają, oraz przy
dzisiejszych środkach szerzenia wiedzy i kultury, idzie szybko naprzód, coraz
mniej jest bezkrytyczności, coraz wyraźniejsze umysłowe usamodzielnienie mas
szerokich. Pod wpływem tego postępu zapanowuje coraz krytyczniejsze stanowisko
względem tego, co się nazywa demokracją w Europie współczesnej. Z kolei jej
moralna i polityczna wartość zaczyna być kwestionowana.
Instynkt samozachowawczy narodów oraz coraz głębsze rozumienie warunków
ich wewnętrznego bytu i zewnętrznego położenia, wskazuje im, że występujące pod
sztandarem demokratycznym stronnictwa liberalne, radykalne i socjalistyczne,
nęcąc masy hasłami wolności indywidualnej lub interesu klasowego, pracując nad
osłabieniem moralnych podstaw narodowego bytu, anarchizują narody na zewnątrz i
rozkładają ich siłę w walce z wrogami zewnętrznymi. Służą one bądź
wolnomularstwu, które w rozkładzie duszy narodowej widzi warunek umocnienia
swych tajnych rządów, bądź interesom społeczności żydowskiej, która żywiołowo
dąży do zapanowania nad światem na gruncie rozbicia politycznego i moralnej
dezorganizacji narodów, wśród których żyje, bądź indywidualnym interesom i
ambicjom żywiołów, które demagogią starają się zdobyć władzę, a rozumieją, że
demagogia najlepsze daje rezultaty w rozbitym społecznie i w tłum zamienionym
środowisku. Coraz liczniejsze sfery zdają sobie sprawi; z tego, że kierownictwo
pomienionych stronnictw dostało się w ręce żywiołów najsłabiej związanych z
narodem, często w ręce żydów, żywiołów, które instynktownie wprost
przeciwstawiają sic narodowi, jego dobru, jego interesom. Obok tego widoczna
jest coraz bardziej planowość antynarodowych dążeń; rozmaite stronnictwa,
walczące pomiędzy sobą o interesy klasowe, znajdują się w doskonałej zgodzie,
gdy chodzi o zwalczanie dążeń narodowych, wszystkiego, co prowadzi do
dźwignięcia sił moralnych narodu, wzmocnienia jego spójności, zorganizowania go
w zwarte, karne zastępy.
I oto występuje nowe zjawisko polityczne. W różnych krajach zaczynają
się zjawiać zaczątki obozu narodowego, którego myśl, oparta na przyswojeniu
zdobyczy ewolucji politycznej dziewiętnastego stulecia, ceni swobody polityczne
i w rozszerzeniu praw politycznych na masy ludowe widzi podstawę narodowej
siły: uznaje interesy klas społecznych, przede wszystkim tych, w których,
upośledzeniu widzi osłabienie organizmu narodowego; ale po nad wszystkim stawia
dobro narodu, jako całości, a cały swój program opiera na dążeniu do zachowania
i rozwoju narodowego bytu.
Kierunek ten, który jeszcze rzadko występuje w dość czystej, uwolnionej
od obcych mu domieszek postaci, a dla którego uciera sic nazwa nacjonalizmu,
ma, jak już wspomnieliśmy, dwojakie źródło: z jednej strony dojrzewanie
szerszych mas społecznych do politycznego wpływu i ujawnienie się w polityce
ich instynktów narodowych, z drugiej postęp wiedzy o podstawach bytu
społecznego, o istocie narodu i bankructwo dawnych doktryn społecznych,
zrodzonych w XVIII stuleciu, w epoce, poprzedzającej dobę najświetniejszego
rozkwitu badań przyrody, człowieka i społeczeństwa.
Obóz narodowy, opierając się na zdobyczach demokracji XIX stulecia i z
nich czerpiąc siłę, która się wyraża przede wszystkim w głębokich instynktach
narodowych ludu, budując przyszłość narodu na uobywateleniu
szerokich mas ludowych i na ich świadomym, samoistnym udziale w życiu
społecznym i politycznym podejmuje jednocześnie sztandar niedołężnie, a później
nieszczerze trzymany, wreszcie upuszczony przez obóz zachowawczy, sztandar
obrony wszystkiego, co stanowi podstawę moralnej siły narodu — przywiązania do
tradycji, do ziemi i mowy ojczystej, do religii, obyczaju, poczucia hierarchii,
nie przeżytej i zwyrodniałej, ale dorastającej do dzisiejszych zadań, wreszcie
karności narodowej. Dlatego to antynarodowi przeciwnicy tego kierunku nazywają
go konserwatywnym, wstecznym, reakcyjnym — często Z całą świadomością
popełnianego fałszu.
Dziś właściwie przebrzmiały już antytezy rewolucji i reakcji, demokracji
i konserwatyzmu — to są echa walk, które się już skończyły lub zbliżają ku
końcowi. Dziś występują do walki nowe sztandary: po jednej stronie sztandar
narodowy, na którym wypisane jest dobro narodu, zachowanie i rozwój narodowego
bytu, po drugiej — cały szereg sztandarów z „prawami człowieka", z
interesami i dążeniami jednostki, przeciwstawiającej się narodowi, z interesami
klasowymi, z dobrem bezimiennej ludzkości. I jeżeli dziś może być mowa o
wstecznictwie, to reprezentują je te obozy, które szukają uzasadnienia dla
swych programów w przeżytych doktrynach, teoretyków rewolucji, opartych na
ignorancji co do istoty bytu społecznego.
Dzisiejsza doba jest właśnie doba tego wielkiego, epokowego przełomu w
życiu narodów, w ich polityce wewnętrznej. Stoimy na rubieży dwóch okresów:
stare walki się kończą, przebrzmiewają, a zaczynają się nowe. I pierwszą rzeczą
jest zdać sobie jasno sprawę z tego przełomu, możliwie dokładnie się przyjrzeć
temu, co życiowa rzeczywistość ze sobą niesie. Jak wiemy wszakże, umysł ludzki
z trudnością za postępem życia podąża. Jak powiedzieliśmy już, bądź pozostaje
za nim w tyle i operuje pojęciami przeżytymi, bądź wyprzedza teraźniejszość i
wpada w dziedzinę fikcji. Dlatego to spory dzisiejsze tak pełne są
przebrzmiałych wyrazów, ech minionej doby, walki postępu ze wstecznictwem,
ideałów wolnościowych z reakcją, demokracji z konserwatyzmem, kiedy właściwie w
Europie — o Europie tylko mówimy w ściślejszym znaczeniu — głównym dziś
momentem w polityce wewnętrznej
narodów jest walka kierunku narodowego z kierunkami wyraźnie lub ukrycie
antynarodowymi, przeciwstawiającymi narodowi jednostkę, pod hasłami „praw
człowieka", interesów klasowych lub dobra ludzkości.
VI.
Zagadnienia moralnego bytu i moralnej siły społeczeństw oraz ściśle
związane z niemi zagadnienia ich wewnętrznego ustroju politycznego
przedstawiają, jak widzimy, pole największych sporów i na ich gruncie przede
wszystkim rozwija się wewnątrz narodu walka stronnictw.
Dzieje się to dlatego po pierwsze, iż zagadnienia te obejmują dziedzinę
zjawisk najbardziej skomplikowanych i najmniej zbadanych, a stąd
przedstawiających pole do największej dowolności sądów; powtóre
zaś dlatego, że w zagadnieniach natury moralnej o stanowisku człowieka decyduje
przede wszystkim moralny ustrój jego duszy — siła lub słabość jego instynktów
narodowych, jego przywiązań, jego uczuć społecznych, stopnia, w jakim jest
moralnie związany z narodem i jego przeszłością, pod tym zaś względem, jak wiemy,
panują pomiędzy jednostkami, składającymi naród ogromne różnice.
Z tego drugiego względu podział narodu na walczące ze sobą obozy jest
zjawiskiem wprost przyrodzonym, mającym swe źródła w samej jego budowie, W
ustroju dusz jego członków i, jako taki nie jest zjawiskiem przemijającym. Im
większa też jest dojrzałość polityczna społeczeństwa, dojrzałość umysłowa,
wyrażająca się w mniejszym lub większym rozumieniu spraw politycznych, i
dojrzałość moralna, dyktująca żywy i czynny udział we wszystkim, co dotyczy
losów narodu i społecznego bytu w ogóle, tym podział ten jest głębszy, obejmuje
szersze masy obywateli, tym mniej w społeczeństwie jest żywiołów bądź
nieświadomych, do których echa walki obozów nawet nie dochodzą, bądź chwiejnych
i powierzchownie pojmujących najistotniejsze dla narodu sprawy, pozyskiwanych
raz przez ten, drugi raz przez inny obóz, pod wpływem takich lub innych
pojedynczych faktów i wystąpień, bądź wreszcie tzw. bezpartyjnych, obojętnie
przyglądających się, jak w ciężkiej walce wewnętrznej rozstrzygają się
najdonioślejsze zagadnienia narodowego bytu, i nie czujących dość silnego
bodźcu moralnego do wzięcia w tej walce udziału zgodnie z sumieniem. I im
dojrzalszy polityczne jest naród, im wyższy jest intelektualnie, a moralnie
zdrowszy, tym istotniejsze są przedmioty jego walk wewnętrznych, tym głębiej
sięgają one w ważne dla jego bytu zagadnienia, tym mniej te walki są sporami o
fikcje lub ścieraniem się tylko interesów i ambicji osobistych, którym hasta
ogólniejsze służą jedynie na okrywkę.
Walka stronnictw, o ile jej treścią istotną a nie pozorną, jest spór o
doniosłe zagadnienia narodowego bytu, o przewagę tego lub innego pojmowania
potrzeb społeczeństwu, a nie o władzę jedynie, wpływ i korzyści tych lub innych
ludzi, ma z jednej strony ogromne znaczenie polityczno-wychowawcze, z drugiej
zaś jest bezpośrednim regulatorem samej polityki, nadaje jej właściwy,
odpowiedni potrzebom narodu kierunek. Ho z jednej strony w sporze tym pogłębia
się rozumienie skomplikowanych zagadnień bytu społecznego i przenika do coraz
szerszych kół społeczeństwa, z drugiej zaś obozy polityczne, pozostając pod
ciągłą kontrolą i krytyką przeciwników, zmuszone są do ciągłego rewidowania,
poprawianiu i uzupełniania swych programów, chronią się przez to od zabójczej jednostronności,
gdy zaś w tę jednostronność popadają, uświadomiona przez przeciwników opinia
publiczna nie pozwala się wyrazić jej w szkodliwym czynie. Dzięki tej walce
obozy, których uwaga głownie zwrócona jest na zachowanie tradycyjnych podstaw
narodowego bytu, wchodzą często na drogę głębokich a niezbędnych reform
społecznych, obozy zaś, złożone z żywiołów, nie mających należytego poczucia
narodowego interesu, liczą się z
nim w szerokim nieraz zakresie, zwłaszcza gdy dochodzą do władzy, czego wybitne
przykłady mamy we Francji współczesnej.
VII.
W porównaniu z zagadnieniami moralnego bytu narodów kwestie polityki
wewnętrznej, dotyczące rozwoju zasobów materialnych, narodu, jego kultury
zewnętrznej i umysłowego postępu są proste, obejmują dziedzinę zjawisk lepiej
poznaną i zrozumienie zadań w tej dziedzinie jest łatwo dostępne dla
przeciętnego umysłu. Na tym też gruncie rzadko się rozwijają silne spory, ale
właśnie dlatego zapewne panuje tu mnóstwo pojęć szablonowych, niezanalizowanych
głębiej ogólników.
Niema obozu, któryby twierdził, że pomnożenie
zasobów materialnych narodu, postęp bogactwa narodowego jest niepotrzebny
wszyscy się godzą, że działalność w tym kierunku jest jednym z donioślejszych
zadań polityki wewnętrznej. Są wszakże momenty w życiu narodów, kiedy sprawa
ekonomicznego podźwignięcia staje się dla nich kwestii ich niezależności,
kwestią bytu, kiedy największe wysiłki powinny byś zwrócone w tym kierunku, a
kiedy kierowana pod rozmaitymi wpływami W inną stronę myśl polityczna nie
zdolna jest tego zadania w przybliżeniu nawet zrozumieć. Niedostateczne
uświadomienie co do istoty dzisiejszych stosunków międzynarodowych, treści
współzawodnictwa powszechnego, narzędzi i środków, jakimi się w nim narody
posługują oprawia, iż wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że
niezawisłość ekonomiczna jest dziś pierwszym warunkiem niezawisłości
politycznej narodu. Kapitał narodowy w dzisiejszej walce jest narzędziem
równorzędnym do armii; podbija on kraje, bierze w niewolo narody i, ujarzmiwszy
je ekonomicznie, paraliżuje rozwój życia narodowego we wszystkich dziedzinach i
samodzielność narodowej polityki, zapewniając ujarzmiającemu ekonomicznie
narodowi wpływy wielostronne, sięgające daleko po za granice jego politycznego
panowania,
Wewnętrzne życie narodów, przy dzisiejszym jego bujnym rozwoju i
wielostronnych jego potrzebach, jest ściślej, niż kiedykolwiek, związane z ich
stanem ekonomicznym. Postęp tego życia, organizacja pracy narodowej na
wszystkich polach jest ściśle uzależniona od zamożności narodu.
Z tych względów popieranie ekonomicznego rozwoju kraju jest jednym z
najgłówniejszych zadań polityki wewnętrznej. Wymaga ono tym baczniejszej z jej
strony uwagi, tym większych wysiłków, im bardziej naród w swej samodzielności
ekonomicznej jest zagrożony, im bardziej jest wystawiony na wyzysk przez inne
narody.
To zadanie wszakże jest często pojmowane zbyt powierzchownie, zbyt
szablonowo. Postęp ekonomiczny kraju, jego bogacenie się, ma o tyle wartość dla
narodowego bytu, o ile prowadzi do organizacji kapitału narodowego. Jeżeli
kapitał gromadzą siedzące w kraju żywioły obce, z narodem moralnie nie
związane, to kapitał ten na wewnątrz nie odgrywa roli w rozwoju narodowego
życia, na zewnątrz zaś nie występnie jako narzędzie obrony interesów
narodowych. Trzy takim położeniu wytwarza się, przeciwnie, dla narodu ogromne
niebezpieczeństwo, w wewnętrznym bowiem życiu jego w Kapitale tym znajdują
oparcie wszelkie dążenia antynarodowe, wszelkie czynniki, rozkładające narodową
siłę, na zewnątrz zaś pomaga on ujarzmieniu narodu przez obcych.
Niebezpieczeństwo to jest szczególnie wielkie lam, gdzie naród nie ma swego
państwa, od którego żywioły, rozporządzające kapitałem, czują się uzależnionymi
i z którego wymaganiami politycznymi zmuszone są się liczyć.
Można tu przytoczyć przykład dwóch narodów, podobnych tym, że oba są
pozbawione niezawisłego bytu państwowego, a zasadniczo różnych swą organizacją
ekonomiczną, mianowicie Czechów i Polaków.
Zarówno Czechy, jak główna część Polski, Królestwo, znalazły się w
okresie ostatnich lat kilkudziesięciu w warunkach, sprzyjających szybkiemu
postępowi ekonomicznemu i pomnożeniu bogactwa krajowego. Oba te kraje
znakomicie podniosły w tym okresie swą zamożność, z tą jednak różnicą, że w
Czechach przemysł, handel i organizacja obrotu pieniężnego znalazła się przede
wszystkim w rękach czeskich, w Polsce zaś — w niemieckich, a głównie w
żydowskich. I oto czeski kapitał narodowy, szybko się organizując, nie tylko
dźwignął instytucje życia
narodowego wewnątrz kraju i stal się czynnikiem duchowego rozwoju narodu, ale w
dalszym ciągu stał się narzędziem czeskiej polityki zewnętrznej, poszedł na
podboje do innych krajów słowiańskich, umacniając tam wpływy czeskie, przybrał
kierunek działalności ekonomicznej, odpowiadający ściśle widokom czeskiej
polityki narodowej. W Polsce zaś kapitał nienarodowy obojętnie patrzy na nędzną
wegetację materialną instytucji narodowych, przede wszystkim szkól polskich,
popiera prądy antynarodowe, zasilał nawet dziką anarchię w okresie tzw.
rewolucji 1905—6 roku, nazewnątrz zaś służy za
narzędzie do odebrania krajowi resztek jego ekonomicznej samodzielności, jest w
Królestwie organem pomocniczym kapitału rosyjskiego, a przede wszystkim
niemieckiego, służąc znakomicie widokom niemieckiej polityki.
Brak narodowej organizacji kapitału jest może najgłówniejszym źródłem
słabości politycznej Polaków w dobie obecnej i jednym z głównych źródeł ich
politycznej nielogiczności. Bo to, co się często przypisuje niezdawaniu sobie
sprawy z położenia narodowego i nieumiejętności wyciągania z niego rozumnych
wniosków politycznych, nie jest często niczym innym, jak wynikiem bezpośredniej
lub pośredniej zależności ludzi od obcego kapitału, a stąd brakiem swobody wypowiadania tego, co myślą, i
postępowania tak, jakby im sumienie narodowe nakazywało.
Wewnętrzna polityka ekonomiczna, dążąc do pomnożenia zasobów
materialnych narodu, jako całości, w każdym okresie narodowego życia ma nadto
zadania specjalne, w zastosowaniu do współczesnego położenia i jego potrzeb,
zadania, które nakazują jej kłaść szczególny nacisk na podźwignięcie
ekonomiczne tej lub innej warstwy narodu. Naród, który ma liczną warstwę
włościańską, przeznaczoną na to, żeby tworzyła podwalinę jego siły, a niezdolną
do odegrania roli skutkiem zapóźnienia kulturalnego i ubóstwa, musi za wielkie
swe zadanie uważać podźwignięcie jej ekonomiczne, wzmożenie jej wytwórczości, z
którym w parze idzie postęp intelektualny, a którego następstwem jest wzrost
wpływu danej warstwy na bieg spraw narodowych. Naród, który ma słabe miasta,
którego mieszczaństwo musi walczyć na miejscu z silnym żywiołem obcym i
nieprzyjaznym, jak np. z żydami, na czoło swych zadań ekonomicznych musi
wysunąć popieranie rodzimego mieszczaństwa, rodzimego handlu, przemysłu i rzemiosł,
musi dla tego celu zdobyć się na wielkie nawet poświęcenia, inaczej bowiem
grozi mu, że nigdy panem swego życia i spraw swoich nie będzie.
Bardzo biedne, a dosyć powszechne jest pojecie,
że stosunki ekonomiczne muszą być pozostawione ich żywiołowemu rozwojowi, że o
tym rozwoju może decydować tylko interes ekonomiczny jednostek, że zatem
niepożądane jest wprowadzanie do nich czynników innej, moralnej i politycznej
natury. Pojęcie to wypływa z płytkiego i jednostronnego pojmowania zasad
ekonomii politycznej, z nierozumienia tego, ze na rozwój stosunków
ekonomicznych wszędzie wywiera ogromny wpływ ekonomiczna polityka. Środki zaś
prowadzenia polityki ekonomicznej mają nie tylko państwa, ustanawiające cła
protekcyjne i prohibicyjne, premia, taryfy przewozowe rozdzielające planowo
dostawy i roboty publiczne, rozkładające podatki, tworzące ustawodawstwo
przemysłowe i handlowe, szkolnictwo zawodowe, wreszcie nadające kierunek
operacjom pożyczkowym banków. Środki tej polityki mają także i masy narodowe,
gdy w imię obowiązku narodowego umieją poddać się pewnej dyrektywie, wykonywać
zgodnie pewien program, jak popierania przedsiębiorczości rodzimej,
bojkotowania obcych towarów i obcych przedsiębiorstw, gdy pod nakazem
narodowego sumienia, umieją się w wykonaniu tego programu zdobyć nawet na
ofiary. Jak bez planowego poparcia państwa nie może często powstać i wzmocnić
się dana gałąź wytwórczości, tak poparcie mas narodowych w imię obowiązku, w
imię nie bezpośredniego interesu osobistego, ale wyższych względów narodowych,
dać może początek i trwałe podstawy przedsięwzięciom rodzimym, które w
następstwie bez szczególnej opieki, żywiołowo idą po drodze pomyślnego rozwoju
(Czechy).
Postęp ekonomiczny narodu wymaga podniesienia środków, udoskonalenia
sposobów i narzędzi jego wytwórczości, i tu polityka ekonomiczna przechodzi w
politykę kulturalną, której zadaniem jest podniesienie intelektualnego poziomu
narodu, szerzenie oświaty ogólnej, wreszcie podniesienie kultury każdego
poszczególnego zawodu, przede wszystkim zaś tych zawodów, które odgrywają lub
mogą odgrywać główną rolę w pomnażaniu bogactwa narodowego.
Niema może tak popularnego frazesu, jak ten, który mówi o pożytku
oświaty i umysłowego postępu narodu. Znajduje się on na ustach wszystkich i
przez nikogo nie jest kwestionowany. I dlatego może znów i tu panuje szablon,
powierzchowność w pojmowaniu wielkiej sprawy. Są ludzie, którzy żywią
dochodzącą do fetyszyzmu wiarę w drukowane słowo i w bezwzględny pożytek jego
rozpowszechnienia, bez względu na to, co ono ze sobą niesie. Zdaje im się, że
dosyć jest dać człowiekowi umiejętność czytania i zrobić czytanie jego
potrzebą, ażeby go wprowadzić na drogę cywilizacyjnego rozwoju. Tymczasem pod
wpływem czytania ludzie umieją dziczeć moralnie, a więc cofać się
cywilizacyjnie. Kto wie, czy większość zbrodni, popełnianych dzisiaj w
niektórych krajach, nie jest skutkiem zarazy moralnej, szerzonej przez prasę i
literaturę popularną.
Do polityki narodowej należy nie tylko szerzenie mechanicznej oświaty,
ale wlanie w tę oświatę treści twórczej, podnoszącej człowieka na wyższy poziom
pod każdym względem, czuwanie nad tym, co w swej treści daje szkoła, co szerzy
prasa i literatura, rozchodząca się szeroko.
Dotyczy to zresztą nie tylko oświaty mas ludowych.
Zadaniem wewnętrznej polityki narodu jest popieranie twórczości
umysłowej we wszystkich dziedzinach, w nauce w umiejętnościach praktycznych, w
literaturze i sztuce. Ale chodzić jej musi nie tylko o poziom intelektualny i o
siłę talentu, wyrażającą się w tej twórczości. Tu chodzi także o jej jakość, o
to, czy jej utwory są czynnikami rozkładu lun zacierania duchowego oblicza
narodu. Naród, który o te rzeczy nie dba, lub który nie umie ustalić sobie dla
nich sprawdzianu, przy bujniejszym rozkwicie twórczości intelektualnej może się
znajdować w przededniu rozkładu i cofnięcia się na drodze cywilizacyjnego
rozwoju. Dlatego polityka narodowa nie pozwala godzić się z wymaganiami pewnej
kategorii literatów i artystów, ażeby to, co jest dziełem istotnego czy
mniemanego talentu, tym samem było już wolne od krytyki ze stanowiska
społecznego. Ludzie talentu przemijają, naród zaś żyje przed nimi i po nich, i
dobro jego, jego pożytek nic może być im podporządkowany. Tym bardziej wymagają
oni społecznej kontroli, że bardzo często to, co się podaje za wyraz duszy
artystycznej, jest często tylko wyrazem materialnych interesów autora, że w
dążeniu do handlowego powodzenia swych dzieł, schlebia on niższym lub
niezdrowym skłonnościom ludzkim lub przystosowuje się do upodobań spożywców
literatury i sztuki, jak np. żydów. Pod hasłami niezawisłości sztuki i talentu
przeciwstawia się tu często ordynarny interes materialny jednostki dobru
społeczeństwa, jako całości.
Zagadnienie życia umysłowego narodu, jego postępu, wznoszenia się na
coraz wyższy poziom, jego samodzielności umysłowej ma pierwszorzędną dla
polityki narodowej do-
Przedmiotem jego są dwie sprawy, ściśle ze sobą związane: sprawa oświaty
szerokich mas narodu, od której poziomu zależy wartość pracy, ekonomicznej
wytwórczości narodu, lepsze lub gorsze funkcjonowanie wszelkich instytucji
życia społecznego, wreszcie stopień i charakter wpływu, wywieranego przez te
masy na politykę narodu, a więc siła i kierunek tej polityki, oraz sprawa życia
i twórczości umysłowej żywiołów przewodnich, nad ogółem umysłowo górujących,
wychowujących naród, kierujących jego działaniem na różnych polach i
zbogacających jego umysłowy dorobek. Ze stanowiska narodowego rozwój
intelektualny jednostki, o ile nie prowadzi do jakiejkolwiek wytwórczości,
żadnej wartości nie posiada. Kult intelektu, jako takiego, intelektualizm,
zjawisko znane w różnych społeczeństwach, nawet wtedy, gdy nie jest płytki i
fałszywy, gdy istotnie wprowadza jednostkę na wysoki szczebel rozwoju
umysłowego, któremu nie towarzyszy potrzeba wyrażenia się w takim czy innym
działaniu, w takiej czy innej twórczości, jest jednym z przejawów czystego
egoizmu, obojętności na losy społeczeństwa też społecznego jest zjawisk im nie
tylko obojętnym, ale nawet szkodliwym. Bo jednostka, kultywująca swą
nieprodukcyjną umysłowość, korzysta z warunków, jakie jej do tego stwarza byt
społeczny w ogóle i twórczość umysłowa narodu w szczególności, nic zaś w zamian
od siebie nie daje, jest tedy wyzyskiwaczem narodu. Ten jałowy intelektualizm,
otaczając się fałszywym nimbem wyższości, patrząc z góry na wszelkie usiłowania
praktyczne, stanowi łatwy pokarm dla próżności ludzi, odznaczających się słabą
wolą, pociąga ich, zaraża nieraz szerokie koła, staje się poważną chorobą
społeczną. Szerzy się on zwykle wśród narodów, bądź rozkładających się
moralnie, bądź chwilowo moralnie osłabionych na skutek niepowodzeń, klęsk,
zawodów w polityce zewnętrznej. Tak zwrócono uwagę, że intelektualizm stał się
we Francji powszechną chorobą pokolenia, które wyrosło bezpośrednio po klęsce
1871 roku, gdy obecnie w nowym pokoleniu zaznacza się silna przeciw niemu
reakcja[2]. W imię kultu czynu mierzy ona wartość
umysłu jego zdolnością do wyrażenia się w twórczości społecznej, w użytecznym
działaniu.
Trzeba tu zaznaczyć, ze narody młodsze cywilizacyjnie lub skutkiem
przyczyn dziejowych zahamowane w cywilizacyjnym rozwoju, a stąd pozostające w
tyle i zmuszone więcej od innych do umysłowego zapożyczania się u obcych,
znajdują się w warunkach umysłowego rozwoju bardzo trudnych i niebezpiecznych,
a niebezpieczeństwa w tym względzie nie są na ogół należycie uświadomione.
U narodu, należącego do cywilizacyjnie przodujących i idącego naprzód we
wszystkich dziedzinach własną przede wszystkim twórczością, rozwój życia
umysłowego — włączając w nie zarówno ogólne zainteresowania umysłowe szerokich
kół myślącego ogółu, jak twórczość w dziedzinie nauki, literatury, sztuki —
jest organiczną częścią ogólnego rozwoju społecznego i pozostaje z nim w
ścisłym związku. Umysłowość takiego narodu jest gmachem, posiadającym nie tylko
piękny styl indywidualny, ale i mocną budowę od fundamentów aż do dachu,
gmachem, który po za fasadą kryje wszystko, co narodowi do życia jest
potrzebne: umysłowa kultura narodu wyraża tu wszystko, co jest potrzebą jego
życia, czy to w dziedzinie myśli oderwanej, czy też praktycznej, wcielającej
się w pracę, w czyn codzienny.
Natomiast narody, podążające w tyle za innymi i stale się u nich
zapożyczające, są periodycznie olśniewane wielkimi zdobyczami myśli tamtych i
chwytają je szybko, nie mając czasu ani danych do zdania sobie sprawy z gruntu
społecznego, na którym te płody myśli obcej wyrosły i z wymagań życia, na które
są odpowiedzią. Rezultatem tego jest ślepe naśladownictwo, zjawianie sio prądów
myśli, nie mającej korzeni w życiu danego społeczeństwa, nie odpowiadającej
jego organicznym potrzebom, prądów, wznoszących często nowe, pożyteczne,
twórcze pierwiastki w to życie, ale równie często zakłócających organiczny jego
rozwój, anarchizujących społeczeństwo. U tych narodów często pomiędzy
przedmiotami zainteresowania kół intelektualnych oraz kierunkami ich twórczości
a potrzebami życia narodowego ogółu istnieje niezgłębiona przepaść. Zdarzają
się momenty, kiedy życie umysłowo narodu w najwyższych jego formach jest czymś
odciętym od całości narodowego życia, czymś mu obcym, jakimś istnieniem samem w
sobie, a właściwie w zawisłości wyłącznej od wpływów zewnętrznych. Wytwarza się
umysłowość bez gruntu w społeczeństwie, bez celu, któryby
w życiu społeczeństwa miał uzasadnienie. Prądy myśli rozkwitają i przekwitają
bez głębszego wpływu na rozwój życia narodu, lub wyłącznie z wpływem ujemnym,
zakłócającym organiczność tego rozwoju, a nawet obniżającym kulturę duchową
narodu. Dlatego to w narodach niższych cywilizacyjnie o wiele częstsze są
objawy bezpłodnego intelektualizmu, najczęściej płytkiego, pochodzącego z
olśnienia obcą myślą, dlatego też wykształcenie u nich częściej jest pojmowane
jako powierzchowne, dyletanckie chwytanie wiedzy z najróżnorodniejszych
dziedzin, bez zdobycia gruntowniejszych postaw, pozwalających tę wiedzę w
twórczej pracy zużytkować. Na wykształcenie patrzy się tu, jako na bezcelowe
meblowanie głowy, gdy u narodów gruntownie cywilizowanych celem jego świadomym
jest uzdolnienia człowieka do pracy twórczej w tej czy innej dziedzinie i do
spełniania obowiązków obywatelskich w ogóle. Miody Polak czy Rosjanin,
znalazłszy się na Zachodzie, ma zwykle poczucie, że jest inteligentniejszy,
bardziej wykształcony od tamtejszej młodzieży, a nie zadaje sobie nawet
pytania, czy ukształcone umysłu i wiadomości, które tam posiadają młodzi
ludzie, nie czynią ich zdolniejszymi do dokonania czegoś w życiu, nie tylko w
dziedzinie praktycznej, ale i w zakresie twórczości umysłowej.
Dlatego też wśród tych narodów o wiele częściej zdarzają się ludzie,
którym zdobyto z książek wiadomości nie ułatwiaj; rozumienia życia, ale je
utrudniają. Są oni odgrodzeni od życia jakby parawanem z zadrukowanego papieru
i ilekroć usiłują poznać zjawiska życia, oczy ich opierają się o tę przegrodę,
która przed nimi życie zasłania. I tu leż spotykamy częściej ludzi, którym się
zdaje, że etapy rozwoju społecznego zaczynają się w literaturze, a z niej
dopiero przechodzą w życie, że rozwój ten polega na stosowaniu w życiu tego, co
się urodziło na papierze. Odwracają oni pojęcia: twórczość umysłowa nie jest u
nich wynikiem życia i jego rozwoju, ale życie wynikiem produkcji
intelektualnej.
U narodów tedy, idących w drugim i dalszych szeregach postępu
cywilizacyjnego ludzkości, sprawa organizacji życia umysłowego, jako związku z
organicznym rozwojem życia narodowego w ogóle, jego samodzielności i wartości
dla narodowego rozwoju przedstawia się jako sprawa wielkiej doniosłości i
niesłychanie trudna. Ta samodzielność, ten jej wiązek organiczny z życiem,
który narodom cywilizacyjnie przodującym przychodzi niejako sam przez się, tu
musi być osiągany drogą wielkich, świadomych wysiłków, drogą walki z myślą
oderwaną od życia, od rodzimego podłoża, z myślą, pasorzytającą
na pracy twórczej innych narodów, a jednocześnie grającą rolę nowotworu w
organizmie własnego narodu.
Tu sprawa organizacji życia umysłowego stanowi pierwszorzędne
zagadnienie polityki wewnętrznej narodu, zagadnienie, do którego niesłychanie
trudno dorosnąć, wymaga ono bowiem od myśli narodowej wielkiej samodzielności,
objęcia szerokich widnokręgów, głębokiego wniknięcia w życie narodu i w życie
współczesne w ogóle.
Naród podwaliny swego życia umysłowego kładzie przez wychowanie umysłowe
młodych pokoleń. Jeżeli też dla każdego narodu organizacja wychowania publicznego
jest jednym z najgłówniejszych zadań jego polityki wewnętrznej, i zarazem
jednym z najtrudniejszych, w którego wypełnianiu żaden naród nie unika wielkich
błędów, to szczególnie ważnym i trudnym jest to zadanie w życiu narodów
cywilizacyjnej drugorzędnych. Tu rzadko ludzie dorastają do zrozumienia, że
szkoła, zasługująca na to miano — to nie jest warsztat do mechanicznego
napełniania młodych głów sieczka martwych wiadomości według uznanych szablonów.
Szkoła, która ma swe zadanie dobrze spełnić, musi być organem życia narodowego
w ścisłym tego słowa znaczeniu, zrośniętym z całością narodowego życia, że musi
ona młode umysły z życiem ściśle związać, a nie odrywać ich od niego, zaprawiać
je w samodzielności myślenia, w czerpaniu mądrości z życia, i z całą
świadomością celu musi przygotowywać narodowi takich obywateli i takich
pracowników, jacy mu w danych warunkach, w danej dobie jego życia są przede
wszystkim potrzebni.
Naród, dbający o swoją przyszłość, nic może się cofać przed wielkimi
nawet ofiarami aa wychowanie publiczne, ale ofiary te są fałszywie umieszczone,
jeżeli wychowańcy szkół nie umieją później swą pracą, swą twórczością, swym
całym życiem opłacić z nakładem kosztów, na ich wychowanie przez ogół
poniesionych.
Wychowanie ma o tyle wartość istotną, o ile jest narodowym. Ale nie jest
narodowym wtedy, gdy jest prowadzone według martwych szablonów i
nieprzetrawionych wzorów obcych, z okrasą frazesu patriotycznego. Na to miano
zasługuje ono dopiero wtedy, gdy cały duch narodowego życia w jego duchu się
odbija, gdy potrzeby tego życia w nim znajdują głębokie zrozumienie.
Nie było nigdy i nie będzie umysłu ludzkiego, któryby
byt zdolny objąć wszystkie potrzeby i wszystkie zadania tej wielkiej,
skomplikowanej i cudownej w swym skomplikowaniu całości, jaką jest życie
narodu. Naród nie stoi w miejscu, nie czeka, aż umysł ludzki zbada jego
istnienie we wszystkich przejawach, ale ciągle idzie naprzód, wżyciu jego
następują ciągłe przeobrażenia, a stąd zmieniają się ciągle jego potrzeby:
jedne zadania tracą swą pierwszorzędną wagę, ustępują na plan drugi, a na ich miejsce zjawiają się nowe, których
spełnienie staje się dla narodu kwestią bytu. Za tymi zmianami umysły nie mogą
podążyć i nie są zdolne wytknąć narodowi całości jego zadań. Żaden też naród w
żadnej epoce swego życia nie miał polityki wewnętrznej, która by w całości do
jego potrzeb dorastała: dobrą polityką nazywamy tę, która popełnia mniejszą
ilość błędów. Największymi mężami stanu, największymi prawodawcami byli ci,
którzy w tym ogromie narodowego życia umieli wytknąć jedna lub parę linii,
odkryć jedną lub parę wielkich potrzeb tego życia i znaleźć dla nich mniej lub
więcej właściwe zaspokojenie i to im już dawało tytuł do chwały, jakkolwiek nie
tylko potomność, która ma więcej danych do oceny czynów politycznych, ale nawet
współcześni widzieli nieraz wielkie ich w innych kierunkach błędy.
Nieraz ludziom się zdaje, że obejmują całość potrzeb narodowego życia w
danej jego dobie, że zdolni są wytknąć narodowi zadania we wszystkich kierunkach; jest, to rzecz
zwykła w każdej dziedzinie myśli, że najpewniejsi siebie, najłatwiej wyrokujący
o całości są ci, którzy się najmniej w przedmiot zagłębiają.
Niesłychanie mało jest ludzi, zdających sobie sprawę z tego, do jakiego
stopnia każdy, najdrobniejszy, zdawałoby się, krok w polityce wewnętrznej
narodu, odbija się na jego życiu, na jego sile, a co za tym idzie, na jego
losach. Każda mniejsza lub większa reforma, każde nowe prawo, każdy pojedynczy
artykuł prawa, każda nowa instytucja publiczna pociąga za sobą nieobliczalne
skutki, pobudza lub hamuje życie, ułatwia lub powstrzymuje rozwój sił
narodowych, staje się jednym ze źródeł powodzenia lub klęsk narodu.
Ileż to mamy przykładów, kiedy stworzenie jednej, mądrze pomyślanej
instytucji finansowej wprowadzało cały rozwój ekonomiczny kraju na nowe,
pomyślne drogi; kiedy jedna reforma, wojskowa armię niedołężną, bitą na
wszystkich polach, zamieniała na zwycięską; kiedy jedna reforma wychowawcza stwarzała
epokę w życiu narodu, wyprowadzając na widownię nowe pokolenie ludzi z nowymi,
wielkimi zaletami; kiedy wprowadzenie nowego kodeksu praw cały układ bytu
społecznego zmieniało do głębi, powołując do życia nowe siły narodowe. I ile
mamy przykładów, kiedy kroki fałszywe, reformy, będące wynikiem nieświadomego
błędu, lub podyktowane świadomą, obcą dobru narodowemu, myślą dezorganizowały
życie narodu, rozkładały jego siły, stawały się źródłem klęsk wielkich.
Niezmiernie często ludzie, bardzo przywiązani do narodowego dobra
wielka, przejęci troską o przyszłość Ojczyzny, lekceważą sobie te lub inne
zagadnienia polityki wewnętrznej, uważają za sprawę podrzędnej wagi, czy dane
prawo będzie brzmiało tak lub inaczej, czy dana instytucja będzie oparta na
takich, czy innych podstawach. Zdaje im się, że losy narodu, że jego przyszłość
rozstrzyga się tylko w wielkich liniach, w zagadnieniach najogólniejszych: nie
rozumieją tego, że kierunek tych wielkich linii, postać tych zagadnień
najogólniejszych, jest wynikiem pomyślnego lub niepomyślnego rozwoju życia i
sil narodu w każdej, nawet najpodrzędniejszej, jakby się zdawało, dziedzinie. W
życiu narodu, jak w życiu organizmu, żadna funkcja nie może być lekceważona
tylko możliwie harmonijny rozwój wszystkich funkcji daje mu zdrowie i trwałą
siłę.
Narody mają wielkie, dziejowe momenty tylko od czasu do czasu; czasami
szereg pokoleń mija, nie zaznaczywszy się
wielkim czynem, podniesieniem wielkiego zagadnienia, postawieniem słupa
granicznego nowej epoki. Ale nie zdajemy sobie sprawy z tego że te bezimienne w
dziejach pokolenia były współpracownikiem wielkich czynów, które po nich
przyszły, przez to, że organizacja życia narodowego w szczegółach i praca, siły
narodu do tych wielkich czynów przygotowały.
Lekceważenie tej organizacji i tej pracy, zamykanie oczy na
wszechstronne potrzeby życia narodowego, a ześrodkowane uwagi na momentach
wielkich, na zagadnieniach najogólniejszych, jest najczęściej wynikiem
pierzenia na politykę przez szkła literatury. Bo literatura z natury rzeczy
zatrzymuje się na tym, co uderza wyobraźnię, co przedstawia wielki efekt, i nie
może podejmować doszukiwania się jego źródeł, wykrywania jego istotnych
czynników. Polityka również wymaga wyobraźni, ale nie literackiej,
zatrzymującej się na efektach. Wymaga ona zdolności uprzytomnienia sobie
możliwie wszechstronnych warunków każdego czynu i możliwie daleko idących jego
skutków. Kto tę zdolność w sobie wykształci, a ma istotne, gorące przywiązanie
do sprawy swego narodu, ten znajdzie w swej duszy zainteresowanie i zapał do
wszystkiego, cokolwiek cząstkę życia narodowego stanowi, ton żadnego z
zagadnień tego życia nie będzie lekceważył.
Jak już wyżej wspomnieliśmy, w narodach cywilizacyjnie drugorzędnych
szczególnie rozwija się skłonność do literackiego traktowania zagadnień
polityki. A jest ona dla nich bardziej zabójcza, gdyż są one gorzej na zewnątrz
urządzone i sprawa pomyślnego ich rozwoju tym więcej wymaga jasnej myśli w
zrozumieniu potrzeb każdej dziedziny życia i tym więcej wysiłków w poszukiwaniu
dróg do ich zaspokojenia.
Brak tej jasnej myśli politycznej, nie wypaczonej pod wpływem
literatury, i brak energii, skierowanej do zaspakajania wewnętrznych potrzeb
życia narodowego, do czuwania nad samoistną, odpowiadającą tym potrzebom jego
organizacją, a tym samym do pomnażania sił narodu — największą jest klęską w
życiu narodów, pozbawionych własnego bytu państwowego. Bo im organizację
wewnętrznego ich życia w znacznym zakresie tworzą obcy z celem ich osłabienia.
Tu naród, jako masa, musi zaspakajać te potrzeby, spełniać te zadania, które
gdzieindziej ciążą przede wszystkim na rządzie. Jeżeli myśl narodowa, oderwana
od twardej, codziennej rzeczywistości, buja w krainie wyobraźni, uczepiona
wielkich, ogólnych, zagadnień, do których rozstrzygnięcia w danej chwili niema
warunków, jeżeli w polityce interesuje ją tylko to, co przedstawia wielki efekt
— to nieuchronnym tego wynikiem musi być postępujący ciągle rozkład życiu
narodowego redukcje jego samoistności, upadek sił narodu, coraz tragiczniejsza
przepaść pomiędzy tym, czego się czepia wyobraźnia, a co przynosi bolesna
rzeczywistość.
Dlatego właśnie, że byt narodowy przedstawia tak wielką i skomplikowaną
całość, że zagadnienia tego bytu, potrzeby i zadania narodowego życia stanowią
przedmiot, którego w całości żaden umysł ludzki nie jest zdolny objąć,
niemożliwą jest i szkodliwą byłaby zgoda całego narodu w jego polityce
wewnętrznej. Gdyby nawet była możliwą, mielibyśmy harmonie nie tylko poglądów
słusznych i czynów użytecznych, ale i harmonie błędów oraz dążeń i czynów
szkodliwych. Dla dobra tedy narodu, dla wytknięcia najwłaściwszej drogi jego
polityce wewnętrznej potrzebna walka poglądów, ścieranie się dążeń sprzecznych,
a. więc istnienie obozów, stronnictw, rozmaicie pojmujących potrzeby narodu,
świadomy, nieobojętny na losy narodu jego członek musi mieć swój pogląd na
potrzeby i zadania jego życia, musi mieć swą polityczną wiarę, i ma nie tylko
prawo, ale i obowiązek jej bronić. Dla skutecznej zaś obrony swej politycznej
wiary nie może iść samopas, ale musi swe wysiłki łączyć z wysiłkami innych,
którzy mu są dążeniami bliscy. Należenie człowieka samoistnego umysłowo i
moralnie do stronnictwa nie polega na utożsamieniu się z nim, gdyż doskonała
tożsamość poglądów w tak szerokiej i skomplikowanej dziedzinie, jak zagadnienia
narodowego bytu, jest niemożliwa. Stosunek człowieka do stronnictwa jest
właściwie kompromisem, w którym człowiek pozyskuje poparcie dla
najgłówniejszych swoich poglądów i dążeń, czyniąc w zamian ustępstwa w
sprawach, który uważa za rzeczy drugorzędnej wagi. Tylko przy głębokim
zrozumieniu i uczciwym a rozumnym zastosowaniu idei kompromisu, zdrowy byt i
użyteczna działalność w rzeczach tak wielkiej wagi i tak każdemu uczciwemu
człowiekowi drogich, byłaby możliwa bez wprowadzenia fałszu, bez pogwałcenia
samodzielności, bez poniżenia godności ludzkiej. Właściwe zrozumienie zasady
kompromisu jest wyrazem wielkiej dojrzałości moralnej, i dlatego to
najdojrzalsze narody, mają stronnictwa najtrwalsze i najbardziej zwarte w
praktycznym działaniu.
Tak samo pomyślny rozwój wewnętrzny narodu wymaga jego warstwa, każda
klasa społeczna, każda organizacja pracy broniła swoich interesów, walczyła o
nie tam, gdzie doznają krzywdy ze strony innych klas i grup społecznych. Naród
w wyjątkowych momentach wymaga od swoich synów, by wszystko dla niego umieli
poświecić, nawet życie oddać, ale byt jego ciągły opiera się na pomyślności
jego członków, na rozwoju wszystkich sił jego.
Gdyby nawet wszyscy ludzie kierowali się przede wszystkim dobrem narodu
jako całości, gdyby żywioły, posiadające przeważny wpływ na sprawy narodu nie
okazywały dążności do wyzyskiwania tego wpływu na rzecz swoich korzyści, to i
tak, wobec tego, że objęcie całości potrzeb narodowego życia dla żadnego umysłu
nie jest rzeczą możliwą, każdy powinien pamiętać o sprawach mu bliższych,
lepiej mu znanych, o potrzebach, lepiej przezeń rozumianych i odczuwanych
mocniej. Rolnik, który nie pamięta o interesach rolnictwa krajowego, kupiec,
który nie stowarzysza się z innymi dla obrony interesów narodowego handlu,
robotnik fabryczny, który nie poczuwa się do obrony interesów ekonomicznych,
kulturalnych i moralnych warstwy robotniczej — nie spełnia całkowicie swych
obowiązków narodowych, nawet wtedy, gdy myślą i pracą bierze udział w ogólnych
sprawach narodu. Walka sprzecznych interesów rozmaitych warstw i grup
społecznych wewnątrz narodu, o ile jest walką uczciwą, szczerą, miarkowaną
względami na dobro narodu, jako całości, opartą na zrozumieniu, co rozmaite
warstwy społeczne dzieli, a co je łączy — nie rozbija narodu, jak to się często
fałszywie twierdzi, ale przeciwnie dźwiga jego siły, kształci, hartuje, a
przede wszystkim wytyka właściwą linię wewnętrznego rozwoju narodu.
Szerzenie poglądu, że między poszczególnymi warstwami jednego narodu
istnieje bezwzględne przeciwieństwo interesów, że nie mają one żadnych
interesów wspólnych, jest szerzeniem fałszu, podyktowanym nie wzglądami na
dobro lei czy innej klasy społecznej; ale dążeniem do wyzyskania jej
zaślepienia, dla celów jej obcych, jawnie czy ukrycie antynarodowych. Ale
również fałszem jest, jakoby szczera i energiczna obrona interesów danej
warstwy społecznej była niezgodna ze stanowiskiem
narodowym, bo, przeciwnie, dobro narodu, jego pomyślny rozwój tej obrony
wymaga.
Byt narodów nigdy nie siał na tym, że się wszyscy na wewnątrz godzili na
to, co jest dobre i co jest złe w narodowym życia. Najpotężniejsze narody
przechodziły i przechodzą silne walki wewnętrzne i walki te, przy mocnych pod
stawach narodowej jedności, stawały się dla narodu czynnikiem rozwoju, pochód
na przód, źródłem przyrostu sił nowych.
Walka wewnętrzna paraliżuje rozwój narodu na wewnątrz i siłę jego w
walce z wrogami zewnętrznymi wtedy, kiedy jest niezdecydowana, kiedy nie daje
na dłuższy lub krótszy okres stanowczej przewagi jednej stronie i przez to nie
pozwala ustalić w narodzie silnej władzy, jednolitego i konsekwentnego
kierownictwa narodowymi sprawami. Wtedy naród na zewnątrz ma parę polityk,
nawzajem siebie paraliżujących i wygrywanych przeciw sobie przez jego wrogów,
na wewnątrz zaś nie ma możności zorganizowania przymusu, bez którego życie
społeczne się anarchizuje.
Ustrój społeczny, który się z przymusu zrodził, bez przymusu zdrowo
istnieć i rozwijać się nie może. Rozwój życia narodowego i sił narodu, kiedy
się do niego przykładają wszyscy członkowie narodu, nie tylko ci, którym służbę
narodową i ofiary na rzecz Ojczyzny dyktuje wewnętrzny przymus moralny,
poczucie obowiązku, ale i ci, którzy poczucia tego nie mają. Bez przymusu
zewnętrznego ludzie korzystają z dobrodziejstw narodowego bytu, nie ponosząc na
jego rzecz ofiar, i naród niszczeje, wyzyskiwany przez egoizm jednostek. Naród,
niezdolny zorganizować silnego przymusu zewnętrznego na jednostkę, traci
najsilniejszy czynnik wychowawczo-społeczny: w narodzie takim stopniowo zanika
poczucie obowiązku i odpowiedzialności - najważniejsze podstawy moralne
narodowego bytu.
Przymus zewnętrzny organizuje się w narodzie przez rząd, przez
instytucje społeczne przez opinie publiczną. Dla posiadania czy to silnego
rządu, lub silnych organizacji, które go częściowo zastępują, czy silnej opinii
publicznej koniecznym warunkiem jest, ażeby w walce zmagających się sił na
wewnątrz narodu, W każdym okresie życia narodowego jedna miała decydującą
przewagę i przez to zdolna była dać narodowi władzę, stanowczy, jednolity spraw
narodowych kierunek. I dlatego wielkim obowiązkiem względem narodu jest wielką
walkę wewnętrzną prowadzić do końca, do całkowitego zwycięstwa, do wzięcia
stanowczej przewagi nad przeciwnikami. Obozy polityczne, które mają dane do
zapanowania w narodowym życiu, do ujęciu silnie w swe ręce steru spraw
narodowych, a które się przed tym z jakichkolwiek względów cofają, skazują tym
samem naród na rozbicie, na anarchię wewnętrzną, na słabość w obronie dobra
narodowego na zewnątrz. I tu jest największa dziejowa odpowiedzialność,
najcięższa wina przed przyszłymi pokoleniami narodu.
[1] Autor tej rozprawy, znakomity mąż stanu, chwile wolne od
akcji politycznej zużytkowuje na studia naukowe i prace publicystyczne, w
których myśl podnoszono to już nieraz, że jest to jeden z nielicznych
polityków, który bez ustanku pracuje nad sobą, śledząc za najnowszymi
zdobyczami nauki i doświadczeń świata, a z drugiej strony jest tym nowożytnie
demokratycznym mężem stanu, który nie pojmuje polityki gabinetowej, bez oparcia
o myśl narodu. Kształcenie i wychowanie narodu, aby można było w ogóle robić w
Polsce politykę uważał za pierwsze swoje zadanie.
Praca niniejsza jest rozdziałem
książki, którą przed wojną w roku 1913 przygotował, pragnąc w niej dać
czytelnikowi polskiemu pewien całokształt nauki o narodzie i państwie. Rękopis
jest niewykończony, nawet ten rozdział nie jest ostatecznie przez autora
przejrzany. Wyznajemy, że nie mamy upoważnienia do tej publikacji, popełniamy
więc pewną niewłaściwość, ale sądzimy, że autor daruje nam ją, gdy uwzględni,
że 1) nie możemy zajmować mu teraz czasu rękopisem, o którym pewno zapomniał (i
którego by nam może nie wrócił), 2) temat tego rozdziału jest bardzo na czasie
w chwili zakładania państwa i organizowania polityki wewnętrznej, 3) sam zajęty
obecnie polityką zewnętrzną i tak świetnie demonstrujący nam ją na polu
praktycznych doświadczeń, powinien dać się słyszeć jednocześnie, jak pojmuje
politykę wewnętrzną, z którą tamta pozostaje w nierozerwalnej łączności.
[2] Agathon. La jeunesse
française