Artykuł
Nowe państwo — przemówienie wygłoszone na plenarnym posiedzeniu Sejmu dnia 26 I 1934 r.

 

[...] Jest olbrzymia różnica pomiędzy tym interwencjonizmem państwowym, jakiego dziś domaga się od państwa społeczeństwo, a tym interwencjonizmem, który, powiedzmy, charakteryzował państwo absolutne, choćby to był nawet absolutyzm oświecony. Tam istotnie ingerencja państwa była zbędna, tam istotnie nie było potrzeby, ażeby państwo ingerowało w stosunki, które i bez jego udziału mogły się były ułożyć w sposób dostateczny i zadawalający. Dziś odwrotnie, robi się zarzut państwu, że ono nie wtarga w dziedziny, które wówczas z pod ingerencji i wpływów władzy państwowej były wyjęte.

W tych warunkach opieranie się na doktrynie liberalizmu gospodarczego, czy społecznego wystarczyć nie może. I jeżeli mówi się obecnie, o kryzysie ustrojowym, to jest to zagadnienie znacznie głębsze, niżby się na pierwszy rzut oka wydawać mogło. To nie jest już tylko jakieś drobne niedomaganie, oparte na wadach parlamentaryzmu. To nie jest niedomaganie, polegające na tym, że ta czy inna instytucja państwowa źle działa, powiedzmy, z powodu zbyt wielkiej łatwości obalania rządów. Gdyby cała trudność w rozwiązaniu zagadnień ustrojowych ograniczała się li tylko do tego szczegółu, to istotnie moglibyśmy wtedy mówić tylko o naprawie istniejącego ustroju, ale nie potrzebowalibyśmy schodzić z platformy zasadniczej, moglibyśmy utrzymać nadal najistotniejsze zręby ustroju parlamentarnego. Ale, niestety, kryzys sięga głębiej, bo z pod tych form ustrojowych, na których się opierało państwo przedwojenne, usunął się grunt, grunt społeczny, na którym musi się bazować zawsze racjonalny ustrój państwowy. W rezultacie przeobrażeń społecznych, na których się nowe państwo powojenne opierać będzie musiało, mamy głębokie przesilenie pod względem form ustrojowych. Parlamentaryzm już dzisiaj należy do przeszłości; nie ma zdrowych podstaw, ażeby można go było utrzymać nadal.

Ale, proszę Panów, jeżeli parlamentaryzm nie może dzisiaj spełnić roli, jaką spełniać powinien, jako system, regulujący stosunki życia publicznego wewnątrz państwa, jeżeli z tego powodu jest głębokie niezadowolenie, to dzięki prawu reakcji musiały powstać jakieś inne formy, inne rozwiązania.

W jakimże kierunku poszły te rozwiązania? Jak to często się zdarza, krańco-wości się stykają. Kierunek się przerzucił od bieguna do bieguna, od parlamentaryzmu, opierającego się na doktrynach liberalistycznych, przerzucono się do dyktatury.

I znowu zapytuję: czy to jest dobre rozwiązanie? Czy dyktatura jest w stanie rozwiązać te trudne zagadnienia, które stają wobec nowego Państwa? Na to pytanie odpowiadam: nie! [...]

Kiedy już mówimy o dyktaturach, to nie chcę przykrywać listkiem figowym tego, co się dzieje w Polsce. Stawiam otwarcie zapytanie: czy w Polsce jest dyktatura? Na pytanie to odpowiem Panom szczerze: według mego najgłębszego przekonania w Polsce dyktatury nie ma i nigdy jej nie było. (Wesołość na ławach socjalistycznych). Proszę Panów, śmiech nie jest odparciem argumentu i zaraz Panom powiem, dlaczego tak sądzę. Bo uważam, że nie może być dyktatury tam, gdzie nie ma dyktatora.

W Polsce nie ma dyktatora!

Józef Piłsudski nigdy nie był dyktatorem!

Jeżeli Panowie wezmą pod uwagę to, że Józef Piłsudski, który skupił w swoich rękach pełnię władzy państwowej, odszedł dobrowolnie w r. 1922 do swego zacisza w Sulejówku, jeżeli Panowie wezmą pod uwagę również i to, że Józef Piłsudski, skupiwszy po raz drugi pełnię władzy w Polsce w r. 1926, ograniczył się jednak do skromnej roli ministra spraw wojskowych i jeżeli Józef Piłsudski nie wykonywa władzy sam, zazdrośnie, lecz stara się do życia państwowego pociągnąć zdrowe siły, tkwiące w społeczeństwie, to ja mam prawo twierdzić, że Józef Piłsudski nie jest dyktatorem. (Oklaski na lawach BBWR). A jeżeli Józef Piłsudski nie jest dyktatorem, to nie może być mowy o dyktaturze w Polsce.

Jeżeli Panowie chcą wiedzieć, jak ja patrzę na rolę Józefa Piłsudskiego w Polsce, to Panom powiem: dla mnie Józef Piłsudski nie jest dyktatorem; jest natomiast wielkim autorytetem moralnym. (Oklaski na ławach BBWR).

Ażeby skończyć już z tym tematem, powtarzam raz jeszcze, iż rozwiązanie, którego szukają niektóre państwa poza Polską, a mianowicie przejście od ustroju parlamentarnego do dyktatury, uważam za niefortunne, ponieważ dyktatura nie czyni zadość potrzebom nowoczesnego państwa. Zagadnienie jest na pewno bardzo poważne i wymaga bardzo głębokiego rozważenia. Nie jest w tej chwili pora, ażeby przytaczać wszystkie zarzuty, jakie można postawić dyktaturze. Zwrócę uwagę Panów tylko na dwa.

Otóż dyktatura w moim rozumieniu ma tę najważniejszą wadę, że opiera się na jednostce i jest całkowicie z nią związana. Załamanie się tej jednostki może wywołać także załamanie się całego systemu. A więc dyktatura zawiera moment nietrwałości i to jest pierwszy zarzut, który stawiam dyktaturze. A zarzut drugi, jest ten, że dyktatura nie umie spożytkować zdrowych sił, które tkwią w społeczeństwie, a mianowicie nie wykorzystuje inicjatywy jednostki Proszę Panów, wśród elementów, którymi rozporządza państwo, elementem najcenniejszym, elementem najwartościowszym jest człowiek. Tego człowieka - obywatela dyktatura nie umie wpleść w orbitę swojej pracy i to jest drugi zasadniczy błąd ustroju dyktatorialnego. Mimo to jednak, że odnoszę się do zagadnienia dyktatury w sposób zdecydowanie negatywny, uważam, że nad tym zagadnieniem nie może przejść obojętnie ten, kto ma się zająć zaprojektowaniem nowego ustroju. Gdyby dyktatura powstała tylko w jednym państwie, to możnaby było przyjść do przekonania, że ona jest wynikiem aspiracji jednostki ambitnej, albo wynikiem jakiegoś przygodnego, mającego tylko lokalne źródła, przesilenia wewnętrznego danego kraju. Ale Panowie widzą, że dyktatura w okresie powojenny szerzy się nagminnie, w sposób zupełnie dotąd niespotykany. Cały szereg państw żyje w jawnym reżimie dyktatorskim. Istnieją także dyktatury mniej lub bardziej ukryte. Zagadnienie przybiera na znaczeniu; to już nie jest zjawisko oderwane - to jest symptom.

Czymże można to wytłumaczyć? Wytłumaczyć to można chyba tylko tym, że dyktatura jest wyrazem niezadowolenia ze stanu rzeczy, jaki istniał przedtem, jest protestem przeciwko stosunkom dotychczasowym. [...]

A więc, proszę Panów, konkluzja. Z jednej strony ustrój parlamentarny nie spełnił roli, która mu w udziale przypadła, z drugiej strony - zagadnienie ustroju nie znalazło rozwiązania zadowalającego przez powstawanie dyktatur. Z tego względu powstał głęboki kryzys ustrojowy. Świat poszukuje nowych form; tych form, jak dotąd, państwa jeszcze nie znalazły.

Proszę Panów! Po tej próbie naszkicowania ogólnej sytuacji światowej, chciałbym przejść do stosunków w Polsce.

Cóż się stało w Polsce odrodzonej?

Polska odrodzona nadała sobie ustrój, zarówno ultraliberalny, jak i ultraparlamentarny- Zasada lesseferyzmu znajduje odbicie w jednym z naszych przysłów: „Czyń każdy w swoim kole, co każe Duch Boży, a całość sarna się złoży". Ale widzimy z okresu ubiegłego 15-lecia, że całość sama jakoś się nie składała. Stosunki w Polsce, a zwłaszcza z okresu sejmowładztwa, wcale nie wyglądają zbyt zachęcająco. Panowie wiedzą, że w okresie przedmajowym Polska staczała się ku wielkiemu niebezpieczeństwu i że od tego niebezpieczeństwa uchroniła Polskę tylko rewolucja majowa, która jest zapoczątkowaniem nowego okresu w życiu Polski.

Przewrót majowy dokonał się pod hasłem naprawy ustroju Rzeczypospolitej. Hasło to wziął na serio do serca tylko jeden obóz, Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, obóz rządzący.

Chcąc dokonać dzieła naprawy ustroju Rzeczypospolitej, musieliśmy przede wszystkim zdać sobie sprawę z tego, jakie były wady ustroju dotychczasowego; może ten ustrój nie był tak bardzo zły, żeby go trzeba było całkowicie i radykalnie zmieniać. Pod tym względem zdaje mi się że są opinie w całym kraju, w całym naszym społeczeństwie dostatecznie ustalone. Ale nie tylko w społeczeństwie. Sądzę, że to jest również powszechna opinia sejmu i to nawet dzisiejszego sejmu, dlatego że te same stronnictwa opozycyjne, które miały liczebną większość w sejmie poprzednim uchwaliły pod datą 22 stycznia 1929 r. wniosek, stwierdzający, że należy przystąpić do rewizji konstytucji marcowej i że należy opracować podstawy nowego ustroju. Niezadowolenie z istniejącego ustroju jest faktem i to faktem notorycznym.

W skróceniu przypomnę Panom, że najważniejsze wady ustroju, opartego na konstytucji marcowej, sprowadzają się do tego, że ta konstytucja nie zapewniła mocnej struktury państwa, nie stworzyła silnego rządu, nie otoczyła należytym autorytetem Prezydenta Rzeczypospolitej, nie dała zgranego i zdolnego do działań sejmu i nie utworzyła senatu, któryby stanowił czynnik samodzielny w życiu państwowym; senat obecny jest raczej instytucją zbędną. Żaden trzon mocny, na którym mogłaby się oprzeć przyszłość Państwa, nie został przez konstytucję marcową stworzony. Parlamentaryzm, jak to już miałem zaszczyt powiedzieć, nie jest rozwiązaniem zagadnienia i dlatego jasno i wyraźnie stwierdzam: zrywamy z systemem rządów parlamentarnych. A zrywając z tym systemem, musieliśmy odrzucić całą podbudowę ideologiczną, na której ten system się opiera. Odrzuciliśmy więc przesłanki kontraktu społeczne-go, uznawanego przez J. J. Rousseau, bo te przesłanki nie prowadziły do mocnego Państwa, ale raczej atomizowały je na tyle komórek, iłu jest obywateli w Państwie. Musieliśmy również odrzucić drugi trzon, mianowicie, doktrynę Monteskiusza o podziale władzy, bo ta doktryna nie była w stanie zapewnić Państwu i jego organom harmonijnego działania; jeżeliby ona miała być wyrazem podziału funkcji, to i pod tym względem nie wytrzymuje krytyki, bo funkcje nowoczesnego Państwa są znacznie liczniejsze, niż ten trójpodziałowy system, który stworzył Monteskiusz w swojej doktrynie.

A więc, proszę Panów, parlamentaryzm z jego całą podstawą ideologiczną odrzucamy.

W tym miejscu, ażeby uniknąć wszelkich nieporozumień, pragnę zaznaczyć, że odrzucając parlamentaryzm, nie zwalczamy parlamentu, jako organu władzy państwowej. Uważamy, że państwo nie może nie mieć reprezentacji i że sejm jest potrzebny, więcej, jest konieczny i nieunikniony, ale tylko taki sejm, któryby umiał stworzyć dla siebie warunki pracy, zapewniające mu pozytywne tej pracy rezultaty, sejm, któryby potrafił usprawnić się wewnętrznie.

Pragnę Panom zacytować bardzo autorytatywne zdanie, zdanie Marszałka Piłsudskiego. W wywiadzie z 14 września 1930 r. Marszałek Piłsudski tak mówi: „Co do mnie, nie sądzę, aby można było obejść się bez jakiegoś przedstawicielstwa, wybranego i czyniącego zadość poczuciu odpowiedzialności".

A więc pomawianie naszego obozu, o to, że walcząc z parlamentaryzmem, chcemy zniszczyć reprezentację narodu — jest albo złem orientowaniem się w naszych intencjach, albo wręcz złą wolą. Odrzuciwszy parlamentaryzm, odrzucamy również wszelkie formy rozwiązania, oparte na pomysłach dyktatorskich.

Cóż więc pozostaje, jeżeli nie parlamentaryzm i nie dyktatura? Nie wiem, jak się ma nazywać przyszły ustrój. Na terminy mamy jeszcze czas. Ale powiem Panom, jaką treść pragnęlibyśmy zamknąć w przyszłym ustroju.

Otóż w naszym przyszłym ustroju chcemy widzieć połączenie i sharmonizowanie dwóch zasad naczelnych: mocnej władzy z wolnością obywatela! To są te dwa założenia, które chcielibyśmy zrealizować. I dlatego też nasze państwo nie jest państwem liberalistycznym, dającym przewagę jednostce nad interesem publicznym; ale także nie jest ono państwem władczym, państwem integralnym, stanowiącym cel sam w sobie. Takiego państwa nie chcemy. Nasze państwo ma być państwem, stanowiącym własność całego narodu; ma być wyrazem jego interesów, jego aspiracji, jego utęsknień; ma być wspólnym dobrem, które należy do wszystkich obywateli.

Jeżeli tak pojmujemy państwo, to stoimy oczywiście na głębokich podstawach demokratycznych. Nasze państwo nie ma być państwem ani klasy, ani warstwy, ani człowieka, ma być natomiast wspólnym dorobkiem wszystkich obywateli, a taka podstawa jest na pewno podstawą demokratyczną. W takim państwie nie może być mowy o upośledzeniu jednostki. Panuje w nim rozumnie pojęta równość. Ale poza tym dążymy do wyróżnienia tego, co jest najbardziej wartościowym, do wyróżnienia zasługi, jako sumy pracy, złożonej na rzecz dobra zbiorowego, jako wysiłku, który człowiek daje z siebie, ażeby pomnożyć to dobro. Opierając się na człowieku, a nie na warstwie, czy klasie, nie wprowadzamy żadnych różnic pomiędzy tą czy inną warstwą społeczną i dlatego też w naszym państwie może się zarówno wybić człowiek bogaty, jak i niezamożny, zarówno inteligent, jak i chłop, czy robotnik.

Chciałem jeszcze jedno zagadnienie tu poruszyć, a mianowicie zagadnienie
naszego stosunku do mniejszości narodowych.                                                                                       I

Proszę Panów, Polska ma chlubne tradycje w tym względzie; nie wszystkie nasze tradycje z okresu Polski przedrozbiorowej są złe, mamy też wiele pięknych tradycji. Do takich pięknych tradycji zaliczam naszą uznaną powszechnie w świecie tolerancję. Z naszej tolerancji wyrosły akty, które nie mają podobnych w dziejach ludzkości. Za taki akt uważać można Unię Lubelską, która założyła podstawy pod połączenie się pokojowe, bez przymusu, i bez stosowania siły dwóch bratnich narodów. Ale Unia dokonała się w momencie, kiedy Polska była szczęśliwa; tradycja tolerancji jednak nie wygasła w Polsce nawet wtedy, kiedy Polska była w warunkach gorszych, kiedy nie była szczęśliwa. Hasło: „za waszą i naszą wolność" -jest wyrazem tej samej idei, a urodziło się w momencie, kiedy Polska była zmuszona zmagać się z przemocą najeźdźcy.

Mając takie piękne i mądre tradycje, nie damy się pociągnąć podszeptom, które płyną z ośrodków politycznych, mających swą reprezentację w tym sejmie. Nie pójdziemy tak, jak doradza jedno ze stronnictw, zasiadające na prawym skrzydle tej Wysokiej Izby, na skreślenie uprawnień politycznych, na zupełne pozbawienie praw politycznych pewnej części naszych obywateli. Bądźmy otwarci - mowa tu o Żydach. My za tym podszeptem nie pójdziemy. Ale proszę Panów, nie pójdziemy również za innym podszeptem, już z innej strony tej Izby płynącym. Podszept ten nam doradza, ażebyśmy wzięli za podstawę naszego stosunku do mniejszości kataster narodowy. Wszelkie tego rodzaju ograniczenia, sztuczne i mechaniczne są złą szkołą patriotyzmu. Dlatego też my na te rzeczy nie pójdziemy i żadnych różnic ze względu na wyznanie, czy narodowość w naszym ustroju przeprowadzać nie chcemy. (Oklaski na ławach BBWR) [...]

 

Najnowsze artykuły