Znów, jak w każdym trudnym momencie, zaczyna u nas
rozbrzmiewać hasło, że sami sobie z naszymi trudnościami nie poradzimy i że nie
pozostaje nam nic innego czynić, jak udać się do Ligi narodów o pożyczkę
zagraniczną i kontrolę nad nami, podobnie, jak to się stało z Austrią.
Taką opinię głoszą: prof. Kryżanowski, poseł Byrka i
senator Buzek. Utworzył się cały obóz, który wytknął linię naszej przyszłości,
obóz, który gotów poprowadzić nas na nowe tory.
Powodzenie akcji sanacyjnej w
Austrii, a stałe trudności co do naszej waluty, trudności w uzyskaniu pożyczki
zagranicznej w ogóle, rozbieżności co do kierunku akcji sanacyjnej w łonie
rządu i społeczeństwa i brak zdecydowanej linii w postępowaniu, wszystko to
zdawałoby potwierdzać słuszność stanowiska tych, którzy wychodzą z założenia
niewiary w nasze własne siły.
A więc proponuje się Polsce,
aby zdecydowała się na krok, który uczyniła Austria, wprawdzie dopiero wtedy,
gdy stan jej wewnętrzny doszedł do wielkiego wrzenia, znacznie przewyższającego
nasze bolączki, ale który Węgry uczyniły przy stanie nie gorszym od naszego.
Musimy sobie jednak jasno zdać
sprawę, co dana propozycja zawiera: jest to zrezygnowanie ze strony Polski z
roli samodzielnego czynnika politycznego w świecie.
Jest wiele osób w Polsce, które
uważają, że i Polski nie stać na własną linię polityczną i że najbezpieczniej
będzie dla nas, gdy właśnie zostaniemy uzależnieni od zorganizowanych czynników
międzynarodowych politycznych. Dla tych, którzy tak sądzą, sprawa zapukania do
drzwi Ligi narodów o pieniądze oraz o opiekę finansową jest rzeczą prostą i
jasną i nie budzącym żadnych wątpliwości nakazem trzeźwego rozumu. Dla nich
jest to rzeczą dziwną i niezrozumiałą, czemu tego dotychczas nie uczyniliśmy.
Ale są inni, którzy zdają sobie sprawę z tego, że wszelkie
uzależnienie nas politycznie od woli i interesów innych państw, choćby na
platformie tak wysoce sympatycznej i mającej tak podniosłe cele, jak Liga narodów,
stanowi wielkie niebezpieczeństwo dla naszego bytu politycznego, mogące w przyszłości
narazić nas na groźne konflikty i wytworzyć sytuację dla nas nie do zniesienia.
A jednak między tymi, którzy sobie z tego zdają sprawę, są tacy, którzy sądzą,
że otrzymanie pożyczki przy udziale Ligi narodów nie pociągnęłoby za sobą
uzależnienia nas jakiegokolwiek.
Takie rozumowanie jest jedynie odbiciem naszych własnych życzeń,
nie ma zaś nic wspólnego z realizmem politycznym w sprawach finansowych. A brak
realizmu w ujmowaniu tych spraw jest najgorszą metodą postępowania, gdyż
prowadzi z konieczności do rozczarowania.
Polska, a Austria lub Węgry,
to zupełnie co innego w układzie politycznym świata. Te dwa ostatnie kraje
powstały na tle układu sił dla nich nieprzyjaznych, któremu musiały się poddać
i który zmusił ich do rezygnacji politycznych na cały okres trwania ustalonych
stosunków międzynarodowych.
My w tym samym właśnie okresie
historycznym mamy zupełnie inną sytuację. Od Austrii i Węgier w zamian za pomoc
finansową żądano jedynie, by uszanowały istniejący stan rzeczy i nie dążyły do
zmian terytorialnych i ustrojowych, które leżą w ich interesie. Jakaż to wielka
różnica z naszym położeniem. Dla nas formuła utrzymania stanu obecnego,
oczywiście, że nie będzie stosowana przy omawianiu, do czego będziemy się
zobowiązywali w zamian za otrzymanie pomocy finansowej. Zapewne nawet nikt nie
będzie nas przy tej okazji do niczego zobowiązywał formalnie. Ale czyż
przyjęcie kontroli finansowej może pozostawić wolną rękę w grze sił
politycznych. Czy ten, kto jest kontrolowany, może krzyżować plany tego, kto
kontroluje. Czy ten, co kontroluje, nie nabiera praw, by z jego widokami
politycznymi i finansowymi rachował się ten, który kontroli podlega. A czy
widoki wielkich potęg finansowych świata idą i iść zawsze będą w kierunku
zabezpieczenia naszego obecnego stanu posiadania, czy potęgi te nie będą
uważały, że dla wyższych względów ogólnoświatowej polityki, w zamian za doraźną
otrzymaną od nich pomoc finansową, nie powinniśmy się zdobyć na ustępliwość na
polu politycznym w imię tego, aby ci, którzy od nas tych ustępstw będą żądać,
nie zechcieli naruszać pokoju światowego, potrzebnego dla powodzenia finansów
międzynarodowych.
Choćby dziś nie było nic sformułowane, co by naszą czujność mogło
obudzić, choćby cała akcja międzynarodowej pomocy przedstawiała się w formie
jedynie zwykłej kontroli finansowej, to sam fakt, że kontrola ta sięgałaby do
naszego budżetu państwowego, a więc do nerwu naszego życia państwowego, a
przede wszystkim to, że byłaby ona akcją zorganizowaną z udziałem obcych
czynników rządowych, a nie zwykłych finansistów, sam ten fakt wystarcza, aby
sobie uświadomić, że w trudniejszych momentach historycznych wolnej nie
będziemy posiadali ręki, nie będziemy mogli działać w imię jedynie własnych
interesów, bo obca kontrola wtedy stanie, jako czynnik, który będzie miał
możność przemawiania do nas specjalnie ważkim językiem, stawiając nas wobec
ewentualności utraty dalszej pomocy i wymówienia udzielonych kredytów, o ile
do nakreślonych nam propozycji się nie zastosujemy. Niektóre wyrażenia w
umowach pożyczkowych, robionych dotychczas z poszczególnymi bankierami, były
krytykowane ze stanowiska naszej suwerenności: krytyka była bezpodstawna, a
realnie biorąc, żadnego wpływu. dotychczasowe pożyczki na bieg naszych spraw
nie wywierają, ani wywierać mogą. Ale najlepiej zredagowane teksty o pożyczce,
zaciągniętej przy udziale czynników politycznych międzynarodowych, nie
przestaną być dla nas niebezpiecznymi już przez to samo, że będą to pożyczki
nie u samych finansistów zaciągnięte, lecz związane z zainteresowaniem się
losem tych pożyczek potęg politycznych świata.
Oddanie się pod opiekę
międzynarodową, będącą nieuniknionym skutkiem dla Polski pożyczki Ligi narodów,
mogło być rozumnym i wskazanym krokiem dla Austrii i Węgier. Byłoby krokiem
zgubnej rezygnacji ze strony Polski.
Czy przy tym krok ten jest
istotnie jedynym wyjściem z sytuacji, jak twierdzą ci, którzy go doradzają?
Dowodzą oni, że inaczej, niż przy pomocy Ligi narodów, pożyczki
zagranicznej w ogóle nie otrzymamy. Jest to niezupełnie słuszne. W ciągu 1924 i
1925 r. otrzymywaliśmy szereg pożyczek, a i dziś szanse otrzymania dalszych
takich samych pożyczek bynajmniej nie znikły, z nich mianowicie Dillonowska jest nadal kontynuowana, jako pożyteczna.
Jeżeli idzie o pożyczki niewielkie, nie potrzeba do tego bynajmniej Ligi narodów.
Są tacy, którzy w szczególny sposób trudzili się, aby wykazać, że małe pożyczki
są złe i do dziś prowadzi się kampanię zohydzania ich. Logiczną byłoby rzeczą
krytykować pożytek mniejszych pożyczek tylko ze strony tych, którzy uważają, że
pożyczki zagraniczne w ogóle nie przynoszą pożytku. Również mógłby krytykować
te pożyczki, kto byłby pewien, że większa pożyczka jest do uzyskania przez
zwrócenie się do Ligi narodów. Kto jednak widzi w tern zwróceniu się wielkie
dla nas niebezpieczeństwo, musi wysoce cenić pożytek mniejszych pożyczek.
Oczywiście idzie o to, aby były one odpowiednio użyte i na niezłych warunkach
uzyskane. Wśród tych warunków rzeczą najważniejszą, która za niemi przemawia,
jest to, że gwarancje, przy nich wymagane, zamykają się w granicach ściśle stosunków
finansowych i żadnych politycznych konsekwencji nie sprowadzają, ani żadnej
politycznej zależności nie stwarzają. Starano się je przedstawić w najgorszym
świetle, ale to się nie udało. Rządy nasze stale zajęte są kontynuowaniem
poprzednich czysto finansowych pożyczek średniej i mniejszej miary i z tego
źródła pewna pomoc walutowa napływać w dalszym ciągu może.
Próbowano u nas udowodnić, że
tylko duża pożyczka jest pożyteczna, bo ona jedna może rozwiązać wszystkie
napotykane dziś trudności.
Przede wszystkim trzeba
stwierdzić, że w tezie, jakoby wielka pożyczka zagraniczna mogła rozwiązać
wszystkie nasze trudności wewnętrzne, tkwi wielka przesada. Niemcy nie mogą
narzekać na brak pożyczek zagranicznych i to wielkich, a jednak cierpią na masowe
bezrobocie wcale nie mniej od nas. Rozbudzanie świadomości, że pożyczka ma nas
wybawić z dzisiejszych największych trudności, jest błędne. Przyniesie ona
znaczną ulgę, ale kryzysu nie zażegna.
Teza o tym, że wielka pożyczka zagraniczna jest jedynym dla nas zbawieniem,
grzeszy nie tylko przesadą, lecz jest zupełnie naukowo nieuzasadniona.
Duże pożyczki zagraniczne wyrosły na tle stosunków przedwojennych
ostatniej doby, a kryzysy gospodarcze i budżetowe są objawem znacznie
częstszym i dawniejszym, gdyż przez nie przechodziły różne państwa w różnych
epokach i dawały sobie radę bez otrzymywania takich pożyczek. Twierdzić, że
poza dużą pożyczką zagraniczną niema dla kraju zbawienia, jest to stawiać
tezę, daleką od wszelkiej naukowości, daleką od prawdy historycznej. Prawda ta
prędzej daje nam przykłady, że kto z kryzysów wychodził bez obcej pomocy, ten
kuł silne podstawy dla własnego rozkwitu. Czy dla Rosji przedwojennej znaczne
pożyczki zagraniczne okazały się dobroczynnymi, jest przedmiotem dotychczas
spornym, a czy duże kredyty, z których Niemcy dziś korzystają, są tak wielkim
dla nich dobrodziejstwem, można również o tern wątpić; w każdym razie trzeba
stwierdzić, że Niemcy, mają, mimo kredytów, bezrobocie nie mniejsze od naszego.
Pożyczka zagraniczna w życiu
świata jest to ewentualność przypadkowa. Nie może ona być jedynym sposobem
rozwiązania kryzysów gospodarczych, które są objawami trwale się
powtarzającymi.
Brak środków obrotowych,
wysoka stopa procentowa, brak kredytów, są to bolączki, które znane są w
różnych okresach życia narodów, jako utrapione skutki powojenne, z którymi w
różnych czasach radzono sobie przeważnie własnymi środkami.
O ile nie otrzymamy pożyczki zagranicznej, wówczas na te środki
własne będziemy z musu skazani. Lepiej, byśmy to sobie dobrze już dziś
uświadomili, niż trwali w wyczekiwaniu obcej pomocy, zawodnej lub niebezpiecznej.
W organie prasy, który
systematycznie u nas szerzy niewiarę we własne siły, ostatnio rzucono myśl, aby
pod kontrolą międzynarodową, która ma być jedynym naszym zbawieniem, nie
dopatrywać się jedynie i koniecznie kontroli Ligi narodów, że doskonale mogłaby
się ta kontrola odbywać pod egidą Stanów Zjednoczonych i Anglii. Stany
Zjednoczone do Ligi nie należą, lecz one przecież stale zawsze dają dużo własnych
środków na rzecz wszelkich akcji międzynarodowych. Anglia to potęga,
odgrywająca główną rolę w Lidze Narodów. Kontrola międzynarodowa nie dlatego będzie
dla nas rzeczą niebezpieczną, że będzie sprawowana przez tych lub innych
finansistów tego lub innego kraju, lecz przez to, że będzie dokonywana pod kątem
widzenia interesów międzynarodowych, a nie naszych własnych.
Zwrócenie się nasze do Ligi narodów nie dlatego jest dla nas
niebezpieczne, ażeby Liga miała być dla nas niebezpieczeństwem; ani trochę —
wcale o to nie idzie. Niebezpiecznie jest uzależnić nasze sprawy wewnętrzne od
czynników międzynarodowych, niezależnie od tego, jak się one będą nazywały,
gdyż czynniki te nie mają i nie mogą mieć identycznych z nami poglądów na
nasze najbardziej żywotne interesy polityczne i na zagadnienia naszego bytu
państwowego.