Artykuł
Rosja wobec Polski i innych państw

Drogę do opanowania Europy przez Sowiety zagradza polski opór.

Wojskowo pomiędzy Europą i Sowietami stoi jeszcze armia niemiecka. Ale politycznie między Sowietami i Europą stoi Polska.

Dlatego Sowiety nie walczą politycznie z Niemcami. Raczej ich kokietują. Wysunięcie przez Moskwę propozycji, aby formuła bezwarunkowego poddania uległa rewizji, jest tego dowodem. Natomiast cały wysiłek politycznej walki jest przez Sowiety skierowany przeciw Polsce. Ta przeszkoda, zagradzająca im drogę do dalszego pochodu na Europę, musi być usunięta, aby pochód mógł iść naprzód. Póki sprawa polska nie jest rozwiązana tak, jak tego sobie Sowiety życzą – póty nie mogą one nacierać politycznie dalej.

Nie tylko do komunistycznego Berlina, lecz także do komunistycznego Paryża i Londynu droga prowadzi przez Warszawę. Póki ten okop moralny się broni – póty reszta świata ma jeszcze spokój. Gdyby ten szaniec upadł – wówczas dopiero zorientowano by się w stolicach mocarstw zachodnich, jak wiele utracono. Polska przez to, że się opiera – nie przysparza aliantom trosk i kłopotów. Przeciwnie – kłopoty i troski mocarstw zachodnich zaczęłyby się dopiero wtedy, gdyby Polska uległa.

To opór Polski opóźnia wysunięcie przez Rosję żądania kontroli Dardanelów i Bosforu, żądania bazy morskiej w Bassorze, żądania dominującego głosu w pokonanych Niemczech, żądania dominującego głosu w Europie. Wszystkie te kierunki dalszego natarcia politycznego Sowietów zaznaczyły się już w różnych formach. Ale póki opór Polski nie został złamany – póty cały wysiłek propagandy i dyplomacji sowieckiej skoncentrowany jest przeciw Polsce.

Raz jeszcze powtarza się historia z września 1939 roku: aby pójść dalej – Hitler1 musiał przejść przez powaloną Polskę.

Zniszczenie Polski musi być widocznie uważane przez Sowiety za cel najważniejszy dla opanowania Europy, skoro temu celowi politycznemu: walce z Polską, podporządkowany został cel wojskowy: walka z Niemcami. Nie ulega bowiem wątpliwości, że walka polityczna, prowadzona przez Sowiety z Polską, wzmacnia Hitlera. Nikt na to nic poradzić nie potrafi.

Jeśli naród polski, który najwięcej ofiar położył dla wspólnej sprawy i ma dla tej sprawy, zwycięstwa nad Niemcami, najwyższe zasługi, zostanie potraktowany przez własnych sprzymierzeńców gorzej niźli wrogowie – to ludy Europy nie mogą z tego przykładu zaczerpnąć zachęty do walki przeciw Niemcom. Przykład Finlandii, przykład Turcji, przykład Węgier, przykład Rumunii wskazują, jak wiele zjednoczone narody tracą wojskowo na skutek politycznego ataku Sowietów przeciw Polsce.

Dlaczego więc Sowiety opóźniają zwycięstwo nad Hitlerem, dają mu w ręce atuty, podporządkowują strategię polityce i czynią z walki przeciw Polsce główne zadanie swej dyplomacji?

Dlatego, że – mimo wszystkich pozorów – ta moralna przeszkoda do opanowania Europy, jaką stawia Sowietom Polska, jest trudniejsza do pokonania niż fizyczna przeszkoda, jaką stanowią wojska niemieckie. Bowiem po stronie Polski jest słuszność.

Pokrzywdzić zasłużonego, zakuć w kajdany męczennika dobrej sprawy, pozbawić wolności tego, kto pierwszy jej bronił, potraktować jak wroga tego, kto własną ofiarą wszystkich przed wrogiem zasłonił, pozbawić zwycięstwa tego, kto je umożliwił, zabić sojusznika – to, mimo wszystko, trudniej jest uczynić, niż pokonać Niemcy – nie wystarczy mieć przewagę liczby i środków.

By zniszczyć Polskę – trzeba mieć coś trudniejszego do uzyskania: zgodę świata na popełnienie jawnej zbrodni. Dlatego Sowiety uważają, słusznie, że bez podporządkowania sobie Polski nie zdołają opanować Europy. I dlatego uważają, słusznie, że jeśli uda im się podporządkować sobie Polskę, to tym samym opanują Europę.

Gdyby bowiem udało im się zdobyć twierdzę polską, tak potężnie bronioną przez ofiary i zasługi, przez sprawiedliwość i prawo, to po takiej kapitulacji nikt w Europie i Ameryce nie znalazłby już zapewne sił do obrony innych, mniej silnych moralnie pozycji.

Dlatego istotnie drogę do opanowania Europy przez Sowiety zagradza polski opór. I dlatego wokół zagadnienia, jak złamać ten opór, obraca się dzisiaj cała polityka sowiecka, zmierzająca do hegemonii w Europie.

 

 

Próba piątego rozbioru Polski

 

Czwarty rozbiór Polski dokonany został przez umowę Ribbentrop-Mołotow. Można stwierdzić, nie wpadając w przesadę, że głównym obiektem obecnych rokowań pomiędzy wielkimi mocarstwami koalicji antyniemieckiej jest piąty rozbiór Polski.

Nie ma w tym nic dziwnego. Zagadnienie Polski było od czasu jej rozbiorów głównym zagadnieniem polityki europejskiej. Artykuł 1-szy traktatu wiedeńskiego mówił o podziale Polski. Po stu z górą latach głównym dokonaniem traktatu wersalskiego była odbudowa niepodległego Państwa Polskiego. Tak samo dzisiaj – takie czy inne rozstrzygnięcie losów Polski przesądza o układzie stosunków w całej Europie. Dlatego zagadnienie Polski jest głównym obiektem międzyalianckich rokowań dyplomatycznych.

Rokowania te odbywają się w tajemnicy. Społeczeństwa: angielskie, amerykańskie, polskie nie są powiadomione o istotnym stanie rzeczy. Opinia kształtuje się na zasadzie plotek, niedyskrecji, inspirowanych komunikatów agencji prasowych, którym nie można dowierzać, mętnych najczęściej oświadczeń osób oficjalnych. I to nic dziwnego – zbrodnia unika światła.

Jednak pomimo wszystkich usiłowań, aby dezorientować opinię i ukrywać prawdę aż do chwili, kiedy zapadną już nieodwołalne postanowienia, można odtworzyć z wielkim prawdopodobieństwem istotny stan rzeczy. Poniżej będziemy usiłowali to uczynić. Jeśli w jakimkolwiek stopniu odchylimy się w szczegółach od rzeczywistości, będziemy wielce obowiązani czynnikom oficjalnym o oficjalne sprostowania.

W chwili obecnej Rosja sowiecka usiłuje uczynić współuczestnikami rozbioru Polski mocarstwa zachodnie: Anglię i Amerykę.

Rząd Stanów Zjednoczonych trwa dotychczas przy założeniu, iż rozwiązywanie problemów granicznych w czasie wojny jest niewskazane. Wobec tego rząd Stanów Zjednoczonych nie zajmuje stanowiska w sprawie żądań sowieckich, ofiarowując tylko obu stronom, Polsce i Sowietom, swoje życzliwe pośrednictwo na wypadek nawiązania bezpośrednich rokowań. Rząd Stanów Zjednoczonych uchyla się jednak od udzielenia jakiejkolwiek gwarancji na przyszłość, zarówno co do wschodnich, jak i co do zachodnich granic Polski.

Natomiast gabinet brytyjski usiłuje czynnie poprzeć Sowiety wobec Polski. Według plotek, niepozbawionych posmaku autentyczności, w Teheranie stanęła pomiędzy Churchillem2 i Stalinem3 osobista umowa „przesunięcia Polski dwa cale na zachód”, jak sformułował to porozumienie Churchill, schylony nad mapą. Te „dwa cale” przeniesione z mapy na żywe ciało narodu oznaczają, iż Churchill zobowiązał się wobec Stalina do uczynienia przez rząd brytyjski maksymalnych usiłowań, aby za granicę wschodnią Polski uznana została w „przyszłym, lepszym świecie”… granica, nakreślona przez Katarzynę II4 po powstaniu kościuszkowskim, czyli granica trzeciego rozbioru. Bowiem tak zwana linia Curzona5 jest niczym innym jak dosłownym powtórzeniem linii trzeciego rozbioru. W zamian za to samobójcze ustępstwo, do którego Churchill zobowiązał się skłaniać Polaków – Polska miała otrzymać „rekompensatę”, widłami na wodzie pisaną, w postaci ziem niemieckich,
z Polską graniczących. Zapomniano, że Polska żąda Prus Wschodnich po to, by zabezpieczyć się przed najazdem niemieckim, nie po to zaś, by otworzyć wrota najazdowi rosyjskiemu przez oddanie Wilna i Lwowa.

Sowiety forsują podział Polski, Ameryka stoi na uboczu, rząd zaś brytyjski zamienił się na narzędzie nacisku na Polaków, aby sami wyrazili oni zgodę na rozbiór i zniszczenie Państwa Polskiego.

Jak dalece zaś błędna zasada „rekompensaty”, do której Churchill zdawał się szczerze przywiązywać znaczenie, jest iluzoryczna – na to wskazuje fakt, że premier brytyjski 1) nie uzyskał od St. Zjednoczonych zobowiązania poparcia przez nie przekazania terytoriów Rzeszy Polsce, 2) spotkał się we własnym parlamencie i społeczeństwie z poważnym sprzeciwem w stosunku do tego projektu, 3) doczekał się ze strony Stalina zgłoszenia pretensji Rosji do zaboru przez nią połowy Prus Wschodnich z Królewcem włącznie.

Od chwili rozmów teherańskich położenie zmieniło się tedy w ten sposób, że nie ma już na serio mowy o „przesunięciu Polski dwa cale na zachód” – jest natomiast mowa wyłącznie o przepołowieniu jej dla zadośćuczynienia zaborczym żądaniom rosyjskim. Pomimo to gabinet brytyjski nadal wywiera wszelkimi drogami i sposobami nacisk na rząd polski, aby ten przyjął granicę trzeciego rozbioru, zwaną chytrze „linią Curzona”, za „podstawę rokowań” z Sowietami. Tłumacząc tę formułkę na język zwykły należy powiedzieć, że rząd brytyjski wywiera w tej chwili nacisk na rząd polski, aby ten wyraził imieniem Państwa Polskiego zgodę na piąty rozbiór Polski. Tak zwane „dyplomatyczne formułki”, mówiące o przyjęciu granicy trzeciego rozbioru za „podstawę rokowań”, „linię demarkacyjną” itp., są maskowaniem rzeczywistości tak przejrzystym, iż tylko głupcy mogą jej nie dostrzegać, tylko zaś ludzie nieuczciwi mogą udawać, iż jej nie widzą.

A jednak, pomimo wszystko, klucz znajduje się w rękach Polaków. Bez zgody rządu polskiego – piąty rozbiór Polski nie może nastąpić.

Takich zbrodni nie można bowiem dokonać w świetle dziennym – można je popełnić tylko w ciemnościach tajnych rokowań, by powiedzieć potem światu, że ofiara sama domagała się, aby ją zabić. Twórcy Karty Atlantyckiej nie mogą położyć swoich podpisów na akcie ponownego Polski rozbioru, jeśli na tym akcie nie będzie widniał polski podpis. Nie należy poddawać się tchórzliwemu lękowi, że polskie „Nie” nic znaczyć nie będzie wobec „faktów dokonanych”. To nieprawda. Honor, prawo i zobowiązanie zbyt jeszcze wiele ważą w społeczeństwach angielskim i amerykańskim, by można było nimi jawnie pomiatać.

Dlatego odpowiedzialność rządu polskiego jest dzisiaj doprawdy straszliwa. Bowiem najmniejsza słabość, najmniejsza uległość, najmniejsze zachwianie z jego strony gubi na zawsze przyszłość całego narodu, obraca w nicość wszystkie dotychczasowe ofiary.

Stanowisko narodu polskiego jest jasne. Dnia 15 stycznia b.r. Rada Jedności Narodowej i pełnomocnik Rządu na Kraj wypowiedzieli wolę narodu polskiego w sposób wyraźny, kierując do premiera Mikołajczyka6 oświadczenie, w którym powiedziano: „Naród Polski kategorycznie i bezwzględnie odrzuca pretensje sowieckie do wschodnich terenów Państwa Polskiego, stoi na stanowisku nienaruszalności granic ustalonych traktatem ryskim i nigdy nie zgodzi się na nowy zabór jakiejkolwiek części Polski, zdecydowany jest bronić wszelkimi dostępnymi dlań środkami całości wschodnich terenów Rzeczpospolitej Polskiej”.

Tych świętych przykazań rządowi polskiemu nie wolno zatracić w zawiłościach i parowach dyplomatycznych rozgrywek. Bowiem zatraci wtedy wszystko.

Nie wolno „rokować” o śmierć własnego narodu. Kto takie rokowania wszczyna – ten naród na śmierć skazuje. Nie darmo Katarzyna II tak pisała do ambasadora Sieversa7 dnia 4 lipca 1793 roku, kiedy rozpoczynał obrady haniebnej pamięci Sejm Grodzieński, który drugi rozbiór Polski zatwierdził: „Należy nalegać na powołanie delegacji do rokowania z Panem… Skoro dla osiągnięcia takiego postanowienia będzie pan musiał użyć kolejno obietnic i gróźb, niechaj pan ich treść czerpie z otrzymanych instrukcji. Jeśli pan uważa groźby za potrzebniejsze niż co innego – proszę dać odczuć posłom sejmowym, że – gdyby odwlekali oni mianowanie tej delegacji – pan zagrozi zerwaniem rokowań, potraktowaniem Polski jako kraju nieprzyjacielskiego, z którego ściąga się kontrybucję i który oddaje się na łup żołdactwu (a la discretion des trouppes)”. Ze Stanisławem Augustem8 rozmawiał Sievers. Ze Stanisławem Mikołajczykiem rozmawia Eden9.

Ale „instrukcja” rosyjska się nie zmieniła. […]

 

 

Przykład turecki

 

,,Po owocach ich poznacie je”.

Ten tekst biblijny trzeba zastosować do wyników konferencji teherańskiej. „Po owocach ich poznacie je”. Ocenić wartość spotkania Roosevelt10 – Stalin – Churchill będzie można ostatecznie dopiero po wojskowych i politycznych rezultatach, jakie to spotkanie spowoduje.

Pewne rezultaty już zostały spowodowane. Są to jak gdyby przykłady, oświetlające częściowo niedostępne dla zwykłych śmiertelników tajniki dyskusji prowadzonej poza strzeżonymi przez czerezwyczajkę murami ambasady sowieckiej w Teheranie. Mamy więc przykład „turecki”, mamy przykład jugosłowiański, nie zabraknie zapewne i dalszych przykładów.

Rozpatrzmy dzisiaj przykład turecki.

Należę niewątpliwie do najmniej poinformowanych publicystów w Stanach Zjednoczonych. Nie mam kontaktów z żadną ambasadą, ani z żadnymi „kołami miarodajnymi”. Wiem tyle, co wie przeciętny czytelnik gazet. Jeśli parę tygodni temu zaryzykowałem na tym miejscu przypuszczenie, że po konferencji moskiewskiej wątpliwe jest wejście Turcji do wojny po stronie aliantów – to opierałem to przypuszczenie na zwykłej ludzkiej logice.

W międzyczasie – pomiędzy konferencją moskiewską i dniem dzisiejszym – nastąpiły ważne fakty polityczne: zjazd w Teheranie oraz osobisty nacisk prezydenta Roosevelta i premiera Churchilla na prezydenta i rząd Turcji. Jednak stanowisko tureckie nie zmieniło się. Po rozmowach prezydenta İnönü11 z szefami rządów Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii – turecki minister spraw zagranicznych oświadczył w parlamencie, iż polityka zagraniczna Turcji nie uległa zmianie. Prasa zaś oficjalna turecka skomentowała to oświadczenie twierdzeniem, że zachowanie przez Turcję neutralności jest oddaniem przez nią najlepszej usługi brytyjskiemu sojusznikowi.

Dlaczego Turcy tak rozumują i tak postępują?

Odpowiedź, jaką publicysta może dać na to pytanie, to będą oczywiście tylko przypuszczenia. Należy to pamiętać, czytając dalsze rozważania.

Dlaczego więc wydawało się nieprawdopodobne wejście Turcji do wojny po stronie aliantów po konferencji moskiewskiej?

Dlatego, że konferencja moskiewska przekreśliła zasadę równości państw. Konferencja moskiewska utrwaliła na okres wojenny i dłuższy okres powojenny dyktaturę trzech mocarstw: Sowietów, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W ten sposób konferencja moskiewska podważyła wartość traktatu sojuszniczego między Wielką Brytanią i Turcją, traktatu zawartego na stopie równości. Stąd wynikał logiczny wniosek, że wejście Turcji do wojny byłoby dla tego państwa faktyczną rezygnacją z pełnej suwerenności. Jest zaś rzeczą więcej niż wątpliwą, aby jakiekolwiek państwo zechciało dobrowolnie ze swej suwerenności, choćby częściowo rezygnować.

Pomimo niepowodzenia, z jakim spotkał się p. Eden, który rokował z tureckimi mężami stanu, wracając z Moskwy – prezydent Roosevelt i premier Churchill użyli osobistego swego autorytetu, aby skłonić Turcję do zmiany stanowiska. Tak samo bez powodzenia.

Spróbujmy zrekonstruować tutaj – najzupełniej hipotetycznie – argumenty, jakie musieli ze strony tureckiej usłyszeć. Wydaje się rzeczą nad wyraz prawdopodobną, że przedstawiciele Turcji musieli przede wszystkim wskazać artykuł 6. deklaracji moskiewskiej. Artykuł 6. deklaracji moskiewskiej brzmi:

 

podpisane mocarstwa oświadczają… że po zakończeniu działań wojennych nie będą stosować siły zbrojnej na terytorium innych państw, wyjąwszy w celach wyłuszczonych w niniejszej deklaracji i to dopiero po wspólnym uzgodnieniu.

 

Turcy znają dostatecznie dobrze dyplomację rosyjską, aby rozumieć istotne znaczenie artykułu 6. Jeśli artykuł ten zabrania użycia sił zbrojnych na terytorium innych państw po wojnie – to tym samym upoważnia do użycia sił zbrojnych na terytorium innych państw podczas wojny. Co to oznacza w przetłumaczeniu na fakty? Oznacza to, że w razie wejścia Turcji do wojny, Sowiety mogłyby, bez uzgadniania z Anglią i Ameryką, i nawet bez uzgadniania z Turcją samą – wprowadzić swoje wojska na terytorium tureckie. Znaczy to, że na skutek układu anglo-amerykańsko-sowieckiego, zawartego w Moskwie, wejście Turcji do wojny czyniłoby z tego kraju przestrzeń otwartą dla spacerów wojsk sowieckich, nawet bez pytania gospodarza. W takich warunkach, oczywiście, lepiej nie być w wojnie, niż być w wojnie. Dla Turcji bowiem wejście do wojny – po konferencji moskiewskiej – oznaczałoby nie tylko ryzyko okupacji kraju przez nieprzyjaciela, ale jeszcze większe ryzyko okupacji kraju przez sowieckiego „sojusznika”. Ryzyko dlatego większe, że wiadomo, kto by wypędzał wroga, lecz nie wiadomo, kto by wypędzał „sojusznika”.

Można przypuścić z pewną dozą prawdopodobieństwa, że uroczysta gwarancja „nienaruszalności terytorialnej” Persji, podpisana w Teheranie przez „wielką trójkę”, miała między innymi na celu rozproszenie obaw tureckich, wynikłych z powodu konferencji moskiewskiej. Inaczej trudno by zrozumieć, dlaczego wśród wszystkich państw sojuszniczych wybrano właśnie Persję – na pewno najmniej zaangażowaną w wojnie przeciw Niemcom – aby jej jednej tylko przyobiecać nienaruszalność terytorialną, której się nie chce gwarantować wyraźnie Polsce, pierwszemu krajowi, co stanął do walki. Natomiast „gwarancja” nienaruszalności terytorialnej Persji tłumaczy się łatwo, jeśli przypuścić, iż był to wzór „gwarancji”, jaką – za zgodą Stalina – Roosevelt i Churchill mogli ofiarować Turcji, by ją skłonić do udziału w wojnie.

Widocznie ta „gwarancja” wydała się Turkom niezadowalająca, skoro rozmowy Roosevelta i Churchilla nie dały rezultatu. Rozumiemy Turków doskonale. Bowiem deklaracja teherańska „gwarantuje” niepodległość Persji, lecz nie mówi, niestety, kiedy wojska sowieckie z Persji wyjdą i czy wyjdą na każde żądanie rządu perskiego. Deklaracja ta mówi natomiast, że wszelkie decyzje dotyczące Persji będą pobierane wspólnie przez Sowiety, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Dla każdego, kto zna metody sowieckie, oznacza to, że potrzebnego „porozumienia”, co do wycofania wojsk sowieckich, nie będzie tak długo, jak długo Sowiety się na to nie zgodzą. Sowiety zaś nie zgodzą się na to, dopóki w Teheranie nie będzie zasiadał rząd, uznany przez nie za „przyjazny”. Ale kiedy w Teheranie powstanie rząd „przyjazny” Sowietom – to taki rząd na pewno wezwie Sowiety, aby nie wycofywały one swoich wojsk z Persji.

Innymi słowy teherańska „gwarancja” niepodległości Persji – dla każdego, kto zna metody sowieckie – jest w gruncie rzeczy zapowiedzią przeprowadzenia przez Sowiety w Persji, wcześniej lub później, przewrotu komunistycznego według jugosłowiańskiego wzorca. Dlatego ofiarowując teherańską „gwarancję” Turcji, Roosevelt i Churchill, nie wiedząc może o tym, ofiarowywali Turcji nie tylko perspektywę wojny, ale i perspektywę przewrotu komunistycznego. Nic dziwnego, że taka „gwarancja” nie została przyjęta z entuzjazmem.

Tak wyglądają przypuszczenia, jak toczyły się rozmowy anglo-amerykańsko-tureckie.

Należy szczerze powiedzieć, że stanowisko Turcji wydaje się być całkowicie uzasadnione. Szczególniej dla nas, Polaków. Milczenie bowiem w sprawie Polski, jakie zaległo dzisiaj Anglię i Amerykę, ma swoją straszliwą wymowę. Wymowę bardziej może dla krajów neutralnych przekonywującą niż wymowa największych nawet mężów stanu.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Kto wie, czy nie ma racji turecki minister spraw zagranicznych, kiedy mówi, że zachowanie przez Turcję neutralności jest większą usługą oddaną Anglii niż wejście Turcji do wojny?

Dardanele w ręku rosyjskim – to byłoby śmiertelne zagrożenie Suezu, arabskich posiadłości angielskich oraz Indii. Może więc istotnie Turcja oddaje większą usługę Anglii, nie dopuszczając przez swą neutralność do Dardaneli ani Niemców, ani Rosji – niż gdyby przez wejście do wojny oddała Dardanele bądź Hitlerowi, bądź Stalinowi?

 

Przykład jugosłowiański

 

„Po owocach ich poznacie je”.

Jednym z owoców konferencji teherańskiej był przykład turecki. Obejrzyjmy z kolei drugi przykład – jugosłowiański.

Jak wygląda położenie w Jugosławii?

W państwie jugosłowiańskim – jak w każdym państwie – istniały nie tylko prądy dośrodkowe, lecz także prądy odśrodkowe. Nie jest to bynajmniej zjawisko wyjątkowe. W szczególności zaś nie powinno być traktowane jako wyjątkowe przez Amerykanów. Gdyż Stany Zjednoczone zaznały – w stosunkowo niedawnej historii – jednego z najostrzejszych kryzysów separatyzmu. Lincoln12 musiał siłą, przez kilkuletnią wojnę, złamać i zniszczyć tendencje odśrodkowe.

Być może, iż w Jugosławii prądy separatystyczne są żywsze niż w większości innych państw. Ma to swoje przyczyny historyczne. Naród serbski uległ podziałowi pomiędzy Austrię i Turcję. W ciągu kilku wieków dwie części tego narodu żyły życiem odmiennym. Naród jugosłowiański łączyła nienawiść do niewoli i poczucie wspólnego pochodzenia, wspólnej przeszłości. Tym, co go dzieliło – były nawarstwienia dni, miesięcy, lat, wieków odmiennego bytowania.

Poczucie jedności było niewątpliwie mocniejsze niż narzucone przez niewolę różnice. Nieodpartym tego dowodem jest samopowstanie państwa jugosłowiańskiego. Nie byłoby ono w ogóle powstało, gdyby nie wspólna wola Serbów, Chorwatów i Słoweńców. W każdym z odłamów narodu jugosłowiańskiego więcej było tych, co posiadali świadomość wspólnoty niż tych, co ponad wspólnotę stawiali odrębności. Być może, że ta większość nie była przytłaczająca. Była jednak istotna – skoro państwo jugosłowiańskie powstało nie przez podbój i zabór, lecz jako dobrowolna Unia.

Kto usiłował jątrzyć i wyzyskiwać separatyzmy w Jugosławii?

Najuparciej i najkonsekwentniej podsycał to Mussolini13. Zabójstwo króla Aleksandra14 z ręki morderców, nasłanych przez Pavelića15, było tragicznym ujawnieniem usiłowań Mussoliniego, zmierzających do zniszczenia państwa jugosłowiańskiego. Piszemy do „zniszczenia państwa jugosłowiańskiego”, ponieważ grupy serbska, chorwacka i słoweńska są zbyt nieliczne, by każda z nich mogła żyć odrębnym życiem państwowym. Uniknąć więc niewoli obcej mogą tak samo Serbowie, jak Chorwaci, jak Słoweńcy tylko wówczas, jeśli potrafią stworzyć wspólny organizm państwowy. Ambicje imperialistyczne Mussoliniego zmierzały do rozsadzenia państwa jugosłowiańskiego, aby w ten sposób otworzyć Włochom drogę na Bałkany. Po podboju królestwa Jugosławii przez armie niemieckie i włoskie cel podsycania separatyzmów lokalnych został ujawniony w całej nagości. Utworzenie „niezależnej” Chorwacji pod Czadami Pavelića – Chorwacji całkowicie zależnej od Włoch i Niemiec – było niezbitym dowodem, do czego dążą ci wszyscy, co podsycają z zewnątrz separatyzmy Jugosławii: dążą do niewoli narodu jugosłowiańskiego.

O ile nie było rzeczą dziwną wykorzystywanie separatyzmów w Jugosławii przez wrogów państwa jugosłowiańskiego, o tyle dziwną musi się wydawać gra na tych samych separatyzmach, uprawiana przez sojuszników Jugosławii.

Cóż bowiem robią obecnie Sowiety? Akurat to samo, co Mussolini.

Sowiety oparły rozbudowę swoich wpływów w Jugosławii na separatyzmie chorwackim i słoweńskim. Imperializm komunistyczny używa tych samych środków, co imperializm faszystowski. I w tych samych celach: podboju i zaboru.

Bezpośrednie wpływy komunistyczne w rolniczej Jugosławii są zbyt nikłe, by Sowiety mogły stworzyć czysto komunistyczną piątą kolumnę. Dlatego komunistycznym jest tylko jej kierownictwo i kadry. Natomiast większą ilość zwolenników usiłują Sowiety zwerbować, grając na wszystkich czynnikach zdemoralizowanych. Ksiądz Orlemański16 z Polonii amerykańskiej ma swego odpowiednika nie tylko w księdzu Kubszu17 w dywizji kościuszkowskiej, lecz i wśród malowniczych „kapelanów” katolickich, których partyzanci Tity18 pokazują każdemu amerykańskiemu korespondentowi.

Sowiety stworzyły w Jugosławii piątą kolumnę akurat tymi samymi metodami, jakich używał Hitler dla stworzenia swojej piątej kolumny. Dali instruktorów, dali nieograniczone środki pieniężne, zrzucili ze spadochronów trochę broni. Co najważniejsze zaś, dali tej swojej piątej kolumnie reklamę. Wszystkie radiostacje „robią” Titę. BBC londyńskie posłusznie to powtarza.

Mihailović19 walczy z Niemcami od kwietnia 1941 roku. W tym czasie, kiedy Mihailović ruszał do walki, te elementy, które stanowią dzisiaj kadry band Tity, były już w Jugosławii. Były tak samo nieliczne, jak są teraz. Że były nieliczne – tego dowodem jest postawienie przez Jugosławię oporu Niemcom. Bowiem te właśnie elementy, na jakich Tito dzisiaj się opiera, wówczas również ulegały dyrektywom Moskwy. Dyrektywy zaś, jakie wychodziły z Moskwy aż do 22 czerwca 1941 r., zalecały niestawienie oporu Hitlerowi. Gdyby wpływy komunistyczne ogarniały większość narodu jugosłowiańskiego, to przystąpienie Jugosławii do osi Berlin – Tokio – Rzym byłoby faktem dokonanym. Skoro się tak nie stało, to dowód, że większość narodu serbskiego nie jest zarażona ani wpływami Moskwy, ani wpływami Berlina, że większość narodu serbskiego potrafiła się oprzeć nawet skombinowanym wpływom Moskwy i Berlina.

Obecnie czytamy wiadomość, że Sowiety „uznały” rząd Tity, a tym samym przestały uznawać rząd króla Piotra20. Należy stwierdzić, że nie po raz pierwszy Sowiety odmawiają uznania rządowi króla Piotra. Uczyniły to wtedy właśnie, kiedy król Piotr znalazł się na wygnaniu w Londynie, feldmarszałek zaś Wehrmachtu zasiadł na zamku królewskim w Belgradzie.

W istocie sprawy wyglądają bardzo prosto. Sowiety dążą do zagarnięcia Dardaneli. Dlatego usiłują opanować Bałkany. Na Bałkanach w pierwszej linii próbują opanować Jugosławię. Oczywiście wpływy sowieckie nie mogłyby się ostać w wolnej Jugosławii. Muszą więc być narzucone z zewnątrz. Toteż obecnym celem Sowietów jest narzucenie Jugosławii rządu komunistycznego rękami obcymi. Rękami Sowietów oraz rękami aliantów zachodnich.   

Jest rzeczą zrozumiałą to, co czynią Sowiety w swoim własnym interesie. Jest rzeczą niezrozumiałą, dlaczego alianci zachodni zaczynają im sekundować. A ma to niewątpliwie miejsce od zakończenia konferencji w Teheranie.

Dla usprawiedliwienia dwuznacznej roli, jaką poczyna odgrywać Anglia i Ameryka w stosunku do Jugosławii, wysunięto na gruncie tutejszym najdziwniejszą teorię. Usłyszeliśmy mianowicie twierdzenie, że „wszystko co jest pożyteczne – to jest dobre”.

Stara to, jak świat, teoria. Przetłumaczona na prosty język brzmi ona: „cel uświęca środki”. Wojna obecna toczy się rzekomo po to, aby zniszczyć ustrój hitlerowski na tej właśnie zasadzie oparty. Trudno więc bez zdziwienia i obrzydzenia spotykać ją na łamach pism amerykańskich.

Teoria, że należy poświęcić zasady dla „dobra” wojny, toczonej w imię obrony zasad – jest dowodem poważnego zachwiania równowagi moralnej. Nawet w footballu nie poświęca się reguł dla wygranej. Kto powiada, że wszystko co pożyteczne, to jest „dobre”, ten nie zdaje sobie sprawy, że gotów jest dla wygranej poświęcić zwycięstwo. Zwycięstwo bowiem to nie tylko pokonanie armii niemieckiej. To także zniszczenie hitlerowskiej filozofii. Tej filozofii, co twierdzi, że „cel uświęca środki”.

Gdyby wszystko, co „pożyteczne” było tym samym „dobre”, to czemu Stany Zjednoczone nie proponują użycia gazów dla wytrucia Niemców w Europie? Przecież odwet niemiecki nie dotknąłby Ameryki. Dotknąłby sojuszników – niewątpliwie. Ale czy Jugosławia nie jest także sojusznikiem? Jeśli nie można Anglii narazić na niemiecki odwet gazowy, to dlaczego wolno Jugosławię narażać na sowiecki atak polityczny?

Anglia i Ameryka mają w stosunku do Jugosławii zobowiązania. Zobowiązania moralne i zobowiązania traktatowe. Naród jugosłowiański przeszedł przez okres ciężkich wahań. W tym okresie dyplomacja amerykańska nie szczędziła Jugosławii obietnic. Obietnice te były dane tym, co dziś naród i państwo jugosłowiańskie wobec świata reprezentują. Nie wolno o tym zapominać – bez ściągania na siebie hańby.

Zawracanie głowy, że rządy na wygnaniu „nie reprezentują” swoich krajów, ponieważ w krajach okupowanych nie ma wyborów, jest adwokackim wybiegiem. Ostatecznie nawet w Anglii wybory nie odbyły się od 1935 roku. Tak tedy w Anglii nie było wyborów już od lat dziewięciu. Dodajemy nawiasem, że w Rosji nie było wyborów już od dziewięciu wieków.

Po konferencji teherańskiej nastąpił zwrot w polityce Anglii i Ameryki w stosunku do Jugosławii. Zwrot ten polega na faworyzowaniu Tity i kwestionowaniu uprawnień legalnego rządu jugosłowiańskiego.

Ten owoc z teherańskiego drzewa pachnie zgnilizną.

Gdyby polityka Anglii i Ameryki w stosunku do Jugosławii miała się definitywnie potoczyć wedle żądań sowieckich, byłaby to potrójna kapitulacja. Byłaby to kapitulacja formalna – jawne łamanie zasad prawa międzynarodowego. Byłaby to kapitulacja strategiczna – oddanie kontroli Dardanelów w ręce sowieckie. Byłaby to, najgorsza, kapitulacja moralna – łamanie danego uroczyście słowa.

 

 

Przykład czeski

 

Układ czesko-sowiecki jest jednym z wyników konferencji moskiewskiej i teherańskiej. Podobnie jak neutralność turecka, jak rząd Tity w Jugosławii. Przed tymi konferencjami p. Benesz21 usiłował odwiedzić Moskwę i przyjąć posadę agenta sowieckiego w Europie – nie udawało mu się to jednak. Natychmiast po konferencji teherańskiej osiągnął, co chciał.

Układ czesko-sowiecki jest więc także owocem Teheranu. Bardzo to szczególny owoc. Ma on bowiem pokazać całemu światu, że Sowiety nie mają najmniejszego zamiaru dochowywać zobowiązań, zaciągniętych przez nie w Moskwie i Teheranie.

Wprawdzie p. Eden, z właściwym mu wdziękiem, oświadczył w parlamencie angielskim, że jest „bardzo zadowolony” z umowy czesko-sowieckiej. Musimy jednak uważać to oświadczenie za gest czysto dyplomatyczny. To, że przystojny dyplomata potrafi wdzięcznie uśmiechać się nawet po otrzymaniu kopnięcia w zęby – to dowodzi, że jest przystojnym dyplomatą. Nie dowodzi natomiast, że nie otrzymał kopnięcia w zęby.

Stawiam tu świadków, którzy świadczą przeciw p. Edenowi: Dorothy Thompson22 i Annę O’Hare McCormick23.

Dorothy Thompson świadczy („New York Post” z 13 grudnia):

 

…ten sojusz (czesko-sowiecki) stanowi ponowną porażkę polityki angloamerykańskiej, poprzedzającej dwie ostatnie konferencje. I Amerykanie i Brytyjczycy usiłowali zapobiec temu sojuszowi. Nigdy nie było uzasadnionych wątpliwości, że Związek Sowiecki strzaska każdą federację i każdy prąd, który mógłby być ewentualnie użyty jako placówka przeciwsowiecka. Jest rzeczą pożałowania godną, iż – od Francji aż do Bałkanów – ocenialiśmy błędnie polityczne siły i sprawy. Wynikiem była seria klęsk dyplomatycznych.

 

Anna O’Hare McCormick świadczy:

 

Rząd czechosłowacki ma mniej pewne podstawy legalne niż wiele innych rządów na wygnaniu. Jednak dzięki jego uparcie przyjaznej postawie wobec Rosji – ma dzisiaj lepszą hipotekę na przyszłość niż ktokolwiek inny na wschód od Renu. Jest to… dla Europy uderzający przykład… powodzenia sowieckiej dyplomacji. Czy jest to również sukces polityki amerykańskiej, to inna kwestia.

…Na poprzednich konferencjach sam prezydent Roosevelt występował stanowczo przeciw powrotowi do polityki sfery wpływów czy równowagi sił. Przesłanką ustaloną w Moskwie i Teheranie było, że po zniszczeniu osi… cztery mocarstwa będą pracować wspólnie (stand together) dla umocnienia pokoju… to zapowiadało porzucenie staromodnych i zawodnych systemów bezpieczeństwa, opartych na paktach wzajemnej pomocy… Zewnętrznie układ czesko-sowiecki wygląda jak… powrót do tego systemu, który zawiódł…

 

Nie należy wpadać w przesadę. Postawmy rzeczy na miejscu. Umowa czesko-sowiecka jest to pakt czysto papierowy. Nie zmienia on nic w terenie. Jeśli wojsko sowieckie dojdzie do Czech – to Benesz będzie Stalinowi niepotrzebny. Znajdzie się wtedy jakiś Krostowaty czy p. Smardzil – odpowiednik Tity, Wasilewskiej24 i Berlinga25. A jeśli wojska sowieckie nie dojdą do Czech – to p. Benesz nie ma w ogóle żadnego znaczenia. P. Benesz całe życie miał znaczenie tylko jako czyjś agent – niegdyś agent francuski, dzisiaj agent sowiecki. P. Benesz nie reprezentuje nikogo i nic. Anna O’Hare McCormick wyraziła to w sposób bardzo delikatny. Ale powiedziała prawdę. Naród czeski nie dał Beneszowi żadnych tytułów – ani prawnych, ani politycznych. Tytuły prawne posiada w pełni p. Hácha26. Tytułów politycznych
p. Benesz również nie zdobył. Aby to stwierdzić, wystarczy przypomnieć pewne cyfry. Międzyalianckie biuro informacyjne podało, że w ciągu czterech lat wojny danina krwi, zapłacona katom niemieckim przez naród czeski, jest tysiąckrotnie, dosłownie tysiąckrotnie mniejsza niż ofiara narodu polskiego: dwa miliony pięćset tysięcy egzekucji w Polsce, dwa tysiące pięćset egzekucji w Czechach. Nie wykazuje to wpływów p. Benesza wśród jego własnego narodu. Chyba, że p. Benesz używa swoich wpływów, aby – wspólnie z Háchą – powstrzymywać Czechów od walki z Niemcami?

Stosunki p. Benesza z narodem słowackim są jeszcze bardziej skomplikowane – i jeszcze zabawniejsze wydaje się występowanie p. Benesza jako głowy państwa słowackiego.

Nie chcemy przez to uchybić ani narodowi czeskiemu, ani narodowi słowackiemu. Na pewno zasługują one na lepszych przywódców, niżli ich miały i mają w ostatnim ćwierćwieczu. P. Benesz i p. Hácha są negatywem i pozytywem tej samej kliszy: rezygnacji z niepodległości. Tacy przywódcy muszą paraliżować narody.

Pakt więc między Stalinem i Beneszem nie jest umową między dwoma równorzędnymi partnerami, ani nawet umową między dwoma państwami. Jest to świstek papieru, angażujący p. Benesza do służby sowieckiej. Nie jest to umowa, która by zmieniała cokolwiek w układzie realnych sił.

Ale pakt czesko-sowiecki ma poważne znaczenie. Ma poważne znaczenie jako cios, wymierzony przez Sowiety Aliantom. I o to właśnie Moskwie szło – nie o „wzajemną pomoc” walecznego wojska czeskiego.

Dlaczego doszły do skutku konferencje w Moskwie
i Teheranie? Dlatego, że po Quebecu zaczynała się zarysowywać możliwość ścisłego sojuszu angloamerykańskiego. Churchill występował z tą propozycją niejednokrotnie. Po Quebecu odnowił ją publicznie z całym naciskiem. Co więcej – stwierdził, w mowie w Harward, że zalążek tego sojuszu, w postaci wspólnego sztabu, już istnieje.

Takiej „federacji” Stalin lęka się więcej niż federacji polsko-czeskiej. Dlatego poszedł na rokowania, których dwa lata unikał. Konferencja w Moskwie i Teheranie rozbiły plan Churchilla. Ustalono tam, że w Europie ma istnieć wspólna polityka trzech mocarstw i ogólna organizacja, obejmująca wszystkie państwa europejskie. W ten sposób alians angloamerykański został utrącony. Projektowane małżeństwo angloamerykańskie zostało zamienione na legalny trójkąt małżeński.

I oto zaledwie w Teheranie ustalono ostatnie warunki tego kontraktu, kiedy Sowiety postanowiły zademonstrować wobec świata, że one same nie są bynajmniej tym kontraktem związane.

Cóż bowiem znaczy pakt Sowietów z Czechami?

Oznacza on, że w Europie środkowej i wschodniej nie ma wspólnej polityki trzech mocarstw. Oznacza dalej, że w Europie środkowej i wschodniej nie ma być ogólnej organizacji – natomiast, że Rosja będzie tam budować swoją organizację.

Pakt czesko-sowiecki jest publicznym oświadczeniem wobec narodów Węgier, Rumunii, Bułgarii, Grecji, Jugosławii, narodów skandynawskich, że układy w Moskwie i Teheranie oznaczają usunięcie Anglii i Ameryki z terenów Europy środkowej i wschodniej i danie na tych terenach całkowicie wolnej ręki Rosji.

Układ czesko-sowiecki przetłumaczony na język propagandy politycznej brzmi więc jak następuje: „Patrzcie – nieprawdą jest, że w Europie środkowej i wschodniej obowiązuje wspólna polityka; nieprawdą jest, że Anglia i Ameryka mają tam coś do powiedzenia. Prawdą natomiast jest, że my, Sowiety, decydujemy tak jak chcemy. Oni zaś, Anglia i Ameryka, godzą się na to, że nie mają tam nic do gadania. Patrzcie – p. Eden się uśmiecha”.

P. Eden istotnie się uśmiecha.

Sądzę, że i my mamy prawo śmiać się z niego.

 

 

1.               Adolf Hitler (1889-1945) – niemiecki polityk, przywódca NSDAP, twórca totalitarnych Niemiec. W 1919 r. zapisał się do niemieckiej Partii Robotniczej. W 1921 r. został jej przewodniczącym i zmienił jej nazwę na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników (NSDAP). W listopadzie 1923 r. był organizatorem tzw. puczu monachijskiego – za jego wywołanie został uwięziony w twierdzy Landsberg, gdzie napisał Mein Kampf. W 1932 r. NSDAP wygrała wybory do Reichstagu. 30 stycznia 1933 r. Hitler został mianowany kanclerzem Rzeszy. Doprowadził do połączenia Austrii z Niemcami – tzw. Anschluss (1938) i rozbioru Czech w wyniku tzw. paktu monachijskiego (1938). W 1939 r. atakiem na Polskę rozpoczął II wojnę światową. Po początkowych sukcesach zakończyła się ona klęską Niemiec – Hitler popełnił samobójstwo.

2.          Winston Churchill (1874-1965) – angielski polityk. Był ministrem handlu (1908-1910), pierwszym Lordem Admiralicji (1911-1915), ministrem wojny i lotnictwa (1919-1921), kanclerzem skarbu (1924-1929). W latach 1929-1939 nie sprawował żadnych urzędów i zajmował się pisaniem prac o charakterze historycznym i wspomnieniowym. Po wybuchu II wojny światowej został pierwszym Lordem Admiralicji, a po niemieckim ataku na Francję premierem i ministrem obrony. Po przegranych w 1945 r. wyborach przeszedł do opozycji. W latach 1951-1955 ponownie był premierem. Autor m.in.: The Story of the Malakand Field Force (1898), The River War (1899), Life of Lord Randolph Churchill (1906), Marlbo­rough: His Life and Times (1933-1938), The World Crisis (1923-1931), The Second World War (1948-1953).

3.           Józef Stalin, właśc. Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili (1878-1953) – komunistyczny działacz, po śmierci Włodzimierza Lenina przejął władzę w państwie sowieckim, zapisując się w dziejach jako jeden z największych zbrodniarzy.

4.         Katarzyna II (1729-1796) – córka niemieckiego księcia z dynastii Anhalt-Zerbst, żona cara Piotra III. Po obaleniu męża, w 1762 r. przejęła władzę jako cesarzowa Rosji, w tej roli umacniając jej dominację we wschodniej części Europy. Przesądziła o losie Rzeczypospolitej, korumpując jej elity polityczne, a gdy to uzna-wała za niewystarczające, także interweniując zbrojnie i przeprowadzając we współpracy z Prusami i Austrią rozbiory Polski..

5.           George Curzon (1859-1925) – brytyjski polityk, związany z Partią Konserwatywną, minister spraw zagranicznych w latach 1919-1924.

6.         Stanisław Mikołajczyk (1901-1966) – polski polityk, działacz ruchu ludowego. W latach 1930-1935 zasiadał w Sejmie RP, będąc w opozycji do rządów sanacyjnych. Po klęsce wrześniowej przebywał na uchodźstwie, wchodząc w skład rządu RP, jako wicepremier, minister spraw wewnętrznych, a po śmierci Władysława Sikorskiego od lipca 1943 do listopada 1944 r. premier. W Tymczasowym Rządzie Jedności Narodowej był wicepremierem i ministrem rolnictwa. Stał na czele Polskiego Stronnictwa Ludowego i był posłem do Krajowej Rady Narodowej. W 1947 r. został wybrany do Sejmu Ustawodawczego w wyborach, w których komuniści dokonali sfałszowania wyników. W tym samym roku dzięki pomocy ambasady Stanów Zjednoczonych uciekł z Polski, przemycony na pokładzie statku poza polskie wody terytorialne. Na emigracji w USA nie odegrał już istotnej roli.

7.          Jakob Sievers (1731-1808) – rosyjski hrabia, generał, dyplomata, gubernator nowogrodzki (od 1764 r.), generał-gubernator nowogrodzki, twerski i pskowski (od 1776 r.), poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Katarzyny II w Rzeczypospolitej (1792-1793), odegrał ważną rolę w przeprowadzaniu II rozbioru Polski.

8.         Stanisław August Poniatowski (1732-1798) – ostatni król Polski, wyniesiony na tron w 1764 r. dzięki staraniom „Familii” Czartoryskich, a przede wszystkim wsparciu Katarzyny II (której w młodości był kochankiem) i interwencji rosyjskiej. Próbował przeprowadzać reformy wewnętrzne, ale brakowało mu w tym konsekwencji: współtworzył Konstytucję 3 maja, ale później – pod naciskiem Rosji – przystąpił do konfederacji targowickiej, która postawiła sobie za cel przekreślenie dorobku Sejmu Czteroletniego. Za jego panowania pogłębiła się zależność Polski od Rosji, aż do utraty niepodległości w wyniku rozbiorów. W 1795 r. abdykował. Resztę życia spędził w Petersburgu.

9.         Anthony Eden (1897-1977) – brytyjski polityk, związany z Partią Konserwatywną. Był ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii (1936-1938, 1940-1945, 1951-1955) i premierem (1955-1957).

10.    Franklin Delano Roosevelt (1882-1945) – polityk amerykański, członek Partii Demokratycznej, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1933-1945, znany zwłaszcza z programu walki z kryzysem gospodarczym (New Deal) i bycia obok J. Stalina i W. Churchilla przywódcą aliantów walczących z państwami Osi – w obu przypadkach jego decyzje wzbudzały duże kontrowersje (choć nieprzekładające się na jego popularność w USA), związane w pierwszym przypadku z za dużym – zdaniem krytyków – zakresem interwencjonizmu państwowego, zaś w drugim ze zbytnią uległością wobec Stalina.

11.      İsmet İnönü (1884-1973) – turecki wojskowy i polityk, minister spraw zagranicznych (1922-1924), premier (1923-1924, 1925-1937, 1961-1965) i prezydent Turcji (1938-1950). 19 października 1939 r. zawarł sojusz z Wielką Brytanią i Francją, ale nie włączył Turcji do wojny po stronie aliantów, a 18 czerwca 1941 r. podpisał układ o nieagresji z Niemcami. Mimo starań amerykańskich i brytyjskich (m.in. na spotkaniu İnönü z Churchillem i Rooseveltem w Kairze 4-7 grudnia 1943 r.), Turcja wypowiedziała wojnę Niemcom dopiero 23 lutego 1945 r.

12.     Abraham Lincoln (1809-1865) – amerykański polityk, związany z Partią Republikańską, prezydent Stanów Zjednoczonych w latach 1861-1865, przywódca Północy w wojnie secesyjnej, zamordowany.

13.      Benito Mussolini (1883-1945) – włoski polityk, premier, twórca i przywódca ruchu faszystowskiego. Początkowo głosił poglądy socjalistyczne (w latach 1912-1914 był redaktorem naczelnym lewicowej gazety „Avanti!”). W 1922 r. po tzw. Marszu na Rzym został nominowany na urząd premiera Włoch, tym samym rozpoczął się proces kumulowania władzy przez faszystów. Prowadził duże inwestycje infrastrukturalne, budował ustrój korporacyjny, zwalczał opozycję, starał się wzmocnić pozycję Włoch na arenie międzynarodowej (m.in. wszczął wojnę w Abisynii). Podczas II wojny światowej był sojusznikiem III Rzeszy. Został rozstrzelany przez włoskich komunistycznych partyzantów.

14.    Aleksander I Karadziordziewić (1888-1934) – król Królestwa SHS (od 1929 r. Jugosławii), władca o autorytarnych poglądach, zwolennik zbliżenia z Francją. Zamordowany wraz z ministrem spraw zagranicznych Francji Louisem Barthou w Marsylii w 1934 r.

15.      Ante Pavelić (1889-1959) – chorwacki prawnik i polityk. Założył organizację ustaszy. Współorganizował zamach, w którym w 1934 r. zginęli król Jugosławii Aleksander I i francuski minister spraw zagranicznych Louis Barthou. W czasie II wojny światowej stał na czele marionetkowego państwa chorwackiego, zależnego od Niemiec i Włoch, w którym dochodziło do licznych zbrodni, związanych zwłaszcza z ludobójczą polityką wobec mniejszości. Po ucieczce w maju 1945 r. ze swego państwa ukrywał się we Włoszech, zaś w 1947 r. przedostał się do Argentyny. Tam prowadził działalność polityczną, m.in. tworząc Chorwacki Ruch Wyzwoleńczy. Obawiając się ekstradycji do Jugosławii, przeniósł się pod koniec życia do Hiszpanii.

16.    Stanisław Orlemański (1889-1960) – amerykański ksiądz polskiego pochodzenia, działacz polonijny, agent wpływu władz komunistycznych – w 1943 r. założył Ligę Kościuszkowską, która wspierała dowodzoną przez Zygmunta Berlinga Dywizję im. Tadeusza Kościuszki. W 1944 r. gościł w Moskwie na rozmowach m.in. ze Stalinem. Amerykańską opinię publiczną próbował przekonywać o dobrych intencjach sowieckiego dyktatora względem Polski. Władze kościelne zakazały mu z związku z tym działalności publicznej poza parafią.

17.     Wilhelm Kubsz (1911-1978) – duchowny katolicki, kapelan dywizji kościuszkowskiej, mianowany przez gen. Berlinga majorem, dziekan 1 Korpusu, następnie Armii Polskiej w ZSRS (zwolniono go z tej funkcji, gdy wszedł w konflikt z gen. Rolą-Żymierskim), redaktor katolickiego dodatku („Bóg i Ojczyzna”) do pisma „Żołnierz Wolności”. Wystąpił na zorganizowanych przez komunistów 30 stycznia 1944 r. uroczystościach upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej, głosząc kłamstwo o jej dokonaniu przez Niemców. Po wojnie był m.in. proboszczem w Laskowicach, Wrocławiu, Katowicach i Jeleniej Górze.

18.    Josip Broz Tito (1892-1980) – działacz komunistyczny, przywódca jugosłowiański. Jako żołnierz armii austro-węgierskiej walczył w I wojnie światowej, został ranny i trafił do rosyjskiej niewoli. Wziął udział w rewolucji październikowej. Po powrocie do Jugosławii związał się z tamtejszymi komunistami, stając się z czasem ich przywódcą. W czasie II wojny światowej stał na czele jugosłowiańskiej partyzantki. W latach 1945-1963 był premierem, zaś od 1953 do 1980 r. prezydentem Jugosławii.

19.    Dragoljub Mihailović (1893-1946) – serbski generał. Przed II wojną światową służył w armii jugosłowiańskiej i wykładał w akademii wojskowej. W czasie wojny dowodził czetnikami, wiernymi królowi Piotrowi II. Był ministrem wojny w emigracyjnym rządzie jugosłowiańskim. Próbował bez powodzenia zapobiec przejęciu władzy w Jugosławii przez komunistów, walki z nimi nie zaprzestał także po zakończeniu wojny światowej. Został schwytany i rozstrzelany po procesie, w którym oskarżono go o kolaborację z Niemcami.

20.   Piotr II Karadziordziewić (1923-1970) – ostatni król Jugosławii, został nim po zamordowaniu przez zamachowca jego ojca Aleksandra I w 1934 r., choć w pierwszych latach panowania rządził regent – książę Paweł Karadziordziewić. Po napaści na Jugosławię przez państwa Osi opowiedział się za walką z nimi. Pokonany, wyemigrował. Próbował zachować władzę, wchodząc w układy – także za sugestią aliantów – z Titą. Uznał partyzantów Tity za jedyną siłą wyzwoleńczą, za co przywódca komunistów gwarantował, że król pozostanie władcą, lecz Tito złamał te ustalenia i w 1945 r. parlament zdetronizował Piotra II. Karadziordziewić pozostał na emigracji, nie uznając legalności tej decyzji.

21.     Edvard Beneš (1884-1948) – czeski polityk, w latach 1935-1938 prezydent Czechosłowacji, w okresie 1940-1945 prezydent na emigracji, od 1945 do 1948 r. premier Czechosłowacji. W tej ostatniej roli zaakceptował rządy komunistyczne. Podpisał m.in. słynne dekrety Beneša o wysiedleniu Niemców z terenów zachodniej Czechosłowacji.

22.    Dorothy Thompson (1893-1961) – amerykańska dziennikarka, autorka m.in. „New York Herald Tribune”, autorka głośnego wywiadu z Hitlerem (1931) i poświęconej mu książki I Saw Hitler! (1932), za którą została wydalona z Niemiec.

23.     Anne O’Hare McCormick (1880-1954) – dziennikarka pracująca w „The New York Times”, pierwsza kobieta, która otrzymała nagrodę Pulitzera w głównej dziennikarskiej kategorii (1937, za korespondencje).

24.   Wanda Wasilewska (1905-1964) – polska i sowiecka działaczka komunistyczna, córka działacza niepodległościowego Leona Wasilewskiego. W II RP zapisała się do PPS, była członkiem Rady Naczelnej tej partii. W czasie II wojny światowej zaangażowała się w działalność komunistów i instalowanie sowieckich rządów w Polsce, m.in. współtworzyła Związek Patriotów Polskich. Po wojnie pozostała w Związku Sowieckim.

25.     Zygmunt Berling (1896-1980) – wojskowy, generał broni, uczestnik walk Legionów Polskich w czasie I wojny światowej, żołnierz Wojska Polskiego w II RP, w czasie kampanii wrześniowej pozostawał bez przydziału. W październiku 1939 r. został aresztowany przez NKWD. Trafił do obozu w Starobielsku, gdzie NKWD zwerbowało go do współpracy. Przyjął obywatelstwo sowieckie. Współtworzył oddziały wojska polskiego w ZSRS, aktywnie współdziałając z władzami sowieckimi. Dowodził 1 Dywizją Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, następnie 1 Armią Wojska Polskiego. Po wojnie m.in. kierował Akademią Sztabu Generalnego.

26.   Emil Hácha (1872-1945) – czeski polityk, prezydent Czecho-Słowacji (1938-1939) i Protektoratu Czech i Moraw (liczył, że zdoła ograniczyć skutki niemieckich rządów, jeśli pozostanie na stanowisku), po wojnie oskarżony o kolaborację, został uwięziony i zmarł w więzieniu.

 

*  *  *

Prezentowane fragmenty pochodzą z tomu Hańba albo chwała. Artykuły o polityce Rosji, Jerozolima 1945, s. 3-8, 13-24.

 

*  *  *

Tekst opracowany w ramach projektu: Geopolityka i niepodległość – zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Tekst jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Ośrodka Myśli Politycznej. Utwór powstał w ramach konkursu Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosownej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie Wsparcie wymiaru samorządowego i obywatelskiego polskiej polityki zagranicznej 2018.

 

 

 

Najnowsze artykuły