Artykuł
„Jako miłujący tej Ojczyzny synowie” – kilka uwag o staropolskim patriotyzmie.
Jolanta Choińska – Mika

 

 

Tekst z książki: Patriotyzm Polaków. Studia z historii idei, Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 2007

 

 

Przedstawiciele nauk społecznych, w których obszarze zainteresowań znajduje się patriotyzm[1] współczesnych nam pokoleń, posługują się w swych studiach, wypracowanym przez te dyscypliny aparatem pojęciowym i metodami, pośród których główne miejsce zajmują, przeprowadzane na wybranych grupach, badania ankietowe. Pytania zawarte w kwestionariuszach socjologów czy psychologów społecznych koncentrują się na kwestiach, uwzględniających między innymi stosunek respondenta do własnego kraju i jego przeszłości, sposób opisywania tych relacji, sposób postrzegania własnej nacji na tle innych grup narodowych. Te pytania, a nade wszystko uzyskane odpowiedzi, pozwalają badaczom „mędrca szkiełkiem i okiem” oceniać „natężenie” uczuć patriotycznych, jak też wyodrębniać rodzaje patriotyzmu[2]. Historycy, zajmujący się podobną problematyką, nie wypracowali jeszcze uniwersalnej definicji, która miałaby zastosowanie dla różnych epok[3]. Niektórzy zresztą, świadomie takiej definicji nie konstruują[4], szukając natomiast w staropolskiej refleksji politycznej i innych formach staropolskiego dyskursu, wypowiedzi dotyczących ojczyzny i ojczystego kraju.

Zastanawiając się nad obrazem patriotyzmu obywateli Pierwszej Rzeczypospolitej należy pamiętać, że w terminie tym zamyka się kilka wieków historii Polski, kilka różnych pod wieloma względami epok. Mieszczą się w nim bowiem zarówno czasy jagiellońskie – ekonomicznego dobrobytu, pokoju i stabilizacji, czasy tworzenia zrębów systemu politycznego, opartego na obywatelskiej partycypacji, jak i czasy zagrożonego bytu państwa i klęsk drugiej połowy XVII wieku, gdy wojna i cudzoziemskie wojska dotarły w głąb kraju do zakątków, które po raz ostatni widziały nieprzyjacielskiego żołnierza podczas zmagań z Krzyżakami, oraz czasy, gdy sukcesy wroga i pokojowe traktaty skazały rzesze obywateli na los egzulancki. Pierwsza Rzeczpospolita to także dziesięciolecia braku suwerenności, ingerencji potężnych sąsiadów a wreszcie okres rosyjskiego protektoratu. 

Doświadczana przez kolejne pokolenia jakościowa zmiana sytuacji wewnętrznej i położenia międzynarodowego rzutowały na sposób myślenia o ojczyźnie i ojczystych sprawach. Nie mogło być inaczej, gdyż sami obywatele stawali w obliczu odmiennych wyzwań, z odmiennymi wyzwaniami byli konfrontowani.

Mój tekst dotyczy szlacheckiego patriotyzmu okresu do połowy XVII wieku, a więc czasów, gdy byt państwowy Rzeczypospolitej nie był zagrożony, a i prawdopodobnie nikt ze szlachetnie urodzonych obywateli nie przypuszczał, by ich ojczyzna mogła kiedyś stanąć w obliczu podobnych niebezpieczeństw.

Chciałabym słów kilka poświęcić wizji patriotyzmu, która wyłania się z bardzo specyficznej formy wypowiedzi, jaką były sejmikowe postanowienia – zarówno te, które miały kształt instrukcji dla posłów, jak i decyzje, uchwały poborowe czy protestacje. Ich wartość badawcza dla historyków czasów nowożytnych jest niemal bezsporna. Jedynie więc dla porządku, chciałabym zwrócić uwagę na najważniejsze walory sejmikowych laudów. Relatywnie licznie zachowane reprezentują cenny typ źródła, który daje „szansę uchwycenia zjawisk wybiegających poza postawy i poglądy jednostek”, będąc zarazem „wypadkową postaw poznawczych, uczuciowych i oceniających, prezentowanych przez poszczególne osoby”[5].

Postanowienia sejmikowe były efektem dyskusji, ucierania stanowisk. Ostateczna wersja zredagowana przez marszałka i ewentualnie dodanych mu do pomocy deputatów musiała zyskać aprobatę pozostałych uczestników. Akceptowali oni zarówno treść jak i formę uchwały, sposób przekazywania opinii. Także w warstwie językowej sejmikowe laudum nie mogło wzbudzać zastrzeżeń, język tekstu musiał być zrozumiały dla wszystkich uczestników, a poszczególne sformułowania nie mogły wzbudzać wątpliwości interpretacyjnych.

I choć na sejmiki przyjeżdżała tylko część uprawnionych, a regularni uczestnicy szlacheckich zjazdów tworzyli grupę lokalnej elity, to współtworzony przez nich tekst nie był przekazem elitarnym. „Sytuacja komunikacyjna,” bo tak można określić sejmikową debatę, wymuszała posługiwanie się kodem czytelnym także dla tych obywateli, którzy „doma zostali” i treść sejmikowego postanowienia mieli poznać z wpisu do ksiąg sądowych lub sporządzonej na użytek własny czy sąsiedzki kopii. Stąd też na przykład łacińskie zwroty, aluzje czy odwołania do starożytności, których nie brak w sejmikowych uchwałach, nie wykraczają na ogół poza elementarną znajomość antyku, której nabywało się już na poziomie trivium. Językiem uchwał sejmikowych był język polski. Inkrustująca polski tekst łacina pojawiała się najczęściej wówczas, gdy język ojczysty nie mógł sprostać wymogom języka prawniczego, łaciński zwrot uważany był wówczas za bardziej precyzyjny, jednoznaczny, nie pozostawiający żadnych wątpliwości interpretacyjnych. Podobnie rzecz się miała z terminami, które funkcjonowały jako nazwy własne, np. pacta conventa czy senatus consulta. Łacina była także używana, gdy odwoływano się do sfery wartości obywatelskich i ocen moralnych, gdy chciano nadać bardziej uroczystą formę wypowiedzi lub wywołać określone skojarzenia, podobne do tych, na które liczyła szlachta liwska, pisząc o mieście Liw, które zniszczone wojną, „ad extremam przywiedzione internecionem, że tylko locus est ubi Troja fuit[6].

Nie trzeba nikogo przekonywać, że język sejmikowych uchwał to język dyskursu politycznego, nasycony terminologią, odwołującą się do szlacheckiego systemu wartości – a ten z kolei współkształtował sferę staropolskiej kultury politycznej i praktykę życia publicznego. Postanowienia sejmikowe to także nic innego jak namacalny ślad realizowania w praktyce praw politycznych przez szlachecki ogół, partycypowania w rządzeniu, ale i w odpowiedzialności za losy ojczyzny.

Jeżeli przyjąć, że zainteresowanie problemami ojczyzny jest jednym z wyznaczników patriotycznej postawy, to w społeczności szlacheckiej patriotyzm był niemalże obowiązkowy, był częścią szlacheckiego systemu wartości, wychowania, obywatelskiego etosu. Brak troski o sprawy publiczne, obojętność na sprawy ojczystego kraju uznawano za naganne, zwłaszcza, gdy ktoś z racji piastowanej funkcji czy statusu społecznego do zainteresowania nimi był wręcz zobligowany. Stąd też z nieskrywaną niechęcią przyjmowano na przykład uchylanie się senatorów od obecności na sejmach czy sejmikach. Wiedząc o tym, senatorowie, a przynajmniej ci, którym zależało na podtrzymywaniu autorytetu i wpływów wśród młodszej braci, starali się zadbać o pisemne wytłumaczenie powodów absencji. Bardzo znamienny pod tym względem jest przykład kolejnych ordynariuszy diecezji płockiej, którzy dość pilnie wypełniali, przypomniane konstytucjami 1510 i 1565 r., senatorskie obowiązki – gdy tylko któryś z nich nie mógł osobiście przybyć na zjazd województwa płockiego do Raciąża, na ogół wysyłał swojego delegata lub list z wyjaśnieniem powodów nieobecności. I tak np. biskup Stanisław Łubieński tłumaczył się „niesposobnym zdrowiem”, uczestnictwem w innym sejmiku bądź koniecznością załatwienia pilnych spraw. Brak takowego usprawiedliwienia potraktowano by jako przejaw lekceważenia lokalnego życia publicznego, wyraz niechęci dygnitarzy do stanu rycerskiego. Dlaczego „mimo powinności” kasztelan wiski nie przyjechał na sejmik ani nie przysłał substytuta – pytali się zgromadzeni na okazowaniu ziemi wiskiej w maju 1624 r tamtejsi obywatele. Rozważano zarazem możliwe sposoby zachęcenia Panów Rad do większej aktywności w lokalnym życiu publicznym[7]. Warto zaznaczyć, że podobne, niekiedy nawet dość sarkastyczne uwagi, nie były przejawem wrogości wobec wojewódzkich i ziemskich dygnitarzy, ale raczej wyrazem frustracji, zawodu, że senatorowie, omijając lokalne zgromadzenia, nie wywiązują się ze swej powinności służenia młodszej braci informacją i radą.

Lektura sejmikowych aktów dostarcza bardzo wielu różnorodnych przykładów odwoływania się do powinności - senatorskiej, rycerskiej, obywatelskiej. W sejmikowym dyskursie etos patriotyczny był niemal tożsamy z etosem obywatelskim[8]. Dobrym obywatelem jest ten, kto „służy (podkr. JCM) ojczyźnie Rzeczypospolitej matce swej”, ten, który ma do ojczyzny „nieustający afekt” i demonstruje (podkr. JCM) go, „żeby wiedziała i ojczyzna, jakiego ma siebie miłującego syna”. Manifestowanie uczuć wobec ojczystego kraju było dla szlachty sprawą niezmiernie ważną, stąd też materiał źródłowy jest wręcz przesycony sformułowaniami: „miła ojczyzna nasza Rzeczpospolita”, „ojczyzna matka nasza,” „ojczyzna miła”[9].

Miłość do ojczyzny uznawano za powinność, stąd też sejmikujący po wielekroć powtarzali, skierowany do swych współbraci - posłów apel, by „jako syn o matce własnej ojczyźnie” radzić nie zaniechali i czynili „co by potrzeba i ojczyzny i powinność [...] przeciwko niej ukazowała”. Przywoływana w sejmikowej debacie „powinna ku ojczyźnie miłość”, to z jednej strony służba, ale też i wspólne, zbiorowe zobowiązanie. Stąd też powtarzane często przekonanie, że „równie wszyscy ciężary do ratunku ojczyzny ponosić powinniśmy” czy wezwania „za czymby tym pilniej a wszyscy społem ojczyźnie usługować mogli”. Ojczyźnie dochowuje się wierności, obmyśla ratunek, troszczy o zdrowie ojczyzny, o jej obronę, uspokojenie, „podejmuje się fatygi dla całości ojczyzny”, wspiera radą. To zaledwie kilka, wybranych, najbardziej typowych, wyrażeń i zwrotów, opisujących różnorodne relacje pomiędzy ojczyzną a jej synami – obywatelami. Warto jednak zauważyć, że każde z przywoływanych tu określeń zakłada aktywną postawę jednostki wobec ojczyzny. Owa aktywność była pochodną sposobu pojmowania idei Rzeczypospolitej, Rzeczy Pospolitej – odziedziczonej po przodkach, splecionej węzłami tradycji, prawami i obowiązkami, wspólnoty, którą się współtworzy i za którą się współodpowiada. Salus Rei Publicae – dobro Rzeczy Pospolitej, istniejącej dzięki cnotom i męstwu obywateli, a zarazem mocno podkreślana powinność kontynuowania dzieła przodków, to niezwykle charakterystyczne cechy staropolskiego republikanizmu. Republikanizmu, w którym, w przeciwieństwie do współczesnych nam koncepcji, było miejsce dla monarchy i monarchicznej formy rządów. W sejmikowej debacie, nawet w czasach politycznych przesileń, o królu wypowiadano się z najwyższym szacunkiem. Prestiżowi, jakim cieszył się każdy władca, towarzyszyło przekonanie, że monarcha powinien rządzić zgodnie z prawami Królestwa. Z lektury sejmikowych laudów wyłania się dość charakterystyczna wizja dobrego monarchy. Obraz ten nie odbiega od wizerunku i oczekiwań, które znaleźć można w innych typach źródeł z epoki – politycznych traktatach czy oratorstwie sejmowym[10]. Był to monarcha, który „przychodzi do praw,” który zdaje sobie sprawę, jakim poddanym przyszło mu władać, jakim ludem rządzić – „wolnym i do niewoli nienawykłym”.

Próba dogłębnego opisania pojęcia wolności, tak jak ujmowali ją nasi sejmikujący przodkowie, mogłaby z powodzeniem stać się tematem odrębnej, obszernej rozprawy. W tym miejscu pragnę zwrócić jedynie uwagę, że w interesującym nas okresie, wolność rozumiano na ogół jako wartość, zawierającą w sobie prawo (przywilej?) do partycypowania w sprawach ojczyzny. W obywatelskim/ patriotycznym etosie, właśnie idea partycypacji zajmowała jedno z głównych miejsc. Czytając sejmikowe uchwały, nie sposób pozbyć się wrażenia, że ich autorzy, sejmikujący już to w Liwie, Wiszni czy Opatowie, byli bardzo uwrażliwieni (a niekiedy wręcz przewrażliwieni) na punkcie własnego udziału w decydowaniu o sprawach Rzeczypospolitej, bardzo podejrzliwie traktując działania, które mogłyby stan rycerski od wpływu na sprawy państwowe odsunąć. Z czasem, gdy w życiu publicznym Rzeczypospolitej coraz większą rolę odgrywać zaczęły fakcje, gdy klientelizm i klientalne więzi na dobre wrastać poczęły w życie społeczne, a system obywatelskich wartości coraz bardziej stawał się fasadą dla rządów możnych potentatów, sejmiki niemal prześcigać się będą w zgłaszaniu propozycji objęcia kontrolą coraz to nowych obszarów działań publicznych. Pomysły te wyrosły niewątpliwie na gruncie, trudnej niekiedy do zdefiniowania, lecz bardzo widocznej dla dzisiejszego czytelnika, frustracji i obawy przed możliwością całkowitej utraty wpływu na bieg spraw państwowych, z drugiej zaś były świadectwem postępującej erozji autorytetów, wiary w instytucje – przede wszystkim w sejm walny i posłów.

Ponieważ jednym z celów tej książki jest próba wskazania tych elementów tradycji patriotycznej, patriotycznego etosu, które mogłyby stać się inspiracją dla patriotyzmu naszych czasów, na koniec pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwa wątki:

Przede wszystkim powinniśmy na każdym kroku, gdzie się da przypominać, że mamy w swej historii nie tylko etos patrioty – rycerza, broniącego ojczyzny przed zewnętrznym wrogiem, ale także mocno osadzony w tradycji antycznej, umocniony tradycją walki o realizację programu egzekucyjnego etos patrioty – obywatela, który, idąc przykładem zacnych przodków swych, służy ojczyźnie – na sejmiku, w sądzie, w trybunale.

Inspirować nas może również pełna identyfikacja ze swym krajem, gotowość do ponoszenia współodpowiedzialności za sprawy ojczyzny, idee obywatelskiej aktywności i powinności wobec ojczyzny, „Rzeczypospolitej matki naszej miłej.”

 

 



[1] Definiowany najczęściej jako pozytywne emocje i ewaluacje wobec własnej grupy, jej członków i terytorium. Por. K. Skarżyńska, Różne oblicza i funkcje patriotyzmu, [w:] Patriotyzm. Tożsamość narodowa, poczucie narodowe, red. E. Nowicka – Włodarczyk, Kraków 1998, s. 35.

[2] Np. patriotyzm konstruktywny, będący w opozycji do patriotyzmu ślepego, tamże, s. 37.

[3] Urszula Świderska, Szlachta polska wobec Boga i ojczyzny, Poznań 2001; taż, U. Świderska, Patriotyzm polskiego rycerstwa i szlachty na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych, „Przegląd Zachodniopomorski”, t. XV (2000), s. 105-116.

[4] Por. A. Stasiak, Patriotyzm w myśli konfederatów barskich, Lublin 2006, s. 5-7.

[5] E. Opaliński, Kultura polityczna szlachty polskiej w latach 1587 – 1652, Warszawa 1995, s. 19. Szerzej problemy przydatności instrukcji sejmikowych dla badania opinii publicznej omawia J. Maciszewski, Polska a Moskwa 1603 – 1618: opinie i stanowiska szlachty polskiej, Warszawa 1968.

[6] J. Choińska – Mika, Łacina mazowieckiej elity politycznej w dobie Wazów, [w:] Łacina jako język elit, s. 145.

[7] J. Choińska – Mika, Sejmiki mazowieckie w dobie Wazów, Warszawa 1998, s. 55.

[8] Problem ten omawiam w tekście Być obywatelem – kilka uwag o etosie obywatelskim w XVII wieku, „Arcana” 2/2001.

[9] Por. E. Opaliński, Kultura polityczna, dz. cyt., s. 92.

[10] A. Sucheni – Grabowska, Obowiązki i prawa królów polskich w opiniach pisarzy epoki Odrodzenia, [w:] Między monarchią a demokracją. Studia z dziejów Polski XV – XVIII wieku, red. A. Sucheni – Grabowska, M. Żaryn, Warszawa 1994.

Najnowsze artykuły