Obawiam
się nieco, iż czytelnik dozna zawodu po przeczytaniu poniższego artykułu. Tytuł
zdaje się bowiem zapowiadać charakterystykę jednego ze współczesnych
kierowników życia polskiego politycznego i to w dość niespodziewanym związku ze
znakomitym pisarzem XVIII w. W rzeczywistości bardzo daleko odbiegniemy jednak
od takiej charakterystyki. O ile chodzi o cechy indywidualne, to w ogóle
nadzwyczaj trudno dopatrzyć się jakichkolwiek sprzecznych czy wspólnych rysów
obu wymienionych w tytule osobistości. Więc jeżeli wybraliśmy właśnie ten
tytuł, a nie żaden inny, to tylko dlatego, by jak najsilniej uwydatnić tę
zasadniczą i przełomową ewolucję, jaką przeszedł reżim pomajowy od
ortodoksyjnej koncepcji Monteskiusza do tej koncepcji politycznej, którą
nazywać będziemy od imienia pułkownika Sławka. Mało kto zdaje sobie dziś sprawę
z tej różnicy, jaka zachodzi w dziedzinie kierowniczej myśli politycznej między
pierwszymi latami systemu a epoką obecną. Treścią poniższego studium będą też
rozważania nad realizacją i porzuceniem zasady podziału władz w Polsce
pomajowej. Tezą naszą będzie twierdzenie, iż od integralnej realizacji tej
zasady w pierwszych latach rządy pomajowe przeszły w pewnej chwili do zupełnego
zidentyfikowania władzy ustawodawczej i władzy wykonawczej. Będziemy się
starali wykazać, iż droga ta jest zaułkiem bez wyjścia i że nie może nas
wyprowadzić ze stanu kryzysu politycznego, w którym się w chwili obecnej
znajdujemy. Zanim jednak przejdziemy do tych zasadniczych rozważań, w kilku
słowach zastanowimy się nad pytaniem, jak można dziś sobie wyobrazić realizację
zasady podziału władz, w jakiej formie jest ona możliwa?
Polityczny nie konstytucyjny
Zazwyczaj
sprawę podziału władz traktuje się łącznie z zagadnieniem zmiany konstytucji.
Nie negując (na razie) wagi tych rozważań, pozostawimy je tym razem jak
najkategoryczniej na boku. Wydaje się być bowiem rzeczą niewątpliwą, iż zasadę
podziału władz można realizować w różnych formach ustrojowych. Sprawa ta zależy
w większej bodaj mierze od konfiguracji stronnictw. Niektórzy uczeni, na skutek
zapatrzenia jedynie w ustrojowy aspekt zagadnienia, dochodzą do absurdalnych
wprost twierdzeń. Do tych należy zaliczyć np. twierdzenie, iż Stany Zjednoczone
są dziś państwem, w którym w największej mierze zrealizowano podział władz.
Każdy czytelnik gazet musi wiedzieć, że i władza ustawodawcza i władza
wykonawcza znajduje się w państwie w jednych i tych samych rękach, mianowicie
partii republikańskiej bądź to partii demokratycznej. Podział władz zachodzi
oczywiście wówczas, gdy o działalności ustawodawczej z jednej strony, a o
działalności wykonawczej z drugiej strony decyduje, i to tak w dziedzinie
personalnej, jak i w rzeczowej, nie jeden i ten sam czynnik, lecz dwa zupełnie
rozmaite czynniki. W Stanach Zjednoczonych, gdy do władzy dochodzi np. partia
demokratyczna, wówczas z jednej strony panuje niepodzielnie nad parlamentem, z
drugiej strony wybiera prezydenta, wpływa decydująco na wybór odpowiednich
ministrów i na zmianę prawie całej administracji z urzędnikami lokalnymi i ambasadorami
włącznie. Jest to więc państwo, w którym nie ma mowy o podziale władz.
Natomiast Niemcy bismarckowskie były państwem, w którym rząd i administracja
mianowana była przez cesarza, podczas gdy nad parlamentem dominowały
zwalczające się partie polityczne. W tym okresie istniał więc w Niemczech
integralny podział władz. Polska w latach 1926-1930 była państwem, w którym
władze były podzielone, gdyż rząd mianował marszałek Piłsudski, a o ustawach
decydowała większość sejmowa od marszałka Piłsudskiego niezależna. Dziś w
Polsce oczywiście podziału władz nie ma.
Trzy rozwiązania
Po tym
krótkim wyjaśnieniu przykładowym, na czym polega istota podziału władz,
przejdźmy z kolei do pytania, w jakiej formie przejawia się ona we współczesnej
i niedawnej Europie. Oczywiście nie chodzi nam tu o formę polityczną. Otóż
wymienić należy trzy formy realizacji zasady podziału władz. Pierwszą formę
nazywam potocznie koncepcją Monteskiusza. Jest to integralny podział władz.
Monteskiusz, pisząc swój Duch Praw i widząc dookoła siebie prawie same
państwa rządzone absolutystycznie, sądził, iż wprowadzanie w życie jego teorii
będzie stosunkowo łatwe, gdyż będzie wymagało tylko pewnych koncesji ze strony
panujących. Ludy zaś i stronnictwa polityczne będą uważały jego teorię za ideał,
poza którym nie należy niczego pożądać. Dziś sytuacja uległa radykalnej zmianie
i wobec wzrostu przyzwyczajeń wolnościowych integralna koncepcja Monteskiusza
wydaje się być niezwykle trudną do utrzymania na dłuższą metę.
Znakomity francuski pisarz polityczny widział mianowicie ideał
funkcjonowania państwa w tym, iżby rząd i administracja państwowa zależały
personalnie wyłącznie od króla, iżby ciała ustawodawcze miały wpływ na politykę
tylko przez pośrednictwo ustawodawstwa. Podział władz w ten sposób miał być
zrealizowany w swej najbardziej integralnej formie. Stronnictwa polityczne nie
miały mieć absolutnie żadnego wpływu na obsadzanie tek ministerialnych i
stanowisk administracyjnych. System ten nazywał Monteskiusz po prostu
monarchią, gdyż nie mógł wyobrazić sobie jego możliwości przy władzy
republikańskiej. Gdy bowiem naczelnik państwa miał być wybierany przez partie
posiadające większość w kraju i parlamencie, natychmiast zacierała się różnica
pomiędzy władzą ustawodawczą a władzą wykonawczą. Podział władzy stawał się
parodią, tak jak to nastąpiło w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Koncepcja Monteskiusza w czystej formie zrealizowana była w Polsce, w
Królestwie Kongresowym. We Francji, z małymi przerwami, przetrwała ona cały
okres restauracji, by w monarchii lipcowej przejść do mniej sztywnej, bardziej
elastycznej formy podziału władz. W Niemczech zasada Monteskiusza przetrwała
najdłużej i ze stosunkowo największym powodzeniem. Gabinet Rzeszy uległ
parlamentaryzacji częściowej dopiero z powołaniem hr. Hertlinga,
parlamentaryzacji zupełnej dopiero z powołaniem księcia M. Badeńskiego.
Przedostatnią próbą realizacji Monteskiuszowego podziału władz były gabinety
Bartla i Świtalskiego w Polsce. Ostatnią był pierwszy
gabinet Papena i gabinet Schleichera w Niemczech. Doświadczenie dziejowe
zdaje się wskazywać, iż w dzisiejszych czasach długotrwała realizacja
integralnego podziału władz nie jest rzeczą możliwą.
Drugą formą realizacji zasady podziału władz jest to, co najchętniej
nazwałbym koncepcją lipcową od monarchii lipcowej, realizującej ją z
największym stosunkowo powodzeniem. Zasadniczą cechą tej formy podziału władz
jest rezygnacja z całkowitej niezależności władzy wykonawczej dla zachowania
przynajmniej niezależności i stałości w niektórych resortach i w niektórych
sprawach. Tak więc we Francji za rządów Ludwika Filipa rządy zmieniały się
zależnie od różnorodnych kombinacji parlamentarnych. Kolejno do władzy
dochodzili: Laffitte, Casimir-Périer, Soult, Molé, Thiers, Guizot etc. Z punktu
widzenia Monteskiuszowego podziału władz taka zależność składu gabinetu od
parlamentu byłaby herezją. Zasadę podziału władz salwowano jednak w tym
zakresie, iż Ludwik Filip posiadał stały i niezmienny wpływ na niektóre
resorty. Personalnie przejawiało się to przede wszystkim stałym przebywaniem
ministra Montaliveta w poszczególnych gabinetach z jednej strony, z drugiej zaś
stałym wpływem, jaki zachowywał król na resorty wojny i polityki zagranicznej.
Podobny stan rzeczy wytworzył się również przy końcu panowania Napoleona III w
epoce tak zwanego Empire liberal. Dziś najlepiej tę formę
ilustrującym przykładem jest przykład czechosłowacki. Widzimy mianowicie w
Czechosłowacji gabinety dochodzące kolejno do władzy zależnie od zmieniających
się większości parlamentarnych. Jednocześnie prezydent Masaryk zachowuje pewny
wpływ, stale dający się odczuwać, na obsadę szeregu tek. Oczywiście w
największej mierze dotyczy to teki spraw zagranicznych. Podobny stan rzeczy
istnieje również w Holandii i Rumunii. W tej ostatniej wydaje się być jednak
spaczony stałym antagonizmem naczelnika państwa do jednego z największych
stronnictw. Wydaje się pewne, iż psychika współczesnych europejskich stronnictw
politycznych, która zdaje się nie pozwalać na długotrwałe stosowanie
integralnego podziału władz według koncepcji Monteskiusza, skłania się raczej
już do tej drugiej, „lipcowej” formy podziału władz, w której gabinety się
zmieniają zależnie od władzy ustawodawczej, a naczelnik państwa zachowuje wpływ
na niektóre resorty. Ta forma podziału władz realizuje również harmonię między
czynnikiem zmiennym
a czynnikiem stałym w obrębie państwa. Dotychczas formy tej w Polsce nie
próbowano zastosować.
Wreszcie trzecią formą realizacji podziału władz jest stan, w którym
stanowiska zależą już wyłącznie od władzy ustawodawczej i są bez reszty
obsadzane na podstawie jej woli. Równowaga władz realizowana jest wówczas
przynajmniej częściowo dzięki autorytetowi posiadanemu przez najwyższych
reprezentantów administracji państwowej w stosunku do ministrów. Administracja
posiada po prostu taką powagę, iż ministrowie w stosunku do niej mało znaczą.
Na możliwość takiego stanu rzeczy nie mogą jednak niestety wpłynąć żadne zmiany
polityczne, lecz raczej zwyczaje przyjęte od wieków. Kardynalnym warunkiem jest
oczywiście obiektywizm i powaga samych szczytów administracji państwowej. Ta
forma podziału władz najpiękniej zrealizowana została w Wielkiej Brytanii i w
dominiach brytyjskich. Częściowo przejawia się ona również i w trzeciej
Republice, aczkolwiek tam znajduje się w stanie zalążkowym albo raczej w stanie
szczątkowym. Niemniej taki Daniel Halevy tłumaczy tym fenomenem wszystkie
sukcesy trzeciej Republiki w ciągu
ostatniego trzydziestolecia i dawniej. Alain Fournier, świetny i jedyny
w swoim rodzaju teoretyk radykalizmu francuskiego, widzi rolę delegatów władzy
ustawodawczej, ministrów, jedynie i tylko w obronie praw jednostek przed
nadużyciami administracji. Wszystkie inne sprawy pozostawiono by administracji
apartyjnej, nie zmieniającej się niezależnie od gabinetów. Oczywiście w Polsce
nie ma mowy o tej najbardziej elastycznej formie podziału władz. Panuje u nas
najczystszy spoil-system amerykański. Jedyną rzeczą, którą ministrowie
polscy zdają się wymagać od swoich podwładnych, jest zaleta, którą pewien
satyryczny poeta określił dwuwierszem, „żadne im myśli po głowie nie łażą,
zrobią, co każą”. O powstaniu wyższej administracji, niezależnej od tej, czy
innej konstelacji stronnictw, mowy niestety nie ma. Pozostaje do wyboru
pierwsza i druga forma.
Polska idzie
Zanim
przyjdziemy do rozważań nad pytaniem, jak rządy pomajowe wysuwane przez się
niegdyś hasło zrealizowały, musimy zastanowić się jeszcze nad celem i sensem
całej zasady podziału władz. Często bowiem zdarza się, że rzeczy uważane
oficjalnie za „tabu”, są w istocie największym bzdurstwem.
Polska znajduje się w tej chwili w stanie przewlekłego kryzysu
politycznego. Państwo, w którym podział władz nie jest zrealizowany w tej czy
innej formie, nie może nie znajdować się w stanie kryzysu politycznego. Państwo
w stanie kryzysu politycznego to państwo, w którym z jednej strony opozycja nie
może legalną drogą dojść do władzy, a w którym z drugiej strony dojście do
władzy opozycji spowoduje odejście wszelkiego czynnika stałego w państwie.
Powyższe twierdzenia osobno wydają się dość jasne. Wzajemny ich związek
może jednak z łatwością wydać się czytelnikowi trudnym do stwierdzenia.
Przypomina się znane powiedzenie Rivarola o pismach Champenetza. Myśli tego
ostatniego porównywał Rivarol do szyb umieszczonych w pace. Każda osobno jest
przejrzysta. Wszystkie razem, i to w pace,
nie przepuszczają promieni świetlnych. Naszym zadaniem będzie tu
ustalenie związku między brakiem podziału władz, kryzysem politycznym i obecną
sytuacją w Polsce.
Państwo, w którym opozycja nie może legalną drogą dojść do władzy, jest
państwem w stanie kryzysu politycznego. W epoce dzisiejszej jest to fakt
niezbity. Sytuacja taka musi być bowiem po pewnym okresie zakończona zamachem
stanu, z którym najczęściej łączy się i krwawa rewolucja społeczna. Niegdyś
inaczej można było sobie wyobrazić istnienie absolutnie nieruchomego reżimu bez
żadnego czynnika zmiennego. Niektóre cyfry zdają się wskazywać jednak, iż
reżim, w którym opozycja nie mogła legalną drogą dojść do władzy, nigdy nie był
stanem zdrowia danego państwa. Tak np. od końca IV w. do upadku Konstantynopola
zmieniło się w Bizancjum 107 cesarzy. Naturalną śmiercią umarło spośród nich
jedynie 34.
Uważamy za fakt niezbity, iż państwo, w którym opozycja nie może dojść
do władzy inaczej jak drogą zamachu stanu, nie jest państwem w stanie
normalnym. Z drugiej strony jednak państwo, w którym nie ma absolutnie żadnego
czynnika stałego i ciągłego, państwo, w którym wszystko się zmienia, nie tylko
zależnie od wyborów, ale także zależnie od kombinacji stronnictw, znajduje się
również w stanie ciągłego kryzysu. W tym stanie przed zamachem majowym była
Polska, przed zamachem Primo de Rivery Hiszpania etc. Stan taki jest tak
niebezpieczny dla państwa, gdyż prowadzi zazwyczaj w szybkim tempie do zamachu
stanu i do drugiego aspektu kryzysu, tzn. niemożności dojścia
legalną drogą opozycji do władzy. Z powyższych rozważań wynika wniosek, iż w
stanie zdrowia politycznego znajduje się li tylko to państwo, w którym istnieje
jednocześnie pewien czynnik stały i jednocześnie pewien czynnik zmienny.
Czynnik zmienny pozwala na dochodzenie kolejnych stronnictw do władzy, czynnik
stały gwarantuje pewną ciągłość, przynajmniej w niektórych resortach i stoi
ponad stronnictwami. Brak albo jakiegokolwiek
czynnika stałego, albo jakiegokolwiek czynnika zmiennego, może być
najzupełniej utożsamiony ze stanem kryzysu politycznego. Otóż wydaje się pewne,
iż harmonia czynnika stałego i czynnika zmiennego to właśnie to, czego się
poszukuje, dążąc do realizacji zasady podziału władz w państwie.
Podział władz we wszystkich trzech przedstawionych przez nas powyżej
formach zapewnia harmonię czynnika stałego i czynnika zmiennego w państwie.
Integralny podział władz, według koncepcji Monteskiusza, czyni z władzy wykonawczej element stały, podczas gdy elementem zmiennym
jest władza ustawodawcza. Zmienna większość tej ostatniej wywiera w pewnej
mierze wpływ na politykę stałej władzy wykonawczej. W formie podziału władz, w
której rządy się zmieniają zależnie od większości parlamentarnej, a tylko
niektóre resorty pozostają do stałej dyspozycji naczelnika państwa, czynnikiem
stałym jest właśnie ten ostatni. Wreszcie w trzeciej formie podziału władz
czynnikiem stałym jest administracja państwowa. Poza zasadą podziału
realizowaną w tej czy innej formie znajduje się już tylko stan kryzysu
politycznego. Nasze pojęcie podziału władz utożsamia się też z pojęciem braku
kryzysu politycznego. Poza podziałem władz jest tylko stan ciągłego kryzysu
politycznego. Poza kryzysem politycznym jest tylko realizacja zasady podziału
władz w tej czy innej formie.
Otóż z powyżej powiedzianego wynika już zupełnie jasno – o czym zresztą
każdy myślący Polak wie – iż znajdujemy się w stanie kryzysu politycznego.
Władza ustawodawcza i władza wykonawcza znajdują się w jednych i tych samych
rękach. Nie ma podziału władz w państwie. Nie ma czynnika stałego i czynnika
zmiennego. Opozycja nie może dojść do władzy inaczej jak drogą nielegalną.
Dojście zaś do władzy opozycji oznaczałoby koniec wszelkiego czynnika stałego w
państwie. To, co mamy więc dziś w Polsce, jest stanem najbardziej klasycznego
kryzysu politycznego i braku podziału władz. Sytuacja nie wydaje się jednak
oczywiście bez wyjścia.
1926-1928
W
pierwszych latach rządów marszałka Piłsudskiego opozycja wysuwała stały zarzut,
iż rządzi się „bez programu”. Zarzut ten dziś już możemy uznać w dziedzinie
konstytucyjno-ustrojowej za niezbyt ścisły. W pierwszych latach po zamachu
program był i to program jasny. Chodziło o wytworzenie w Polsce podziału władz
według najintegralniejszej koncepcji Monteskiusza. Była to droga jasna, może
niemożliwa do zrealizowania, ale niemniej bardzo obiecująca. Według ówcześnie panujących opinii rząd miał być – o
ile chodzi o jego skład – najzupełniej niezależny od sejmu. W pierwszych
gabinetach pomajowych jedynym człowiekiem mianowanym, przy uwzględnieniu
sytuacji, którą się cieszył w sejmie, był K. Bartel. Wszyscy zaś inni
ministrowie byli dobierani na podstawie tych czy innych kryteriów. Jedną rzecz
o tych kryteriach twierdzić można na pewno, a mianowicie, iż nie były to
względy natury parlamentarnej. Tak więc rząd miał być personalnie najzupełniej
oddzielony od sejmu. Rząd miał być czynnikiem stałym, niezależnym od sejmu.
Większość sejmowa – czynnikiem zmiennym. Stary Monteskiusz radowałby się bezsprzecznie, widząc tak zdecydowane
zastosowanie swojej koncepcji.
Do niedawna wydawało się jeszcze, iż okres 1926-1928 był okresem
tymczasowym, po którym zamierzano przejść od „koncepcji Monteskiusza” do
„koncepcji lipcowej”, tzn. do częściowej parlamentaryzacji gabinetu, przy
zachowaniu niektórych tek dla rozstrzygnięcia marszałka Piłsudskiego.
Co pewien czas rozchodziły się pogłoski o zamierzonej parlamentaryzacji
gabinetu. Niedawno jednak wyjaśniło się, a przyczynił się do tego i wywiad z
profesorem Bartlem ogłoszony w „Buncie Młodych”, iż myślą rządową była wówczas
zupełnie bezwzględna realizacja Monteskiuszowego podziału władz bez
jakichkolwiek zamiarów w kierunku parlamentaryzacji.
Koncepcja Sławka
Jak
wiadomo koncepcja ta zakończyła się niepowodzeniem. Dzieje jej stanowią jeszcze
jeden przykład ogólnej prawdy, iż dziś realizacja integralnej koncepcji
Monteskiusza wydaje się być rzeczą nierealną. Po prostu nie widać dziś w
Europie tych stronnictw, które zdecydowałyby się na tolerowanie przez dłuższy
przeciąg czasu rządu nie dopuszczającego ich do żadnych stanowisk i dającego im
jedynie dobre rady. Próby w kierunku stworzenia takiego integralnego podziału
władz doprowadzają do konfliktu rządu z sejmem i albo do dyktatury, albo do
utworzenia na terenie władzy ustawodawczej większości bezwzględnie oddanej
rządowi. To zaś ostatnie wyjście równa się z nawrotem do okresu, w którym
władza wykonawcza i ustawodawcza znajdują się w jednych i tych samych rękach.
Taką ewolucję integralnej koncepcji Monteskiusza obserwowaliśmy niedawno
w Niemczech. Taką obserwowaliśmy i w Polsce. Po okresie próby podziału władz w
bardzo skrajnej formie, po koncepcji Monteskiusza, przyszła „koncepcja Sławka”.
Koncepcja ta była policzkiem dla zasady podziału władz i wejściem Polski na
drogę, która żadną miarą nie może doprowadzić do wyjścia Polski z kryzysu
politycznego.
To, co nazywamy „koncepcją Sławka”, można by równie dobrze nazwać i
innym imieniem, dajmy na to p. Świtalskiego. Skutkiem tej koncepcji było
powstanie BBWR. Zasadniczą jej cechą zaś negacja zasady podziału władz i
wynikająca stąd negacja konieczności istnienia w państwie czynnika stałego i
czynnika zmiennego. Realizacja Monteskiuszowego podziału władz w Polsce
doprowadziła do stanu ciągłego konfliktu rządu z sejmem i w konsekwencji do
stworzenia stronnictwa bezwzględnie oddanego władzy wykonawczej. Otóż ta
konsekwencja doprowadziła jedynie do przedłużania się ad finitum stanu
kryzysu politycznego w Polsce. Gdy najwyższy w państwie autorytet posiada
własne stronnictwo w sejmie, nie ma już czynnika stałego i czynnika zmiennego.
Jest tylko czynnik stały, który wszystko obejmuje i który można usunąć tylko
drogą zamachu stanu, a jego usunięcie oznacza zanik jakiejkolwiek ciągłości. Taki
stan rzeczy jest oczywiście typowym stanem kryzysu politycznego.
Największym nieszczęściem Polski współczesnej wydaje się fakt, iż po
niepowodzeniu prób zbyt integralnej formy podziału władz nie próbowano formy
odmiennej, a przerzucono się do zupełnego sponiewierania starej zasady.
Niewielu ludzi pojmuje, jaki zupełny przewrót nastąpił w poglądach politycznych
pomajowych wraz ze sformowaniem się BBWR.
Przez uformowanie tego ugrupowania sejmowego przerzucono się bowiem na
drugi biegun myśli politycznej. Od integralnej, z lat 1926-1928, realizacji
zasady podziału władz według najczystszych nauk Monteskiusza, przechodzi Polska
do zupełnej negacji tej zasady. Tak władzę wykonawczą jak ustawodawczą
opanowuje bowiem jedna i ta sama grupa ludzi, ludzi opartych na jednym i tym
samym autorytecie. Znaną tę sytuację symbolizuje fakt, iż w chwili, gdy na
czele rządu stoi pułkownik Prystor, na czele większości sejmowej znajduje się
pułkownik Sławek. Od powstania Polski nie było chyba chwili, w której zasada
podziału władz byłaby do tego stopnia wzgardzona jak obecnie. Jeżeli ten stan
potrwa długo, to historia uzna go za niezaprzeczalnie największą tragedię
reżimu pomajowego, który powstawszy pod hasłem podziału władz, sprowadził
właściwie jego najzupełniejsze zaprzepaszczenie.
Wydaje się jasne, że stabilizacja stosunków politycznych w Polsce będzie
mogła nastąpić dopiero wówczas, gdy opinia publiczna będzie mogła w chwili
wyborów zwracać się ku lewicy czy do prawicy i dochodzić następnie do władzy,
podczas gdy na czele armii i polityki zagranicznej stać będzie niezmiennie
marszałek Piłsudski. Oczywiście takie wyjście z kryzysu politycznego nie da się
pogodzić z istnieniem jednego tylko stronnictwa rządowego. Jest rzeczą
najzupełniej oczywistą, iż podziału władz i harmonii między czynnikiem stałym a
czynnikiem zmiennym nie będzie do chwili, w której wytworzy się silna opozycja,
zwracając się nie przeciw osobie marszałka Piłsudskiego ani przeciw nadrzędnej
roli czynnika stałego, ale przeciw grupie znajdującej się w danej chwili u
władzy w innych resortach niż w armii i polityce zagranicznej.
Wyjście „zatarciem granic”
Po
zamachu majowym Polska próbowała już realizacji integralnego podziału władz z
jednej strony, a z drugiej strony zupełnego wyrzucenia tej zasady. Może
należałoby wypróbować zasadę podziału władz w tej formie, w jakiej w
dzisiejszej Europie uznaje się ją jeszcze za legalną. Polityka – powiedział Ch.
Maurras – to sztuka uczynienia możliwym tego, co jest potrzebne. Wiemy już, co
jest potrzebne. Teraz nasuwa się pytanie, jak to uczynić możliwym. Otóż dwie
drogi zdają się prowadzić do końca kryzysu politycznego.
Z jednej strony podział zwolenników czynnika stałego, czyli, jak z tego
wynika, powstanie „opozycji dynastycznej” w znaczeniu republikańskim,
skierowanej przeciwko grupie w danej chwili u władzy. Z drugiej strony zatarcie
różnic między zwolennikami a przeciwnikami marszałka Piłsudskiego w sejmie.
Każdy, kto zna choćby powierzchownie dzieje stabilizacji rozlicznych
europejskich dynastii, wie, iż następowała ona zawsze drogą z jednej strony
zatarcia różnic pomiędzy personalnymi zwolennikami dawnego a nowego reżimu, z
drugiej zaś strony przez możliwość kolejnego dochodzenia do władzy grup
zwalczających się wspólnie.
Sprawa brzeska oddaliła przez wykopanie pewnej przepaści
Polskę od normalizacji stosunków. Koniec zaś kryzysu najbardziej mogłaby
przybliżyć jednomandatowa ordynacja wyborcza. I tu jeszcze tak ważny był wywiad
profesora Bartla. Nie ulegało bowiem wątpliwości, iż powstanie takiej ordynacji
przyczyniłoby się do usunięcia zbyt kanciastych różnic między opozycją
dynastyczną i antydynastyczną w Polsce.
Dzieje reżimu pomajowego w Polsce dzielą się dotychczas na trzy periody.
Pierwszy znamionuje dążenie do integralnie pojętego podziału władz. Rozciąga
się on od 1926 do 1928 r. Drugi jest okresem przejściowym, od koncepcji
Monteskiusza reżim przechodzi do koncepcji Sławka. Są to lata 1928-1930. Trzeci
okres znamionuje pełna realizacja zasady Sławka, tzn. zupełne porzucenie
podziału władz. Nasuwa się pytanie, jak wyglądać będą okresy czwarty i piąty.
Okres czwarty będzie się rozciągał przypuszczalnie do wyborów w 1935 r.
Charakterystyczną jego cechą winien być podział dzisiejszego BBWR i zatarcie
różnic między opozycją a zwolennikami marszałka Piłsudskiego. Niezaprzeczalnie
na proces ten wpłynie coraz to silniejsze dochodzenie do głosu młodego
pokolenia. Ten okres powinien dać Polsce realny podział władz i harmonię
czynnika stałego z czynnikiem zmiennym. Wreszcie piąty okres miałby za zadanie
rozwiązanie zagadnienia stałości czynnika stałego.
*
* *
Adolf
Bocheński (1909-1944) – publicysta polityczny, czołowy myśliciel konserwatywny
II RP. Urodził się 13 kwietnia 1909 r. w Ponikwie, majątku rodzinnym położonym
w Małopolsce Wschodniej. Ukończył gimnazjum klasyczne we Lwowie, a następnie
rozpoczął studia w Ecole des Sciences Politicques w Paryżu, które ukończył
mając 20 lat, ze złotym medalem. Po powrocie do Lwowa uzyskał magisterium z
prawa. W 1925 r. opublikował napisaną wraz z bratem Aleksandrem broszurę Tendencje
samobójcze narodu polskiego, w której Bocheńscy poddali krytyce polskie
tradycje polityczne minionych stuleci. W 1927 r. rozpoczęli wydawanie pisma
„Głos Zachowawczy”, propagującego idee konserwatywne, nawiązujące m.in. do
tradycji krakowskich „Stańczyków”, cenionych
przez Adolfa za realizm polityczny. W 1928 r. opublikował książkę Ustrój
a racja stanu. Od 1931 r. publikował na łamach „Buntu Młodych” (od 1937 r.
ukazującego się pod tytułem „Polityka”), posługując się także pseudonimem
Franciszek Czerwiński. Pod pseudonimem Franciszek Landorf pisywał również do
„Drogi” oraz do wileńskiego „Słowa”. Jego erudycyjne artykuły dotyczyły
problematyki historyczno-politycznej – poruszały zagadnienia
konstytucyjno-ustrojowe, a także kwestie polskiej polityki zagranicznej i racji
stanu. Tym ostatnim poświęcona była jego najgłośniejsza książka Między
Niemcami a Rosją, wydana nakładem „Polityki” w 1937 r. (wznowiona przez OMP
w 2009 r.), uważana często za najwybitniejsze polskie dzieło poświęcone
zagadnieniom geopolitycznym. Po wybuchu II wojny światowej – mimo problemów
zdrowotnych, które zwalniały go ze służby wojskowej – Bocheński wstąpił do 22
pułku ułanów, z którym przedostał się do Francji. Brał udział
w walkach pod Narwikiem, uczestniczył w końcowym etapie kampanii francuskiej, a
po znalezieniu się w Syrii, razem z Brygadą Karpacką walczył w Libii i we
Włoszech. Został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Virtuti
Militari. Zginął 22 lipca 1944 r., rozbrajając – na ochotnika – pole minowe pod
Ankoną.
Tekst Monteskiusz i pułkownik Sławek ukazał
się na łamach „Buntu Młodych”, nr 39 z 2 kwietnia 1933 r.