Na pierwszy rzut oka wydaje się paradoksalne zestawienie tych trzech, tak do siebie niepodobnych systemów rządzenia. Faszyzm zawiera pakt Laterański z Watykanem, tępi bolszewizm, odrzuca idee rewolucji francuskiej z r. 1789, stara się wskrzesić tradycje starożytnej Romy, władczyni świata, podkreśla potrzebę autorytetu w życiu publicznym, walczy z wadami własnego społeczeństwa, otacza szczególną opieką rodzinę i dziecko itp. Bolszewizm tępi bezwzględnie religię, kapłanów zsyła masowo na Sołowki, zrywa z wszelką tradycją, stara się w człowieku zdusić wszelkie szlachetniejsze uczucia, które człowieka ponad zwierzę wznoszą i tak spodloną, sterroryzowaną jednostkę ludzką chce wprząc, jako siłę roboczą, do pracy w maszynie państwowej; — bolszewizm chce oprzeć ustrój społeczeństwa i państwa na ideach czysto racjonalistycznych z wykluczeniem wszelkich momentów nadprzyrodzonych, ułatwia rozwody, spędzanie płodu; wyrafinowanym ustawodawstwem przeszkadza małżonkom spędzać razem nawet chwile wypoczynku (bo w każdym zakładzie na inny dzień tygodnia przypada wypoczynek) itd.
A jednak przecież i faszyzm i bolszewizm wyrastają i wyróść mogą tylko na pewnym wspólnym podłożu, tj. na podłożu głębokiego przesilenia politycznego i moralnego naszych czasów, a różnica w tym jedynie leży, że każdy z tych kierunków innej szuka recepty na uzdrowienie społeczeństwa.
I.
Parlamentaryzm swą moc i znaczenie czerpał nie z samej tylko ustawy wyborczej, czy też z ustawy, określającej kompetencje parlamentu: o sile parlamentu decydowali ci, którzy w tym parlamencie zasiadali. Pierwotny parlamentaryzm stanowy moc swą czerpał z siły organizacji stanowych, których był wyrazem, a organizacja stanowa to — jak wiadomo — organizacja mniejszych i większych władców feudalnych, związanych wspólnością przywilejów politycznych. Nic dziwnego, że monarcha musiał się liczyć z tak potężną organizacją, musiał starać się o to, aby zapewnić sobie współdziałanie tej organizacji przy realizacji swych planów politycznych, a tym samym musiał się liczyć i z parlamentem stanowym, który był wyrazem wspomnianej organizacji. Kiedy ustrój stanowy począł się rozkładać, to w Anglii parlamentaryzm nie stracił mimo tego swej siły, gdyż zasiadali w nim przedstawiciele klas, które nadal umiały utrzymać rolę dominującą w życiu publicznym (np. wielcy właściciele ziemscy, na których barkach spoczywał ciężar samorządu lokalnego, a którzy przy tym dzięki sile tradycji, dzięki wpływom gospodarczym, związanym z wielką własnością ziemską, zachowali duże znaczenie, a ponadto jeszcze „ton nadawali”, tj. ich obyczaje były naśladowane przez inne klasy, ich poglądy, np. w kwestiach honoru itp. były przyjmowane jako miarodajne, także przez inne klasy społeczne itd.).
Pozostawiając na boku późniejsze przekształcenia parlamentaryzmu angielskiego, zwłaszcza przekształcenia dokonane w II-ej połowie XIX wieku, zaznaczyć należy, że parlamentaryzm kontynentalny przedstawia się jako przeniesienie (mniej lub więcej udane) wzorów angielskich do państw zachodniej Europy. Gdzie w skład parlamentu weszli przedstawiciele klas, mających poważną sumę wpływów w społeczeństwie potrzebną do utrzymania znaczenia parlamentu, tam parlamentaryzm zapuścił korzenie i funkcjonował prawidłowo; w przeciwnym wypadku okazuje się on bezsilny. Parlamentaryzm francuski z czasów restauracji Bourbonów chciał wskrzesić znaczenie polityczne szlachty francuskiej, które było zachwiane jeszcze przed rewolucją; toteż widzimy jak parlament francuski owego czasu okazuje się bezsilny wobec wypadków politycznych, widzimy dalej jak radykalizm podczas wstrząśnień i przewrotów z r. 1830 pozostawia za sobą daleko w tyle programy ówczesnej lewicowej opozycji parlamentarnej itd. Po obaleniu Bourbonów we Francji burżuazja francuska, zahipnotyzowana ideami rewolucji francuskiej z r. 1789, a w szczególności teorią o Volonté générale, nie zdołała stworzyć z parlamentu siły, która by przez poparcie rządu zdołała uchronić Francję przed wstrząśnieniami. W ciągu XIX w. przeszła Francja — jak wiadomo — przez dwie jeszcze rewolucje, a każdy następny przewrót polityczny we Francji zaznacza się przesunięciem coraz bardziej na lewo ustawy wyborczej i składu parlamentu francuskiego, aż wreszcie po r. 1870 ustala się tam republika skrajnie demokratyczna, przy której nad parlamentem ma przewagę i krajem rządzi właściwie (bardzo wysoko tam stojąca) biurokracja, a niebezpieczeństwom zamachu stanu zapobiega bezsilność władzy Prezydenta Rzeczypospolitej (mającego ciasny zakres władzy i obieranego przez Izby) oraz ubezwładnienie Gabinetu Ministrów wobec Izb. (O przyczynach tego stanu rzeczy pomówię niżej).
Przeciwieństwem Francji były Prusy, o których wielki uczony francuski M. de Vogué powiedział pod koniec XIX wieku (Regards histofiques et littéraires), że są jeszcze społeczeństwem na wpół feudalnym. Na wschód od Łaby istniało przed wojną w Prusach 1200 ordynacji, nie licząc dóbr alodialnych. Junkier pruski miał w oczach włościaństwa swej okolicy autorytet oficera, powołanego do dowodzenia tą ludnością w czasie pełnienia służby wojskowej; ponadto sprawował on zazwyczaj funkcje administracji lokalnej jako delegat Landrata; a w ciałach samorządu terytorialnego odgrywał on wybitną rolę. Pruska ustawa wyborcza, oparta na podziale wyborców na trzy klasy wedle sumy opłacanych podatków, zapewniła junkrom bardzo silne wpływy w parlamencie pruskim. Wprawdzie atrybucje parlamentu pruskiego były skromniejsze w porównaniu z atrybucjami innych współczesnych parlamentów europejskich, to jednak widzimy, że pruski parlament, dzięki znaczeniu ludzi w tym parlamencie reprezentowanych, współdziałając z monarchią, umiał zawsze opanować sytuację polityczną i nie dopuścić do przewrotów politycznych i to nawet wówczas, gdy znaczenie polityczne junkrów pruskich zostało zachwiane skutkiem rozwoju przemysłu, którego przedstawiciele poczęli zwalczać monopol junkierskich wpływów politycznych i gdy w parlamencie Rzeszy niemieckiej, opartym na powszechnym głosowaniu, powstała silna partia socjaldemokratyczna, wywierająca duży wpływ na rząd Rzeszy i wyzyskująca ten wpływ zawsze dla zwalczania junkrów. Dopiero przegrana wojna, za którą odpowiedzialność w oczach opinii publicznej spadła na cesarza i na junkrów, zachwiała do tego stopnia autorytetem wspomnianych dwóch czynników politycznych, że rewolucja, nie dała się powstrzymać.
Brak miejsca nie pozwala zanalizować tutaj stosunków politycznych w innych państwach; zaznaczyć tylko muszę, że analiza taka zawsze potwierdza wypowiedzianą poprzednio tezę, mianowicie, że znaczenie parlamentu zawsze zależy od znaczenia czynników w tym parlamencie reprezentowanych.
Na ogół jednak nie zdawano sobie sprawy w ciągu XIX i z początkiem XX w. z tej prawdy politycznej. W większości państw europejskich, za przykładem Francji, a pod wpływem prądów odrzucających prawo Boskie oraz wszelki autorytet polityczny oparty na tradycji, a uznających wyłącznie volonté générale za jedynie usprawiedliwione źródło władzy, zmieniano ustawy wyborcze, aż w końcu wprowadzono równe, bezpośrednie i powszechne prawo wyborcze do parlamentu. Przy takim prawie wyborczym w masie utonęły i zostały zmajoryzowane wybitne jednostki i talenty polityczne; ponadto nawet rzeczywiste interesy szerokich warstw ludności nie mogły znaleźć swego wyrazu w parlamencie przy równym i powszechnym głosowaniu, przy którym w jednym okręgu głosowali przedstawiciele różnych gałęzi produkcji, robotnicy zatrudnieni w różnych przedsiębiorstwach, mających z sobą wprost sprzeczne interesy, przedstawiciele różnych zawodów, tzw. wolnych, urzędnicy publiczni i prywatni itd. W takiej sytuacji warunkiem zdobycia władzy i utrzymania się przy niej jest posługiwanie się takimi argumentami, które by dla masy mającej przewagę liczebną, były zrozumiałe i które by przyrzekły zaspokojenie ich pragnień. Jeżeli sobie zadamy ten trud aby przeglądnąć prasę codzienną, a zwłaszcza prasę najbardziej poczytną, to możemy sobie stworzyć obraz jak pojmują życie publiczne te masy, które dzięki swej przewadze liczebnej odgrywają rolę decydującą przy równym, powszechnym głosowaniu. Toteż w czasie propagandy przedwyborczej agitatorzy poszczególnych stronnictw dokonują arcydzieł sofistyki, aby wynajdywać obietnice wyborcze, które by się mogły podobać największej liczbie wyborców danego okręgu, a dostosowane były do ich wyobrażeń o życiu politycznym.
Po ukończeniu wyborów i zdobyciu mandatu poselskiego zmieniają się zazwyczaj role i wybrany poseł nie myśli o zrealizowaniu obietnic wyborczych; tak samo nie myśli zazwyczaj o kontroli rządu, o ile nie rozchodzi mu się o jego obalenie; poparcia rządowi, potrzebnego mu w chwilach dla państwa krytycznych, udzielić nie może, gdyż jest najczęściej jednostką pozbawioną wpływów i znaczenia w społeczeństwie; za to bardzo często zamienia się w petenta, który wyjednywa dla siebie lub innych korzyści od rządu. Do tego przyłącza się jeszcze w wielu państwach tzw. przebudowa społeczeństwa w duchu demokratycznym, tj. przeprowadzenie takich reform, które by podkopywały ekonomicznie klasy mające dotychczas przewagę polityczną, a tym samym pozbawiały ich niezależności i zmniejszały ich znaczenie w społeczeństwie. Następstwem tego jest atomizacja społeczeństwa. Do tej atomizacji przyłącza się jeszcze właściwa państwom demokratycznym tendencja do coraz większej ingerencji władzy państwowej w dziedzinę gospodarczą, a taka ingerencja zwiększa bardzo silnie zależność jednostki od władzy wykonawczej.
Tak zatomizowane społeczeństwo, w którym przeważna część zawodów służących produkcji lub handlowi, jest zależna od rządu skutkiem ingerencji władzy państwowej w dziedzinę gospodarczą i w którym jednostki zdające sobie sprawę z istoty bieżących zagadnień politycznych są majoryzowane przez tłumy analfabetów politycznych, nie może wywierać rzeczywistego poważnego wpływu na bieg wypadków politycznych i dlatego także wybrany parlament bywa bezsilny wobec rządu. W takich warunkach przewagę nad parlamentem uzyskuje rząd wsparty na biurokracji; a co więcej nawet, posłowie, którzy przecież weszli do parlamentu na podstawie zaufania wyborców, wyrażonego przy wyborach, pomimo tak wyrażonego zaufania ludności, są w wysokim stopniu zależni od stronnictw, które ich przy wyborach popierały[1]; co również jaskrawo dowodzi jak małe znaczenie polityczne mają dziś wyniki wyborów. (Świeży konflikt w obrębie francuskiej partii socjalistycznej między kierownictwem partii, a posłami umiarkowanymi należącymi do tej partii, jest wymowną ilustracją powyższego stanu rzeczy). Ludność, która nie zdaje sobie sprawy z aktualnych zadań politycznych, a tylko odczuwa własne kłopoty i czuje zarazem, że pomimo prawa głosowania jest pozbawiona realnego wpływu na rządy — taka ludność nie wystąpi w obronie ani rządu, ani parlamentu, tak samo, jakby nie wystąpiła ludność całkowicie pozbawiona prawa głosowania; i dlatego w takiej sytuacji każdy zamach stanu, czy to oparty na wojsku, czy to na dość silnej bojówce, ma wszelkie szanse powodzenia. W dodatku demokratyzacja i będąca jej następstwem atomizacja społeczeństwa oraz zależność gospodarcza ludności od państwa, wywołana ingerencją państwową w sprawy gospodarcze, ułatwiają niezmiernie sytuację ludzi, którzy zdobywają władzę drogą gwałtu, gdyż zatomizowane i zależne ekonomicznie od rządu społeczeństwo nie może się zdobyć na poważny opór wobec rządu rozporządzającego energicznym aparatem administracyjnym (dla takiego rządu może być groźny tylko nowy zamach stanu, wsparty na silniejszej bojówce).
Wypadki polityczne ostatniej doby są potwierdzeniem wyżej rozwiniętej teorii; jeżeli są dziś jeszcze państwa europejskie z równym i powszechnym głosowaniem oraz ze zatomizowanym społeczeństwem i jeżeli w niektórych z tych państw nie było dotychczas zamachów dyktatorskich, to przyczyną braku zamachów są specjalne okoliczności powstrzymujące ludzi od zamachów, nie zaś brak widoków powodzenia. Na tym tle można dopiero zrozumieć wypadki we Włoszech, Niemczech i Rosji.
We Włoszech, kiedy całe społeczeństwo było wyczerpane udziałem w wojnie światowej, a nadto zawiedzione w swych nadziejach warunkami pokojowymi, nie zadawalającymi narodowych aspiracji, bojówki bolszewickie usiłowały opanować władzę; zamach bolszewicki się nie udał, gdyż bojówki bolszewickie zostały rozgromione przez samorzutnie utworzone bojówki faszystowskie; rozumne zaś wystąpienie króla zażegnało wojnę domową i ulegalizowało rządy faszystowskie przez zamianowanie Mussoliniego prezydentem ministrów. Istnienie czynników zachowawczych we Włoszech i ich współpraca z faszyzmem ustabilizowały zatem sytuację polityczną w tym kraju i zabezpieczyły go przed dalszymi zamachami ze strony tych, którzy by potrafili zorganizować jeszcze silniejszą bojówkę. Jakkolwiek dzisiaj przedwcześnie jest jeszcze na ostateczną ocenę działalności Mussoliniego, to jednak widoczne jest, że zdaje on siebie sprawę, iż dyktatura wsparta na sile bojówek lub pretorianów, nie posiada gwarancji trwałości i dlatego dąży on do stworzenia nowej organizacji politycznej społeczeństwa, dostosowanej do nowego ustroju gospodarczego i do przeniesienia części funkcji ustawodawczych na organizacje zawodowe. W ten sposób ustrój państwowy włoski zostałby oparty o dzisiejsze organizacje zawodowe, podobnie jak dawniejsze parlamenty wspierały się na organizacjach stanowych.
Inny był przebieg wypadków politycznych w Rosji. Rosja była w czasie wojny w położeniu znacznie korzystniejszym od innych państw prowadzących wojnę. Rosja posiadała nadmiar zboża, kiedy w innych państwach klęska głodu łamała odporność moralną społeczeństwa. W innych państwach były już ostatnie rezerwy ludzkie wyczerpane; Rosja posiadała jeszcze olbrzymie zasoby ludzkie. Historia rewolucji rosyjskiej nie jest dotychczas należycie wyjaśniona, a w szczególności nie jest wyświetlone, które czynniki pchały do rewolucji; pewne jest natomiast, że czynniki społeczne, które mogły i powinny były rewolucję zwalczać, obezwładnione zostały przez brak krytycyzmu, z jakim inteligencja rosyjska przyjmowała wszelkie hasła (zwłaszcza destruktywne) przychodzące z Zachodu, przy czym swoją rzekomą wyższość nad innymi narodami starała się wykazać przewyższając inne narody w wyciąganiu najskrajniejszych konsekwencji z tych haseł. Garstka ludzi, która nie była zaślepiona wspomnianymi hasłami i odczuwała odpowiedzialność za losy państwa rosyjskiego, obezwładniona była skutkiem braku decyzji u cara oraz skutkiem jakiegoś jadu, o którym nie wiadomo, czy był azjatyckim fatalizmem, czy tołstojowską zasadą niesprzeciwiania się złu; armia rozprzęgła się skutkiem obietnicy pokoju, rzuconej przez bolszewików; ciemne masy rosyjskiego włościaństwa porwane zostały obietnicą podziału ziemi dworskiej między chłopów. W tych warunkach nie mógł się utrzymać carat, ale także nie mógł się utrzymać rząd tymczasowy, który chciał wprowadzić w Rosji republikę demokratyczną; zwyciężyły nad nim bojówki bolszewickie. Jeżeli się dziś mówi lub pisze o Rosji bolszewickiej, to albo się podnosi okrutne, bestialskie prześladowania przeciwników politycznych przez tych, którzy niegdyś sami skarżyli się na gwałty i prześladowania ze strony caratu, albo też podnosi się niedostatki aprowizacyjne lub przeciwnie, uwielbia się olbrzymi rozmach z jakim się tam pracuje nad podniesieniem gospodarczym kraju. Z mego jednak punktu widzenia najbardziej znamienny jest system terroru, stosowany względem ludności przez organizację partyjną i administrację państwową (G. P. U.) w połączeniu z mistrzowskim posługiwaniem się środkami demagogicznymi przez rząd bolszewicki, a zarazem bierność ludności wobec terroru rządu, tak jaskrawo odbijająca od oporu stawianego przez tę ludność rządowi carskiemu. Zamiast podziału ziemi dworskiej, mamy w Rosji Sowchozy i Kołchozy, a odebranie ziemi nawet włościanom dla wprowadzenia gospodarki kolektywnej rząd sowiecki tłumaczy masom, jako wyświadczone im dobrodziejstwo, mianowicie jako walkę z wyzyskującym ich włościaninem-kułakiem. Tak samo wprowadzono w Rosji pracę przymusową, daleko bardziej uciążliwą od dawnej pracy pańszczyźnianej, której przypomnieniem podburza się włościan przeciwko ziemiaństwu, a uwagę ludności odwraca się tymczasem szerzeniem wieści o przygotowywanej przez świat kapitalistyczny wyprawie wojennej dla zniszczenia zdobyczy proletariatu. Przyczyną tego zjawiska jest całkowite wytępienie warstwy inteligentnej, która by mogła się zdobyć na krytycyzm wobec propagandy bolszewickiej. Powrót dawnych rządów w Rosji jest wykluczony skutkiem zniszczenia tych czynników społecznych, na których się dawne rządy opierały, tj. nie tylko całego ziemiaństwa, ale i całej dawnej rosyjskiej inteligencji. Z tych przyczyn niemożliwa jest również jakaś burżuazyjno-demokratyczna forma rządu w Rosji. Mimo tego jednak rządy bolszewickie bynajmniej nie czują się silne; z całego szeregu ich działań widoczne jest, że jeszcze bardziej niż zagranicy, boją się wewnętrznego rozłamu partii, który by mógł pociągnąć obalenie dotychczasowych rządów sowieckich; a przypuszczać można, że nawet polepszenie doli szerokich mas (zapewnienie im lepszego wyżywienia itp.) nie zasłoniłoby rządów sowieckich przed tym niebezpieczeństwem wewnętrznym; co najwyżej mogłoby zmniejszyć niebezpieczeństwo buntu w wojsku i rewolucji ludowej, grożącej dziś Rosji w razie wojny skutkiem niezadowolenia mas.
Najtrudniej wyrobić sobie sąd o hitleryzmie, który jest młodszy od faszyzmu i bolszewizmu. Charakterystyczne jest, że zdobył on władzę środkami legalnymi, wychodząc zwycięsko z wyborów, przy których posługiwał się jaskrawą demagogią i grał na uczuciach narodowych, podrażnionych narzuconymi ciężkimi warunkami pokojowymi, a dopiero zdobywszy władzę, począł przy pomocy bojówek i samowoli policyjnej (np. internowania osób niemiłych w obozach koncentracyjnych) niszczyć inne organizacje partyjne. To użycie bojówek i stosowanie bezprawnych internowań przez stronnictwo, które odniosło- zwycięstwo przy wyborach, jest niezmiernie charakterystyczne, bo dowodzi, że rząd Hitlera uważa zamach stanu za rzecz zupełnie łatwą i pozbawioną ryzyka skutkiem bierności społeczeństwa. O ile zaś rozchodzi się o cele, to widzimy, że hitleryzm stara się naśladować Mussoliniego, ale z powodu odmiennych warunków musi jego program poddać gruntownej rewizji przed jego wprowadzeniem do Niemiec; na razie widzimy, że bezwzględnie zwalcza on komunizm, propagandę ateistyczną i że ocenia znaczenie czynników moralnych, zawierając konkordat z Watykanem itd.
II.
Jako konserwatysta, zdaję sobie dobrze sprawę ze wszystkich niebezpieczeństw, którymi grożą rewolucje i przewroty; jako konserwatysta, nie mogę się również pogodzić z demagogią, która wyzyskuje nieznajomość aktualnych problemów politycznych i możliwości względnie niemożliwości politycznych przez te szerokie masy, które przy równym i powszechnym prawie głosowania mają głos decydujący w polityce, a posługiwanie się demagogią w polityce jest, w moich oczach przynajmniej, bardzo podobne do oszustwa, przez które w prawie prywatnym jeden kontrahent nakłania drugiego do zawarcia pewnej umowy i trudno mi się pogodzić z myślą, że te dwa, tak do siebie podobne czyny nieetyczne są jednak przez prawo odmiennie traktowane. Również muszę oceniać ujemnie system rządów, oparty na wyzyskiwaniu bierności politycznej społeczeństwa przez posługiwanie się zamachem stanu, choćby nawet sam program, tą drogą przeprowadzony, zasługiwał na uznanie.
System taki w jednym tylko wypadku zasługuje na usprawiedliwienie, a mianowicie wówczas, gdy skutkiem rozpanoszenia się demagogii i skutkiem atomizacji społeczeństwa nie dałoby się w inny sposób odwrócić od państwa grożącego niebezpieczeństwa; wówczas bowiem salus reipublicae suprema lex esto.
Zarazem zdaję sobie jednak sprawę, że samym potępieniem rewolucji i przewrotów skutecznie ich zwalczać nie można, lecz że należy usunąć podłoże, na którym mogą wyrastać, a do tego najlepszym środkiem jest odpowiednie wzmocnienie władzy naczelnej w państwie, następnie taka ustawa wyborcza do parlamentu, aby gwarantowała jego wysoki poziom intelektualny i etyczny oraz, aby w parlamencie zasiadali (o ile to dziś możliwe) ludzie, posiadający sumę wpływów politycznych w społeczeństwie, potrzebną do poparcia rządu w chwilach krytycznych dla państwa; dalej przeprowadzenie w porę reform, ale w ten sposób, aby nie podkopać dobrobytu społeczeństwa i nie zabić inicjatywy prywatnej; a wreszcie ta świadomość, że prawu Bożemu należy się poszanowanie nie tylko w życiu prywatnym, lecz i publicznym i że tak nam potrzebny autorytet polityczny w poszanowaniu prawa Bożego znajdzie skuteczne poparcie.
[1] Głosowanie na listy ograniczające swobodę głosowania wychodzi na korzyść tego systemu, ale jeszcze w wyższym stopniu przyczynia się do tego fakt, będący publiczną tajemnicą, mianowicie, że wybory kosztują tym więcej pieniędzy, im szersze jest prawo głosowania; im bowiem więcej kosztowały wybory, tym bardziej boi się poseł o utratę tak drogo okupionego mandatu poselskiego i tym bardziej staje się zależny od stronnictwa, z którego funduszów pokryte zostały koszty jego wyboru.